Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

poniedziałek, 30 września 2019

Dekompozytorzy

W Szczecinie powstanie jednak stocznia, zielona (sic!). Nie taka co buduje, ale co zużyte statki “poddaje recyklingowi”. Dawniej nazywano to złomowaniem. Zielona, bo nie będzie tak, jak na subkontynencie indyjskim rozcinała wyciągniętych na plażę jednostek, z których odcieki swobodnie wsiąkają w piasek, spływają do morza, lub po spaleniu szybują w powietrzu. Będzie statki “poddawała dekompozycji” zgodnie z europejskimi normami ochrony środowiska.
I takie właśnie prace mają konkurować cenowo z oferowanymi przez Bangladesz, Indie czy Pakistan, gdzie pracownicy zap… za miskę ryżu a odpady się pozostawia własnemu losowi. Ale politycy zatrudnieni w radach nadzorczych państwowych spółek stoczniowych — może tych, co nowatorsko zbudowały lodołamacz ze stali i papieru — wiedzą o czym mówią. Wynieśli bowiem stosowne doświadczenie ze sprawowania swoich funkcji.
Złomowania statków prowadzono u nas w głębokim Peerelu. Zrezygnowano z tego, kiedy się ujawniły skutki dla środowiska, jakie powoduje taka przedsiębiorczość. Było tak w czasie zupełnej swobody w decydowaniu i przy pełnej władzy partii nad wszystkimi władzami kontrolnymi.
Sędzia uwikłany w farmę trolli został przez NSA przywrócony do orzekania, bo wobec niego nie wszczęto postępowania dyscyplinarnego. Wprawdzie od sierpnia trwa procedura wyjaśniająca, która w ciągu miesiąca musi być albo umorzona, albo przeobrazić się w dyscyplinarną, ale trwa. Nie ma więc podstawy do odsunięcia.
Na razie obserwujemy “odzyskiwanie” przez dobrą zmianę niezależnych instytucji państwa oraz podejmowanie działań bez oglądania się na cokolwiek. Przykładem jest wspomniane opóźnienie w sprawie postępowania dyscyplinarnego. Z drugiej strony mamy jednak ukłon dla form, chociażby nazwanie “zieloną” działalności z gatunku najbardziej chyba agresywnych dla środowiska.
Porządek organizacyjny wymaga podporządkowania wszystkich poczynań zasadzie naczelnej. Kiedy jednak jest nią tylko zdobycie poklasku, wychodzi jak lodołamacz z papieru.
Ale jedno jest chyba niezmienne, propagandowy chaos wskutek upartego sugerowania odbudowy stoczni. Wychodzi ni pies ni wydra, coś na kształt świdra. Pustka. Dekompozycja.

niedziela, 29 września 2019

Duma

Decyzje podejmujemy na podstawie wniosków, wynikających z obserwowanych faktów. Niezależnie od wszystkiego zawsze się zawierają pomiędzy ucieczką albo ugryzieniem, podstawowymi strategiami, od kambru zakodowanymi w naszym gadzim móżdżku. Między obu skrajnościami narosło z czasem szereg wariantów pośrednich, które jednakowoż dopiero cywilizacja ubrała w przestrzegane formy.
Jedną z nich jest demonstracja. Kiedy jesteśmy spychani na margines, możemy gryźć, ale możemy też wyjść na ulicę i prezentować swoje istnienie głośnymi okrzykami, pstrokatym strojem czy wygłaszaniem obrazoburczych haseł. Kiedy nam się ktoś z marginesu wysuwa na czoło, spychając nas stamtąd, również możemy wyjść na ulicę i demonstrować niezadowolenie. Prawo nie przeszkadza ani jednemu, ani drugiemu z rzeczonych stanowisk, pod warunkiem dopełnienia pewnych formalności.
I tu się na przykładzie lubelskiego Marszu Równości jawi dość jednoznaczny system oceny zarówno jego uczestników jak i kontestatorów. Pierwsi dopełnili odpowiednich formalności i nie wykroczyli poza granice prawa. Drudzy postanowili pierwszym przeszkodzić nie tylko  przy pomocy wykrzykiwania swoich haseł “w żadnym trybie”, ale też atakując ich fizycznie, jako substytut traktując stróżów porządku.
W przyrodzie zawsze jest tak, że nie ma racji ten, kto się opowiada za przetrwaniem poprzedniego stanu. Taki bowiem chce wstrzymać rzeczywistość, zmienianą pod wpływem nowych sposobów istnienia, lepiej dostosowanych do wyzwań czasu. Konserwatysta ma więc przeciw sobie nie tylko nowinkarzy, ale przede wszystkim naturę. Z tą się nie wygrywa, nawet jak się jest wielkim i silnym — gdyby przeżyły jakieś dinozaury, mogłyby coś o tym powiedzieć.
Nie po to zaś zostaliśmy wyposażeni w mózgi zdolne do sterowania emocjami, abyśmy się ich wyrzekali i odbierali w ten sposób decyzje móżdżkowi, zachowanemu z czasu trylobitów. Przecież nie chcemy wracać do świadomości stawonogów.
Bądźmy zatem ludźmi. Bo “człowiek to brzmi dumnie” jak stwierdził Maksym Gorki, zanim go jeszcze ogłupiła ideologia i cofnęła do… właśnie.

sobota, 28 września 2019

Frekwencja

Polityka jest matecznikiem kłamstwa. Szczególnie populistyczna. Tam bowiem ono osiąga największe profity. Zgodnie więc z odwieczną zasadą koncentrowania się na tym, co przynosi najwięcej korzyści, mącenie w głowach wyborców jest głównym celem politycznych prestidigitatorów. Nie jakieś tam dobro ogólne, konieczność budowania trwałych podstaw wzrostu, czy nawet takie abstrakcje jak honor lub w ogóle wizerunek.
Kłamstwo wymaga sprytu i bezczelności. Więcej, ono je rozwija. Im więc częściej kłamiemy, nie tylko mamy mniejsze wyrzuty sumienia, ale dla ukrycia swojego szalbierstwa potrafimy rozwijać coraz doskonalsze strategie.
Przynosi ono też dwojakie zyski. Kiedy ma na celu sprawienie przyjemności bliźnim, obdarzanymi przez nas niezasłużonymi komplementami, otrzymujemy w zamian zgodne współistnienie. Kiedy oszukujemy otoczenie, uzyskujemy przede wszystkim materialne korzyści. Odkrycie naszych manipulacji w pierwszym wypadku przyniesie nam dodatkową akceptację okłamywanych, w drugim wywoła ich potępienie.
I tu dochodzimy do istoty rozważań. “Suweren” wie, że nie jest solą ziemi i produkuje niewiele poza żądaniami, ale pochlebstwa polityków budzą w nim ciepłe uczucia. Więcej, ów mniemany “władca” poddaje się schlebiającym mu łgarzom bez reszty, zwłaszcza kiedy w zamian dostaje jakieś datki, a partię władzy popierają księża. Nie ma bowiem większego wroga wolności, jak syty, a w rzeczywistości odurzony niewolnik.
Polityk nie straci poparcia, dopóki nie zacznie od swoich roszczeniowych popleczników wymagać samodzielności. Im zaś więcej zgromadzi władzy, tym większe poczucie bezpieczeństwa daje swoim wyborcom. Tym bardziej się też od nich uzależnia. Tym bardziej więc musi wzniecać nienawiść do zwolenników wolności. Dlatego trudno się spodziewać, że ujawnianie afer populistów wpłynie jakoś na nastroje “suwerena”.
Nie ma więc co się dziwić sondażowym sukcesom demagogów, mimo ich licznych niegodziwości, których nie starają się nawet ukryć. Dlatego jest tak ważny udział w wyborach tych, którzy nie są "suwerenem", są drugim sortem, obnoszącym w dodatku zdradzieckie mordy.
Przecież biernych Polaków jest mniej, niż aktywnych, nie bojących się wyzwań.

piątek, 27 września 2019

Zabajkale

To wymyślił. Balcerowicz już wie, jak opozycja może wygrać wybory: Pokażmy, że PiS niemoralnie zawłaszcza państwo, łamie konstytucję” — tak portal wPolityce.pl zatytułował jeden ze swoich tekstów. Potem pod fragmentami wywiadu Leszka Balcerowicza zamieszczał tylko krótkie “streszczenia”, nie wdając się w polemikę. Okazuje się z nich, że profesor “grzmiał”, “doradzał”, “dramatyzował”, “gorączkował się guru finansjery”, “pieklił się”, wreszcie tylko “oświadczył”.
Le Bon w “Psychologii tłumu”, dziele jeszcze sprzed pierwszej wojny światowej pisał, że aby w oczach pospólstwa zdegradować przeciwnika, trzeba się poprzez wykorzystanie symboli odwołać do emocji i instynktów słuchaczy. Rzecz znakomicie się rozwinęła po odkryciu przez Freuda nadrzędnej roli podświadomości w dokonywaniu ocen. Pozwala ona obejść logikę.
Kiedy więc znienawidzonego przez komunistów autora polskiej transformacji nazwie się “guru finansjery”, czyli szyderczym określeniem z czasu jedynie słusznej gospodarki nakazowo rozdzielczej, można mieć pewność, że się pobudzi lwa w potulnych niegdyś wobec komuny konsumentach proletariuszy. Jeżeli zaś nawet wzmiankowani suwereni już wymarli, pozostawili po sobie epigonów, doskonale wiedzących, że władza może wszystko, a opozycja może się tylko miotać. Lepiej więc władzę popierać, cokolwiek by robiła.
Wczoraj obserwowaliśmy obrady sejmowej komisji, na której rozpatrywano wniosek o zdymisjonowanie trzech wiceprezesów NIK. Nie składał go prezes Izby osobiście, mimo ze jeszcze nie był na udzielonym sobie urlopie. Pierwsze głosowanie było ambarasujące dla przewodniczącego. Tyle samo głosów było za, ile przeciw. No i jego reakcja była bezcenna, kiedy z rozterką w głosie stwierdził, że “w moim odczuciu wniosek nie uzyskał większości”. Po przerwie głosowano ponownie. Teraz już odczucie było jednoznaczne. Dymisję trzech zastępców prezesa i powołanie czwartej osoby zaopiniowano pozytywnie.
Jest coś pocieszającego w chęci zachowania pozorów. Totalizmy, aby stworzyć nowego człowieka sięgają po przemoc. Demokracje mają w tym celu propagandę, nazwaną zresztą PR-em. To również wedle PR-owej zasady nazywania inaczej tego, co kompromitujące. Słowo bowiem “propaganda” od czasu Stalina i Goebbelsa została wyświechtane bardziej jak teraz “patriotyzm”, który w uszach normalnych ludzi zaczyna brzmieć odstręczająco. Kojarzy się bowiem z fanatyzmem jego głosicieli, kryjącymi za nim swoje wschodnie ciągoty.
Tak czy owak mamy jednak demokrację. Wydziela wprawdzie podejrzany zapaszek, bo trąci myszką, ale też dowodzi, że metody sprzed tamtej wojny, japońskiej są jeszcze skuteczne.

czwartek, 26 września 2019

Szatańskość

Płaczę i czekam” mówi chora, niemłoda kobieta od kilku dni koczująca w szpitalnym oddziale ratunkowym. Jest w lepszej sytuacji od tych potencjalnych pacjentów, dla których nie starczyło łóżek i, kiedy nadchodzi noc, muszą się zadowolić wózkiem do przewożenia chorych. Naprawa tego stanu rzeczy nie jest możliwa. Większość bowiem z oczekujących w SOR-ach powinna otrzymać pomoc w osiedlowych przychodniach, ale dobra zmiana postanowiła je odciążyć. Wedle byłego ministra winni są ci, którzy “organizują sprawę na miejscu”.
Dominujący dziś publicznie nurt ekologii cierpi na coś, co nazwałbym błędem antropologicznym. W tej wizji przyroda jest ważniejsza od człowieka. Tymczasem w naszej cywilizacji, która wyrosła na fundamencie Biblii, to człowiek jest koroną stworzenia”. Tak wiceminister środowiska uzasadnia swoiste podejście władz do jego ochrony. W tle więc mamy opieszałość w zwalczaniu smogu, wycinkę drzew, polowania na gatunki chronione. Najważniejsza jednak konotacja zdumiewa najbardziej, oto okazuje się, że ekolodzy są wrogami chrześcijaństwa.
Wszystko zaś się zasadza na ideologii. Jeżeli postępowanie władz jest zgodne z jej zasadami, musi przynosić dobre skutki. Kiedy ich nie widać, inni szatani są tam czynni. Kiedy więc dobra zmiana okazuje się małodobra, musi to być efekt działania układu.
Jak pisał Kołakowski, wróg jest potrzebny tam “gdzie chodzi o skupienie uwagi ludności na urojonych źródłach społecznych nieszczęść w celu odwrócenia jej od źródeł rzeczywistych”. Wymaga on od zaatakowanych, aby się czynnie angażowali po stronie słusznego wodza, bo z samej istoty politycznego nieprzyjaciela wynika jego skrajna nikczemność.
Komuna więc również ustawicznie walczyła z reakcją i imperialistycznym atakiem na jedynie słuszną formację. Czyli nic nowego pod słońcem. Aliści niezupełnie. Oto dygnitarz  nawoływany przez opozycję do dymisji za przypisywane mu niegodziwości nie poddaje się żądaniu. Udziela sobie w zamian bezpłatnego urlopu. Rozpocznie go jednak później. Jak tylko udzieli dymisji swoim zastępcom — wszak po to się ich ma. I to jest modelowa reakcja, są dwie dymisje za jedną i dygnitarz jest cały .
Tylko co chorzy ludzie mają z tego wynieść? A wilki, puszcze, atmosfera wreszcie? A Polacy?

środa, 25 września 2019

Krzesany

“Wykluczonych” stopniowo zastąpił “suweren”. To nobilitujące słowo (zagraniczne) było poprzedzone określeniem “proletariat”, który miał się łączyć, aby zapanować nad światem. Zawsze zaś lud miał dawać legitymację do władzy ideologom. Adam Ważyk w “Poemacie dla dorosłych” pisał o nim, że to
...wiel­ka mi­gra­cja, sku­dlo­na am­bi­cja,
na szyi sznu­rek - krzy­żyk z Czę­sto­cho­wy,
trzy pię­tra wy­zwisk, ja­sie­czek pu­cho­wy,
ma­cio­ra wód­ki i am­bit na dziew­ki,
du­sza nie­uf­na, spod mie­dzy wy­rwa­na,
wpół roz­bu­dzo­na i wpół obłą­ka­na… .
Później z ust kolejnych poprawiaczy socjalizmu słyszeliśmy opinie bardziej zwięzłe, kiedy była mowa o społeczności, “gdzie co drugi mężczyzna jest mizernym pijaczyną i stawianie na niego jest nierokującym powodzenia przedsięwzięciem”. Jeden z najbardziej wziętych wyrazicieli tego nurtu wprost nazwał suwerena “głupim ludem”. Jeszcze inny dodawał, że ma ...pracować “za miskę ryżu”.
Ostatnio jednak nie widać konsekwencji. Dlatego też obok tępienia zdradzieckich mord i kanalii mamy zapewnienie, że “PiS po angielsku to pokój. Jesteśmy partią spokoju, normalności”. No i jednym tchem wypowiadane pouczenie: “Pamiętajcie, normalność jest wtedy, kiedy rodziny mogą normalnie żyć, spokojnie mogą żyć. Nie tylko od pierwszego do pierwszego”. Bo “Polska musi być w naszych, polskich rękach”.
Takie słowa wywołują wybuchy śmiechu u przeciwników dobrej zmiany. Dlatego właśnie w jedynie słusznej propagandzie odsądza się ich od czci i wiary, wyklucza z narodowej wspólnoty, pomawia o wynoszenie się nad lud, który w rzeczywistości traktuje się wyniośle.
Sondaże sugerują, że to działa. Aliści wskutek dobrozmiennego uprawiania polityki powstaje wątpliwość, czy nadal jesteśmy “najokrzesańszym narodem słowiańskim”, jak to nasza propaganda przedstawiała światu u schyłku dziewiętnastego wieku.
I powstaje wątpliwość, jak to jest z tym patriotyzmem? Kocha dobra zmiana naród, czy nie bardzo?

wtorek, 24 września 2019

Samopodobieństwo

Idzie Figus Targową ulicą,
przed nim baba z rozpiętą spódnicą.
Figusa podnieca
ta rozdarta kieca,
bugi-ugi, bugi-ugi, dżez.
Kiedy słychać dżezu pierwsze trzaski,
szuka Figus dla siebie fagaski,
tamta jest za blada,
tamta znów wysiada,
dżez, bugi-ugi, dżez.
Chuligani to są ludzie “tacy” ,
dżez, bugi-ugi.
Mają w dupie dyscyplinę pracy,
dżez, bugi-ugi.
A ludowa władza
do mamra ich wsadza,
bugi-ugi, bugi-ugi, dżez! [S. Martuszewski]
Taka była kiedyś “dorodna polska młodzież”, która nie tylko była podziwiana przez rówieśników, ale i poparła przemiany 1956 roku. Wtedy też hasłem było nawoływanie, że “socjalizm tak, wypaczenia nie”. Przeciwnicy ówczesnej transformacji, “natolińczycy” byli przez jej zwolenników, “puławian” nazywani stalinowcami. Skończyło się gomułkowszczyzną, która przeszła w gierkowszczyznę i wreszcie w wojnę jaruzelską.
Teraz rzecz przebiega dużo prędzej. Może dlatego też współczesna “dorodna polska młodzież”, także awangarda suwerena porzuciła “dżez” i “kiecę” na korzyść narkotyków. One bardzo ułatwiają udział w przyspieszeniu. Pozostało tylko dawne nazewnictwo. Chociaż prezentowany publicznie odwrót od “reakcyjnego obyczaju” podawania ręki (“witamy się bez podawania rąk” — popularny slogan czasu stalinizmu) daje wiele do myślenia.
Chociaż jest też różnica. Teraz to zwolennicy kapitalizmu są nazywani komunistami. Ich jednak przeciwnicy po uzyskaniu władzy zmieniają Polskę pod hasłem odnowy moralnej, wdrażając socjalizm ich zdaniem bez wypaczeń. Oni też, jak dawniej, za liberałów uważają wyłącznie tych, co wedle nich tolerują kłamstwo i hipokryzję a nie dostrzegają rewolucyjnej ascezy prawdziwych wyznawców ideologii.
Tymczasem skutkiem podniesienia popytu przez rozdawnictwo może być pobudzenie inflacji. Tę można wprawdzie zwalczać przy pomocy biurokracji, ale to wprost prowadzi do nadużyć. Szczególnie łatwo rzecz przebiega, kiedy polityka władz lekceważy niepisane normy przyzwoitości. Skutkiem tego przyspieszenie dotyczy także rozpasania. Poprzednio trwało w ukryciu. Z wdrożeniem dobrej zmiany staje się ostentacyjne, czego symbolem stały się słowa: “to się im po prostu należało”.
Trudno więc się dziwić tym, co są przekonani o konieczności pozbycia się dręczących strachów. Dawniej oszałamiał “dżez, bugi ugi” i “kieca”. Teraz zioło, chociaż statystyki dowodzą, że tradycyjny alkohol też nie idzie w zapomnienie.

poniedziałek, 23 września 2019

Zmartwienia

Bezsporne jest, że wysoko umocowany we władzach państwa urzędnik był właścicielem budynku, który jego najemca przeobraził w hotel, wynajmujący pokoje na godziny. Rzecz zatem wymaga chyba bliższego wytłumaczenia, nawet jeżeli od jakiegoś czasu kłopotliwy obiekt należy już do kogoś innego.
Arcybiskup z dnia na dzień zwolnił ze swego biura prasowego kobiety samotnie wychowujące dzieci. Jego rzecznik tłumaczy, że przecież są niezamężne. Należy się przeto domyślać, że jako takie nie wychowują raczej potomstwa. Posiadanie go przez osoby samotne rzeczywiście nie jest zgodne z modelem rodziny, podanym niedawno przez zwykłego posła. Aliści rzeczywistość nie bardzo się stosuje do oczekiwań mistrzów ideologii, a jeżeli już, to czasem dosyć zaskakująco.
Zarówno urzędnik jak i duchowny nie wnikali chyba w ewentualne skutki swoich decyzji. Te zaś w rzeczonych przypadkach okazały się sprzeczne z wartościami, których przestrzegania wymagałyby funkcje, sprawowane przez obu panów. W obu jednak wypadkach nie ma obowiązku kalkulowania tak daleko następstw własnych poczynań, ale zwykła ostrożność by tego wymagała. Może by jednak trzeba było alarmowo opracować stosowne przepisy dla właścicieli i szefów, podobnie jak niedawno dla osób uprawnionych do lotów o statusie head?
Ucieczka zaś w formalizm najczęściej jest symptomem wewnętrznego konfliktu. Mądrale nazywają go dysonansem poznawczym. Najwyraźniej taka teraz moda, że trzeba weń popadać. Tylko dlaczego nowinkarstwu ulegają dostojnicy instytucji szczycących się konserwatyzmem?

niedziela, 22 września 2019

Złudzenia

Nasz prezydent spotka się z prezydentem Trumpem, ale w Stanach. To kolejny wielki sukces naszej dyplomacji po tym, jak uzgodniła wizytę, którą miał uniemożliwić huragan. Ten jednak nie zawitał do USA. Więcej, za oceanem wiedziano o tym z góry, skoro Donald Trump spokojnie udał się na pole golfowe, zamiast wizytować obszary, które jakoby miały być zaatakowane i dodawać tam ducha zagrożonym mieszkańcom.
Prawdziwy zaś powód tego, że nobilitujący gość nie przybył do Polski, próbuje ukazać Onet.pl. Prezydent USA miał obiecać jakiemuś przywódcy państwa nie tylko osobiste spotkanie w Warszawie, ale też sprzętowe wsparcie armii jego kraju, jeżeli ów przymusi swoją administrację do wdrożenia śledztwa w konkretnej korupcyjnej sprawie. Ta zaś by mogła skompromitować jego najsilniejszego konkurenta w nadchodzących wyborach. Amerykańska wizyta w Warszawie mogłaby potwierdzać rzeczone pogłoski.
Sprawa jest oparta na domysłach, ale nośna u nas w wyniku tromtadrackich zapewnień wyrazicieli dobrej zmiany o tym, że wcale nie jesteśmy pionkiem w zaoceanicznych rozgrywkach, ale podmiotem, który dyktuje warunki.
Tymczasem w głoszeniu istoty stosunków polsko-amerykańskich mamy do czynienia ze znamiennym bogactwem drugorzędnych szczegółów, wymienianych w naszej propagandzie. To od razu nasuwa podejrzenie, że próbuje się za tym ukryć nieprawdziwość przekazu o naszej roli w amerykańskich poczynaniach.
Rzecz więc bardzo utwierdza sceptyków w przekonaniu, że bierzemy udział w cudzej grze. I potrwa to, dopóki będziemy potrzebni. A potem...

sobota, 21 września 2019

Zdrowość

Nie licząc paru innych obszarów zarządzania państwem “ignorancja i błąd” [Wiktor Hugo] leżą u podłoża naszej ochrony zdrowia i ochrony środowiska.
Jak podają media szpitale się zadłużają w ekspresowym tempie, maleje liczba łóżek szpitalnych i, jak też skądinąd wiadomo, brakuje leków. W dodatku są one nielegalnie eksportowane. Jak zaś często w przeregulowanych systemach, przynoszą zysk nie ich wytwórcom, a cwaniakom, żerującym na absurdalnych regulacjach.
Powietrze natomiast mamy takie, że kilkadziesiąt tysięcy ludzi rocznie umiera przedwcześnie. Marmurowe zaś i wapienne rzeźby oraz elewacje w zabytkowych częściach miast są w przyspieszonym tempie niszczone przez kwaśne deszcze. Z tych samych powodów rolnicy tracą pokaźną część plonów.
Z szumnie zaś zapowiadanego programu antysmogowego zrealizowano niewiele. O elektrycznych samochodach nie ma co mówić. O wycinaniu drzew, nawet zabytkowych, też szkoda wspominać. Ale dla zachowania kopalń władza dalej rozwija węglową infrastrukturę w energetyce i importuje miliony ton węgla z Rosji, która się tyłem odwraca od naszych produktów rolnych.
Naukę zaś ma kształtować polityka historyczna. Badania przeszłości będziemy więc prowadzili w tych obszarach, gdzie nasi przodkowie byli szlachetni. Tam gdzie się tacy nie okazywali, nie. Bo to sprzeczne z naszą racją stanu. A że wyjdzie z tego obraz, przedstawiający Polaków jako konfabulantów, furda. Dawniej tak byli postrzegani Moskale. Wedle naszych prześmiewców utrzymywali nawet, że to — uczciwszy uszy — Gołodupcow wymyślił gacie.
Dobrze, że jeszcze nie zdążono tych zamysłów wprowadzić w życie albo już znowu kwitną wydawnictwa bezdebitowe, bo wzorem zagranicy młodzież w całej Polsce stanęła do protestów pod hasłem “narodzie daj odetchnąć przyrodzie”.
Rzeczywistość jest taka, jaką się postrzega. Jak się ma ostrość spojrzenia ignoranta, to się popełnia błędy, ale się ich nie widzi. I w tym jest dramat wszelkich ideologii. Coś tu może jest jednak sprzeczne z rzeczywistą racją stanu?

piątek, 20 września 2019

Kadrowcy

Trudność odczuwania ducha minionych czasów i trudność przeniesienia się w świat dawnych lat nie polega na tym, co trzeba wiedzieć, a na tym, czego wiedzieć nie należy. Jeżeli chcemy rzeczywiście żyć w XV wieku, to o istnieniu iluś rzeczy powinniśmy zapomnieć, o naukach, o metodach, o wszystkich zdobyczach, które obecnie czynią z nas ludzi użytecznych. Powinniśmy zapomnieć, że Ziemia jest okrągła, że gwiazdy to są słońca, a nie lampy zawieszone na kryształowym sklepieniu”.
Tak w 1956 roku mówili o sobie ówcześni dysydenci, po ujawnieniu stalinowskich zbrodni nawróceni na antykomunizm. Oni swoją rewolucyjną żarliwość skierowali teraz przeciwko niedawnym idolom, nadal jednak wyznając zasadę “socjalizm tak, wypaczenia nie”. Stanęli więc także przeciwko tym, którzy by chcieli Polskę wyrwać z uścisku księżycowej gospodarki nakazowo rozdzielczej. Ich zdaniem planowanie byłoby dobra, gdyby je uwolniono od ucisku “sklepów za żółtymi firankami”.
Teraz owi ulepszacze świata znowu znaleźli pole do popisu. Ostatnio nie są jednak dysydentami, czy innymi rewolucjonistami. Teraz znowu się objawili jako antykomuniści. Nadal potajemnie czczą Che Guevarę i nadal wprowadzają dyktaturę proletariatu, tyle tylko, że teraz to jest suweren. Komunistami zaś nazywają tych, którzy jak dawniej stoją za poprzednim porządkiem, obecnie jednak tym sprzed dobrej zmiany. Rewolucjoniści bowiem ostatniej godziny nie wiedzą tego, co zakłóca trwanie w nierzeczywistości.
Pamiętają więc, że bezprzymiotnikowa sprawiedliwość jest niesprawiedliwa. Ma być przede wszystkim społeczna. I właśnie ma promować środowiska “gdzie co drugi mężczyzna jest mizernym pijaczyną i stawianie na niego jest nierokującym powodzenia przedsięwzięciem” [Prezes]. One bowiem w swój godzien pożałowania stan wpadły wskutek wielowiekowej niewoli, wpędzeni tam przez przodków dzisiejszych liberałów, to znaczy dziedziców, ale właściwie komunistów. No i one dostarczają należytej liczby głosów.
A że grono najnowszych głosicieli ideologii zdominowali oportuniści, osoby dostrzegające okazję do skorzystania z dobrej dla nich koniunktury, to już właściwość każdej sprawiedliwości, opatrzonej przymiotnikiem.  

czwartek, 19 września 2019

Zalety

Tadeusz Cymański wsłuchał się w głosy swoich wyborców i usłyszał: "bądźcie również cwani i sprytni, nie bądźcie tacy prymitywni".
Fizjoterapeuci, pracownicy laboratoriów medycznych wznawiają przerwany w czerwcu strajk, bo nie otrzymali podwyżki, obiecanej przez ministra zdrowia. Pieniądze na pokrycie jej kosztów otrzymało od rządu tylko 30% szpitali.
Onet.pl ustalił, że Polska Fundacja Narodowa wypłaciła 5,5 mln dolarów amerykańskiej firmie PR-owej o nazwie White House Writers Group za promowanie Polski. W rozliczeniach wydatków rzeczonej firmy portal znalazł sute wynagrodzenia zatrudnionych tam członków rodziny emigracyjnego historyka, związanego z PiS. „Życzę powodzenia panom dziennikarzom, choć nie wiem, czy oni są jeszcze dziennikarzami”, tak rzecz skwitował premier Gliński.
O Funduszu Sprawiedliwości Oko.press pisze, że "NIK skontrolowała 14 konkursów i naborów ofert o łącznej wartości 39 mln 754 tys. zł. Izba oceniła jako "niecelowe i niegospodarne” udzielenie 33 mln 272 tys. zł dotacji". Chodzi o osiemdziesiąt procent skontrolowanych wydatków. Ministerstwo Sprawiedliwości odpowiada, że “NIK pod kierownictwem Krzysztofa Kwiatkowskiego ma szansę zapisać się w księdze rekordów Guinessa pod hasłem "najbardziej absurdalna kontrola na świecie".
Dawni posiadacze zdradzieckich mord to teraz w radiomaryjnej retoryce “opętani przez diabła zwolennicy homozwiązków, poliamorii, kazirodztwa i prostytucji”. Inflacja pojęć?
Sukces można osiągnąć dzięki wytężonej pracy, wspomaganej gruntowną wiedzą i wytrwałością albo poprzez kłamstwa, klientelizm, lizusostwo, brak skrupułów czyli ...cwaniactwo.
Jeżeli pierwszy z rzeczonych sposobów jest prymitywizmem, to możemy wyborcom niektórych polityków pogratulować ucywilizowania.

środa, 18 września 2019

Zamiana

Najpierw miliardowa afera lekowa, teraz handel noworodkami na ogromną skalę. Oba skandale ujawniły media. Oba też godzą w ważne cele, jakie sobie postawiła dobra zmiana — opiekę nad chorymi i rodziną. W jednym i drugim wypadku działają zorganizowane grupy przestępcze. Trzeba się zgodzić ze Zbigniewem Ziobrą, który przynajmniej w pierwszym wypadku (o drugim jeszcze nie mówił) dostrzega zaangażowanie mafii.
Mafia bowiem, to hierarchiczna, tajna organizacja, korzystająca ze wsparcia polityków, kupowanego łapówkami lub wymuszanego terrorem. Korzysta ona też z usług tzw. konsultantów, którzy pozostając na państwowych stanowiskach i znając luki w regulacjach wskazują za pieniądze możliwości bezprawnego osiągania zysków.
Siłą mafii jest jej apolityczność. Ojców chrzestnych nie interesują ideologiczne i gospodarcze preferencje konkurujących opcji politycznych. Jedynym kryterium wyboru ludzi ze świata polityki i administracji, wciąganych w mafijne przestępstwa jest ich przydatność do realizacji założonych celów.
Dlatego przypisywanie wyłącznych związków z mafią jakiejkolwiek formacji (oni rozbroili państwo, my je uzbroimy) nie ma wielkiego sensu. Świadczy raczej o bezradności autorów takich zabiegów oraz o lekceważeniu inteligencji odbiorców propagandy. Nie da się też zadekretować przyzwoitości a im więcej regulacji, tym więcej w nich luk.
Fatalnie natomiast wypada moralność całego społeczeństwa, w którym możliwa jest kradzież leków na masową skalę i, co najgorsze, jak się okazuje masowy handel dziećmi.
Skoro jednak polityka owładnęła tradycyjnych depozytariuszy wartości a oświata również została jej podporządkowana, obie dziedziny ochotniczo wyparły się największego źródła siły, apolityczności. Społeczeństwo zaś straciło zarówno wzorce jak i możliwość bezstronnego kształtowania umysłów młodzieży. Nic więc chyba dziwnego, że mafia stała się beneficjantem takiego stanu rzeczy.
Nie możemy zatem rozdzierać szat nad istniejącym stanem rzeczy. Chcącemu nie dzieje się krzywda.

wtorek, 17 września 2019

Programiści

Media epatują się programem ogłoszonym przez PiS w ponad dwustustronicowym tekście, pokazanym w Internecie. Ten zaś niczym papier, zniesie wszystko. Najbardziej kontestowany jest proponowany tam sposób cofania immunitetów i powołanie samorządu dziennikarskiego. Pozornie wszystko jest w porządku, w pierwszym wypadku Sąd Najwyższy skontroluje zasadność ewentualnego posadzenia posła w kryminale, w drugim samorządność jest przecież istotą demokracji.
Tyle tylko, że o wszystkim decydują kadry. Sąd Najwyższy bowiem ogólnie będzie kontrolował, ale w istocie jego Izba Dyscyplinarna, a jej bezstronność może być kwestionowana, bo wybierają ją również politycy. Samorząd zaś i owszem, ale sposób jego konstytuowania jest najważniejszy. Jeśli dokona tego większość parlamentarna, to media mogą być jej posłuszne na modłę węgierską, jeżeli nie turecką.
Chociaż z drugiej strony publikatory dowodzą, że Prezes się nie przywiązuje do swoich poglądów. Wszak w 1993 roku mówił o rodzinie, że “Nie jestem zwolennikiem tego, co proponują konserwatyści z ZChN, czyli powrotu do rodziny tradycyjno patriarchalnej, z ostrym podziałem zadań między współmałżonków, z niepracującą żoną otoczoną masą dzieci. To nie jest model możliwy do zaproponowania współczesnemu społeczeństwu. Nawiasem mówiąc, szczególnie w Polsce, gdzie co drugi mężczyzna jest mizernym pijaczyną i stawianie na niego jest nierokującym powodzenia przedsięwzięciem. To smutne, ale taka jest nasza rzeczywistość”.
Jeszcze gorzej miał się wyrazić o suwerenie: “Na prowincji, w niektórych rejonach Polski, króluje ogromnie degradujący model życia. Mówiąc żartem, często wychodka nie ma, ale video musi być. Wyróżniamy się w Europie liczbą magnetowidów. Ludzie pracują, jeżeli jeszcze jest praca, wracają do domu, piją wódkę i oglądają "pornosy". Robią to też dzieci”.
Oczywiście można wzorem Zenona Kliszki utrzymywać, że są to stwierdzenia, które powinny “być zdjęte z porządku propagandy partyjnej”. Ale w Internecie nic nie ginie i jeżeli suweren (wszak zrodził neo-elitę, która przeobraża Polskę) ma wybaczyć rzeczone słowa, może postulować metodę Prezesa, który na jednej z miesięcznic mówił, że “Przebaczenie jest potrzebne, ale po przyznaniu się do winy i wymierzeniu odpowiedniej kary”.
Tak czy owak mamy niebawem wybory i nie darmo zapisano dwie setki stron z górą. Suweren i tak tego nie czyta, wszak jest podobno zajęty piwkiem i pornosami, co również kiedyś skonstatował Prezes. Ale liczy się fakt, że przeciwnicy na pewno nie przedstawią programu o takiej objętości. A z przypisywanych mu upodobań wynika, że dla suwerena musi ona mieć znaczenie.

poniedziałek, 16 września 2019

Nierzeczywistość

Wedle Newsweeka dobra zmiana złamała 13 artykułów Konstytucji, które pismo wylicza łącznie z uzasadnieniem. Bogusław Grabowski uważa budżet zaproponowany na przyszły rok za bezczelny, bo zaniża wydatki a wieloletnie podatki od składek emerytalnych zalicza do przyszłorocznych dochodów. W rezultacie zabraknie w nim co najmniej dwudziestu miliardów złotych nawet jak się nadal nie dofinansuje ochrony zdrowia i oświaty.
To krytyczne doniesienia tylko z wczoraj, z jednego dnia, z zakresu prawa i gospodarki, najbardziej wrażliwych dziedzin dla pomyślności państwa. Trudno bowiem prowadzić interesy tam, gdzie mogą być łamane reguły prawne i podstawy finansowania są poddawane potrzebom propagandy.
Im bardziej się bowiem angażuje własny majątek, tym się to gorzej może skończyć w państwie niedemokratycznym. Dlatego właśnie władza zwalcza tam niezależnych bogaczy, ci bowiem są najmocniej zagrożeni jej poczynaniami i najczęściej przechodzą do opozycji. Rzecz zaś zawsze cieszy zawistników. I to mimo że prywatni przedsiębiorcy tworzą większość miejsc pracy. Obsadzone bowiem przez pociotków państwowe firmy dostarczają raczej środków do prowadzenia propagandy.
Jeżeli prawdziwe jest twierdzenie Machiavellego, że dobry człowiek musi przegrać w konfrontacji ze złym, wtedy rzeczywiście przewrotność musi być receptą na rządy. Nawet jednak zły władca nie powinien być rozrzutny, a jak ilustruje rzecz eufemizm “im się to po prostu należało”, w tym zakresie dobrej zmianie makiawelizmu przypisać się nie da. Dlatego pewnie musi ona nadrabiać udawaniem, że jest z gruntu moralna i sprawna.
Stąd mamy “bezczelny budżet” [Grabowski] i, jak zauważa Tomasz Lis, stwarzanie pozorów bilansowania się państwowych wydatków z dochodami, bo “my nie kradniemy”. Stąd też atak na sędziów, którzy są strażnikami prawa i mogą udaremnić skutki antykonstytucyjnych regulacji. Stąd ustawiczna nerwowość neo-elit i dzielenie Polaków na prawdziwych i drugi sort oraz gorliwe zaprzeczanie takiemu procederowi.
A jak to widzą Polacy? Sondaż panelu Ariadna dla portalu Ciekaweliczby.pl nie pozostawia wątpliwości, za rządów PiS-u Polacy są dla siebie mniej życzliwi.

Nie bardzo rzecz jednak się udaje. Coś nie tak z tą propagandą?

niedziela, 15 września 2019

Komunały

Im dalej społeczeństwo dryfuje od prawdy, tym bardziej nienawidzi tych, co ją głoszą [Orwell]
W ciągu dwóch dni przed wczorajszym Marszem Równości krążyła po Szczecinie furgonetka z czarnymi napisami na białym tle, z których wynikało, że środowiska LGBT i “sexedukacja” przyczyniają się do pedofilii. Z megafonów zaś umieszczonych na aucie expressis verbis głoszono, jakoby głównie homoseksualiści byli winni molestowania nieletnich. Gazeta Wyborcza ustaliła, iż po pracy wóz parkował przy jednym ze szczecińskich kościołów, na miejscu ogrodzonym i zamkniętym dla obcych.
Głoszenie nieprawdy nie jest karalne. Nie może być tym bardziej, gdy się wierzy w to, co się głosi. Ale krzyki w sąsiedztwie zabudowań mogą być sprzeczne z przepisami o ochronie przed hałasem. — Tolerancja tak. Ale afirmacja cokolwiek komu do głowy przyjdzie, nie — wołał wczoraj Prezes. Są więc dobre i złe afirmacje?
Wykorzystywanie samochodu pociąga też za sobą koszta. Ciekawe kogo stać na opłacanie takiego przedsięwzięcia, zwłaszcza że wóz ma warszawską rejestrację i obsługuje go co najmniej dwóch pracowników. Ich powaga niewątpliwie by przyniosła zaszczyt panom Savonaroli czy de Torquemada.
Całość zaś jest modelowym wykorzystaniem nowomowy. Jak pisze Michał Głowiński, ustanawia ona jednoznaczny wskaźnik wartości. Wymaga to stosowania albo pejoratywnych określeń, albo negatywnych kwantyfikatorów opisujących wroga, którego zawsze kreuje. Nowomowa zawiera też elementy rytualne i magiczne. Czymże innym jest zaklinanie edukacji seksualnej, aby prowadziła do molestowania dzieci?
“Ideologia LGBT” jest przypisywana “lewactwu”, co pierwotnie było terminem stosowanym przez Lenina na określenie odchyleń od komunizmu. Gorzej, cała nowomowa — termin autorstwa Orwella — jest po raz pierwszy opisana na podstawie analizy sowieckiej propagandy. Pragmatyzm, który ją charakteryzuje, widać też w opisywanym wypadku w chęci zwalczania Lewicy i to leninowskimi metodami.
Trudno się zatem oprzeć wrażeniu, że mamy do czynienia z aktywnością nowej elity, która wedle Prezesa właśnie powstała i jest w stanie zmienić Polskę. No i niewątpliwie zwycięży, bo “ideologia LGBT” nie tylko nie atakuje rodziny, ale w ogóle nie istnieje.
Ale leninizm już przecież przerabialiśmy.

sobota, 14 września 2019

Sensory

Wedle Prezesa PiS przywrócił demokracji właściwy sens. Jeżeli jest nim wykluczanie części Polaków, jego zdaniem napiętnowanych posiadaniem zdradzieckich mord, ma rację. Tyle że z demokracją, tą “bezsensowną” nie ma to jakoś związku.
Podobnie jak podniesienie płacy minimalnej ma mieć na celu odrzucenie postkolonialnej (sic!) pozycji Polski. No i nie może mieć związku z negatywnymi skutkami dla gospodarki. PiS jest bowiem partią, która wie, że za jego dekretami nie idą obciążenia przedsiębiorców, ponieważ są oni podstawą gospodarki i wszystkie ostrzeżenia w tym względzie to fake newsy.
To jakie koszta idą za podniesieniem płac minimalnych, jeżeli budżetowe też nie? Wedle nieobeznanych z oficjalnym językiem sceptyków obciążą one pracowników. Ich właśnie dotkną podwyżki cen, spowodowane większą ilością pieniędzy na rynku. Tyle że nastąpi to nieco później i tymczasem słabsza część małych firm zniknie z rynku. To co tu jest prawdą?
Tu nie ma wątpliwości, obowiązuje nowe nazewnictwo. Wiadomo bowiem, że nowomowa kształtuje nowe znaczenia słów. Kiedy więc na przykład osobnicy nazywani przez niezorientowanych stadionowymi bandytami, kibole okazali się dorodną polską młodzieżą, pobłażliwość z jaką się ze strony władz spotykały ich wystąpienia przestała dziwić. Były patriotyczne wedle nowego sensu.
Chociaż właśnie tu nowomowa zderzyła się z rzeczywistością. Okazało się bowiem, że opanowany przez dorodnych patriotów szacowny klub piłkarski plajtował, bo jego fanatyczni wielbiciele nie na płace piłkarzy, a na narkotyki przeznaczali przychody z meczów. Teraz więc zamiast hołubić patriotyczny sens działalności takich miłośników sportu, sadza się ich w kryminale.
Podobnie chyba będzie z zerowym deficytem. Jeżeli pacjenci umierają w SOR-ach w daremnym oczekiwaniu na pomoc, a nędznie opłacani lekarze słyszą, że mają się uczyć, zamiast protestować, to i można podejrzewać, że w tradycyjnym rozumieniu mamy jednak dziurę budżetową.
A gdzie tu jest jakiś sens? Przecież nowomowa nie opisuje rzeczywistości, a jeśli ją tworzy, to tylko w świadomości ochotników. Może zatem w ogóle go nie ma?

piątek, 13 września 2019

Zachmurzenia

Przerwana sesja Sejmu ma być kontynuowana 15 i 16 października. Po wyborach. Zdaniem Cezarego Tomczyka PiS się szykuje na przegraną. Sondaże ma partia znakomite, ale są i inne sygnały. Wyborcy PiS przedkładają Mateusza Morawieckiego nad Prezesa na stanowisku premiera. “Swojska” [Tadeusz Cymański] Beata Szydło ma również minimalne poparcie swego elektoratu w tym względzie.
Kiedy wygra opozycja, prognoza dla PiS-u wypada jeszcze gorzej. Wtedy Małgorzata Kidawa-Błońska by miała największe poparcie z wszystkich polityków. To wszystko w atmosferze silnej nagonki jedynie słusznych mediów, przypisujących jej brak kompetencji. Dla równowagi chyba niezależne media wytykają to samo Prezesowi.
Wszystko razem składa się na obraz, w którym słabnie pozycja Grzegorza Schetyny i Jarosława Kaczyńskiego, ale na zasadzie proporcji (Schetyna nie jest jednak odpowiednikiem Prezesa) lepiej wypada to, co oferuje Koalicja Obywatelska. Ta zaś zapowiada nie tylko utrzymanie dotychczas przyznanych przywilejów ale i uwolnienie państwa z uścisku ideologii.
Rzecz jest nie do pogardzenia nawet dla antysystemowców, których przedstawiciele też mają poczucie realizmu. Chociaż demonstrują to w zabawny sposób. Paweł Kukiz wyobraża sobie, że jego zwolennicy będą języczkiem u wagi i wymusi na swoim ewentualnym koalicjancie spełnienie jego zasadniczego postulatu, wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych.
On ma swoje panaceum, swoje ma również dobra zmiana, która próbuje dekretami wprowadzić dobrobyt w Polsce. Gdyby się to miało sprawdzić, od dawna by JOW-y i regulowane płace oraz ceny obowiązywały w zamożnej części świata. W końcu skądś musi pochodzić ich bogactwo. Tymczasem brak rynku oraz jednopartyjny system (tak się kończą JOW-y) znamy z czasów demokracji ludowej. Wszak padła pod własnym ciężarem.
Wszystko zaś razem tworzy obraz kryzysu zaufania, w jaki popada władza. Najważniejsza dla niej grupa wyborców, niezdecydowani nie mogą pokładać nadziei w politykach, których odrzucają jej zwolennicy. Nieideologiczna zaś część elektoratu PiS-u również ma dosyć siermiężnego wizerunku, w który go obleczono. Wolą światowca, mimo że całym sobą przedstawia przeciwieństwo ich dotychczasowych faworytów.
Nic więc dziwnego, że władza jest posądzana o chęć zagrania faul. Ale też każdy sam pracuje na własny wizerunek.

czwartek, 12 września 2019

Skróty

Nie będzie już debat sejmowych w tej kadencji. Jeszcze tylko Zbigniew Ziobro się wczoraj nasłuchał, ale go w partii już nie lubią. Nie skrócił postępowań sądowych? Przecież o farmie trolli nie wiedział a w ogóle to sędziowie naprawiali rzeczywistość.
Rzecz zaproponował klub PiS — także kilkunastu posłów opozycji, ale nie powiedzą którzy albo wedle marszałka Terleckiego był to wniosek jednej osoby, wniesiony na prezydium Sejmu ustnie, bez uzasadnienia. Ów tajemniczy wnioskodawca zbiorowy lub indywidualny wystąpił o przerwę w obradach z powodu… wyborów. Politycy bowiem mają być bliżej elektoratu. Fizycznie. W parlamencie nie są.
To przeciwnie jak z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, składającym przed sejmową Komisją Sprawiedliwości i Praw Człowieka informację o przestrzeganiu praw obywatelskich w 2018 roku. Przewodniczący komisji wyłączył mu mikrofon, kiedy miał odpowiadać na pytania posłów. Oddalono go w ogóle i od wszystkich.
Rzecznik nie mógł wystąpić, ale mogła Krystyna Pawłowicz, która Adama Bodnara nazwała “wyjątkowym szkodnikiem”, “rzecznikiem antypolskim”, “elementem lewacko-liberalnej opozycji politycznej”, czyli zwyzywała klasycznymi dobrozmiennymi afrontami. Dała do zrozumienia dlaczego nie kandyduje?
Demokracja to system wzorców, których przestrzeganie zapewnia wszystkim obywatelom udział w życiu publicznym, także opozycji. One również określają nie tylko sposób wyboru reprezentantów, ale też właściwości ich charakteru. Jeżeli mamy do czynienia z ustrojem, który reprezentantom większości daje prawo do deptania zasad, chociażby poprzez instytucjonalne lżenie przeciwników politycznych, to nie możemy mu przypisywać demokracji.
To właściwie wszystko o naszej jedynie słusznej ideologii. Niczego więcej już nie potrzeba, aby ją dostrzec i należycie ocenić.

środa, 11 września 2019

Ścigacze

To jest tak: państwo podnosi płacę minimalną i powiada wszystkim, że w ten sposób się stają bogatsi, bo pracodawcy ich nie będą wyzyskiwali. Ci zaś od razu mają wyższe koszta robocizny i wyższe składki emerytalne, odprowadzane do ZUS-u na rzecz swoich pracowników. I lud się cieszy, bo dobrze im tak, krwiopijcom.
Kapitaliści zaś po podniesieniu płacy minimalnej mają do wyboru albo się godzić na mniejsze dochody, ergo ograniczać wzrost wydajności i zatrudnienia przez rezygnację z inwestycji, albo podnieść ceny produktów. Na ogół wybierają wariant pośredni. Jednocześnie więc jest mniej pracy i wyższe ceny niweczą rządową szczodrobliwość.
Na inflacji korzysta nieco państwo, bo swoim pracownikom i rentierom płaci wedle stawek waloryzowanych okresowo, głównie co roku, a opłaty pobiera bieżąco, podnosząc je w miarę wzrostu cen. Pod koniec więc każdego okresu rozliczeniowego realna wartość państwowych pensji i rent jest już niska. W budżecie zatem pozostanie różnica między styczniową a grudniową wartością zarobków rządowych pracowników. Ale władza nikogo nie wyzyskuje, przecież podniosła wynagrodzenia.
I wszyscy by byli zachwyceni, bo każdy zatrudniony zarabia więcej, urzędnikom, wojskowym i rentierom obiecuje się troskę a budżet powiększa dochody. Tyle tylko że lud wystraszony wzrostem cen zawsze nerwowo domaga się kolejnych podwyżek i inflacja zawsze wymyka się spod kontroli. Dlatego dobry gospodarz, nie darmo nazywający się dobrozmiennym, już z góry zapowiada kolejne podwyżki płac i napędzanie wzrostu cen.
Wszak lubi mieć wszystko pod kontrolą. Także niekontrolowalne wedle europejskich mędrków obszary zarządzania. Na zachodzie nie mają jednak instytucji zwykłych posłów, nie mają więc prawdziwej demokracji, to i nie potrafią rządzić.
Dlaczego więc stale ich trzeba doganiać? Nie wiadomo.

wtorek, 10 września 2019

Doniosłości

Prezes powiada, że buduje Polskę wokół godności człowieka i jego życia. Wielce to zbożne dzieło, ale jak się ma rzeczona godność do państwowych darowizn i uzależniania od nich rodaków, nie bardzo wiadomo.
Jeszcze bardziej kontrowersyjny jest jego pogląd na Kościół, który ma być jedynym głosicielem wartości znanych w Polsce. Natychmiast się w tym kontekście jawi informacja o sądzie biskupim, który uniewinnił księdza pedofila a jego ofiarę, dziewięciolatka nazwał wspólnikiem w grzechu cudzołóstwa. Prymas Polski uznał to za “sformułowanie bardziej kanoniczne niż obiektywna rzeczywistość” a Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski odmówił komentarza, mówiąc że nie zna sprawy.
Jest jeszcze więcej wątpliwości, co do pryncypiów wyznawanych przez dobrą zmianę. To na przykład, że szkoły średnie mają teraz po czterdziestu uczniów, kształcą w systemie dwuzmianowym i wedle niegdysiejszych obietnic twórców reformy szkolnictwa rzecz ma być niezauważalna dla dzieci i ich rodziców. Szczególnie dla tych, którzy po zmroku wróciwszy do domu mają zasiadać do odrabiania lekcji?
Dziwnie też brzmi jedna z cech, przypisywanych dziewczynkom w podręczniku wychowania seksualnego, zatwierdzonego przez MEN. Modelowa bohaterka tam mówi: “nie bardzo rozumiem, co to jest ten intelekt”. Bo to nie dla kobiet? Bo wystarczy, że żony będą posłuszne? Jakoś się chyba ocieramy o konstatacje autorytetów chrześcijaństwa ze starożytności i średniowiecza, wielce dla kobiet niekorzystne.
Nic więc dziwnego, że Szymon Hołownia nawołuje aby opustoszały kościoły, w których Jezus jest członkiem PiS.
Bo nic tak nie szkodzi religii, jak polityka. Ale kto jeszcze o tym pamięta? Szczególnie jak jest beneficjantem szafarzy dobrozmiennej godności.

poniedziałek, 9 września 2019

Wizażyści

Wizerunek Polski spadł w czasie dobrej zmiany dramatycznie. Wedle ustaleń firmy Newton Media, wydawcy raportu “Polska w mediach zagranicznych” liczba negatywnych informacji o Polsce w światowej prasie znacząco się powiększyła. W okresie od września 2014 do sierpnia 2015 było ich 9%, w tym samym czasie od 2018 do 2019 odnotowano ich 41%. Odpowiednio zmalał odsetek pozytywnych i neutralnych doniesień.
Niezależnie od problemów z praworządnością, brakiem solidarności w sprawie uchodźców, instytucjonalnego szkalowania przeciwników także wenezualizacja naszej gospodarki, na wyścigi zapowiadana w kampanii wyborczej nie poprawia nam wizerunku.
Również pretendent do przysługującej nam funkcji komisarza ma otwartą sprawę przed Europejskim Urzędem ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych. Miał w czasie posłowania do PE podróżować w gorszym standardzie, a rozliczać się wedle lepszego. Sam powiada, że w latach 2009-2011 „z własnej inicjatywy” zwrócił do kasy Europarlamentu 11 250 euro za „niewystarczająco udokumentowane” koszty podróży.
Wszystko to jest drobiazgiem wedle peerelowskich standardów, jakie wskutek dobrej zmiany są u nas na powrót wdrażane. Należy do nich zarówno awersja Zachodu jak i kombinowanie z kosztami podróży, żywcem przeniesione z czasów, kiedy byliśmy dziesiątą potęgą przemysłową świata.
Ale też coraz bardziej nie pasujemy do Europy i coraz częściej słychać, że nie zamierza ona dłużej tolerować tego stanu rzeczy. Polexit więc zaczyna być prawdopodobny nie tylko z powodu naszych ciągot do Wschodu, ale i zniecierpliwienia Zachodu.
Bo też każdy stoi tam, gdzie się ustawił i jest postrzegany tak, jak się sam wystroił.

niedziela, 8 września 2019

Monetaryści

Bo kto ma dostemp do powiecza, ten ma wadzę [Fedorowicz].
Płoną stosy ze śmieciami, sprowadzanymi z zagranicy, zatruwając atmosferę tym wszystkim, przed czym ich wytwórcy (także w Nigerii!!!) pragną chronić swoją ziemię. Ta jednak zapewnia przynajmniej zachowanie nieczystości blisko ogniska zarazy. Kiedy się odpady spali, przenosi się je do medium najbardziej powszechnego i dającego truciznom największą mobilność.
Ilość importowanych rocznie śmieci podwoiła się od momentu wprowadzenia dobrej zmiany. Ich utylizacja wymaga infrastruktury, która u nas powstaje opornie i to nie tylko z powodów ekonomicznych. Każda spalarnia odpadów jest oprotestowywana już na poziomie przygotowania projektu. Nieuczciwi politycy stając na czele przeciwników jej budowy znajdują tu pole do łatwej i głośnej działalności “prospołecznej”. Wszyscy bowiem są za likwidacją nieczystości, ale gdzie indziej. I tak jest nie od teraz.
Budowa w XIX wieku kanalizacji w Warszawie była jeszcze długo potem obwieszana psami za rzekome dławienie rodzimego rolnictwa. Przedtem bowiem do miasta zmierzały furmanki z produktami spożywczymi, wywożąc z powrotem na wieś zawartość miejskich szamb ku pożytkowi mazowieckich kmieci, użyźniających nimi swoje uprawy. Po skanalizowaniu rzecz się skończyła a ani miasto nie umarło z głodu, ani rolnictwo nie zanikło. Ale o tym już ówcześni populiści nie pisali.
Dopóki mamy powietrze, dopóty pozostanie możliwość wprowadzania do niego smrodu. Trwa ono znacznie dłużej od lasów, które dostarczyły surowca, dzięki czemu obrót z zagranicą drewnem i jego wyrobami wzrósł w 2017 o 23,1% w stosunku do takiego samego przyrostu w 2015 o 3,9%. Ale na przykład skutki wojennej, rabunkowej gospodarki leśnej likwidowaliśmy aż do końca ubiegłego roku.
Jak tak dalej pójdzie, to ilość spalonych śmieci przewyższy ilość wykorzystywanych paliw kopalnych, które zatruwają nas smogiem, rocznie powodującym kilkadziesiąt tysięcy przedwczesnych zgonów. Zmaleje zaś powierzchnia lasów, odtwarzających jednak pożądaną zawartość tlenu w atmosferze.
Ale na razie są to powody do radości, bo dostęp do powietrza daje dutki, te zaś są warunkiem władzy, jak już wiemy. Poza tym popularna mądrość mówi, że od smrodu nikt nie umarł a “vox populi, vox dei”. Tylko od zawsze Polacy się modlili, aby Pan ich zachował od powietrza, ognia i wojny.
Ale to chyba nie byli ci prawdziwi Polacy.

sobota, 7 września 2019

Temidnicy

Sędzia Waldemar Żurek, niegdysiejszy rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa został w swoim macierzystym sądzie przeniesiony z jednego wydziału do drugiego. Nie rozpoznawał tam jednak spraw. Nie chciał się bowiem powołać na decyzję o przeniesieniu, ponieważ miała wady prawne. Odwołał się też od niej do neo-KRS. W konsekwencji został postawiony przed Sądem Apelacyjnym, gdzie mu wytoczono rozprawę dyscyplinarną.
Tutaj jednak obrońcy oskarżonego podnieśli wady prawne samego procesu. Z akt sprawy wynikało, że prowadzi ją dwóch sędziów sprawozdawców, w rzeczywistości był jeden. W rezultacie odroczono rozpoznanie przed rozpatrzeniem kolejnych wątpliwości. Wynikały one z faktu, że wśród oskarżycieli byli zastępcy rzecznika sądów powszechnych, którzy pojawili się w doniesieniach o akcji oczerniania sędziów.
W tym kontekście trzeba wspomnieć o liście Rzecznika Praw Obywatelskich do szefów KRRiT oraz TVP, w którym pyta o działania podjęte wobec publikowania niezweryfikowanych informacji, kompromitujących sędziów przeciwnych dobrozmiennej reformie sądownictwa. Podaje tam konkretne publikacje i nazwiska oczernianych osób.
Jest i drugi przekaz z sal sądowych. Grzegorz Schetyna nie musi przepraszać za stwierdzenie, że „Wszystkie tropy, wszystkie ślady prowadzą do zaangażowania PiS w okradanie PCK i finansowanie kampanii wyborczych PiS z pieniędzy PCK. W wielu tych enuncjacjach pojawia się nazwisko minister Anny Zalewskiej, która jest posłem z Wałbrzycha i jak widzieliśmy na wielu zdjęciach, bliskim współpracownikiem aresztowanego działacza PiS”.  
W tym kontekście fatalnie też wypada obrona reformy sądownictwa, podejmowana przez naszych europosłów dobrej zmiany na forum Parlamentu Europejskiego. Poza zaprezentowaniem tam klasycznej dla siebie argumentacji typu “a u was Murzynów biją”, uderzono we Fransa Timmermansa argumentami ad personam. W sumie obraz Polski po reformie oraz sposobu rozumowania wdrażających ją polityków nie pozostawił tam wątpliwości co do ich kompetencji.
Podobnie zresztą jak przegrywane batalie sądowe. Taka gmina.

piątek, 6 września 2019

Zawstydzenia

Po Polsce krążą cysterny wstydu, pokłosie platformerskich billboardów wstydu, wypominających PiS-owcom “co im się po prostu należało”. Teraz kufy na kołach mają ilustrować straty, jakie na podatku VAT ponieśli podatnicy wskutek rzekomych zaniechań rządów PO-PSL. Pewnie stąd tegoroczny tytuł “Człowieka Roku 2019” w Krynicy.
Tymczasem zapowiadany szumnie podatek cyfrowy, który miał w 2019 roku przynieść budżetowi ponad 200 miliardów(?) złotych  (wedle Warsaw Enterprise Institute co najmniej 370 mln rocznie) został chyba poniechany. I to pomimo zaawansowania prac nad jego wdrożeniem, podjętych natychmiast po ukazaniu się stosownego projektu dyrektywy UE. Zapowiadano wprowadzenie tej daniny nawet przed ukazaniem się unijnego uregulowania, gdyby Bruksela się z nim ociągała.
Za rezygnację z tego przedsięwzięcia podziękował Polsce Mike Pence w imieniu firm amerykańskich. Ale z braku pieniędzy Stany zamroziły aż pięć inwestycji planowanych u nas. Wiz również nie znoszą.
A przecież nawet Kościół w Polsce jest gorzej traktowany od Ameryki. Katowice sprzedały Archidiecezji Katowickiej działkę wartą milion złotych za dziesięć tysięcy. Gdyby amerykańskim firmom stukrotnie obniżono podatki, musiałyby jednak wyłożyć 2 miliardy albo miliony.
Okazuje się też, że od listopada 2015 roku do sierpnia 2019 (to 1398 dni) odbyto 1643 lotów w statusie head. W miesięcznice katastrofy smoleńskiej do Krakowa “statki powietrzne” leciały w grupach. Za każdym razem towarzyszy temu zawiła procedura, warty SOP przy zaplombowanej maszynie, pierwszeństwo w powietrzu i angażowanie wielu służb pomocniczych na lotnisku i poza nim — łącznie nawet setek osób.
Czyli jesteśmy w lepszej sytuacji finansowej od samej Ameryki. Bo znakomita większość z tych podróży mogłaby się odbywać w reżimie “służbowym”, czyli bez specjalnego sztafażu. Uniknięto by pospiesznej organizacji, byłyby samoloty do szkoleń (w Smoleńsku zabrakło ich załodze) nade zaś wszystko koszta sprawowania obowiązków przez zalatanych urzędników byłyby znacznie mniejsze.
Ale też dzięki temu w jednym segmencie mamy najsilniejsze w świecie lotnictwo. Gdzie indziej nie ma tak wielkiej floty samolotów na potrzeby dygnitarzy. Jeden z byłych wicepremierów (też medialny był wielce) ukuł hasło “Teraz Polska”. I mamy wreszcie dobrą zmianę.
W sumie więc owe cysterny wstydu wyglądają co najmniej dziwacznie. Ale są. Bo “przeżyliśmy komisarzy sowieckich, przeżyjemy i” to, że jedynie słuszne… są.

czwartek, 5 września 2019

Dorzeczność

Grzeczność nie jest nauką łatwą ani małą [Mickiewicz].
Rusza kampania wyborcza i startują jej tuzy. Ze strony dobrej zmiany rzecz zainicjowali premier i obecny europoseł występując na tle “cystern wstydu PO-PSL”. Dziwnym przypadkiem równolegle media donoszą o ponownym zatrzymaniu szefa Orlenu, sprawującego urząd w czasie koalicji, która jakoby ma się wstydzić za rzeczone cysterny. Już go niedawno zatrzymywano, ale chyba niezbyt to było dokładne.
Z drugiej strony ogłoszono, że pani Małgorzata Kidawa-Błońska będzie premierem w wypadku wygrania opozycji w wyborach. Uzasadniano to również tym, że jako osoba kulturalna jest w stanie porozumieć się także z przeciwnikami, zwłaszcza jeżeli rzecz dotyczy dobra Polaków.
Wydawałoby się, że znowu hucpa zwycięży. Dawno bowiem już stwierdzono, że ktoś operujący argumentami nie ma szans na przekonanie ogółu przeciw osobnikowi grającemu na uczuciach. Te bowiem wyłączają myślenie.
Tym jednak razem emocje jednego rodzaju stają przeciwko innym. Politycy, którzy zasłynęli z brutalności swych przekazów stają przeciwko wizerunkowi kobiety, która nigdy nie korzystała z ich metod. Więcej, której obyciu, kulturze osobistej, wykształceniu, wreszcie politycznemu doświadczeniu nie da się niczego zarzucić.
Ba, nawet głosiciele rzekomej nikczemności poprzedników, bo ci jakoby coś brzydkiego robili z cysternami, nie są w stanie sformułować niczego przeciw pani premier in spe i w zastępstwie zmyślają jakieś kolejne insynuacje o ucieczce Grzegorza Schetyny z Warszawy do Wrocławia, rzekomo ze strachu przed wyborczą konfrontacją z Prezesem.
Wszystko zaś w atmosferze wykluczenia, podkreślanej informacją o zatrzymaniu niegdysiejszego szefa Orlenu, co daje do zrozumienia, że dobra zmiana nie dotyczy nieprawdziwych Polaków.
I w tym właśnie tkwi jądro kłopotów głosicieli jedynie słusznej ideologii. Bo w wypadku ich zwycięstwa albo Polska pozostanie w stanie wewnętrznego sporu nie o to, co dla kraju lepsze, ale o to kto jest drugim sortem, albo uzyska jedność kosztem wdrożenia policyjnych środków jej wymuszania. W jednym i drugim wypadku oznacza to zasadnicze osłabienie kraju.
A wystarczy się odwołać do grzeczności wobec rodaków. Tradycyjnej, polskiej.

środa, 4 września 2019

Zasady

Być oszukanym w polityce nie jest usprawiedliwieniem, niekiedy jest takim samym przestępstwem jak oszukiwać samemu [Kołakowski].
Afera trollerska nabiera nowych rumieńców. Wedle Gazety Wyborczej nawet Prezes miał o niej wiedzieć o perypetiach małej Emi. Odrębna zaś farma trolli była podobno organizowana również przeciwko Krzysztofowi Brejzie i jego ojcu, Ryszardowi. Mieli ją stworzyć politycy dobrej zmiany, wykorzystując aferę fakturową w Inowrocławiu, w której podejrzewanymi przez prokuraturę osobami są lokalni działacze ich własnego środowiska.
Pierwsza zaś farma doczekała się wreszcie komentarza ze strony Zbigniewa Ziobry, który uważa, że postąpił modelowo. Kiedy bowiem powziął wiadomość o tym co się stało, zdymisjonował winnych w ministerstwie. Rzecz jest tak samo i tymi samymi słowami wyjaśniana przez prominentnych wyrazicieli władz. Widać więc troskę o informowanie opinii publicznej.
Ogólną zaś ocenę zjawisk, w które wchodzi rzeczony model wyraził jego odpowiednik z Holandii, po rozmowie z naszym ministrem sprawiedliwości mówiąc, że “Zmiany w sądownictwie stanowią pogwałcenie demokracji konstytucyjnej w Polsce. Holandia nie może stać z boku, bo sytuacja staje się coraz gorsza"
Wydaje się, że rzecz jakoś tam pośrednio skomentował też papież Franciszek, który przy nominacjach kardynalskich kolejny raz pominął polskich hierarchów, nade wszystko zaś arcybiskupa Jędraszewskiego.
Wedle Adama Szostkiewicza “Franciszek lepiej czyta znaki obecnego czasu. To rozprzestrzenianie się islamu i różnych religijnych fundamentalizmów, a także wewnętrzny kryzys na tle pedofilii – stanowi dziś prawdziwe wyzwanie dla Kościoła rzymskokatolickiego, a nie rzekome ataki ze strony „neomarksistowskiej i tęczowej” zarazy”.
Timothy Snyder pisze, że jednym z warunków trwałości demokracji jest dochowanie zasad zawodowej etyki przez osoby publiczne. Uniemożliwia ona nie tylko sędziom niegodne postępowanie, dziennikarzom wprowadzanie opinii publicznej w błąd, ale też politykom posługiwanie się najłagodniej mówiąc ezopowym językiem. Takie bowiem postępowanie jest forpocztą wprowadzania tyranii metodami demokratycznymi.
Naiwność zaś zawsze prowadzi do potępienia tych, którzy zostali nią dotknięci.