Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Azard

Przyspieszmy kroku, chłopcy i dziewczęta,
i niech piosenka
obiega świat. [Pieśń masowa]
Fundacja Forum Obywatelskiego Rozwoju opublikowała kolejny “Rachunek od Państwa”. Każdy z nas w 2017 roku zapłacił 21 i pół tysiąca złotych. Państwu to nie wystarczyło, bo w przeliczeniu na obywatela wydało o 783 złotych więcej. Na każdego z nas też wypadło 26 i pół tysiąca złotych do spłacenia wierzycielom.
Podobno mamy po pierwszym kwartale bieżącego roku 3 miliardy złotych nadwyżki budżetowej. Licząc tak jak się tego spodziewają propagandyści, moglibyśmy przypuszczać, że zaoszczędzimy w tym roku 12 miliardów i zaczniemy spłacać zaległości.  
Tyle tylko, że nie stać nas na wysupłanie 500 złotych każdemu z niepełnosprawnych, całkowicie niezdolnemu do zarabiania na siebie. Rząd proponuje w zamian świadczenia w naturze. Potencjalni beneficjanci protestują, a przecież są precedensy. Na Ukrainie państwowe wytwórnie biustonoszy, których nikt nie chciał kupować, płaciły swoim pracownikom biustonoszami właśnie. U nas plantatorom buraków znacjonalizowane cukrownie płaciły... nie, nie burakami, ale cukrem, który w ich wykonaniu był droższy od importowanego.
Tyle tylko, że wedle wyliczeń FOR program 500+ kosztował każdego podatnika 619 złotych i w tym roku pochłonie 24,5 miliarda. Obniżenie wieku emerytalnego kosztuje kolejne dziesięć miliardów. Jak się do tego dołoży jeszcze pięć punktów Morawieckiego, od razu widać, że nie ma już jednego miliarda na dodatkowe wsparcie protestujących matek. A w kolejce stoją LOT-owcy, później zaś, jak w Peerelu śpiewano podczas pierwszomajowych pochodów staną“... i górnicy, i hutnicy, i murarze, kolejarze, i rolnicy, ogrodnicy…” i kto tam jeszcze.
Inteligenci nie. W wyniku wolnego przepływu ludzi “Polska została wydrenowana” z lekarzy. Tak się uskarża premier. Albo więc przyjdzie wystąpić z Unii i zamknąć granice, albo  przestać szkolić medyków i zacząć drenować Ukrainę. Wszak z ideologicznych przyczyn sprywatyzowanie służby zdrowia i upowszechnienie prywatnych ubezpieczeń nie wchodzi w grę.
Jak więc zawsze powstaje pytanie, a właściwie dwa. Po pierwsze dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze oraz drugie, kto rządzi kupowaniem poparcia i skąd na to weźmie, kiedy już nie nieszczęsne matki czy mający alternatywę fachowcy, ale rzeczony lud zawoła: sprawdzam?

niedziela, 29 kwietnia 2018

Niepewność

Jak się osiąga skuteczność? – Wspieram protestujących w Sejmie. Uważam, że mają rację – powiada kandydat PiS-u na prezydenta Warszawy. – Jeśli chodzi o samo in vitro to popieram – dodaje po chwili. Natychmiast wprawdzie dodaje “ale” i wymienia ogólnikowo sformułowane warunki, jednak zaprzecza temu, co klasycy nazywali “linią partii”. Albo więc prezentuje odrębność, albo nie mówi prawdy. W 2014 roku głosował przecież przeciwko wspieraniu przez NFZ zapłodnienia pozaustrojowego.
“Spontaniczne, niepoddane refleksji, magiczne poczucie przynależności do narodu czy wspólnoty, oznaczającej po prostu jedność” to zdaniem profesor Agaty Bielik-Robson podstawowa wartość, którą PiS zapewnił swoim wyznawcom. Większość społeczeństwa, chłopskiego przecież, żyła na poziomie niemal niewolniczym do czasów II Rzeczpospolitej – wyjaśnia w swoim wywiadzie dla Polityki powody akceptowania autokracji przez tak wielu Polaków.
W związku z tym trudno oczekiwać, że ktokolwiek ze zwolenników rządzącej partii zakwestionuje postępowanie jej kandydata. Otrzymują przecież znacznie większą wartość w zamian za tolerowanie taktycznych nieprawd, wypowiadanych przez wyrazicieli swoich faworytów.
Znamienna jest w związku z tym dezaprobata dla protestujących matek niepełnosprawnych dzieci, wyrażona przez osobę, niegdyś nazywaną Lwicą Lewicy. Posłużyła się też słowami bardzo zbliżonymi do tych, których używają posłanki Prawa i Sprawiedliwości, mówiąc o paniach okupujących fragment sejmowego korytarza.
To wspólna tęsknota za “moralno polityczną jednością” jest tym, co ponad podziałami łączy oczekiwania niektórych Polaków, preferujących różne odłamy lewicy. Bowiem – jak powiada rzeczona pani profesor – “Co można sobie lepszego wymarzyć, syntezę różnych okresów PRL plus telewizję, która mówi od rana do wieczora, że jesteś solą ziemi i prawdziwą elitą, oraz księdza, który mówi to samo?”
Czymże więc jest jakaś tam prawda, skoro się jej kosztem otrzymało poczucie, że się jest ową solą i zawsze będzie, póki głosząca to partia  jest na czele państwa. Przecież niczego nie ma za darmo na tym padole.
Tylko co będzie, kiedy sam PiS przestanie być jednością?

sobota, 28 kwietnia 2018

Ulotność

LOT, najbardziej rozpoznawana w świecie polska marka przystępuje do strajku. Zarząd przedsiębiorstwa utrzymuje, że strajku nie poparły wszystkie związki istniejące w firmie. Protestujący pokazują dokument, z którego wynika, że to nieprawda. Trzeba tu dodać, że prezes LOT-u, specjalista od transportu kolejowego został na swoje stanowisko powołany w styczniu 2016 roku.
Powodem niezadowolenia związkowców jest sposób zarządzania firmą. Od dwóch lat stewardessy, stewardzi i piloci nie są zatrudniani na podstawie umowy o pracę. Muszą tworzyć jednoosobowe firmy.  Pracownicy zarzucają również swemu kierownictwu dyskryminację płacową. Kiedy oni pozostają bez dodatków, zarząd otrzymał 2,5 miliona złotych premii. O konflikcie już przed miesiącami informowano Beatę Szydło, Jarosława Kaczyńskiego, Elżbietę Rafalską i Mateusza Morawieckiego. Nikt nie reagował na przekazywane sygnały.
Strajkujący LOT-owcy doświadczają chyba podobnego losu jak protestujące w Sejmie matki niepełnosprawnych dzieci. One też nie są traktowane z uwagą, należną osobom pozostającym w szczególnej sytuacji. Ich protest nie porusza instytucji pomocowych, odbywa się bez komentarza ze strony Kościoła, władze ograniczają się do składania ogólnikowych obietnic lub mamienia jakimiś darmowymi usługami.
Jakoś tak się dzieje, że ostatnie dni dostarczają dowodów na społeczną znieczulicę zarówno polityków jak i wielu organizacji, którzy deklarują troskę o los ludzi bezradnych. Kiedy bowiem dochodzi do zasadnych protestów, ekipa rządowa zaczyna się zachowywać gorzej niż poprzednicy, skądinąd uznawani za ohydnych liberałów, wedle jeszcze peerelowskich zasad pomawianych o kapitalistyczny wyzysk.
Może to jednak tylko pozory. W związku więc z rozpoczynającym się strajkiem znacząca będzie postawa central związkowych. Protest bowiem już jest przez państwowy zarząd firmy uznawany za nielegalny. Jeżeli związki są wolne od polityki, staną po stronie LOT-owskich “wichrzycieli”. Jeżeli są upolitycznione, w najlepszym wypadku zachowają się jak Kościół wobec protestujących matek, obojętnie.
Bardzo więc interesująco się prezentuje najbliższa przyszłość, ale niestety, trudno tu prognozować protestującym sukces. Władza nie może znowu ustąpić, bo w sprawie nagród zrobiła to bardzo niedawno. Zbyt częste ustępstwa byłyby przyznaniem się do niekompetencji.
Czyli znowu poparcie zmaleje, bo nie tylko pańska łaska ma pstrego wierzchowca.

piątek, 27 kwietnia 2018

Przekwintowanie

Gdy przez chmury zły deszczyk przeciekł
i paskudny wiaterek zawiał,
na pobliskim Uniwersytecie
powołano Wydział Bezprawia. [Młynarski]
Przedsiębiorczość i zaufanie, to wartości, które wyznajemy pospołu z Ameryką. Była jeszcze trzecia cecha wśród wymienionych wczoraj na polsko amerykańskim szczycie gospodarczym, ale jakoś umknęła pośród optymistycznych statystyk, podawanych chętnie i obficie. Wymiana handlowa się bowiem z Ameryką rozwija jak nasza gospodarka.
Tymczasem do Białego Domu są zapraszani prezydenci innych państw Międzymorza. Wynikałoby z tego, że się cieszą większym zaufaniem i bardziej kładą nacisk na przedsiębiorczość. Jeżeli sobie uświadomimy, że nasz obecny boom gospodarczy plasuje się w ogonie byłych demoludów należących do Unii, podczas gdy niegdyś przewodził Europie, sprawa staje się jakby zrozumiała.
Tyle tylko, że i uwaga naszych polityków jest koncentrowana gdzie indziej. Chyba słabnie Prezes i wraz z tym centralne zarządzanie. Mamy więc wyraźnie emancypacyjny postulat prezydenta, aby premier jednak poprawił swoją receptę na najlepszą przyszłość i do pięciu  obietnic dodał szóstą, pomoc niepełnosprawnym.
Media podnoszą jeszcze problem alternatywny do poprzedniego. Pierwsza Dama otrzymała niedawno medal św. Brata Alberta za promowanie organizacji wspierających osoby pozbawione możliwości samodzielnego zarabiania na siebie. Nie pojawiła się jednak w Sejmie, gdzie właśnie trwa protest przeciwko ograniczaniu ich wspierania. Tu zaś by był jedyny, oczywisty powód do otwarcia państwowej kiesy na potrzeby skrzywdzonego człowieka.
Mamy również zapowiedź byłej premier, że zaproponuje rządowi przyznanie pomocy dla dzielnego Alfiego Evansa, którego wspierania nie poparł był brytyjski sąd. Trudno będzie uzasadnić odmowę władz w tym względzie.
Wiadomo, że kiedy się posiadło jedynie słuszną wiedzę o prawidłach rządzących światem, nie ma już potrzeby dalszego ich rozważania. Osiągnęło się doskonałość i o tym musi świadczyć wszystko, co widać. Z tym idzie nie tylko urzędowy optymizm władz, ale również  ich zastępcza aktywność. Czymże bowiem innym może być ogłaszanie pytań referendalnych czy nawet kandydatów na prezydentów miast?
Zrozumiały też jest wtedy wstręt do adwersarzy, ustawicznie wątpiących w prawdziwość oficjalnego przekazu. Oni bowiem ciągle myślą i nie są skłonni przyznawać, że wartości Zachodu to jedynie hasła podkreślające rangę uroczystości, na której są wygłaszane.
Wydaje się zatem, że zaufanie i przedsiębiorczość rzeczone na wstępie są traktowane jako słowa wytrychy. Wypada ich używać, ale nie przekazują więcej jak symbole czy mimika, którymi się tak chętnie posługują niektórzy nasi politycy.
A życie biegnie swoim torem i zupełnie nie stosuje się do ideologii. Żadnej.

czwartek, 26 kwietnia 2018

Pozbadnieni

Wedle marszałka Senatu bardzo dobre było porozumienie, podpisane przez rząd i reprezentantów protestujących w Sejmie matek, wybranych im przez... rząd. Podpis zaś pod zdjęciem premier Szydło, która w tym samym czasie otwierała sezon spływów na Dunajcu jest manipulacją, bo ono właśnie ilustruje sposób komunikowania się władzy z wyborcami.
Tu niczego nie trzeba dodawać. Rzecz tak znakomicie prezentuje oderwanie się od rzeczywistości, że każde dodatkowe słowo zakłóca jedynie czystość przekazu. Pozostaje tylko rozważenie, czy taki polityk nie pojmuje istoty reprezentowania wyborców, czy manipuluje. Jedno i drugie wyklucza go z grona ludzi godnych popierania. Wszystko z powodu zupełnego ignorowania godności rządzonych. Im się bowiem w takim ujęciu przyznaje rolę dostarczycieli głosów. Jedynie.
I znowu wracamy do ideologii. Do formułowania postulatów są wyłącznie uprawnieni jej wyraziciele i ona precyzuje, co jest celem wyznawców. Tym zaś ma być wielbienie niegdysiejszych bohaterów i zemsta na dawno nieżyjących nikczemnikach, teraz przeniesiona na Zachód, kapitał, sklepy wielkopowierzchniowe i podobne nicpotem. No i tworzy się symbole, pierwej słupy, później ławki na przykład.
W tych warunkach materialne aspiracje ludu są zaspokajane przez programy opatrzone plusem. Wszelkie natomiast dążenia do samodzielnego osiągnięcia lepszego statusu uznaje się za przejaw organicznego złodziejstwa, tkwiącego rzekomo w naturze ludzi, odrzucających państwową dobroczynność.
Rzecz tak żywo przypomina Peerel, że wielu jego zwolenników przeszło do obozu władzy, usuwanie znaków dawnego reżimu traktując jako niezbędny koszt utrzymania obyczaju, w którym nie inicjatywa czy pracowitość, ale wierność ideologii daje szansę na poprawę bytu. Nawet bowiem zwracania nagród nikt z nich nie bierze poważnie. Poza tym na przykład obdarowani kierowcy o preześny mandat nie będą się ubiegać.
I tu tkwi pułapka dla władzy. Przykład również pochodzi z Peerelu. Ascetyczny i oderwany od rzeczywistości Gomułka odszedł w niesławie na rzecz również ideologicznych hedonistów lat siedemdziesiątych, którzy doprowadzili kraj do bankructwa.
Ale na razie byczo jest, nagrody oddawane są z demonstracyjną radością, Caritas je z wdzięcznością przyjmuje jako niewymuszone, a władza ze sobą zawiera porozumienia w imieniu niezadowolonych.
Przedstawienie jak się patrzy. Tylko jak długo?

środa, 25 kwietnia 2018

Znak

Tres faciunt collegium [odwieczne].
Blamaż pierwszy: nie dopuszczono zamówionych przez Nowoczesną.pl masażystów do niepełnosprawnych dzieci, od dłuższego już czasu wraz z opiekunami protestujących w Sejmie. Dla dokonania zabiegów proponowano im pomieszczenie w Domu Poselskim, co by wymagało opuszczenia okupowanego korytarza.
Blamaż drugi: dzień później znaleziono w Sejmie pomieszczenie dla masażu i dopuszczono masażystów.
Blamaż trzeci: rzeczniczka rządu przyniosła protestującym matkom jakieś inne porozumienie, które w Centrum Dialogu zawarli z władzami samozwańczy przedstawiciele opiekunów, okupujących sejmowy korytarz.
Media natychmiast sprawdziły, kto podpisał rzeczony papier. Okazało się, że zrobiła to także społeczna asystentka Kornela Morawieckiego, pozostająca w zarządzie fundacji “Pomóż innym”. Jak wczoraj w “Nie ma żartów” ujawniła Eliza Michalik, w kręgach bliskich Prawu i Sprawiedliwości przedtem już od dwóch dni poszukiwano osób mogących reprezentować niepełnosprawnych.
Niedługo po ujawnieniu rzeczonego porozumienia poseł Pięta zasugerował Straży Marszałkowskiej, aby teraz usunęła protestujących, bo jego zdaniem nie ma powodu do protestowania. Na Facebooku organizuje się więc kolejny protest, w obronie pań i dzieci okupujących sejmowy korytarz.
Mamy trzy poważne gafy, popełnione w ciągu dwóch dni. Pierwsza, to okrucieństwo wobec ludzi doprowadzonych do ostateczności, druga to chwiejność władz, sprzeczna z zapewnieniami o ich niezłomności, trzecia naśladuje  praktykę rozbijania strajków, stosowaną w czasach dzikiego kapitalizmu. Wszystko zaś znakomicie ilustruje praktykę PiS-owskich konsultacji społecznych.
Jeżeli w tym wszystkim ma być metoda, to jest nią ukazanie zwolennikom, że poparli formację, która jest tego niegodna i dalsze jej wspieranie stanie się dowodem niezdatności popleczników do odróżnienia dobra od zła. Jeżeli zaś metody nie ma, tym gorzej. W takim bowiem wypadku władza straciła orientację w swoich poczynaniach.
Ponieważ PiS się lubuje w magii liczb, wypada wspomnieć trzech jeźdźców apokalipsy, aby dopełnić politycznej prognozy na jego przyszłość. Nie wygląda dobrze.

wtorek, 24 kwietnia 2018

Hatakumba

Na jednym z rysunków Henryka Sawki, zamieszczonym w książce o tytule zapożyczonym także dla tego tekstu pełne nadziei babiny w przepisowych berecikach wpatrują się w więzienne okno, oczekując objawienia się w nim... Donalda Tuska.
Tymczasem Przewodniczący Rady Europejskiej przybył wczoraj do sądu pieszo, z teczką w ręce, zostawiwszy gdzieś nie wyróżniający się samochód, kierowcę i ochroniarza. Odróżniało go to od zwykłego posła, który o tej samej porze, wspierany przez należną sobie świtę i limuzyny przybył do tego samego sądu, aby tam jako świadek zeznawać w procesie Zbigniewa Stonogi.
Sala posiedzeń była typowa. Mozolne jednak odczytywanie fragmentów książki Janusza Palikota i bardzo swobodna postawa, przyjmowana przez niektórych oskarżycieli nadawały jej swoisty koloryt. Egzotykę podkreślała jeszcze publika, krzycząca na korytarzu ni w pięć, ni w dziewięć coś o komunistach, co to się za Don powinni udać.  
Całe przedsięwzięcie, wedle wielu komentatorów kiepsko przygotowane przez oskarżycieli, od razu zignorowała TVP, dając przed transmisją przesłuchania pierwszeństwo wystąpieniu premiera Morawieckiego na jakimś spotkaniu. Wydaje się, że dobrozmieńcy już zrezygnowali ze smoleńskiej krucjaty, kiedy zauważyli, że przynosi im ona same kłopoty.
Wizyt zaś w Katyniu w 2010 roku nie rozdzielono, bo nie tylko nigdy przedtem nie były połączone, ale ówczesna Kancelaria Prezydenta tego nie chciała i ani razu nie zgłaszała URM-owi uwag co do organizacji wyjazdów. Techniczną zaś stroną podróży zajmował się specjalny pułk, dysponujący odpowiednim wyposażeniem i środkami.
Cała więc konstrukcja zarzutów opiera się tylko na przekonaniu skarżących, że katastrofa smoleńska musiała być zaaranżowana przez wrogie siły, a te reprezentuje tu Platforma ogólnie a Tomasz Arabski w szczególności. Grillowanie zaś Donalda Tuska, wedle wielu komentatorów główny cel owego procesu, jeżeli tak miało wyglądać, to zakończyło się kolejnym zwycięstwem PiS-u w stosunku 1:27.
Cudów bowiem nie ma, także w polityce. Od dawna to wiadomo.

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Zawikłania

Choć to szaleństwo, lecz jest w nim metoda [Szekspir].
Chyba obserwujemy grę w upokorzenie przez prowokację. Na razie była jednostronna. Powiadano więc na przykład, że latanie samolotem bez widoczności, poniżej koron drzew nie wystarczy do spowodowania katastrofy, musi być zamach. Propagatorzy wierzyli w to naprawdę lub udawali, ale głośno powtarzali wieści a to o elektromagnesach, a to o rozpylonym (sic!) helu, a to o niesłyszalnych wybuchach. W rezultacie nie mieli odwrotu. Jak by przyznali, że za dobrą monetę przyjmują tak oczywiste nieprawdy, straciliby powagę we własnych oczach.
Ostatnio jednak następuje zmiana lidera w rywalizacji na prowokacje. Jeszcze Marsz Niepodległości wzburzył opinię publiczną rasistowskimi ekscesami, które pozostały bezkarne. Wyraziciele władz zgodnie wtedy twierdzili, że nie dostrzegli tam niczego, poza radośnie demonstrującymi rodzinami. Teraz nietrudno zauważyć eskalację w postępowaniu nacjonalistów.
W Ostriz, saskim miasteczku leżącym nieopodal naszej granicy, w kolejną rocznicę urodzin Hitlera nacjonaliści zorganizowali koncert. Równoległą imprezę próbowano pokazać w Dzierżoniowie. W Niemczech odebrano tylko uczestnikom faszystowskie symbole. Na Dolnym Śląsku zablokowano uroczystość.
Władze więc podjęły wreszcie rzuconą im rękawicę i wpadły w pułapkę, którą dotąd skutecznie zastawiały na swoich zwolenników. Przyznały, że hasła zapożyczane od wodza nazistów są niezgodne nie tylko ze zdrowym rozsądkiem, ale także naszym prawem.
W tej sytuacji staje się bezprzedmiotowe karanie Obywateli RP, bardzo sprawnie ujętych i obarczonych zarzutami za blokowanie poprzednich prezentacji tych samych “prawd”, za które teraz w Dzierżoniowie zatrzymano dwie osoby – przy zastosowaniu helikoptera, trzech setek funkcjonariuszy i zablokowania mieszkańcom dostępu do domów. Albo więc niewiarygodni są ci, którzy nie dostrzegali tego, co prezentowały wszystkie stacje telewizyjne, albo…
Właśnie. Co jest celem ideologii, która wydaje się co chwilę eksponować przeciwną skrajność? W tym przecież musi być jakiś sens. Czy zatem nie chodzi tylko o to aby upokorzyć prawdziwych Polaków, przyprawiając im wizerunek bezwolnych oportunistów?
Bardzo to interesujące.

niedziela, 22 kwietnia 2018

Dojutrkostwo

Problem z socjalizmem polega na tym, że ostatecznie kończą ci się cudze pieniądze. [Margaret Thatcher]
Protestowali nauczyciele. Właśnie przeciwko reformie nauczania. Mają dość i swoją frustrację wykrzyczeli pod MEN-em, żądając nie tylko podwyżek, ale i ustąpienia swojej minister. A tak się starała. Nawet jej placówka złożyła gimnazjalistom życzenia pomyślnego zdania egzaminów, z błędem ortograficznym, ale chyba szczere. Nic nie pomaga.
Protestujące w Sejmie matki od marszałka Kuchcińskiego dowiadują się, że Sejm się niezwłocznie zajmie ich problemem. Jak tylko w przyszłym tygodniu przyjmie zagraniczną delegację i w kolejnym się skończy majówka. Prędzej nie mogą. Nie pomaga stanowczy apel pani Szydło: “Prosimy, żebyście ten protest w tej chwili zakończyli, a niebawem proces legislacyjny będzie rozpoczęty”. Nie chcą wierzyć premierowi.
Internet bowiem powiela dwie, prawie równoczesne wypowiedzi Mateusza Morawieckiego. Z pierwszej wynika, że mają pieniądze na programy socjalne, z drugiej, że trzeba najpierw uchwalić daninę. Która jest prawdziwa? Nic więc dziwnego w tym, że ksiądz Lemański zaleca pani Szydło, aby wracała do Brzeszcz, bo sama nic nie zrobiła dla ulżenia doli protestujących matek.
Tymczasem ujawnił się rzeczywisty rozmiar długu publicznego. Wraz z przyszłymi zobowiązaniami już w końcu 2015 roku dobiegał trzykrotnej wartości PKB. Wszystko wskutek zablokowania reformy emerytalnej. Teraz albo nasza gospodarka zbankrutuje, albo wiek przechodzenia na emeryturę będzie wydłużony. I to już nie tylko do 67 lat.
Na Unię nie ma chyba co liczyć, nie doda pieniędzy. Poprawni politycznie eurokraci nie mówią tego wprost. “The Economist” się nie patyczkuje. Polska może znaleźć się w Unii Europejskiej na bocznym torze w wyniku “nieliberalnych reform” wprowadzanych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, a także uzyskać mniejsze środki z kolejnego unijnego budżetu – bez ogródek piszą wyspiarze.  
Światowa koniunktura dobiega końca, nasz zatem średniorozwojowy boom gospodarczy również. Niebawem więc zaczną się kłopoty znacznie bardziej dolegliwe od tych, które powodują protestujący nauczyciele czy matki niepełnosprawnych dzieci.
I wtedy już apele na nic się nie zdadzą. Potrzebne będą ukończone inwestycje, efektywna gospodarka, małe zadłużenie, ogólnie zdolność kredytowa. Wszystko to u nas już dawno utonęło w powodzi słów, apeli, wyzwisk.
No to i rachunek za populizm będzie niemiły wielce.

sobota, 21 kwietnia 2018

Nemezis

Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość. [Orwell]
Marszałek Kuchciński przeprasza za odszczurzanie, o którym mówił w Janowie Lubelskim. Posługiwał się przenośnią dla reformowania Polski, długiej i wielowątkowej. Ubolewa, jeżeli ktoś jego słowa zinterpretował nietrafnie. Jeżeli przypomnimy sobie “gorszy sort”, czy “zdradzieckie mordy” można by pomyśleć, że się utrwala obyczaj przepraszania za to, co pochodzi od samej góry.
Taką konkluzję wysnuł chyba Krzysztof Brejza z odpowiedzi na interpelację poselską Anny Sobeckiej z 2010 roku. Czytamy tam, że “w okresie sprawowania urzędu prezesa Rady Ministrów przez pana Jarosława Kaczyńskiego nagrody były przyznawane comiesięcznie wszystkim osobom zajmującym kierownicze stanowiska państwowe w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, ministerstwach, urzędach centralnych oraz wojewódzkich (tj. około 200 osobom)”.
W ogóle przeszłość nie pieści naszych dygnitarzy. Prezydent Duda odwiedził protestujące w Sejmie matki niepełnosprawnych dzieci i zapewnił je o swojej pomocy. Na to jednak pokazano mu nagranie z kampanii prezydenckiej sprzed trzech lat, kiedy mówił, iżTo wstyd dla polskiego państwa, że takim osobom nie pomaga, że takie osoby oszukuje”.
Pomoc zaś niepełnosprawnym dzieciom zaproponował premier Morawiecki. Umożliwi ją danina solidarnościowa najbogatszych, która zostanie zapisana w Konstytucji. “Populizm i Socjalizm” – tak to podsumował niegdysiejszy krytyczny admirator PiS-u. Premier za to nie obejrzał kłopotliwego filmu, bo jeszcze nie zdążył niepełnosprawnym niczego wcześniej obiecać. Niemniej usłyszał, że premier Tusk potrafił obietnice składane im realizować w ciągu trzech dni.
Najzabawniej jednak wypada ekspiacja ministra Szyszki. Cieszy się on z zakończenia sporu między Komisją Europejską a polskim rządem w sprawie wycinki Puszczy Białowieskiej. Trzeba znaleźć winnych, którzy doprowadzili do zaginięcia tysięcy hektarów siedlisk w Puszczy Białowieskiej, ważnych dla Europy. Nie można łamać prawa UE. Postanowienie trzeba uszanować, jak również trzeba realizować prawo Unii po to, by występowały gatunki i siedliska, które zostały zniszczone –  powiedział na antenie TV Trwam. Michał Olszewski stwierdził, że “Gdyby Jan Szyszko przez kaprys Jarosława Kaczyńskiego został ministrem kultury, rozebrałby Wawel na cegły. Dla dobra kultury, oczywiście”.
Mamy więc kompletną paletę reakcji na zaszłości. Od ubolewania do zaprzeczania. Przeszłość jednak kształtuje rozumienie aktualnych wypowiedzi. Nie można przecież uciec od siebie. Nie da się. Tożsamość zawsze dogoni.

piątek, 20 kwietnia 2018

Realia

Matki niepełnosprawnych dzieci protestują w Sejmie. Chcą przyznania dodatków rehabilitacyjnych w wysokości 500 złotych miesięcznie i rent dla osób po 18. roku życia, całkowicie niezdolnych do pracy. Jeszcze w 2014 roku Prezes obiecywał im rozwiązanie ich kłopotów. Od czołowego demagoga Zjednoczonej Prawicy usłyszały, że nie jest problemem czy pomóc, ale jak. Bo każdy dobrodziej musi wszystko przeliczyć, a tu jeszcze seniorzy oczekują tego samego.
W Krakowie kosztem 300 milionów złotych zainstalowano akcelerator protonów, niszczący guzy rakowe bez narażania zdrowych tkanek na uszkodzenie. Z braku środków nie jest wykorzystywany i stosuje się go tylko do niektórych nowotworów. Leczy się około dziewięćdziesięciu chorych rocznie w sytuacji, kiedy by można było uzdrowić nawet sześciuset.
Wedle posła Szłapki 500 tys. złotych bez potrzeby otrzymała w 2017 roku spółka Solvere. Dalej jest kwestionowana celowość wykupu zbiorów Czartoryskich za nieporównanie większą kwotę. Nie ma już co pisać o milionowych nagrodach zwracanych Caritasowi, a nie poszkodowanemu w ich wyniku budżetowi.
Zaś priorytet władzy ukazał w Janowie Lubelskim Marek Kuchciński, mówiąc zgromadzonym na spotkaniu z wyborcami, że PiS się zajmuje odbudową Polski i nie może jej natychmiast “odszczurzyć i odgrzybić” (sic!) jak by tego oczekiwano.
Trudno się dziwić, że w takich warunkach BMW wycofało się z inwestowania w sieć dystrybutorów prądu dla samochodów elektrycznych w Polsce. Teraz rząd będzie na to musiał znaleźć pieniądze albo wycofać się z produkcji miliona samochodów elektrycznych. Kapitaliści bowiem uważają nas za państwo, które się nagle zachowuje jak kraj Trzeciego Świata.
Pomijając już język nienawiści, czy nawet tylko erystyczne zabiegi demagogów, podejmowane dla zmylenia protestujących matek, z wczorajszych tylko doniesień widać jak PiS ucieka od rzeczywistych problemów i zastępczo zajmuje się podsycaniem wojny polsko – polskiej.
Znowu więc realia są dla władzy złośliwe. I to w sytuacji, kiedy jej wyraziciele cały czas zapowiadają jak dobrze będą rządzić. Najwyraźniej jednak ich propaganda w zestawieniu z rzeczywistością przysparza nie tylko przeciwników, ale też problemów.  
Nic tylko wszystkie media muszą odzyskać.