Władza to jedyna rzecz boska dostępna …autokratom.
Zachodnie wartości są obce PiS-owi. Nie jest w stanie pojąć, że chociaż źródłem prawa jest suweren, jednakowoż uznaje on normy prawne współczesnej cywilizacji i przy ich uwzględnieniu uchwala konstytucję. Pozwala ona przekazać część suwerenności zagranicznym kontrahentom, z którymi zawiera się traktaty stojące przed krajowymi ustawami.
PiS, aby legitymizować władzę, ubrał się w patriotyczne symbole. To stary sposób politycznych prestidigitatorów. Odezwa konfederacji targowickiej była najbardziej patriotycznym polskim tekstem politycznym. Wtedy odwrócenie znaczeń było jeszcze egzotyczne. Kiedy atoli Sowieci powołali ZPP, w powojennej Polsce słowo patriota stało się powszechnie uznanym synonimem sowieckiego pachołka.
Dla wyborców PiS jest oczywiste, że wybrany przez nich wódz jest ponad wszystko. Prawa człowieka uzyskuje ich zdaniem jedynie ten, kto czci Prezesa. Kiedy nie, jest drugim sortem, kanalią i ma zdradziecką mordę. Prezes jest omnipotentny i sam jest źródłem wszelkiej wiedzy, norm, praw i moralności. Wszak jest najmądrzejszym człowiekiem świata. Odpowiada to miłości bliźniego, zarezerwowanej dla współwyznawców.
Rzecz ma jednak też zaskakujący efekt. Oto ostatnio prezydent poczuł się posiadaczem prezesowych prerogatyw i nie ułaskawi powtórnie osób, które uwolnił do kary jeszcze przed jej ostatecznym orzeczeniem. W efekcie dwaj najwierniejsi chyba funkcjonariusze PiS mogą trafić do kryminału. Staną się wtedy męczennikami i stworzą partii nowy mit podstawowy. Tylko jaki?
Znajomość historii nie jest jednak największą zaletą kaczystów. Nie pierwszy raz tego dowodzą.