Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

środa, 30 września 2020

Dobra

 Wedle doniesień Fundusz Sprawiedliwości jest źle wykorzystywany. Jak donoszą zasila on straże pożarne a nawet organizacje zwalczające to, co się nazywa ideologią LGBT. Ofiary zaś przestępstw muszą się same o siebie martwić. Przykładem tu jest rodzina, której prześladowca doznał prezydenckiej łaski, aby maltretowanym przedtem przez siebie bliskim zapewnić środki do życia. Ministerstwo Sprawiedliwości, do którego należy Fundusz nie odpowiada na pytania dziennikarzy i polityków opozycji w tej sprawie.

Skutkiem zaś zwalczania mniemanej ideologii LGBT jest także nasilenie agresji przeciwko osobom nieheteronormatywnym. Wedle bowiem ludowego obyczaju nie jest grzechem wyrządzanie niegodziwości grzesznikowi. Zwłaszcza jak taka akcja jest podejmowana w zgodzie z teoriami, płynącymi z oficjalnych lub kościelnych źródeł.

Postępowanie Ministerstwa Sprawiedliwości idzie w myśl, wyrażoną przez Jacka Sasina. Demokracja kosztuje. Dowodem tu ma być awaria oczyszczalni ścieków Czajka albo sam proces wyborczy. Pewnie gdyby u nas była dyktatura, wódz by zakazał pękania tanim rurociągom, poddanym zmiennym obciążeniom, głosowanie zaś by nie pozostawiało niedomówień.

Rzeczony polityk jest przekonany, że społeczeństwo musi być obciążone kosztami kopertowych wyborów, które nie doszły do skutku. Wyrok zaś, że przygotowania do nich były bezprawne jest jego zdaniem  najlepszym dowodem na konieczność zreformowania sądów.

I mamy jasność. W ten sposób usprawiedliwia się nie tylko swoisty posybilizm (można uciec od tego, co uciążliwe) ale i przemyca antyokcydentalizm. Gdyby bowiem nie Unia, można by wprost wprowadzić niedemokratyczne zasady i dziennikarze by o nic nie pytali.

A tak trzeba się chować przed prasą i cierpliwie znosić jej ciekawość.

wtorek, 29 września 2020

Erazmiany

 Kaczyński – zastał Polskę podziwianą, a zostawi pogardzaną i piętnowaną [Tomasz Lis].

Chociaż ze względu na uwarunkowania epidemiologiczne Warszawska Parada Równości 2020 nie mogła się odbyć w przewidzianym terminie, wyrażamy nasze poparcie dla wysiłków na rzecz podniesienia świadomości społecznej na temat problemów dotyczących społeczności lesbijek, gejów, osób biseksualnych, transpłciowych i interseksualnych (LGBTI) oraz innych społeczności, które w Polsce stoją przed podobnymi wyzwaniami. Tak brzmi preambuła listu otwartego, który podpisało pięćdziesięciu ambasadorów akredytowanych w Polsce.

O jego przekazaniu mediom zawiadomiła pani Mosbacher, ambasador USA w Warszawie. Pisma nie podpisali przedstawiciele Arabii Saudyjskiej, Białorusi, Iranu, Rosji i Węgier. Rzecz wywołała również niezadowolenie wiceprezesa PiS-u.

Odpisał więc pani ambasador, że z nadzieją czekamy na kolejny list, tym razem w obronie mordowanych chrześcijan, zamykanych w więzieniach działaczy #ProLife, wyrzucanych z pracy i prześladowanych ludzi cytujących Biblię, ludzi poddawanych wbrew swej woli eutanazji. (…) Czekamy na Pani głos oraz pozostałych ambasadorów w sprawie agresji i nienawiści przedstawicieli środowisk LGBT etc., etc., etc. Wymierzonych w ludzi którzy zgodnie z Polską konstytucją uważają, że małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety. (…) Czekamy na Pani głos w obronie ludzi pracujących w chrześcijańskich poradniach rodzinnych zmuszanych do oddawania sierot do adopcji parom homoseksualnym. Czekamy na głos oburzenia za odmowę obsługi w restauracjach prowadzonych przez aktywistów LGBT+ etc. ludziom z krzyżem na piersi.

Sprawia to wrażenie, że wiceprezes naprawdę wierzy, iż uświadamianie o problemach osób LGBT jest zgodą na prześladowanie chrześcijan. O przymusowej jakoby eutanazji nie ma już co mówić. Premier zaś Morawiecki uważa, że list dyplomatów jest niewczesny. Nie ma sygnalizowanych w nim zagadnień. Polska bowiem tolerancję ma w swoim DNA.

Niegodziwy zaś jest autor zdjęć tablic przydrożnych, które umieszcza pod nazwami gmin, z informacją o ich uwolnieniu się od LGBT. To fake newsy. Wynikałoby z tego, że zdaniem premiera samorządy, potępiające ideologię LGBT nie są dumne ze swoich uchwał. Może ze względu na rzeczone DNA?

Szefowie MSZ i KPRM nie również widzą problemu podnoszonego przez ambasadorów. Wielką cnotą dyplomacji jest dyskrecja - stwierdza jeden z nich. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym - tak zaś o osobach LGBT jeszcze niedawno mówił polityk typowany na ministra w rekonstruowanym właśnie rządzie. Jest więc jednak co skrywać.

Nikt rozsądny nie może człowieka piętnować za to, że ma ludzkie cechy. I najwyżsi urzędnicy państwowi nie muszą o tym zapewniać. Paradoksy jednak są podstawą wszelkich żartów. O to by chodziło naszej propagandzie?

poniedziałek, 28 września 2020

Sportowcy

Trener robotów. To niebawem będzie bardzo popularny zawód. Wydaje się, że tu mamy ogromne szanse. Bezustannie bowiem rzecz jest u nas doskonalona.

Robot to urządzenie techniczne, przeznaczone do wykonywania określonych czynności, posiadające pewien potencjał sztucznej inteligencji i zasób informacji. Czymże innym jest funkcjonariusz, częstujący słuchaczy jednakowym zestawem argumentów, powtarzanych niezależnie od okoliczności? Poza tym, że nie jest oczywiście urządzeniem technicznym.

Wszak odpowiadanie wyliczaniem wzrostu dochodów z czasu minionej koniunktury na zarzut obecnej bezradności rządu musi być efektem treningu, jeżeli nie tresury. Zarówno biernej jak i czynnej. Jest nie tylko dowodem na skuteczne zrobotyzowanie głosiciela. On również tak właśnie blokuje rekordowy deficyt finansów publicznych w świadomości robotyzowanych słuchaczy.

To zaś ogólnie jest implementowaniem sztucznej inteligencji. Na razie najwyżej na poziomie autonomicznego odkurzacza, ale jednak. Mamy tu jednoznaczne ładowanie czczych umysłów algorytmem, który prowadzi do poszerzania grona zwolenników. Spośród oczywiście takich odbiorców, którzy nie nawykli odwoływać się do własnego rozsądku.

Aliści od czasu kiedy zmechanizowano czynności fizyczne świat gwałtownie przyspieszył. Kiedy również dzięki sztucznej inteligencji myślenie pozbędzie się ograniczeń ludzkiego organizmu, cywilizacja dozna kolejnego bodźca. I my możemy być albo podmiotem, albo przedmiotem takiego procesu. Sami wybieramy, ale będziemy w nim uczestniczyć.

Tak więc czy owak nie da się zaprzeczyć twierdzeniu, że propaganda buduje przyszłość. Buduje. Jak najbardziej. Mimochcąc, ale buduje. Przecież jest namaszczona do tego, aby budować. Niezależnie bowiem od dzieła trenerów przyszłość należy do robotów. 

niedziela, 27 września 2020

Opilstwo

 Krzysztof Luft podpowiada, że gmina, który się już uwolniła od LGBT, G5 i WiFi mogłaby spróbować skutków ogłoszenia się społecznością bez wódy. 

Ma rację, bo rzecz dotyczy każdego samorządu. Nie tylko dlatego, że zaoszczędzone tak pieniądze mogłyby być sposobem na odtworzenie środków, odebranych przez UE i Fundusz Norweski gminom, dyskryminującym część swoich wyborców. To by też zmniejszyło śmiertelność, przestępczość i podniosło kondycję intelektualną mieszkańców. Ta ostatnia korzyść by wykluczyła uchwały dyskryminacyjne.

Postęp wynika z luki między rzeczywistością a marzeniami. Jeżeli się nie ma ambicji lub utopi je w wódzie, do szczęścia wystarcza trwanie w niezmiennej rzeczywistości. Wtedy właśnie kwitnie obskurantyzm. Szczególnie kiedy dobry pan zapewnia byt, pozbawiony dostrzegalnych konieczności zabiegania o środki.

Tak stan jest jednak stale zagrożony. Problemy bowiem tworzą ci, którzy by chcieli mieć lepiej. Czyli trzeźwi. Mają marzenia. Oni się bowiem poddają nakazowi natury, wymagającej doskonalenia gatunków. Dramat obskurantów tkwi w fakcie, że to nie jest wydumany kłopot. Przegrywają bowiem osobnicy, którzy nie przestrzegają zasady przetrwania poprzez rozwój. Z samej istoty natury. Chociaż kiedy są we właściwym sobie stanie duru, w ogóle tego nie dostrzegają.

Ta zasada dotyczy także formacji politycznych. Aliści tam wódę zastępuje ideologia. Ona podobnie do alkoholu daje wyznawcom poczucie siły i racji. Tak samo odurza i uzależnia. Kiedy jednak ideologiczna społeczność popada w zastój, pozwalając problemom, aby się rozwiązywały same, cierpi niczym pijak przejechany przez samochód albo zatruty marskością wątroby. Nawet jak generuje jakieś dokumenty, których treści wstydzą się ich twórcy. Niczym wczoraj nasza jakoby Zjednoczona Prawica.

Dobrze jest zatem raczej naśladować wykształciuchów. Trzeba się mierzyć z problemami. Przecież nawet średnio inteligentna mysz wie, że darmowy obiadek można dostać tylko w pułapce.

sobota, 26 września 2020

Triada

 Rząd się porozumiał z górnikami. Pracownicy dołowi mają gwarancję zatrudnienia do emerytury. Będą fedrować do 2049 roku i otrzymają dofinansowanie na utrzymanie wydobycia. Harmonogram ewentualnej likwidacji kopalń będzie uzgadniany. Mamy więc socjalizm. Nie ekonomia, ale związkowi bonzowie w porozumieniu ze społecznie sprawiedliwą władzą zadecydują, co jest dla Polski dobre.

Covid też ma się dobrze. Osiąga rekordowe wyniki. No i daje władzy powód do rezygnacji ze zrównoważonego budżetu. W końcu jakoś trzeba będzie tłumaczyć pożyczki przeznaczone na opłacenie wydobycia nikomu niepotrzebnego węgla. W dodatku metodami zamrożonymi przez porozumienie urzędników ze związkowcami. Najlepszymi fachowcami wedle jedynie słusznego sposobu pojmowania kompetencji.

Dzisiaj miała być podpisana nowa, dobrozmienna umowa koalicyjna. Ministerstw by było piętnaście. To podobno jest mało. Prezes miał zostać wicepremierem kierującym Komitetem Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości i Obrony Narodowej. Wedle Faktu za 15 tysięcy miesięcznie. Znowu by więc był komitet. Peerel jak się patrzy. Ale chyba jeszcze trwają ustalenia. Będzie bowiem tylko oświadczenie. Jedynie pani Emilewicz opuszcza gowinowców.

Chyba trudno będzie utrzymać koalicję. Może dlatego, że jak mówi Jacek Kucharczyk przyjęte wcześniej rozwiązanie nie tylko potwierdza słabość premiera Morawieckiego, ale i samego Kaczyńskiego, który nie mógł zdegradować Ziobry i odebrać mu jego niebezpiecznych zabawek, tylko postanowił, że niczym dobry rodzic będzie miał go na oku. Zaś zdaniem Michała Kamińskiego Zbigniew Ziobro nie zrezygnuje z ojcobójstwa.

Jak dawniej więc nadal jedno jest pewne: nieszczęścia chodzą parami. Nie może trójkami. Wszak to Boh trojcu liubit. Ale kiedy się wezmą z krzyża, jak mówią Wielkopolanie, to i góry przeniosą.

I wtedy dopiero zobaczymy.

piątek, 25 września 2020

Upadki

 Beata Szydło wraz z Andrzejem Dudą rozmawiają o nowej partii. Informację o tym za Super Expressem powtórzył Wprost. Nie wiadomo więc czy to prawdziwe, ale jeżeli w przestrzeni politycznej dostrzegliśmy gwiazdy dawno upadłej Samoobrony, Renatę Beger i Sławomira Izdebskiego, wszystko jest możliwe.

To raczej pewne, że Prezes instrumentalnie traktuje aspiracje ludzi najbardziej rozżalonych, ogarniętych najgłębszym resentymentem [profesor Mikołejko]. Oczywiste jest również, że mogą istnieć politycy poważnie traktujący postulaty roszczeniowców. Ba, utożsamiający się z nimi.

Aliści prawdziwa formacja sprawiedliwości społecznej, której nie można zdaniem jej członków posądzić o lewackie i neomarksistowskie tendencje [Jan Ardanowski] na pewno nie pójdzie w kierunku legalizacji związków partnerskich. I to pomimo ustanowionego już praktycznie zakazu rytualnego lub merkantylnego dręczenia zwierząt. Ale też PiS zaczyna tym zdradzać mdłą niekonsekwencję zachodnich chadecji [Łukasz Warzecha].

Nic więc dziwnego, że trzeba się ponownie ubiegać o poparcie zdradzanych jakoby Polaków, którzy dotąd nie głosowali. Szczególnie chodzi tu o przychylność ofiar populizmu kulturowego, wedle których zwykły człowiek jest wyzyskiwany przez cyniczne jakoby elity. Każda ze stron konfliktu wyrosłego w dobrej zmianie stara się przedstawić siebie jako emanację tego środowiska. Teraz już się nie popełnia niezręczności typu ciemny lud to kupi.

Różnice między tendencjami rysującymi się w biało-czerwonej drużynie wynikają z oceny przydatności odmiennych frakcji niejednolitej jednak rzeszy ludzi biernych. Najwyraźniej Prezes ocenił, że większe szanse na poparcie daje bardziej umiarkowana ich część. Ziobryści kuszą radykalnych. Radiomaryjnie zaś usposobieni Polacy mają chyba ofertę od pani Szydło.

Wszyscy zaś są znakomitym zapleczem dla polityków o cechach opisanych przez profesora Mikołejkę. Zaiste, trudno chyba będzie pozyskanym pozazdrościć reprezentacji.

czwartek, 24 września 2020

Odkrycia

Wedle wielu komentatorów awantura w dobrej zmianie wynika z walki o schedę. Kaczyński w swej polityce korzystał z frustracji ludzi, którzy tkwiąc w zacofaniu, czują się zagrożeni przez liberałów. Dla nich Mateusz Morawiecki jest kimś całkowicie obcym. Kiedy Prezes zasygnalizował, że przekaże mu partię, Zbigniew Ziobro postanowił wykorzystać stworzoną tak okazję do wyeliminowania premiera. Jego formacja zagłosowała przeciwko ustawie o dręczeniu zwierząt, nieskutecznie, ale skutecznie zablokowała abolicję.

Osią więc sporu zamiast sukcesji a nawet uwolnienia od przestępstw urzędniczych stał się stosunek państwa do okrucieństwa wobec bydła i futerkowców. Pewnie dlatego, że to zjawisko zrozumiałe oraz odmiennie postrzegane przez postępowców i obskurantów w łonie dobrej zmiany. Wszak wielu z tych, którzy dają wiarę antykomunistycznym pozorom dobrozmieńców, wzdraga się przed prymitywizmem.

Mamy zatem wojnę kulturową wewnątrz dobrej zmiany. Rzecz jest oczywista. W końcu musiało dojść do kontrowersji chociażby między głosicielami nikczemności umarłej już komuny a rzewnymi miłośnikami przaśnego spokoju, zapewnianymi przez Peerel. W rezultacie zmagania między umiarkowanymi a skrajnymi obskurantami przesłoniły wszystko.

No i przeciąganie liny trwa, bo jeszcze trzeba odrzucić weto prezydenta dla zakazu hodowli futerkowców. Prezes może też wejść do rządu. Wedle plotek podlegałyby mu resorty siłowe. Ustawa abolicyjna nie była podobno przedmiotem rozmów. Pod koniec tygodnia ma nastąpić podpisanie nowej umowy koalicyjnej.

A tu pospolitość skrzeczy. I nikt się tym nie przejmuje.

środa, 23 września 2020

Rozstrzygnięcie

 Wygląda tak, że bój to był PiS-u przegrany, bo partia Ziobry nie chce być pokorną przystawką. Najprawdopodobniej też nie sprawdzili się werbownicy. Nie udało się raczej kaczystom wyrwać od koalicjantów dostatecznej liczby szabel, aby po ich zgnębieniu zachować władzę.

Najwyraźniej nie wyszło również w PSL-u, a i kukizowcy albo okazali się nieugięci wobec werbowników, albo nazbyt dla Prezesa ambarasujący. Przecież niegdyś z wizerunkowych powodów wyrzekł się wsparcia od nadobnej wielce reprezentantki Samoobrony. Ona mu jednak tego nie pamięta i zachęca szefa Solidarnej Polski do ustępstw.

Rzecz poprzedziły groźne zapowiedzi z preześnej strony i konferencje prasowe z przeciwnej, podczas których Ziobro już triumfował, pouczając Kaczyńskiego o sposobach rozwiązywania konfliktów i prezentując warunki kompromisu dla dalszego nieprzerwanego poprawiania Polski.

Prezes zwrócił się ku parafialnej kulturze agrarnej, słabo się orientując w jej specyfice. Młodszy i bardziej elastyczny Ziobro pokazał się tam jako szeryf, który nie da skrzywdzić człowieka prostego i szanuje ojca Rydzyka. Zgromadził też wokół siebie w Sejmie i aparacie ścigania zastęp wiernych zwolenników.

Wynik nocnej rozmowy Prezesa i Zbigniewa Ziobry w prezydenckiej willi nie jest na razie znany. Mówi się, że ze strony Kaczyńskiego padły trzy warunki: minister sprawiedliwości ma poprzeć ochronę zwierząt, abolicję dla urzędniczych przestępców w antycovidowej ustawie i zaprzestać prześladowania osób LGBT.

Dzisiaj o 14. rzecz ma się jakoby rozstrzygnąć, ale już straciła walor sensacji. Kiedy Prezes przyjmie ukorzenie się koalicjantów, przegra i to jest oczywiste. Wszyscy bowiem zobaczą, że można mu się postawić. Kiedy nie, również przegra, bo straci większość.

Jedno w tym jest pocieszające. Los nam oszczędził słuchania sofizmatów Jarosława Gowina. To wprawdzie były gotowe memy, ale kiepskie. Rozmawiał z nim jednak nocą premier. Tymczasem rozkręca się strajk górników. Swoim zwyczajem siedzą pod ziemią. Nie doczekali się bowiem Mateusza Morawieckiego. Miał ważniejszego rozmówcę.

Jeżeli Ziobro się ugnie, kurs dobrej zmiany złagodnieje. Czekamy więc na jego ruch, ale życie biegnie swoim torem i piętrzy realne problemy.

I tu jest główny powód przegranej PiS-u. Oderwanie od rzeczywistości.

wtorek, 22 września 2020

Marszandzi

 Czyli los Polski decyduje się w tej paskudnej budzie za metalowym ogrodzeniem? [Tomasz Lis]

Leszek Trzy. On, miliarder awansował na wroga publicznego. Obok Sławomira En, który jednakowoż szybko przeobraził się w Nowaka. Obaj panowie zmierzą się z dowodami zgromadzonymi przez prokuraturę. To ludzie wysoko oceniani przez Tuska, którzy zdaniem obecnego jeszcze ministra sprawiedliwości przynoszą Polsce wstyd.

Tak o 10. godzinie mówił na konferencji prasowej Zbigniew Ziobro. Tego atoli nie pokazano na żywo w TVP. W końcu kontrowersyjny minister sygnalizował tam atuty, jakimi dysponuje.

Ale mamy winnego przesilenia rządowego, symbolizowanego przez aferę GetBacku. Donald Tusk. A trzeci Leszek, współczesny mister Twister, bogacz od lat, milioner fabrykant, właściciel dzienników itd. jest jednym z emisariuszy. Obok Sławomira Ny, to znaczy też milionera z zegarkiem w dodatku. Samuel Marszak opisywał kiedyś takimi cechami organiczną niesłuszność postaci. Jedynie słuszny poeta, bo radziecki.

Mądrość każe szukać kompromisu nawet w sprawie zwierząt. Ziobryści poza tym nie naruszyli umowy koalicyjnej i programu ZP. Wszak nie zapisano tam nakazu zwalczania uboju rytualnego. Jest też oczywiste, że stan wyższej konieczności usprawiedliwia na przykład potrzebę pozyskania sprzętu łagodzącego skutki pandemii. Ale to nie może prowadzić do wylania dziecka z kąpielą. Mamy jeszcze czas na to aby utrzymać ZP dla dobra Polski.

Tak mówił Ziobro na drugiej konferencji, tuż po południu i bez unijnej szmaty [Krystyna Pawłowicz] w tle. Także nie była ona na żywo transmitowana przez TVP.

– Ustępstwa wobec koalicjantów ich wzmacniają, a nas osłabiają – utrzymuje pani Mazurek, była rzeczniczka PiS. Media też donosiły, że jedynie bezwarunkowe poparcie przez aliantów zamrożonej ustawy o bezkarności urzędników zwalczających pandemię zapewniało trwanie koalicji. I nic nie zapowiadało wyrozumiałości. Przecież nawet ministra rolnictwa zawieszono, mimo że w sprawie janowskiej stadniny wykazał się aktywnością, którą by na pewno pochwalił Samuel Marszak. Wszak proletariusz wierzchem się nie przemieszcza.

Aliści decyzja zapadnie dopiero we środę. No to i będzie się do tego czasu wiele działo w przestrzeni medialnej. Na razie marszałek województwa podkarpackiego złożył wnioski o odwołanie koalicjantów z zarządu województwa.

Ale może pierwsze koty za płoty?

poniedziałek, 21 września 2020

Politycy

 PiS dokonał niemożliwego. Podzielił się przez zero [Sandra Olechnowicz. Twitter]

Co zyska Prezes, kiedy wypchnie Zbigniewa Ziobrę z koalicji? Przede wszystkim straci groźnego konkurenta. Po drugie będzie miał szansę na zachowanie unijnych dopłat. Przecież to głównie minister sprawiedliwości jest podpisany pod regulacjami i dokumentami godzącymi w praworządność.

Jak to zrobić? Wystarczy przekonać odpowiednią liczbę ziobrystów i kukizowców do tego, aby się przyłączyli do PiS-u. Za jednym zamachem Prezes, po pozbyciu się uciążliwych koalicjantów, odzyska nie tylko partię, ale też zdobędzie najwierniejszych popleczników. Wszak na nawróconych można liczyć najbardziej.

Jeżeli natomiast Ziobry nie wypchnie, przynajmniej zaś jakimiś regulacjami covidowymi nie pozbawi możliwości działania, może się pożegnać zarówno z prezesurą Polski, jak i dalszą możliwością opanowania swoich posłów. Wtedy politycy słabiej związani ze swym pierwotnym środowiskiem będą skłonni zasilać raczej ziobrystów. Przecież dla nich też stoi otworem możliwość pozyskania odstępców z innych partii.

Także prezydent wczoraj dawał sygnały, że raczej staje po stronie tych, których Prezes rozeźlił. Mówił o swej trosce o zwierzęta, ale interes hodowców uznał za nadrzędny. Ci zaś, co poparli miłą Prezesowi ustawę jakoby nie byli nigdy w fermie. I człowiek ma sobie Ziemię czynić poddaną.

Teraz więc na pewno trwa wyścig werbowników. Niebawem się też okaże, kto ma lepszych. I ten będzie beneficjantem ostatniego eksperymentu Prezesa.

Możliwe, że ostatniego nie tylko z powodu trwającej jeszcze próby sił.

niedziela, 20 września 2020

Grawitacja

Zbigniew Ziobro, od którego się w PiS-ie oczekuje ekspiacji, jest świadomy swojej mocy. Wie wszystko i o wszystkich. Gdyby to wykorzystał, jego usunięcie ze stanowiska byłoby problemem dla rządzącej formacji. Sam Prezes, uchodzący za geniusza politycznej taktyki wyposażył swego potencjalnego jeszcze przeciwnika we wszystkie możliwości do osiągnięcia przewagi we wspólnym środowisku.

Teraz więc trudno przypuszczać, że w Zjednoczonej Prawicy dojdzie do zgody. W kręgach dobrozmieńców przyjmuje się wprawdzie, że Solidarna Polska nie ma jeszcze dostatecznego wsparcia w elektoracie. Prezes jednak i o to zadbał, uderzając w sponsorów Radia Maryja. Za późno się chyba zorientował, że ma ostatni moment do odrobienia strat.

Teraz więc ziobryści mają wsparcie i ojca Rydzyka i wsi. Łatwo też mogą się skoligacić z nacjonalistami i kukizowcami. To zatem PiS się teraz musi martwić o elektorat. Jeżeli jeszcze Prezes nie wytrzyma i swoim zwyczajem zionie jakimś odpowiednikiem chamskiej hołoty w stronę rozłamowców, będzie komplet. Joachim Brudziński już ich wyniośle potraktował jako nuworyszy i na razie tylko uznał za niekompetentnych debiutantów.

W tle zaś mamy rekord zakażeń. Ponad tysiąc nowych przypadków w sobotę. Zapewnienia premiera Morawieckiego o schyłku epidemii są równie bezsensowne, jak nadzieje Jarosława Gowina, że prezydent jest w stanie jakoś zażegnać rozłam, powstały w dobrej zmianie.

Rysuje się zatem najczarniejszy scenariusz dla Polski. PiS nas wprowadził w zasięg oddziaływania czarnej dziury i szparko zmierzamy ku centrum jej wiru.

Władza się bowiem zajmie teraz sobą a nami koronawirus. I ekonomiczny kryzys oczywista oczywistość.

sobota, 19 września 2020

Kryterium

 – Nasi byli koalicjanci – mówił Marek Suski, najwyraźniej wybrany do głoszenia dobrozmiennych prawd zasadniczych. Obwieścił też koniec rozmów z byłymi aliantami o rekonstrukcji gabinetu. Wszak możemy mieć rząd mniejszościowy, ale zdaniem marszałka Terleckiego znakomity. Składać się przecież będzie z dobrych ludzi. Chociażby wczoraj się nowy minister zorientował, że nie ma szczepionek od grypy, bo się zadziało (sic!) wstrzymanie.

Kryzys rządowy zaś wynikł ze sporu o zwierzęta, które nie będą już okrutnie zarzynane. Przynajmniej na potrzeby zagranicznych smakoszów, stosujących wymagania uboju zwierząt ukształtowane jeszcze w neolicie. Dla rodzimych wyznawców reguły z kamienia łupanego zrobiono wyjątek. To ukłon w stronę Trybunału Konstytucyjnego z czasów jego niezależności. Już raz bowiem stwierdził niekonstytucyjność zakazu rytualnego uboju.

Aliści nie tylko. Także działająca wstecz bezkarność funkcjonariuszy władzy nie dojdzie do skutku. Przynajmniej w formie, postulowanej do przedwczoraj. Ustawę wycofano z porządku obrad także pod naciskiem ziobrystów. Aliści w każdej chwili można ją tam znowu wprowadzić.

Złych ludzi, takich co to by nie chcieli dobra braci mniejszych, zawieszono w PiS-ie. W członkostwie. Gowinowcy więc się tłumaczą, dlaczego nie poparli ustawy o złagodzeniu losu zwierząt. Zdecydowanie ją popierają, ale nie kiedy idzie aż tak daleko. Nie chcieliby więc tym razem ani za dobrem gadziny głosować, ani się cieszyć ze swej powściągliwości.

Ziobryści twardo zapewniają, że koalicja trwa. Mają więcej od gowinowców do stracenia. Przyspieszonych wyborów zatem raczej nie będzie, bo podzieloną koalicję łączą jednak korzyści. Ale rozdźwięki wewnątrz biało-czerwonej drużyny wyszły poza ramy świadczenia sobie drobnych świństewek.

Mamy więc stan normalny. Prawdziwi Polacy pogłębili spór dotyczący najprawdziwszej prawdziwości. I tak pozostanie bez końca, bowiem sobie tylko można przypisać rzeczony tytuł.

Wszak każdy człowiek się różni od pozostałych. Najprawdziwszy więc może być tylko jeden. W żadnym wypadku ktoś inny.

piątek, 18 września 2020

Posag

 Córka naszego prezydenta została społecznym doradcą swego taty. Podobnie jak Ivanka Trump. Teraz w CV będzie mogła pisać, że była doradczynią prezydenta Polski. Może to działać mobilizująco na późniejszego pracodawcę, jeżeli się w tym nie dopatrzy nepotyzmu. Kiedy tak, rzecz go zdemobilizuje. Zawsze bowiem lepiej mieć kogoś, kto ma rzeczywistą praktykę, a nie rekomendację od najbliższych.

Cała zaś przedsięwzięcie ma też tajemnicę. Buduje ją skrywana pod skrótem CUA nazwa uczelni, na której prezydentówna pobierała podyplomowe nauki w USA. Rozszyfrował go profesor Sadurski. To Catholic University of America.

Dla absolwenta takich studiów, szczególnie dla prawnika może nie być najlepszą rekomendacją fatalistyczna i popularna w kręgach klerykalnych a opisana przez Aleksandra Fredrę zasada: niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba.

Ale Andrzej Dera nie ma wątpliwości. – Jest doradcą w dziedzinie, na której się zna jako prawnik, specjalistka od arbitrażu, od relacji prawnych polsko-amerykańskich. Myślę, że jest przydatna i stąd pan prezydent zrobił swoją córkę doradcą społecznym – tak problem przedstawił Radomirowi Witowi.

Mamy więc dobrą zmianę w pigułce. Wszystko jest, ale praktyka w rodzinie. I ten epigonizm. Czyli właściwie nie ma wiele. Ale dla wielu brzmi okazale.

czwartek, 17 września 2020

Sprzedawcy

 Przewodniczącym sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych jest teraz Marek Kuchciński. Reaktywacja.

Michał Wawrykiewicz pisze, że To aż niewiarygodne. Ale się dzieje. Nikt z doświadczonych i kompetentnych polskich dyplomatów nie dostał rekomendacji MSZ do pracy w unijnej dyplomacji. Bo nieswoim nie dajemy. A swoich kompetentnych nie mamy. Spadamy w czeluść na arenie międzynarodowej. Rzecz się potwierdza w najdrobniejszych szczegółach.

Przed siedzibą PiS-u protestowali rolnicy. To ich głosy przesądziły o zwycięstwie wyborczym zarówno dobrej zmiany jak i Andrzeja Dudy. Teraz się okazuje, że mają ograniczyć lub zlikwidować hodowlę zwierząt. Bo albo jest prowadzona okrutnie, albo ubój przebiega zgodnie z niedopuszczalnymi, neolitycznymi jeszcze nakazami religijnymi. Rzecz bez żadnej dyskusji z zainteresowanymi zainicjowano po wyborach, kiedy głosy wsi nie są już nikomu potrzebne.

Bo prawdziwi Polacy to elita. Wprawdzie pozbawiona ludzi kompetentnych i posługująca się mową nowego przewodniczącego komisji, rzeczonej na wstępie, ale jednak z wyższej jakby półki. I jako taka wszystko wie lepiej. Na razie wprawdzie musi sobie swoją pozycję zapewnić przy pomocy ustawy. Antycovidowej. Z prawem bezkarności za czyny niegodne establishmentu i działającym wstecz.

W każdym z rzeczonych przypadków widać preferencje dobrej zmiany. Jest dobra dla swoich. Ale tylko kiedy oni bezwarunkowo należą do elektoratu dobrozmieńców.

W każdym innym wypadku suweren jest traktowany instrumentalnie. I ciemny lud musi to kupić.

środa, 16 września 2020

Rubikon

 Robi się dziwnie. Do grona hierarchów oskarżanych o brak reakcji na doniesienie o działalności kościelnego pedofila wszedł także kardynał Dziwisz. Rzecz sięga zatem najwyższych kręgów duchowieństwa.

Pedofilia jest u nas uważana za najgorszy rodzaj przestępstwa. Jest traktowana jako szczególnie odrażająca, kiedy występuje w środowiskach, które wyznaczają normy moralne. Dopuszczają się jej głównie osoby znajome dziecku, bo tym bardziej jest podatne na atak, im bardziej podlega wewnętrznemu nakazowi szanowania agresora.

Jest oczywiste, że ośrodki gromadzenia się dzieci, zarówno świeckie jak i kościelne muszą być przez pedofilów postrzegane jako szczególnie korzystne dla ich skłonności. Gdyby jednak wzorem środowiska nauczycielskiego pedofile w parafiach byli przez przełożonych konsekwentnie eliminowani, nie byłoby z nimi większego problemu, niż w szkołach.

Aliści istnieje pułapka, w której tkwi duchowieństwo. W pojęciu wiernych musi być nieskazitelne. Uważa się bowiem za społeczność ludzi powołanych przez siły wyższe. One mają być nieomylne. To bodaj prowadzi do chęci ukrywania niegodziwości duchownych.

O ile spotykane wśród kleru nieumiarkowanie w piciu jest w Polsce traktowane pobłażliwie, o tyle pedofilia stanowczo nie. Stąd chyba praktyka przenoszenia oskarżanych o nią księży do innych parafii lub nawet diecezji, dla pozbycia się problemu.

Teraz też kardynał jest posądzany o zamykanie oczu na pedofilię kościelną. Gorzej już chyba być nie może.

wtorek, 15 września 2020

Meandrość

 Jest się posiadanym przez posiadane [starowschodnie].

Niezwykle trudno jest być Prezesem. Kiedy postanowił być dobrym człowiekiem i zatroszczył się o braci mniejszych, w jego własnym ugrupowaniu uznano to za kiepski pomysł. Niebawem się może okazać, że on sam nie ma nic do gadania wobec interesów, które naruszył a co było podstawą jego działań od czasu rozpętania walki z układem.

Jeszcze wcześniej nasz bohater, wybierając stan bezżenny postąpił raczej zgodnie z oczekiwaniem elektoratu i wedle preferencji Kościoła. Wszak wstrzemięźliwość jest cnotą. Teraz się okazuje, że i to jest be. Wedle bowiem arcybiskupa pełnię osiąga się w życiu małżeńskim i rodzinnym. Stary zaś kawaler wdraża ideologię singli. Z tego trudno się będzie Prezesowi wygrzebać. No niech spróbuje wytłumaczyć, że on to nie ideologia. Może Andrzej Duda mu pomoże?

Bo i co by to było, gdyby większość poszła za preześnym przykładem i wzorem katolickich duchownych odwróciła się od kobiet? Tak na poważnie, bez szukania substytutów. Wtedy by księża stracili władzę. Wiernych bowiem łatwo by nie można było wpędzać w poczucie winy. Nie czuliby się zatem zobligowani do wnoszenia datków i innowiercy by zapanowali nad światem prawowiernych.

Walka z bezbożnością zostanie więc u nas podtrzymana, bo pobożność niesie wartości, leżące u podstaw naszej cywilizacji. Irlandia jest tu przykładem przegrania rzeczonej walki, w wyniku czego jest ona teraz pustynią katolicką z szalejącą ideologią LGBT. Zielona Wyspa ma jednak piątą w świecie pozycję w rankingu PKB per capita, my czterdziestą piątą. I to tam ucieka nasza młodzież, do której dobra zmiana ma kierować swe wysiłki.

Jak w takich warunkach być dobrym i pobożnym człowiekiem? Doprawdy niełatwo.

poniedziałek, 14 września 2020

Odkrycie

  Rząd pod sąd – krzyczeli sobotni demonstranci i domagali się komisji śledczej dla władz, forsujących antycovidowe przedsięwzięcia. Nie, nie za zakup dwukrotnie droższych, niekompletnych respiratorów bez gwarancji. Bynajmniej. Za nakazy chroniące przed zakażeniem. Pandemia bowiem jest ich zdaniem mistyfikacją międzynarodowego spisku, na którym mają zyskać… koncerny farmaceutyczne, kiedy naiwnym sprzedadzą lipną szczepionkę.

Demonstrujący prezentowali nacjonalistyczne i ultrakatolickie symbole, powołując się na obronę wiary i narodu przed wiadomymi siłami. Te zaś są znane od dawna i opisane z precyzją charakterystyczną dla płaskoziemców i kreacjonistów. To współczesny odpowiednik Żydów, masonów i cyklistów, ideologia LGBT. No i kapitał zachodni, z przewagą niemieckiego, który też zainwestował w utylizację odpadów poubojowych w Polsce.

Dotąd resztki z ubojni wykorzystywano jako surowiec przy produkcji karmy dla zwierząt futerkowych. Ich hodowlę chcą likwidować kryptolewacy w łonie dobrej zmiany. To właśnie w oczach fundamentalistów jest sposobem na niszczenie naszej gospodarki. Przypomina działanie sił, wyniszczających naród estrogenami, pakowanymi do szkolnych plecaków dzieciarni, aby ta zmieniała płeć.

W rzecz całą wkrada się jednak wątpliwość. Oto odkrywcy rzeczonego spisku mogą być również sprzymierzeńcami muzułmanów. Chodzi o ubój rytualny. Eksport mięsa do państw islamskich jest uwarunkowany zabiciem zwierzęcia sposobem okrutnym, ale zgodnym z mahometańskim nakazem religijnym. Temu zaś mogą sprzyjać podobne tendencje w dobrej zmianie, które chcą uwolnić naród od obowiązku noszenia maseczek.

Znowu więc mamy problem. Jeżeli fundamentalistyczna część dobrej zmiany zostanie jednak uznana za forpocztę muzułmańskiego lewactwa w Polsce albo nawet odpowiednika partii Baas, to jej zwolennicy niebawem będą się mieli z pyszna. Niech no tylko wpadnie na to kolejna mutacja prawdziwych Polaków.

I przed tym ich chce uchronić Prezes, ale oni nawołują, aby mu postawić rząd pod sąd.

Prezesura w obecnym czasie nie jest łatwym zajęciem.

niedziela, 13 września 2020

Wybrańcy

 Trwa w Polsce spór. Cały czas się nasila podział na słusznych i niesłusznych Polaków. Tych drugich pierwsi opatrzyli zdradzieckimi mordami, oskarżyli o mord smoleński, targowickie skłonności i w ogóle komunizm. Nade wszystko zaś posądzili o pogardę dla ludu, któremu słuszni przywrócili godność, dając 500+.

Teraz się prawdziwi Polacy dalej podzielili. Ci najprawdziwsi zwalczają wymyśloną przez siebie ideologię LGBT dostrzegając jej przejawy nawet w szkolnych tornistrach, jakoby podstępnie wypełnianych estrogenami. Ba, przypominają Warszawiakom, że obrzydły jest dla Pana, kto ubiera strój przeciwnej płci.

Mniej prawdziwi rzecz traktują z rezerwą. Ba, nawet się wzdragają przed wydaniem całkowitego zakazu aborcji. O tym, że chcieliby z niektórych przynajmniej zwierząt zdjąć grozę skutków ludzkiej chciwości i okrucieństwa, nie ma już co mówić.

Mamy więc chyba odwieczny problem. W tradycyjnym świecie jest on prezentowany jako fakt, że lepsze jest wrogiem dobrego. W alternatywnym jego odpowiednikiem byłoby stwierdzenie, iż absurdalne zwalcza niedorzeczne.

W sumie widać znaną z ewolucji eliminację słabszych okazów. Kiedy ktoś uważa, że jego racja ma wyłączne prawo bytu, musi w końcu zostać sam. Jego eliminacja również jest oczywista. Rozpędzony bowiem w gorliwości niszczy się w końcu niczym Uroboros, pożerający własny ogon..

Przeżywamy zatem kolejne stadium karlenia ideologii dobrozmieńców. Od postponowania prywatnej własności, poprzez niszczenie pluralizmu poglądów doszli do sporu między religijnymi fundamentalistami o to, kto bardziej dosłownie rozumie Pismo.

A kurzu zaś wznieconym przez ideologiczne zmagania kwitnie materializm. Wszak ewolucja ma swoje prawa, jej błąd musi skonsumować niszczące walory procesu.

sobota, 12 września 2020

Konsekwencja

 Głupota zaprosiła kiedyś do siebie w gości/ przyszli prawie wszyscy, oprócz …mądrości [Maciek J.].

Już wiadomo, co zmienia płeć. Estrogen. Wypycha się nim dziecięce plecaki i, chyba żeby mieć miejsce na podręczniki, sztubaki go połykają garściami. Tak by można rozumieć informację Rzecznika Praw Dziecka dla Senatu, w której mówił, że widział takie plecaki pełne specyfików od zmiany płci. Wiadomo więc też teraz co dzieciarnia robi z dodatkowymi szalikami, którymi nadopiekuńcze mamusie często wypełniają tornistry swoich latorośli. Ona ich wcale nie gubi, zjada.

W piątek Gazeta Wyborcza napisała o spotkaniu Mateusza Morawieckiego z Władysławem Kosiniak-Kamyszem. Rozmowy dobrozmieńców z ludowcami trwają podobno od sierpnia. Jarosław Sachajko, poseł PSL-u, w wyborach startujący z nadania kukizowców potwierdził w RMF FM możliwość zastąpienia Solidarnej Polski przez jego ugrupowanie.

Rzecz zdementował Marek Sawicki. Stwierdził, że Władysław Kosiniak-Kamysz nie jest babą Jagą, aby nim straszyć Zbigniewa Ziobrę. Sam prezes PSL-u również zaprzeczył doniesieniom o rozmowach. Uważa je za fejk, wykorzystywany do dyscyplinowania koalicjantów przez PiS. Mamy więc teraz jasność, jako że nie daje się wiary głównie tym informacjom, którym by politycy nie zaprzeczali.

Jeżeli więc PSL, a przynajmniej skoligaceni z nim na razie kukizowcy chcą uczestniczyć w dobrej zmianie, muszą się liczyć z przyjęciem na siebie opinii o jej uczestnikach, pracowicie kształtowanej także przez głosicieli ideologii LGBT.

piątek, 11 września 2020

Łowiectwo

 – Nie było polityków Solidarnej Polski wśród organizatorów, uczestników i beneficjantów święta położenia w Szczecinie rdzewiejącej teraz stępki promu – mówią politycy… Solidarnej Polski. Najwyraźniej nie są już solidarni z Prezesem.

Ów zaś również ma dość. Poszedł wprawdzie na wojnę z fantomem, nazwanym ideologią LGBT, ale uznał, że tego starczy i ogłosił ochronę zwierząt futerkowych. Od razu odwrócił się od niego ojciec Dyrektor. Teraz zaś Solidarna Polska wymawia mu solidarność.

Kiedy się prześledzi sondaże, widać że nie jest to silne ugrupowanie. Poparcie ma na poziomie niespełna 1,5%. Ale do wyborów jest jeszcze mnóstwo czasu. Ziobryści najwidoczniej uznali, że rzucając wyzwanie Prezesowi mogą udowodnić nie tylko odrębność, ale też niezależność, wymaganą od suwerennych rządów.

I teraz Prezes może tylko się cofnąć albo podjąć wyzwanie. Kiedy się ugnie, wykaże brak tych cech, które chcą zaprezentować zwolennicy Zbigniewa Ziobry. Kiedy nie, może utracić większość w Sejmie, jeżeli krnąbrni koalicjanci nie udają. Albo wtedy odda władzę, albo stanie się zakładnikiem PSL-u, który nie widzi specjalnie przeszkód w tym, aby wejść do dobrozmiennego rządu. Kiedy bowiem tego nie zrobi, może w ogóle wypaść z polityki.

Stąd rekonstrukcja rządu budzi coraz większe emocje. Rozmowy się rozciągają w coraz większym czasokresie [wiceminister Wójcik]. Ich przedmiotem stają się też zwierzęta futerkowe i ubój rytualny. W następnej zaś kolejności pewnie i zwierzyna łowna.

Tak się na pewno stanie. Wszak tym ostatnim zwrotem określa się też przegranych.

czwartek, 10 września 2020

Samojedzi

Prezes Orlenu został Człowiekiem Roku tegorocznego Forum Ekonomicznego. Nagrodę wręczył mu premier Sasin. W tym kontekście profesor Sadurski zauważa, że PKN Orlen S.A. jest jednym z partnerów komercyjnych Forum Ekonomicznego 2020, co łatwo sprawdzić na stronie. Forum przyznało Prezesowi Obajtkowi Nagrodę Człowieka Roku. Czyli Obajtek sam sobie ufundował Nagrodę.

Mamy więc chyba obraz dobrej zmiany. Jest samowystarczalna. Z faktu, że dołują akcje spółki, kierowanej przez Człowieka Roku, łatwo też wyciągnąć wnioski o kryteriach, jakimi się kierują szafarze honorowych tytułów czasu sprawiedliwości społecznej. Sami przeżywają swoje sukcesy, bo sami je cenią. Wyłącznie.

Nic więc dziwnego, że dobrozmienna hojność dla ludu jest zżerana przez inflację. Jak ustalono w FOR jest ona teraz najwyższa od ośmiu lat. Całkowicie też odpowiada polityce PiS-u, którego wyraziciele jeszcze w kwietniu ostrzegali przed deflacją(!) i mają sukces. Ustrzegli nas przed nieszczęściem spadku cen. Dzięki nim jesteśmy w trójce państw Unii najbardziej wyróżnionych wzrostem cen.

O owocnej budowie w Ostrołęce za 1,5 mld. złotych dwóch wież PiS-u (sic!) nie ma co mówić. Zwłaszcza że często bardzo informacyjnie aktywne CBA dokonało tym razem zatrzymań profitentów bez towarzystwa kamer. Podobnie zresztą jak nie ma co wspominać o zarzutach dla kierowniczki sklepu Ikei, która wyrzuciła z pracy ostentacyjnego homofoba. – Jeżeli ktoś chce robić interesy w Polsce, to dobrze, aby szanował historię i tradycję w Polsce – tak jeszcze na początku wakacji oburzał się wyraziciel dobrej zmiany.

Nic więc dziwnego, że Człowiekiem Roku został prezes spółki, której dynamika utraty wartości mogła w tym roku obudzić zazdrość wielu podobnych mu przedsiębiorców, a nagrodę mu wręczył przysłowiowo już skuteczny minister.

środa, 9 września 2020

Melanżyści

 Showman jest chyba ideałem polityka pobożnej lewicy. Wszak gorliwy katolik, potem dwukrotny rozwodnik, wreszcie mniemany dłużnik i senior-sportowiec, ale zawsze pokazywany na pierwszych stronach, był niegdyś premierem IV RP.

Teraz trwa zmaganie o popreześną schedę. I widowisko się potęguje. Nawet jest wesoło, tylko ten styl. Ideologia LGBT, wychowanie seksualne, chrystofobia znamionowana wspominaniem o pedofilii duchownych stają się jej osią. I poziom, do którego jednak trudno przywyknąć. Tabletki na zmianę płci, zniewolenie rozwiązłego Zachodu to ostatnie smaczki. Chociaż broń próżniowa, elektromagnetyczna, rozpylacze helu znamy z przeszłości. Była też chamska hołota i zdradzieckie mordy.

No i charakterystyczna sprawność organizacyjna. Zapłacili z góry za respiratory i nie zamówili w porę szczepionek przeciw grypie, ale nie ma ani jednych, ani drugich. Za to się chwalą jak mogą. Zmianą więc na lepsze jest wedle Prezesa troska jego ugrupowania o zwierzęta. Konie arabskie i dziki są mu świadkami. Aliści może wreszcie nie będzie można hodować futerkowców, jak ojciec Rydzyk pozwoli. Ubój rytualny też ograniczą. Dlaczego nie zlikwidują?

Tylko ten kryzys. Dawniej występował jedynie w partyjnych przekazach, jako właściwość przeciwników. Teraz puka do bram. To i show musi być intensywniejszy. Może odpędzi bessę? Aliści ten modelowy, pierwszy showman późniejszej dobrej zmiany miał przynajmniej predyspozycje. Jego epigoni głównie wiarę w kiepską pamięć suwerena.

Trudno w tym kontekście nie przypomnieć niegdysiejszej konstatacji satyryka, że czasie schyłku komuny byliśmy narodem wybranym do eksperymentów gospodarczych. Teraz jesteśmy chyba naznaczeni do testowania granic obciachu.

wtorek, 8 września 2020

Przyczyny

 – W latach '90, gdyby nie samotny bój ojców redemptorystów, dzisiaj być może Polska nie byłaby wolną. Byłaby tak zniewolona jak wiele narodów Europy Zachodniej – takim tekstem błysnął wysoki urzędnik państwowy na ostatnim festynie Radia Maryja w Toruniu, gdzie Prezes kłaniał się w pas zakonnikowi za jego zasługi. Bo w dziewięćdziesiątych latach był czas zauralskich nadajników.

Równolegle w Wiadomo.co pojawił się felieton Krzysztofa Łozińskiego o fali głupoty, która nas zalewa. Rzeczywiście, krótko po pigułkach na zmianę płci mamy kolejną perełkę o zniewoleniu ludzi Zachodu i zakonie, który jakoby nas przed nim obronił.

Autor rzeczonej pracy ruskim botom przypisuje zalew bzdur, jakiego doświadczamy coraz intensywniej. Taki pogląd by mógł wynikać z opowieści świadków postępowania Sowietów w 1939 roku. Wówczas ich żony zadawały szyku w teatrach, prezentując się tam w nocnych koszulach, w akcie społecznej sprawiedliwości odebranych polskim burżujkom.

Aliści to chyba nazbyt już odległe w czasie. Wydaje się, że mamy znacznie bliższe wzorce. Chociażby stonkę zrzucaną rzekomo z samolotów lub wypuszczaną przez amerykańskich imperialistów z łodzi podwodnych na nasze pola, obsadzone prasłowiańskimi kartoflami.

Pracujący mózg ludzki angażuje dziesięć razy więcej energii od każdej innej tkanki ciała człowieka o tej samej masie. Najłatwiej więc oszczędzać energię zaprzestając myślenia. A łatwizna jest główną cechą ludzi podatnych na populizm.

Tylko dlaczego dobrozmieńcy się tak łatwo odsłaniają na krytykę? Przecież rezygnacja z angażowania umysłu to najbardziej nieefektywny sposób oszczędzania czegokolwiek, nie tylko energii. Chcą tak zaprzeczyć ekologom, demonstrującym w obronie klimatu?

No i jaki program, wedle którego ma być rekonstruowany rząd, mają politycy, oszczędzający w rzeczony sposób?

poniedziałek, 7 września 2020

Klimatyzacja

 Znany też z prawniczej aktywności wiceminister klimatu (sic!) przedstawił regulacje prawne, obowiązujące od niedawnego czasu w jego resorcie. Importer śmieci musi ostatnio mieć odpowiednią infrastrukturę do utylizacji i środki na pokrycie kosztów unieszkodliwiania sprowadzanego z zagranicy dobra na wypadek jego pożaru lub porzucenia. Bo dla zapomnianych a wcześniej importowanych śmieci trzeba będzie teraz budować specjalną spalarnię.

Dlaczego tak późno się za to wzięto? Przedtem widocznie nie było stosownego klimatu. Były tylko pożary importowanych odpadów. No i patriotyzm, który nakazywał walkę z przejawami braku szacunku dla naszej przeszłości. Teraźniejszość musiała poczekać, także traktowanie nas jak śmietnik.

Chociaż przedtem ministerstwo klimatu było dobrej myśli. – Odpady przeznaczone do odzysku i wymienione na tzw. zielonej liście odpadów (np. złom, makulatura) to nie +śmieci+ a surowce przetwarzane w nowoczesnych instalacjach, spełniających wymagania środowiskowe – głosił ministerialny komunikat jeszcze w lutym.

Tymczasem reporter TVN24, który stworzył odpowiedni klimat do aktywności ministerstwa klimatu stwierdza, że sprowadzano również plastik. Każdy też mógł go importować, jeśli tylko wynajął ogrodzony plac i tam porzucił przywiezioną majętność. Zarabiał miliony ryzykując niewielką w stosunku do nich grzywnę i wyrok w zawieszeniu.

Ciekawe, czy ministerstwo klimatu się ostanie po rekonstrukcji? I co będzie z utylizacją neapolitańskiego plastiku, którego mnóstwo mamy gdzie popadnie? W końcu to legalnie importowane dobro.

niedziela, 6 września 2020

Obcowanie

 Ksenofobia, egoizm i terytorializm jest typowy dla wszystkich ssaków. Także hominidów. Te cechy u Homo sapiens ograniczają mu zdolność do przyswajania obcych pomysłów. Tworzą również podstawy nacjonalizmu.

W sumie powstaje z nich smutny obraz człowieka, kiedy jest pozbawiony cywilizacyjnej ogłady. Prezentuje się jako zastrachany osobnik, podlegający pierwotnym instynktom, zacofany. Także jako głosiciel wyższości własnej nacji nie wypada dobrze, bo daje innym prawo do wzajemności.

Ksenofobia implikuje też biedę. Jeżeli się porówna stosowne dane OECD, widać to wyraźnie. Średnio jeden procent więcej mieszkańców akceptujących odmieńców to dodatkowe 300 dolarów jednostkowego PKB ponad podstawowy poziom. Państwa gospodarujące lepiej w stosunku do ucywilizowania obywateli mają pewną nadwyżkę dochodu ponad poziom własnej ksenofobii. Gorzej zarządzane wykazują niedobór. Polska należy właśnie do tych drugich.

Upowszechnienie Internetu prowadzi do poszerzenia wiedzy z jednej strony i jej reglamentowania z drugiej. W rezultacie automatycznej selekcji sieć dostarcza każdemu to, co jest mu miłe. Kiedyś albo nie miał w ogóle wiedzy, albo miał ją uładzoną.

Teraz każdy, także prymityw może nie tylko na piśmie mieć potwierdzenie swoich prawd, ale też trwać w bańce informacyjnej, odcinającej mu doniesienia, które by zakłócały jego świadomość. Stale jest we własnym towarzystwie. Temu procesowi Marek Migalski słusznie przypisuje światowe sukcesy populizmu.

Mamy więc w informacji okres prestidigitatorów, porównywalny z czasem funkcjonowania czarowników w medycynie. Wtedy każdy, komu się zamarzyło mógł kurować innych. Funkcjonowały amulety i przeżywali zdrowi. Reszta doświadczała skutków metod leczenia Rozalki, opisanych przez Prusa.

Teraz więc również przetrwają mądrzy. Chyba że w obszarze informacji szybko powstanie coś w rodzaju specjalizacji i przysięgi Hipokratesa w medycynie.

My zaś najwyraźniej jesteśmy w łapach informacyjnych prestidigitatorów i zmierzamy ku upadkowi. Ale też każdy ma wolny wybór. A co?

sobota, 5 września 2020

Rozjaśnianie

 Mamy niebawem podziwiać interesujące transfery polityków innych ugrupowań do Solidarnej Polski. Wraz z silniejszym poparciem, uzyskanym w ostatnich wyborach ma to partii dać powód do powiększenia jej udziału w rekonstruowanym rządzie.

Tymczasem obok konieczności ograniczenia wydatków administracyjnych trzeba efektywniej zarządzać gospodarką, o której decyduje się teraz w kilku resortach. Trzeba również nazbyt ambitnym koalicjantom pokazać ich miejsce.

Politycy też mało zarabiają. Skompensowano to umieszczeniem na intratnym stanowisku małżonki bardziej wymagającego uwagi członka rządu, w specjalnie chyba powołanej fundacji. Rzecz obudziła oburzenie nawet dobrozmiennych idealistów.

W samym PiS-ie ma się zmienić kierownictwo. Stanowisko Antoniego Macierewicza w partii ma przejąć Mateusz Morawiecki. Na to wszystko nakłada się Rada Gabinetowa, której posiedzenie zwołał prezydent Duda, nie aby się promować, ale pomóc premierowi w walce z pandemią.

Rzecz zaś sprowadza się do stwierdzenia, co jest teraz ważniejsze: ideologia czy gospodarka? Mamy więc znowu problem cywilizacyjny. Ideologiczny trzon dobrej zmiany, wojujący z osobami niehetoronormatywnymi, w którym główną rolę gra lumpeninteligencja [Migalski] jest w opozycji do Prezesa. Jemu zaś sekunduje premier i okazuje się, że też prezydent.

Kiedy bardziej pragmatycznym dobrozmieńcom wystarczy determinacji i spróbują poprawić organizację rządu, ziobryści odejdą z koalicji i zaczną grę z Konfederacją. Kiedy powstanie zgniły kompromis, ideolodzy pozostaną w biało-czerwonej drużynie. Tyle tylko że przejmą tam wówczas prymat. Pewnie więc pogrążą ideologię LGBT, ale i zniszczą gospodarkę.

Jeżeli nie będzie kompromisu, raczej nowa koalicja, prawdopodobnie z PSL-em przejmie rządy w Polsce. Gospodarka wcale nie będzie bezpieczna, ale jest wtedy szansa na unijną pomoc. Przecież prezydent nie będzie na tyle niezłomny, aby trwać przy swoim stanowisku, że to wyimaginowana wspólnota, z której dla nas niewiele wynika.

Piłka jeszcze w grze. Następna runda rozmów w poniedziałek. Niebawem więc zobaczymy, co się będzie działo. No i te transfery są niezwykle interesujące.

Ale już się mówi o tym, że następcą Prezesa ma być premier. Będzie więc starcie. I chyba całe szczęście.

piątek, 4 września 2020

Systematyka

 Paweł Kukiz zakłada partię polityczną. To on przesądził o zwycięstwie Andrzeja Dudy w pierwszej kadencji. On więc też przyczynił się do wygranej dobrozmieńców. Więcej, on wprowadził do Sejmu nacjonalistów. Teraz się już okazał nikomu niepotrzebny. Aby więc się przypomnieć, znowu próbuje popełniać ekstrawagancje?

Antysystemowcy wyrastają z protestu przeciwko istniejącemu porządkowi politycznemu. U nas to zawsze się ociera o noekomunizm. Antysystemowcy wprawdzie nie chcą dyktatury proletariatu, ale optują za wprowadzeniem woli większości, ich zdaniem innej od tej, którą organizują partie polityczne. Do tych bowiem czują wstręt, pozostając w przekonaniu, że zostali przez nie odtrąceni.

Zakładają więc własne organizacje, zastrzegając jednak, że to nie są partie, a zrzeszenia obywateli, które po jej zdobyciu przekażą władzę większości. Ta zaś zorganizuje kraj wedle własnego wyobrażenia.

Antysystemowcy są sposobem na zaistnienie dla polityków, pragnących realizować swoje ambicje, ale ze względu na kontrowersyjne pomysły nie mają szans w istniejących ugrupowaniach. Chętnie więc się łączą z neoanarchistami, traktując wszakże udział w ich przedsięwzięciu jako opcję przejściową. Potem dziwacy przestają im być potrzebni.

Pan Paweł by był na tym etapie? A może zauważył, że zwolennicy już się zdążyli przekonać o intelektualnej miałkości dawnego faworyta. Los więc nowej partii też by był oczywisty. Powiększy śmietnik historii.

Chyba że dawny wódz oburzonych swojej zapowiedzi nie traktuje jeszcze poważnie.

czwartek, 3 września 2020

Ewolucja

Feliks Koneczny ustalił, że cywilizacje zawsze się zwalczają. Z ciągłego postępu wynika, iż zwyciężają wyższe jej formy. W warunkach jednak równouprawnienia i zaniechania walki (nie ma z kim przegrać) wygrywa niższa. Szczęśliwie u nas ta gorsza cywilizacja po swoim zwycięstwie rzuciła się do walki z  lepszą i... traci.

Trudno tu o pomyłkę w kwestii przewagi moralnej. Istotę bowiem cywilizacji tworzy jej stosunek do wartości. Należy do nich także piękno. I w tym zakresie mamy u naszych zwycięzców disco polo jako substytut muzyki albo zardzewiałą blachę jako zamiennik promu pasażerskiego. O jachcie Polskiej Fundacji Narodowej, od 2019 roku tkwiącego w Stanach z widowiskowo złamanym masztem szkoda mówić. Wszystko zaś razem konkluduje reklama, teraz parafialnym zawodzeniem przez nos promująca to, co niegdyś przedstawiała jako niedostępne dla idiotów.

Ostatnio Prezes w łonie swojej formacji napotyka na opór w reformach, które za sprawą swego instynktu politycznego traktuje jako niezbędne. Na tym tle wewnątrz dobrej zmiany dochodzi do kontrowersji. Radykałowie nasilają usiłowania aby zdobyć przewagę. Po ogłoszeniu więc odkrycia tabletek na zmianę płci obwieścili, że uczestnicy dyskusji o pedofilii w Kościele chrystofobami. Dzisiaj odbędą się decydujące rozmowy.

Niezależnie zatem od tego czy rzecz przeobrazi się w otwarty spór, czy nie, dowiemy się niebawem, która z opcji dobrej zmiany reprezentuje niższą cywilizację. 

Prezes też musi mieć świadomość, że nic gorszego nie może się zdarzyć politykowi od zapisania go w historii jako skutecznego burzyciela wizerunku własnego państwa. Od dawna również wiadomo, że kryzysy wyjaśniają zawiłości wzajemnych stosunków. 

Ciekawie więc zaczyna się kształtować nasza scena polityczna. A niedaleka przyszłość wiele wyjaśni tym, którzy nie wiedzą jeszcze, co lepsze.


środa, 2 września 2020

Nieczystości

Kolektor pękł znowu i teraz zamiast ścieków do oczyszczalni Czajka dostarcza paliwa propagandzie dobrej zmiany, która jakby traciła oddech w walce z ideologią LGBT. Bo to takie nęcące. Wszak wspaniale brzmi, że jeden z liderów opozycji niszczy królową rzek naszych.

Chociaż problem jest raczej obcy ludowi pracującemu miast i wsi. Doliny potoków w pobliżu osiedli często są zawalone tym, co niepotrzebne. To i tak lepiej, jak w czasach pierwszego pokolenia beneficjantów awansu społecznego, kiedy w zasiedlonych właśnie blokowiskach odpadki zwyczajnie wyrzucano oknem. Teraz się je jednak taszczy do rzeki. Bo kamień w wodę i po wszystkim.

Każda wypowiedź ma nadwyżkę znaczenia. Kiedy więc się obwieści, że surowe  ścieki trafiają do Wisły, chętni widzą za tym mnogie rzesze rodaków zatrutych przez stołeczny samorząd. Przeciwnie zaś politycznie zorientowani obserwatorzy dopatrują się tu sabotażu albo wad organicznych, tkwiących w rurociągu.

Lewobrzeżna Warszawa stale zanieczyszczała Wisłę. Nawet jeszcze, kiedy jej prezydentem był Lech Kaczyński. Wtedy w obawie o zarzut korupcji preferowano  najtańszych wykonawców i takież materiały oraz rozwiązania. Idąc wedle tego wzorca przerzucono pod rzeką kolektor na prawy brzeg, gdzie rozbudowano istniejącą oczyszczalnię. Uniknięto w ten sposób konieczności jej budowy na lewobrzeżu. Ale im bardziej skomplikowany i tańszy układ, tym więcej awarii.

Niezależnie od tego jakiś przerywnik w wojnie z osobami nieheteronormatywnymi jest cenny. Bojownicy bowiem nie składają broni. A nawiedzenie wyrazicieli jedynie słusznej opcji skutkuje komizmem głoszonych racji.

I tak Rzecznik Praw Dziecka (!) publicznie stwierdza, że edukatorzy wychowania seksualnego w Poznaniu wychwytują dziecko rozchwiane, zaniedbane, któremu dają jakieś środki farmakologiczne, żeby zmieniać jego płeć bez wiedzy i zgody rodziców i lekarzy. Internautka wobec tego pisze, że sprzeda tabsy zmieniające w jednorożca. Senator zaś Jan Maria Jackowski  ma w tym względzie jedynie do powiedzenia, że urzędnik powinien się dookreślić (sic!). 

Dlatego już dobrze jest się i w ściekach pobabrać, aby sobie zapewnić jakąś odskocznię od nazbyt już oczywistych idiotyzmów.