Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

niedziela, 31 maja 2020

Zadziwienia

Otworzą państwowe sklepy, aby pośrednicy nie zarabiali na płodach rolnych. Tego pragną rolnicy. A może oni sami zaczną w miastach sprzedawać swoje produkty? Zobaczą jaki koszt to pociąga, kiedy w dodatku za interes się bierze amator. I ile taki pośrednik musi zostawiać państwu z tego, co chłop swoją krwawicą itd.
Za komuny ludowe państwo się jako właściciel chroniło za szacowną nazwą Spółdzielni Spożywców. Dodano jej tylko nazwę “Powszechna”. Teraz więc zapewne będzie “Narodowa”. Nie zatem PSS a NSS.
Wzrost gospodarczy tworzą wielkie inwestycje, mówili wczoraj Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki na przekopie Mierzei Wiślanej. Gierek też tak mówił. I zbudował mnóstwo rzeczy, za które płaciliśmy jeszcze w XXI wieku, mimo że peerel dawno zbankrutował.
Jak zaś wyglądają te wzrostodajne inwestycje, pokazuje poniższy wykres, ujawniony na Twitterze przez Alicję Defratykę:
image
Wedle znawców przekop z morza do rzecznego portu nie przyniesie niczego, poza kosztem jego pogłębiania. Ale zdaniem obecnych władz wzmocni nam suwerenność. To jak każda cegła ułożona w Nowej Hucie była pociskiem wymierzonym w imperializm.
Inne też oznaki wskazują, że mamy jedynie słuszne rządy. Oto urząd prezydenta kosztuje nas prawie tyle, co dwór Elżbiety II i znacznie więcej jak ich monarchowie kosztują Holendrów, Hiszpanów czy obywateli krajów skandynawskich. Pomimo więc kiepskich inwestycji, dogoniliśmy jakoś Zachód.
Jesteśmy też państwem tajemniczym. O dobrze zmienionej Polsce Jerzy Sawka pisze, że “Dziwny jest ten kraj. Nienawidzi tego czego nie ma: Żydów, uchodźców, komunizmu. Niszczy, to co ma: konie arabskie, Opole, Unię Europejską, Puszczę Białowieską, Trójkę. Czci wydarzenie, którego nie było: zamach smoleński. I dziwi się, że świat go nie rozumie”.
Czyli od peerelu się chyba różnimy. Wtedy jednak było wiadomo o co i o czyj interes chodzi.

sobota, 30 maja 2020

Dynamika

Znoszą ograniczenia nakładane wskutek epidemii, aby w miastach wzrosła liczba zarażonych, co pozwoli tam wprowadzić wybory korespondencyjne, które ograniczą frekwencję.
Dążą do przeprowadzenia wyborów 28 czerwca, w terminie niemożliwym do pogodzenia z Konstytucją, aby w razie przegranej móc zakwestionować wybór kogoś innego od Dudy.
A Trzaskowski już teraz zbiera podpisy, czyli bezprawnie, bo robi to przed momentem obwieszczenia wyborów i rajcy PiS-u donoszą o tym gdzie trzeba.
Takie teksty pojawiają się w przestrzeni publicznej, wypierając pomówienia o złodziejstwie, zdradzie i elemencie animalnym, przedtem rozsiewane przez dobrozmieńców.
Ludzie są z natury źli. Władza zaś łatwo wpędza w pychę i wtedy wydobywa z jej posiadaczy to, co najgorsze. Tak rzecz definiował jeszcze w XVI wieku John Cotton, teolog i purytanin. Max Weber za sektę uważał ciało zbiorowe, którego cechą wyróżniającą jest stan umysłu jego uczestników.
Od dawna widać, że formacje o właściwościach tylko przypominających te opisane przez Webera, wskutek pychy wyzwalają z siebie gorsze instynkty. Zło zaś może się przenosić na otoczenie, również skłaniając je do niegodnych zachowań.
Akcja bowiem powoduje reakcję, wyzwalając warunki do poszerzania politycznej histerii. Z tego też wynika psucie obyczaju, deptanie zaufania, wreszcie wykluczenie jednej części rodaków przez drugą.
Dotyczy to także jednostek. — Dziś dostałem kolejne pismo od mecenasa Giertycha. Jestem w tej sprawie kompletnie sam — pisze jeden z bardziej temperamentnych wyrazicieli polityki historycznej. — Nie trzeba było oczerniać, to nie byłoby teraz łez — brzmi zimna odpowiedź.
— Przykład byłego szefa Trójki pokazuje, że jak już nie jesteś władzy potrzebny, to nawet jeśli byłeś najbardziej gorliwym wykonawcą jej poleceń, i tak się ciebie pozbędą bez wahania. Odejdziesz w niesławie i nikt się za tobą nie ujmie. Dedykuję tę historię pracownikom TVP — pisze Dominika Wielowieyska.
A że rzecz się daje wytłumaczyć poprzez konstatacje purytańskich teologów, to chyba też nie jest przypadek. Wszak oni najlepiej wiedzą, do czego prowadzi zaciekłość.
A nadgorliwców nikt jednak nie lubi.

piątek, 29 maja 2020

Klejnot

Kłamstwa się nie da pokonać. To teza profesora Baumana, ostatnio przypomniana przez Politykę.
Nie da się. Chociażby dlatego, że stanowi ono podstawową taktykę przetrwania. Zastrachany stwór, złożony z niewielu komórek, w tym żadnej nerwowej, przybiera kolor podłoża, aby pożeracz nie kojarzył go z sytością, a lepiej z mułem, zalegającym zbiornik.
Kłamstwo daje człowiekowi korzyści od najmłodszych lat. Mały brzdąc, przyłapany na rozsypywaniu cukru ze zdobytej podstępnie torby przekonuje, że upojnie mu trzeszczący pod stopami proszek sam się wysypał.
Trudno się w tej sytuacji dziwić politykom, którzy w kłamstwach szukają korzyści wizerunkowych. Dobrozmieńcy na przykład ostatnio utrzymują, że winę za wyrzucenie w błoto blisko siedemdziesięciu milionów rządowych złotych ponosi KO. Bo skorzystała z przysługującego jej prawa do zmiany kandydata! 
W tym kontekście też należy odczytywać uwagę Konrada Piaseckiego, który pisze, że “Imponujący jest entuzjazm z jakim rządzący w poniedziałki, środy i piątki narzekają na Unię po to, żeby w pozostałe dni tygodnia, z równym entuzjazmem żądać od tejże Unii pieniędzy i ogłaszać sukcesy w ich zdobyciu”.
Nie tylko Unia podlega rozchwianiu ocen. Także kryształowość polityków, nade wszystko zaś kryteria przynależności do komuny. Wszak prawie jednocześnie można być komunistą oraz fachowcem starej, dobrej daty.
Prawdę ustalamy porównując otrzymywane informacje z własnymi doświadczeniami, te zaś codziennie już mają diametralnie odmienną wymowę. Kłamstwa więc i z tego powodu się nie da pokonać. To też tłumaczy sukcesy populistów, uzyskiwanych poprzez blokowanie zdrowego rozsądku. Jeżeli są tacy, którzy zechcą  wierzyć, kłamstwo jest skuteczne. Aliści łatwowierni nie powinni się dziwić, że oczajdusze ich wezmą za głupi lud.
Każdy bowiem zwolennik demagogii musi zapomnieć o posiadaniu głowy. Dla przedstawiciela gatunku Homo sapiens to nie jest takie łatwe. Chyba że wyznaje on jakąś ideologię. Wówczas podlega prawom psychologii tłumu. Wtedy też wszystko jest możliwe.
Tłum bowiem wierzy w to, co mu wpaja najwyższy autorytet. Byle tylko wskazał jeszcze wspólnego wroga, dybiącego jakoby na tożsamość "narodu". Wtedy ów jest przekonany, że właśnie poznał prawdę, czyli pokonał kłamstwo. I jest cały szczęśliwy.
A zadowolenie to przecież więcej jak bogactwo. I dzięki niemu cwani mają poparcie a radość bystrzy inaczej. Pełna harmonia.

czwartek, 28 maja 2020

Ciekawość



Minister Gliński chce wyjaśnień. Rada Mediów Narodowych (jakżeby inaczej) dokooptowała Jacka Kurskiego do składu zarządu TVP. Regulamin zaś albo statut (pewnie też narodowy, jakżeby inaczej) nie przewiduje liczby zarządców większej od trzech. Teraz zaś ma ich być czwórka. Stąd zainteresowanie ministerstwa. Czyżby jednak Kurski miał się obejść smakiem?
Roman Giertych skarży Antoniego Macierewicza. Nie ujawnił on dotąd prawdy smoleńskiej, do której stale dochodził. Ostatnio pono już doszedł, ale koronawirus go powstrzymuje przed jej ogłoszeniem. Napisał wszakże na Twitterze, że już “3699 dni: T. Siemoniak, D. Tusk, R.Sikorski i inni ukrywają przestępców”. Teraz więc będzie miał okazję do pokazania pełnych wyników swoich badań przed sądem. Prawda więc wreszcie wyjdzie na jaw. No i zarazem wirus zostanie pognębiony.
Jacek Sasin kpi z zapowiedzi kar za marnotrawstwo. — Kto zapłaci? Normalnie tego typu rzeczy reguluje budżet państwa. Opozycja ciągle trąbi i chwali się, że te wybory się nie odbyły i to jest ich wielkich sukces, to może podzielą się tymi kosztami? PO nigdy nie dbała o środki publiczne — mówił w RMF FM. Czyli opozycja jest winna temu, że rząd bez podstawy wydał blisko 70 milionów złotych na zbędne pakiety do głosowania, które teraz poczta przechowuje na własny już koszt. Taka to dobrozmienna rutyna w ujawnianiu prawdy.
Żadnego zaś znaczenia ma nie mieć obietnica, którą marszałek Grodzki złożył rzekomo pani marszałek Witek. Izba Wyższa miała zrezygnować z wszechstronnego sprawdzenia przekazanej jej ustawy wyborczej. Tymczasem wicemarszałkowie Senatu z PSL i Lewicy zgłosili wniosek o przesunięcie wyborów poza kres prezydenckiej kadencji. I to ma być sprzeczne z "konstytucjom". I wszystkie środki zostaną wykorzystane dla przeprowadzenia wyborów w czerwcu.
Wszystko to najlepiej ilustruje stosunek dobrej zmiany do prawa i powody umieszczania przez PiS swoich nominatów w niezależnych formalnie instytucjach. Wszak ma być jak w cesarstwie rzymskim: cuius regio, eius religio. To znaczy prawo.
Aliści i tak mamy jakąś ogólną, narodową rzec by można chęć zgłębiania problemów, które od dawna są oczywiste. Kiedy jest dobrze, to dzięki jedynie słusznej partii, “lepszej jakby półki”. Kiedy źle, to z powodu knowań gorszego sortu, zdradzieckich mord i elementu animalnego.
Ponieważ jednak w “wolszczyźnie” źle oznacza też dobrze, ogólnie byczo jest.

środa, 27 maja 2020

Nieskończoność

Bo zbyt już doprawdy niemądrzy są ci, którzy sądzą, że szczęście człowieka polega na jakimś prawdziwym stanie rzeczy poza nim: ono polega na jego własnym co do tego złudzeniu [Erazm z Rotterdamu].
— Przed chwilą rozmawiałem z Panią Zofią Pilecką, córką Rotmistrza Witolda Pileckiego. Pamięć o tym Patriocie i jego bohaterstwie umacnia naszą tożsamość. Przyszłość budujemy na doświadczeniach. Dziś wiemy, że kłótnie, spory i podziały nie służą Polskim sprawom. Patriotyzm łączy — napisał Andrzej Duda.
— Totalna opozycja ma swoich "bohaterów i ludzi honoru", a My Swoich. Cześć i Chwała Bohaterom — tak Beata Mazurek wyjaśniła intencje prezydenckie i zakres łączenia Polaków.
— I dlatego pan Ziobro mianował swoim wiceministrem Andrzeja Kryże, który zgodnie z rodzinną tradycją skazywał opozycjonistów w PRL? A pamięta Pani kto skazał na smierć #RotmistrzWitoldPilecki? Tak, Papa Kryże, Roman. Pani zapewne nie pochwala, ale rozumie. Totalna hipokryzja — replika Hanny Lis jest bezlitosna.
Jeżeli do tego dodamy stwierdzenie Stanisława Karczewskiego, że z mianowaniem Małgorzaty Manowskiej skończył się komunizm w sądownictwie i uwzględnimy proponowanie nauczycielom roli parobków przez ministra rolnictwa, szczyt absurdu naszej rewolucji kulturalnej by znalazł ukoronowanie.
Aliści nie. Państwowe szpitale zmniejszają wynagrodzenia. W czasie wcale nie gasnącej epidemii. Może  władze chcą tak odzyskać 68 milionów złotych, utopionych w kartach do głosowania? Wszak od osób z powołaniem można oczekiwać zrozumienia. One zresztą nie mogą być oceniane wedle tradycyjnych zasad, skoro już w ubiegłym roku sąd biskupi uznał dziewięcioletnią ofiarę księdza pedofila za “wspólnika grzechu”.
Lepiej więc brać rzeczywistość na wesoło. Przemysław Szubartowicz pyta zatem Czy Morawiecki i Szumowski nucą już refren: "Moje oświadczenie jest lepsze niż twoje"?
Rzeczywistość trwa. Bo głupota naprawdę jest nieskończona. Jednych uszczęśliwia, innych rozśmiesza. Tyle że, jak mówią znający rzecz Moskale, tam gdzie śmieszno, bywa również straszno.

wtorek, 26 maja 2020

Subwersja

Koalicja Obywatelska postanowiła utrwalić wizerunek rządu i występuje z wnioskiem o usunięcie ministrów, którzy w opinii opozycji są największym jego obciążeniem. Skutkiem będzie pozostawienie na stanowiskach najgorzej postrzeganych eksponentów władzy, czyli utrwalenie jej wad.
Rzecz niewątpliwie należy do brudnych chwytów w walce politycznej, ale skutecznie rozbija jedność w obozie rządzącym. Taktyczna konieczność obrony urzędników obciążających wizerunek “biało-czerwonej drużyny” musi doprowadzić do frustracji w umiarkowanej jej części. Postępowanie KO jest reakcją na podobne sposoby, stosowane przez PiS, które z niekonwencjonalnego prowadzenia polityki uczyniło już rutynę.
Należy też do tego chociażby mianowanie profesor Manowskiej na Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego. Powierzenie tego stanowiska osobie o słabszym poparciu sędziów SN, w dodatku niegdysiejszej wiceminister sprawiedliwości jest oczywistym wyzwaniem dla dobrej praktyki. Wszystko zaś w tle ma publiczne wystąpienia profesora Wróbla w obronie Konstytucji, co jedynie słuszna propaganda uznaje za deklarację polityczną.
Ofensywa twardego skrzydła PiS doznaje więc istotnego wzmocnienia. Postulat KO zapewnia mu pierwszy sukces. Brak im tylko kandydata na premiera. Mówi się w tym kontekście o Danielu Obajtku. Nie, nie z gminy Ruja. Z Pcimia. Kiepsko to świadczy o kadrowych zasobach dobrej zmiany. Aliści Trójka ma jednak nowego dyrektora. Poprzedni pewnie zostanie doradcą. Wszak udowodnił, że czuje bluesa.
Nadchodzące wybory prezydenckie powodują mnóstwo dziwnych rozwiązań nasuwających się problemów. Wedle fachowców są one na ogół sprzeczne nie tylko z dobrym obyczajem, ale często z prawem. W tej sytuacji postępowanie KO, wykluczające możliwość samonaprawy formacji władzy też jest przejawem klimatu, jaki zapowiedział polityk mówiący, że w tej Izbie już nigdy Wersalu nie będzie. Tym razem na nieszczęście dotychczasowych beneficjantów rzeczonego niedostatku.
Smutne to, ale już od czasów Kopernika wiadomo, że zły pieniądz wypiera dobry.

poniedziałek, 25 maja 2020

Dylemat

Zazwyczaj tak bywa, że gdzie więzi są bardzo mocne, tam jest również szczelina na bunt” [Olga Tokarczuk].
W mediach trwają dyskusje, którego z kandydatów na pierwszego prezesa Sądu Najwyższego wybierze prezydent. Ponad połowę głosów zgromadzenia dostał sędzia Włodzimierz Wróbel, posiadający ogromny autorytet, znakomity prawnik i dlatego krytycznie postrzegający traktowanie Konstytucji przez rząd. Jego konkurentka, sędzia Małgorzata Manowska ma o połowę mniej głosów, ale jest dawną współpracownicą ministra Ziobry. Nie tylko z tego powodu uchodzi za zwolenniczkę pojmowania prawa przez speców dobrej zmiany. Nie uznaje też uchwały odmawiającej prawa do orzekania Izbie Dyscyplinarnej SN.
Jeżeli wybór padnie na pierwszego z kandydatów, będzie on zgodny z wolą większości sędziów Sądu Najwyższego. Jeżeli wybrana będzie druga osoba, zostanie to uznane za wybór polityczny.
Głównym argumentem przeciwników Andrzeja Dudy jest jego uległość wobec oczekiwań PiS-u. Próbował się z tego niedawno wyłamać strasząc, że jeżeli Jacek Kurski pozostanie prezesem TVP, nie podpisze ustawy przyznającej telewizji publicznej  dwa miliardy złotych. Jarosław Kaczyński ustąpił, ale ostatnio przywraca prezesurę odwołanemu poprzednio politykowi. W dodatku wyznacza mu zadanie odwrócenia spadkowych tendencji poparcia dla reelekcji prezydenta.
Powstaje więc kolejny moment, w którym Andrzej Duda zostaje upokorzony. Bardziej jednak bolesny. Nie tylko się bowiem okazuje, że ostatecznie jego postulat nie został uwzględniony, ale zdaniem Prezesa stał się on powodem utraty szansy na reelekcję.
Jest jeszcze gorzej, kiedy się przywoła konstatację Olgi Tokarczuk. Jeżeli prezydent się przychyli do politycznych powodów wyboru pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, zdradzi swą słabą więź emocjonalną z dobrą zmianą. Wybierając kryteria merytoryczne, dla dobra faworyzowanej formacji dopuści się buntu wobec niej.
"To, co najbardziej mnie smuci, to nawet nie ta biała flaga nad Pałacem Prezydenckim, ale fakt, że nawet zaplecze obecnego Prezydenta nie darzy go szacunkiem, tym samym niszczy autorytet urzędu Prezydenta, nad czym ubolewam" — pisze Rafał Trzaskowski.
Buntu zatem zdaniem kontrkandydata do prezydentury nie będzie. A jest bardzo dobrze zorientowany. Rzeczywiste więc więzi Andrzeja Dudy z dobrą zmianą wypadają słabo.
Wobec upokorzeń, jakich doznawał nie widać jednak raczej powodu do zdziwienia.

niedziela, 24 maja 2020

Dominium

Paternalizm władzy najlepiej objawił się w próbach zdyskredytowania Rafała Trzaskowskiego poprzez nagłe wdrożenie ponownego dochodzenia w sprawie awarii ścieków Czajka. Jak pisał Parkinson, takie rządy wynikają z połączenia podziwu, czułości i strachu. Szacunek dziecka dla umiejętności taty, jego troska o potomstwo i autorytet wynikający z prawa do wymierzania kary ukazały się tu w całości.
W środowisku bowiem poddanym autorytarnej władzy wszyscy poza wodzem są dziećmi. Te nieposłuszne należą do drugiego sortu. Jeżeli w ogóle nie są animalnym elementem ze zdradzieckimi mordami. Wtedy nie są nawet domownikami. Paternalizm wywodzi się jeszcze z czasów plemiennych. Nic więc dziwnego, że ci, którzy nie uznają takiej władzy są poza wspólnotą lub nawet gatunkiem.
Jawi się też zawsze drugi element paternalistycznej władzy, brak następcy. W polityce takiego nie ma, bo by obniżał rangę szefa. Upadek natomiast autokratycznego władcy oznacza również kres jego formacji.
Trzaskowski więc przekroczył wszelkie granice, bo nie dość, że zakwestionował preześne ojcostwo, to potrafi do siebie przekonać licznych mieszkańców “niższej jakby półki”. I to bez zawłaszczania narodowych symboli, polityki historycznej i odwoływania się do frustracji osób wykluczonych z transformacji wskutek "okrągłostołowej zdrady".
W tej sytuacji na bok muszą iść wszelkie afery, pedofilie, arywizmy a najważniejsza staje się Czajka. Badali ją już wprawdzie różni śledczy, ale teraz to dopiero są powody. Nikt się bowiem nie może czaić na preześne prerogatywy. I każdy to od razu musi "wyczaić". Bez przypominania.
Bo to nic nie znaczy, że formalnie Prezes jest najwyżej numerem drugim w dobrej zmianie. W pruskiej armii najwięcej uwagi poświęcano mianowaniem na stanowisko szefa sztabu. Dowódcą mógł być byle kto. Wszak tylko podpisywał, co należy. Moskale też mieli wierchowne sowiety i swoich wodzów nazwali sekretarzami.
I tu jest pies pogrzebany. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, musi ponieść konsekwencje. Chociażby za Czajkę.

sobota, 23 maja 2020

Zderzenia

Przedwczoraj Prezes osobiście wystąpił z obroną atakowanego przez media ministra Szumowskiego. Powodem do napaści miały być sukcesy urzędnika, a nie spółki, należącej też do członków jego rodziny. “W okresie rządów Platformy Obywatelskiej ta firma otrzymała znacznie więcej dotacji. To są bardzo duże różnice. Mówienie tu o jakichkolwiek nadużyciach jest śmiechu warte” — mówił Kaczyński, odnosząc się do informacji medialnych. Znowu więc Platforma jest preześnym autorytetem moralnym.
Atakujący bowiem twierdzą, że panaministrowy brat popadał w sprzeczność z zasadami, kiedy zasiadał w komisjach, przyznających sute dotacje rządowe firmie należącej też do  członka rodziny. Komisja kontrolna resortu nauki napisała w 2018 roku o nim, że "To najbardziej skrajny przykład braku unikania konfliktu interesów i bezstronności". Rzeczoną ocenę poprzedziła kontrola w NCBiR, zlecona przez CBA.
Media też głoszą, że ministerstwo zdrowia za 44,5 mln euro kupiło zagraniczne respiratory od firmy, która handluje bronią i znajduje się na czarnej liście ONZ. Wyszło po 160 tysięcy złotych za sztukę, kiedy można było zapłacić połowę tego, kupując je bezpośrednio i od polskiego wytwórcy. O handlu dziwnymi maskami nie ochronnymi, w który wdawano się wcześniej, nie ma już co mówić.
Do admiratorów ministra przyłączył się również premier mówiąc, że wiele bogatszych państw nie sprostało tempu zwalczania koronawirusa, odnotowanemu w Polsce. Wszystko zaś za sprawą decyzji, które podejmowali obaj (sic!) panowie. Innego zdania jest Andrzej Sośnierz, któremu trudno nie zaufać, zna się bowiem na rzeczy. "Mamy jeden z najgorszych przebiegów epidemii w Europie. Gorzej od nas radzą sobie tylko Rosja, Białoruś i Ukraina" — mówi Dziennikowi Zachodniemu.
Wczoraj też odbyło się posiedzenie Komitetu Wykonawczego PiS, ale dotyczyło jedynie wyborów. Tak ważki dla wizerunku partii element, jak rzeczone ataki w przededniu kampanii nie znalazł uwagi zebranych. Ktoś więc tu jest niedoinformowany albo Prezes, albo media. Wiele znaków pokazuje, że to jednak otoczenie skąpi swojemu szefowi informacji.
Może akolici formują reakcję. Wszak najbardziej się nie lubi prymusów. Perypetie zaś Mariana Banasia kojarzą się tu niezwykle. Ciekawe jak się rzecz rozwinie.

piątek, 22 maja 2020

Przaśność

W odpowiedzi na film Sekielskich o pedofilii w Kościele TVP wyemitowała obraz Latkowskiego o pedofilii w sopockiej knajpie. Znamienne to zrównanie płaszczyzn, ale wrażliwość na niuanse nie jest największą zaletą dobrej zmiany. No i od razu mamy wzorzec reagowania na tego rodzaju informacje. — “To zboczone świnie są, a nie żadni artyści” — stwierdził modelowy wyraziciel pierwszego sortu z lepszej jakby półki. Biedni księża.
Rzecz wyjaśnia Lucyna Relewicz, zwracając się do pierwszego szefa MSW rządu dobrej zmiany: “w kwestii pedofofilii w kościele najbardziej oburzające nie jest to, że ona jest, bo ona jest wśród przedstawicieli każdego zawodu, ale to, że hierarchowie ją ukrywają. Dlaczego @PolskaPolicja, gdy był Pan jej szefem, nie zajęła się zboczonymi celebrytami?” Wszak wtedy właśnie ukazała się “Zatoka świń”, książka Bożeny Aksamit i Piotra Głuchowskiego opisująca zdarzenia przedstawione teraz przez Latkowskiego.
Minister Ziobro powołał specjalny zespół do zbadania problemu pedofilii w sopockiej Zatoce Sztuki. Lepiej późno niż wcale. Po pierwszym filmie Sekielskich rok temu powołano zespół do badania pedofilii. Sejm się już w przyszłym tygodniu zajmie jego organizacją. Źle to wróży kolejnemu takiemu gremium. "Chcą coś upupić, powołują komisję" mówiło się w Peerelu.
— Czy CBA opublikowało już apel w sprawie profesora Szumowskiego tak jak w przypadku profesora Grodzkiego??? — pisze Paweł Wojtunik. Raczej nie, ale jest chyba inne wezwanie. Na Twitterze można obejrzeć kopię maila. Jest on równie kompromitujący, jak niegdysiejsza, publiczna prośba do pacjentów obecnego marszałka Senatu.
Jedynie słuszne media od przedwczoraj obiegają informacje o możliwości przegrania wyborów przez Andrzeja Dudę. Rzecz ma na celu mobilizację elektoratu, ale od swoich występów w Tik Toku obecny prezydent pomnożył powody do wyszydzania przyjętej przezeń metody autopromocji. Może więc i do niego są kierowane ostrzeżenia?
Amatorszczyzna jedynie słusznej propagandy zawsze żenowała, ale ostatnio jest już tak rzewna, że budzi litość.

czwartek, 21 maja 2020

Samotność

— Jak tak dalej pójdzie, to okaże się, że nazwa „Trójka” pochodzi od liczby pracowników stacji. Albo liczby słuchaczy — pisze Tomasz Lis. Rzecz jest symptomatyczna. Dobra zmiana niczym jakiś koronawirus przekroczyła punkt krytyczny i nie tylko jej usiłowania trafiają w pustkę, ale także zwolennicy rozpraszają się w nicości.
Oczywiście oficjalna propaganda temu zaprzecza. Znani ze specyficznej prawdomówności osobnicy zaręczają, że byczo jest. Działa to jednak tak samo, jak oświadczenia dyrektora trójki, że on nigdy, przenigdy nie nakazywał zdjęcia piosenki Kazika z anteny. SMS zaś, wysłany do Piotra Metza wyszedł przecież nocą, a wiadomo, że właśnie wtedy podejmuje swoje dzieło układ, sabotażysta (sic!), czy inny targowiczanin albo nawet szatan.
Podobnie wczoraj wiceminister zdrowia tłumaczył zawiłości zakupu drogich a nieprzydatnych masek od firmy istniejącej już całą dobę. Mówił tak długo, że w TVP Info nie starczyło czasu na replikę posłów KO. Z ministerialnej relacji wynika, że o przyspieszony tryb uzyskania atestów dla masek pytał także Sławomir Neumann. Inkryminowana więc transakcja panawiceministrowym zdaniem staje się dzięki temu czysta jak górski śnieg o mroźnym poranku. Tyle że importer, protegowany jakoby przez posła KO nie doczekał się odpowiedzi na mail, skierowany pod podany mu adres. Natomiast narciarz i jednocześnie małżonek sprzedawczyni lipnych masek, tak.
Artyści zaś, którzy w kostiumach listonoszów demonstrowali z bannerem "Chcemy żyć, nie umierać" zostali ukarani dziesięciotysięcznymi grzywnami. Przez Sanepid. Złamali bowiem ograniczenia ...sanitarne. Naprawdę zaś zapomnieli, że od jedynie słusznej władzy nie wolno się niczego domagać. Ona wie lepiej, co dobre.
Pewnie też dlatego nadal się nie ujawnia majątków małżonek polityków. RODO zabrania. W odróżnieniu od danych, przekazywanych poczcie przez urząd nadający PESEL-e. Te można, ale na dysku zabezpieczonym hasłem.
Pewnie również uznano, że niech i ta trójka trójkę znaczy. Wszak tres facit collegium.

środa, 20 maja 2020

Zrozumieć

Żyjemy w określonej e (brzęk odstawianej
szklanki) poce i ja bym tu podkreślił,
nakreślone perspektywy, wykreślane będą
zdania, które nie podkreślają dostatecznie, oraz
przekreślone zostaną, nieprawda, rachuby
(odkaszlnięcie) tych którzy. [Barańczak].
KO wedle dobrozmieńców skręca na lewo, bo Trzaskowski ostro się kontrastuje z PiS-em. Trudno o większą bzdurę w ustach wyrazicieli socjalistycznej w istocie formacji. Można by wielkość takiego absurdu porównać do przyrostu majątku rodziny ministra, który w czasie dobrej zmiany powiększył się tysiąckrotnie. Za to nijak się ona by miała do wartości nie wpisanego gdzie należy zegarka Sławomira Nowaka, co się stało powodem jego dymisji.
Rozmiar niedorzeczności jedynie słusznej propagandy nie odbiega również od pompy, z jaką za specjalną protekcją chińskich władz (uzyskaną dzięki zabiegom naszych wybrańców) największym samolotem świata przywieziono wadliwe maseczki ochronne, z którymi teraz nie wiadomo co się stało. Jedni powiadają, że do szpitali nie trafiły, inni, że owszem. Ale wedle dobrozmiennych wyjaśnień winę za to ponosi oczywiście zagranica i organizacje pozarządowe, które też zostały oszukane a powinny były sprawdzić, co zamówiły u dalekowschodnich cwaniaczków.
Osoby funkcjonujące we wrogich wobec społeczeństwa subkulturach dotrzymują prawideł wewnątrzgrupowych, lekceważąc ogólne. Dzieło umożliwia odwracanie pojęć, niezrozumiałe dla kogoś z zewnątrz. Wyraziciele narodowo-lewackiej formacji mogą wtedy za lewicowca uznawać polityka, który wytyka im lewicowy sposób zarządzania państwem. Kiedy aż taka bzdura jest uznawana, można się też spodziewać, że ujawnione afery również nie znajdą potępienia PiS-owskiego ludu. Wystarczy, aby aferzyści zawinili jedynie wobec ogólnych zasad, szanując dobrozmienne.
A że takich wolt się nie da wyrazić przy pomocy tradycyjnej polszczyzny, wiadomo nie od dziś. Dlatego może dobra zmiana milczy, nawet kiedy sąd każe pani prezes TK mówić o kosztach najmu i mieszkańcach apartamentu przy ul Szucha w Warszawie. Najwyraźniej brak jej słów.
Bo nowomowa w sądach nie chodzi.

wtorek, 19 maja 2020

Konieczność

Co zrobić z TVP? Przecież nie obsadzić własnymi nominatami, jak dobra zmiana uczyniła z publicznymi mediami, janowską stadniną koni czy innymi dobrami wspólnymi. Trzeba telewizję sprzedać i uzyskane pieniądze przeznaczyć na coś lepszego, na przykład ochronę zdrowia. Propagowanie zaś dziedzictwa narodowego i misję należy pozostawić komercyjnym publikatorom, pracujących na zlecenie ministerstwa kultury, ale za każdym razem wybieranym w publicznych przetargach, dla których by warunki określało prawo.
Problem obsady tworzą też spółki skarbowe. Trzeba je również sprzedać. Wtedy nie tylko gminny sekretarz będzie miał dostęp do stanowiska prezesa największej w Europie kopalni miedzi. Podatki zaś zasilą budżet, bo dochody sprywatyzowanych przedsiębiorstw są znacznie większe od państwowych. Wszak pracownicy zarządu prywatnych podmiotów dopiero w następnej kolejności po zysku szukają “dupokrytki” dla swoich decyzji.
Publiczne czy państwowe instytucje nie mogą być po każdych wyborach przedmiotem kolejnych czystek i ewentualnie wpadać pod zarząd jakichś “fachmanów” z coraz to innych pipidówek. Po upadku dobrej zmiany nie można też zostawić na stanowiskach beneficjantów zasady “nam się to po prostu należy”.
Jeżeli więc opozycja ma konsekwentnie wdrażać regułę, że nie zemsta, a rozsądek warunkuje decyzje, nie ma wyjścia. W przeciwnym wypadku będziemy mieli następną serię zdarzeń dzielących Polaków na lepszych i gorszych. Tyle tylko, że wtedy maski zdradzieckich mord ozdobią oblicza zupełnie innych elegantów.
No i szatan znowu będzie potrzebny dla usprawiedliwienia kolejnych afer.

poniedziałek, 18 maja 2020

Obiektywizm

Żyjemy w określonej epoce (odchrząknięcie) i z tegotrzeba sobie, nieprawda, zdawać z całą jasnością.Sprawę. Żyjemy w (bulgotz karafki) określonej, nieprawda,epoce, w epoceciągłych wysiłków na rzecz, wepoce narastających i zaostrzających się itak dalej (siorbnięcie), nieprawda. Konfliktów. [Barańczak]

W związku z pokazanym wczoraj filmem “Zabawa w chowanego” prymas powiada, że nie dochowano obowiązujących w Kościele standardów ochrony dzieci i młodzieży.
Obrońca pokazanego tam pedofila, stojącego przed sądem, stwierdza jednak, że w więzieniu siedzi 808 takich przestępców. W tym księży jest tylko trzech, łącznie z podsądnym. Sugeruje więc, że w Kościele nie istnieje problem gwałcenia dzieci. Zwłaszcza że niegdysiejszy już z powodu takiego przestępstwa ksiądz tłumaczy, iż uległ szatanowi. Ten zaś ma przecież do duchownych utrudniony dostęp.
To kto jest winny? Wychodzi, że jeżeli już, to szatan.
Wedle tarczy antykryzysowej (sic!) 3.0 członkami komisji badającej pedofilię, która dotąd nie rozpoczęła działalności, mają też być kawalerowie orderów. Przedstawiciel RPO jest tam za to jedynie obserwatorem. Całe zaś owo kolegium jest pomyślane raczej jako organ do zwalczania wychowania seksualnego.
Deja vu. Doskonale się przecież jeszcze pamięta napuszone: nie zapominajmy jednak, że stały wzrost ilości i zakres naszej aktywności pomaga w przygotowaniu i realizacji dalszych kierunków rozwoju. [Uniwersalny kod przemówień].
To i na czyny już nie ma miejsca. Zwłaszcza na wypalanie rozpalonym żelazem.

niedziela, 17 maja 2020

Trybuni

Rafał Trzaskowski jest promowany w TVP Info. Wprawdzie wygadują o nim niestworzone rzeczy, ale wtajemniczeni wiedzą, że wolszczyznę należy odczytywać odwrotnie. Gdyby nawet nie, to przytomni odbiorcy informacji krytycznie traktują wszelkie wezwania do nienawiści. Jak pisze Konrad Piasecki ...wczorajsza ofensywa tvp-info i opisywanie kandydata na prezydenta mianem "człowieka-awarii" przynosi kolejne powody do wstydu zarówno szefom jak i potulnym pracownikom tej instytucji.
Propaganda w systemach ideologicznych jest sterowana centralnie. U nas są nawet przekazy dnia, SMS-ami kierowane do wyrazicieli dobrej zmiany. Ich celem jest podtrzymywanie wizerunku formacji, psutego przez aferzystów, bez których nie funkcjonuje żadna ideologia. Każda ma odpowiednik "lawendowej mafii".
Drugim dopiero dążeniem propagandystów jest dezinformacja, szerzenie mitów, wymyślanych dla dyskredytowania konkurentów. Kiedy się jednak przekaz kieruje do najbardziej prymitywnych grup społecznych, z przyczyn zasadniczych nie można wykorzystywać posiadanej przez nie wiedzy. Trzeba się odwoływać do fobii, a to bardzo ryzykowne.  
Stąd ambitne wielce dzieło mają przed sobą nasi bojownicy dobrej zmiany. A Rafał Trzaskowski dzięki ich krzykom jest już od razu na trzecim, a nawet na drugim miejscu w najnowszym sondażach. Miejmy nadzieję, że nie wyjdzie na pierwszą pozycję, bo nic tak nie mobilizuje jak niepewność sukcesu. 
W sumie zaś to nic dziwnego, że dobrej zmianie wychodzi na opak. Wszak mamy kolejną akcję o zasadniczym znaczeniu dla wizerunku biało-czerwonej drużyny.

sobota, 16 maja 2020

Raperiada

Pani Kidawa-Błońska zrezygnowała z kandydowania. Była to dość oczywista decyzja po zaprzestaniu prowadzenia kampanii w przededniu poprzednich wyborów, które się nie odbyły. Ale nie charakteryzuje to tak dokładnie naszej sceny politycznej jak inne zdarzenie.
Jan Hartman postanowił zakpić z dobrej zmiany i obwieścił, że cytatem z Talmudu była mgła, rzucająca ostrokrawędzisty cień w prezydenckiej poezji raperskiej. Krzysztof Bosak natychmiast w tym dostrzegł promocję judaizmu i obwieścił swój dyzgust w tym względzie. Andrzej Duda poczuł się zobowiązany do tłumaczeń i wyjaśnił, że użył cienistej metafory, aby wyrazić pochwałę służbom sanitarnym, walczącym z zarazą. Jest katolikiem i jako taki nie czytał Talmudu.
Profesor Bralczyk ocenił, że początek prezydenckiego tekstu “brzmi bardzo poetycko”, ale kolejne wersy “psują cały efekt”. — Mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy — mówił niegdyś Leszek Miller, znany z licznych grepsów, nie zawsze trafnych. W tym jednak przypadku rzecz by znalazła właściwe chyba zastosowanie.
Aliści nie w tym rzecz. Kulturę określa zbiór tradycji, postaw i zachowań. Należą do tego również konotacje, przypisywane poszczególnym znakom. Kiedy każda wzmianka o czymkolwiek, co jest związane z judaizmem budzi czujność, mamy smutny obraz tak usposobionych rodaków. Ciągły strach przed światowym spiskiem “syjonistów”, zmuszający do komicznych zachowań, w istocie nie jest niczym wesołym.
Profesor Hartman zaś słusznie sobie przypisuje zasługę powiększenia elektoratu Krzysztofa Bosaka kosztem liczby zwolenników Andrzeja Dudy.
Natomiast Koalicja Obywatelska ma nowego kandydata. I to takiego, którego sugerował Prezes, głoszący obawy o Polskę, jeżeliby prezydentem został Rafał Trzaskowski. Ale na razie Platforma straci Warszawę na korzyść PiS-owskiego komisarza.
Czyli gra idzie o wszystko. Nareszcie.

piątek, 15 maja 2020

Niespodzianki

Dziwne. Nie było wczoraj nic specjalnie bulwersującego. Może z wyjątkiem echa doniesień Wyborczej o zakupie przez ministerstwo zdrowia za pięć milionów złotych chińskich i ukraińskich maseczek po cenie rynkowej, jak mówią ministerialni eksperci. Wedle mediów była ona wielokrotnie wyższa od tej, która wtedy przeważała nawet w handlu detalicznym.
Minister już wyjaśniał, że sprzedawca rzeczonych utensyliów nie jest właściwie jego znajomym a zakup odbył się wedle wszelkich reguł, jawnie i bez żadnych podtekstów. Do tego momentu rzecz przebiegała typowo dla innych doniesień o dobrozmiennych sukcesach. Ale od przedwczoraj pojawia się nowy element.
Oto minister, który wcześniej się wyraźnie dystansował od propagandowych wojenek, ma uwagi do Unii Europejskiej. Okazało się, że sprzedała ona Polsce 616 tysięcy nieprzydatnych masek, przeznaczonych dla medyków. Komisja Europejska otrzymała stosowny list i rzecz sprawdza. Zachód ma też wedle ministra ogromną liczbę chorych na covid 19. Można również było z jego słów odczytać sugestię, że spośród osób ciężko przechodzących chorobę dobierano tam tych, co mają przeżyć.
Manipulacja ma swoje zasady. Stwierdzenie na przykład, że Unia jest “wyimaginowaną wspólnotą, z której niewiele wynika”, kiedy jest uzasadniane koniecznością stosowania energooszczędnych urządzeń nie jest manipulacją. Jest ujawnieniem ignorancji. Jeżeli bowiem ma się strach przed nowościami, może frustrować nawet wkręcanie żarówki, pozbawionej znajomego, żarowego drucika.
Prawdziwa manipulacja działa podprogowo. Kiedy zatem na ekranie się pojawia jegomość, całym sobą zdradzający parafialne raczej upodobania kulinarne i stwierdza, że zepsucie idzie z Zachodu, jest znacznie lepszym kreatorem reakcji od najenergiczniejszego chudzielca. Wszak cała jego osoba prezentuje godny szacunku dobrobyt.
Aliści zażywna charyzma może nie działać na tych, którzy w skłonności do tycia dostrzegają neandertalskie raczej koneksje. Zdolność bowiem do łatwego gromadzenia zapasu energii pod skórą charakteryzowała tych antenatów, którzy zimą mieli kłopoty ze zdobywaniem pożywienia. To nie dotyczyło przedsiębiorczego Homo sapiens. Kiedy więc grubas plecie bzdury, uprawdopodabnia swoją międzygatunkową przeszłość. Jeżeli jednak chudzielec zmienia front i znienacka zgadza się z oficjalną propagandą, może istnieć powód bardziej ambarasujący od niewczesnego rzucania oskarżeń.
Wiadomo bowiem, że preferujemy osoby podobne do siebie. Kiedy więc nadchodzi próba, dobrze jest zacierać różnice i prezentować podobieństwo do możnych. Aliści kiedy się to robi niezręcznie, można podprogowo przekazać niezamierzoną informację. Byłaby to bowiem zmanipulowana manipulacja, czyli coś jak oczywista oczywistość.
Może w tym leży przyczyna jakby bardziej ostatnio niepochlebnych dla pana ministra komentarzy w mediach?

czwartek, 14 maja 2020

Odkrycia

Prezes raczej nie przyjmie zaproszenia marszałka Senatu do udziału w procedurze uchwalania ustawy o wyborach prezydenckich. Minister Suski wyjaśnił, że przecież odbędzie się okrągły stół, gdzie istnieją warunki dla spotkań przedstawicieli różnych partii. Mamy więc substytut parlamentu. Lewice zaś i PSL popierają PiS w dążeniu do przyspieszenia wyborów. To po co w ogóle wybierać?
Śląsk został mocniej dotknięty covidem 19, ale dostanie pomoc. Również od służb mundurowych, które wzmogą nadzór. Aliści region nie będzie traktowany inaczej od reszty kraju w zakresie odmrażania gospodarki. Bo globalny spadek liczby zachorowań pozwala wszędzie otworzyć zakłady fryzjerskie, kawiarnie i restauracje. Przy zachowaniu "dystansu społecznego" oczywiście. To wedle premiera szybkie i zdecydowane działania rządu spowodowały, że uniknęliśmy marnego losu innych państw Unii i wiemy, iż nasza walka jest zwycięska.
Szybkie wyłapywanie (sic!) chorych jest teraz naszym priorytetem, uzupełnił minister Szumowski. "Na dzisiaj w Polsce żaden medyk nie musiał decydować, kto ma żyć" — pochwalił się jeszcze tajemniczo. A sześćset tysięcy masek, przysłane w ramach pomocy przez Unię Europejską odesłano do badań i stwierdzono, że nie spełniają wymogów. Każdą ich partię się skrupulatnie kontroluje. Do Komisji Europejskiej wysłano więc stosowne zawiadomienie. To wcześniej jeszcze obwieścił minister zdrowia.
Jak powiedziano gdyby nie Śląsk, mielibyśmy w kraju tendencję spadkową liczby kolejnych zachorowań. Ale i tak wszystko jest w porządku. Nie tak, jak w tej mniemanej wspólnocie, z której wynikają tylko choróbska. Oni są niesprawni, bo nie mają ustroju, w którym "rząd czuwa, partia radzi, no i nigdy cię nie zdradzi" chciałoby się rzec, parafrazując Seksmisję.
Trudno się oprzeć refleksji. że brak szacunku dla reguł powoduje, iż zignorowano prawidłowość, mówiącą też o przepustowości drogi. Dotąd o możliwości przejazdu decydowało jej najwęższe miejsce.
Aliści mamy dobrą zmianę, to i wszystko musi być inaczej.

środa, 13 maja 2020

Platonicy

Nie cofną się przed złożeniem zawiadomienia do prokuratury, jeżeli dostarczyciel nieskutecznych masek z Ukrainy nie zwróci pobranych za nie pieniędzy. Do redaktora Czuchnowskiego nie mają pretensji. No chyba że przecenił natężenie znajomości sprzedawcy kiepskich maseczek z reprezentantem nabywcy, ministerstwa zdrowia.
W arystokratycznym ustroju państwa, zdaniem Platona znacznie lepszym od demokracji, występują trzy klasy społeczne: władcy, strażnicy, wytwórcy. Ci ostatni mają utrzymywać dwie pierwsze. Państwo nie powinno być zbyt wielkie i położone w głębi lądu, bo handel morski deprawuje. Kupuje się jedynie rzeczy niezbędne i wedle cen regulowanych.
Jeżeli to nie jest ideał dobrej zmiany, to nie wiadomo co nim jest. Tyle tylko, że u Platona wspólną wartością dwóch wyższych klas jest… wyrzeczenie się. To się od razu Prezesowi nie udało. Ci, którym się “po prostu należy”, wypięli się na jego Platonem inspirowaną wolę natychmiast, kiedy ją obwieścił. Potem już do tego nie wracał. I słusznie, z wiatrakami się nie walczy.
Podobnie zresztą postąpiła komuna, która znacznie wcześniej wprowadziła platoński model państwa. Również zrezygnowała z zalecania ascezy władcom i strażnikom. I to pomimo głoszenia przez Gomułkę, że luksusowy w tamtych czasach rosół jest herbatą z nieboszczyka, czyli potrawą niegodną prawdziwego komunisty.
Takie odstępstwo od zasad wstrzemięźliwości pozwala utrzymać w posłuszeństwie prominentów władzy i teraz też dzięki temu Prezes, niczym lewica ze swoim okrągłym stołem kolejny raz może próbować lepszego efektu ekspresowego głosowania w Sejmie. Zapomina, że ponawiane w identycznych warunkach próby dają te same wyniki a powtórzenia fatalnie świadczą o eksperymentatorach.
Tolerowanie jednak postaw “nam się po prostu należy” powoduje traktowanie wspólnego dobra jako niczyje. Dopóki powodowane tym skandale nie docierają do świadomości nazbyt licznych wytwórców, nie powodują nadmiernych kłopotów. Jeśli jeszcze przypomnimy, że sędziowie są łaskawsi dla podobnych sobie, to łatwiej zrozumiemy powody niekonsekwencji współczesnych zwolenników platońskich koncepcji państwa,
A jak się ma do tego sprawa maseczek? Ministerstwo się teraz zajmie nagłym wzrostem liczby zarażeń na Śląsku. Ma zapewnioną pomoc premiera Sasina, który też się tam właśnie udał, aby rzecz załatwić. To gwarantuje, że urzędnicy ministerialni będą mieli pełne ręce roboty. 
Naprawdę z wiatrakami się nie walczy.

wtorek, 12 maja 2020

Krągłości

Prawidłowość, filoz., metodol. obiektywne, stale powtarzające się związki lub relacje cech i zdarzeń (stanów rzeczy, procesów) zachodzących w rzeczywistości; [Encyklopedia PWN].
Lewica postpezetpeerowska, kiedy się jawi polityczne zamieszanie, proponuje okrągły stół. Kolejne takie wnioski są coraz bardziej absurdalne. Ostatnia na przykład propozycja została poprzedzona zapewnieniem, że lewicowcy nigdy nie siądą do żadnych negocjacji z politycznymi szulerami. Gowin zaś, który się tego dopuścił, błądzi. Było nawet coś o małpie z brzytwą.
Modelowy okrągły stół z 1989 roku zakończył się trzema zasadniczymi faktami. “Solidarność” wywalczyła tam niezależny byt i półwolne wybory. Komuniści uzyskali asumpt do przekonywania, że to oni doprowadzili do upadku systemu i zapoczątkowali transformację. Sieroty zaś po komunie twierdzą, że to wszystko było "zmową okrągłostołowa".
W wyniku transformacji lud pracujący miast i wsi przestał być wiodącą klasą społeczną w nowej Polsce. W ogóle takiej teraz nie było. Nie było też nagle partii, do której by się można było odwoływać w wypadku prób represjonowania złodziejaszków lub pijaczków. Do czasu wprowadzenia dobrej zmiany nie było także w Polsce osób, na wzór niegdysiejszych sługusów imperializmu uznanych przez władze za posiadaczy zdradzieckich mord.
Rzecz wygląda jak kolejna próba odwrócenia zdarzeń z 1989 roku. Także próba rozwiązania kłopotów dobrej zmiany, która popadła w sytuację nie do pozazdroszczenia. Kiedy by więc nie musiała przywracać Sejmowi jego podstawowej roli, dzięki nieformalnym ustaleniom mogłaby zachować twarz. Ba, mogłaby jednak zmodyfikować koalicję i pozbyć się gowinowców. W dodatku “lud pracujący miast i wsi” niezależnie od światopoglądu znalazłby wreszcie wspólną reprezentację.
Szczęśliwie wszelkie powtórki działają podobnie do dowcipu, powtarzanego w nieskończoność. Śmieszą, lecz coraz inaczej. Ale mamy jednak jakąś regułę. To nas przenosi w krąg nacji tworzących prawidłowości w polityce. A mówi się, że lewica jest ideologicznie pusta.

poniedziałek, 11 maja 2020

Tradycja

Trwa batalia o odzyskanie Sądu Najwyższego. Cel tych zmagań trafnie scharakteryzował Cezary Michalski mówiąc, że teraz Kaczyński może swoje decyzje skonfrontować z Kaczyńskim, władającym pałacem prezydenckim, Kaczyńskim nieoficjalnie zasiadającym w Trybunale Konstytucyjnym, Kaczyńskim zarządzającym mediami publicznymi. Nie ma jeszcze Kaczyńskiego w Sądzie Najwyższym.
Centralny system zarządzania wymaga rozbudowanej biurokracji. Urzędnik zaś, pozostając bez rynkowej presji, zgodnie z prawem Parkinsona zawsze spełnia swoje obowiązki najpóźniej, jak tylko może. Efektem nie jest wzrost wydajności, ale stały rozrost administracji. W warunkach autokracji szybko przestaje ona być sterowalna. Dodatkowym u nas powodem jest chimeryczne usposobienie wodza i jego pogarda dla zasad. Wynikiem jest samowola i ucisk obywatela.
Taki system jest również niereformowalny. W gospodarce eksperci przenoszą rozwiązania między poszczególnymi jednostkami gospodarki i weryfikuje je rynek. W dobrej zmianie się tego nie da zrobić. Bo przecież Kaczyński w Trybunale nie ma innych metod działania od Kaczyńskiego w Pałacu Namiestnikowskim itd. W dodatku on sam weryfikuje skutki. W rezultacie w obliczu kryzysu i pandemii cała władza zajmuje się tym, jak ratować przed kłopotami urzędnika, który zmarnował mnóstwo pieniędzy na realizację wewnętrznie sprzecznych wymagań Prezesa.
Wszystko zaś fatalnie świadczy o świadomości suwerena. Ten sobie chętnie przypisuje cechy szlachcica. Dość zabawne w sytuacji kiedy nasza szlachta została dawno wytępiona albo rozpędzona na cztery wiatry. Aliści przede wszystkim wystrzegała się absolutyzmu.
Stąd też polityka historyczna, bajdy o Francuzach i widelcach oraz krzywdach, zadawanych jakoby wyłącznie naszym przodkom. Nic o pańszczyźnie, ucisku mniejszości, chłopskiej biedzie, analfabetyzmie.
No i o umiłowaniu dobrego cesarza przez lud.

niedziela, 10 maja 2020

Kamieniarstwo

– Tak, rzeczywiście tak było, że do wczorajszego głosowania, które wygrała koalicja rządząca, opozycja mówiła, że skandalem jest to, że wybory mają się odbyć 10 maja. Od wczoraj mówi, że skandalem jest to, że wybory się nie odbędą. To efekt frustracji, gdyż państwo polskie funkcjonuje za rządów PiS, a nie działało za rządów opozycji, dzisiejszej opozycji. Wszyscy pamiętamy słowa ówczesnego szefa MSW, dziś posła Koalicji Obywatelskiej, który nazywał państwo polskie kupą kamieni i tak rzeczywiście było. Teraz państwo polskie jest sprawne .
Tak rzecz rozumie dawno nie widziany Mariusz Błaszczak. Podobno jeden z pretendentów do stanowiska premiera. Obok Jacka Sasina. Mateusz Morawiecki bowiem, nie kochany przez dobrozmienny beton, jest na cenzurowanym. Dlatego Prezes zwołał wczoraj nagłą naradę na Nowogrodzkiej. Chociaż może nie tylko. — Czekajcie przy tv do wieczora,jest przesilenie polityczne i rządowe.Wybory najprawdopodobniej 23 maja — napisała jeszcze wczoraj apolityczna sędzia Krystyna Pawłowicz.
W Monitorze Polskim przyznano, że wyborów dzisiaj nie będzie mimo, że Podjęte zostały wszystkie możliwe działania zmierzające do przeprowadzenia głosowania w dniu 10 maja 2020 r., w tym zwłaszcza w uzgodnieniu z członkami Rady Ministrów (-) wydrukowano karty do głosowania, instrukcje głosowania korespondencyjnego oraz oświadczenia o osobistym i tajnym oddaniu głosu na karcie do głosowania (-) Rada Ministrów uznaje, że wydrukowane elementy pakietu wyborczego powinny zostać wykorzystane w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, które zostaną przeprowadzone zgodnie z uchwalonymi zmianami prawnymi.
Komunikat świadczy o głównych problemach państwa, które podczas epidemii, suszy, w obliczu światowego kryzysu są godne umieszczenia w urzędowym dzienniku. — Biedny, poczciwy Gowin. To jest tak jak właściciel pizzerii rozdziela z Vito Corleone rewiry w Brooklynie. Izba Kontroli wcale nie uzna “nieważności” wyborów, tylko uzna ze nie ma czego uznawać, Pani Witek wyznaczy nowy szybki termin, a Gowin zostanie jak Himilsbach z angielskim — ostrzegał profesor Sadurski
No i mamy. Marszałek Terlecki pokazał gest zwycięstwa wychodząc od Prezesa. Druki więc uratowano. Uff, co za ulga. Kamieni kupa by znowu była, gdyby nie Prezes. I jego doradcy.

sobota, 9 maja 2020

Ukoronowanie

Jadwiga Emilewicz tłumaczy, że nie wprowadzono stanu klęski żywiołowej, aby nie tworzyć precedensu dla dowolnego przesuwania wyborów. Stan klęski wprowadza się, aby go zwalczać.
Wynika więc z tego, że zdaniem pani minister wybory nie były zagrożeniem dla życia z powodu epidemii. Dwaj zaś zwykli posłowie nie stworzyli żadnego precedensu przesuwając wybory, ba, w ogóle niczego nie przesunęli. To PKW odwołała głosowania albo Sąd Najwyższy je unieważni, tylko jeszcze tego nie wie.
Koalicja Obywatelska żąda dymisji Jacka Sasina, za kolejne niepowodzenie powierzonego mu przedsięwzięcia. Obiecał w “Kropce nad i” odejść, gdyby majowe wybory nie doszły do skutku, ale teraz stwierdza, że przecież to opozycja ich nie chciała. To czego od niego chce? Anita Czerwińska pisze, że to Senat zawinił, stosując ...prawo. Zgodnie bowiem z przepisami analizował projekt ustawy o wyborach korespondencyjnych.
Karty wyborcze, wydrukowane prawem kaduka będzie można wykorzystać. Zdaniem wyrazicieli dobrej zmiany świetnie się do tego nadają. Tyle że wybory będą ogłaszane od nowa. Czyli dodatkowych kandydatów suweren sam sobie dopisze? Lewica zatem, bezbożna składa zawiadomienie do prokuratury w sprawie milionów, zmarnowanych na organizację wyborów,  przesuniętych za sprawą pobożnej lewicy.
Są i wieści z pola zmagań z koronawirusem. Wedle oficjalnej wykładni górnicy się w domach nim pozarażali, od rodzin, nie w kopalniach. Aby odmrozić wydobycie, trzeba by ich było skoszarować. Ale co ze zwałami niepotrzebnego nikomu węgla?
Niby mamy Trybunał Konstytucyjny, ale wiemy, że prezes TK to towarzyskie odkrycie prezesa partii rządzącej. Niby mamy po I prezesa SN, ale wiadomo, że to człowiek Zbigniewa Ziobry i obozu władzy. Mamy NIK, ale tam z kolei jest człowiek, w którego kamienicach były prowadzone pokoje na godziny. Wiadomo, że mamy Sejm, ale tam są łamane wszelkie reguły debaty, niby mamy media publiczne, ale wiadomo, że to media rządowe i propagandowa tuba. Tak stan naszego państwa opisuje Marek Migalski.
Dobrozmieńcy najwyraźniej oczekują teraz mobilizującego elektorat efektu, jaki "zniknięte parówki" rzekomo wywołały w zetemesowskiej ekipie twórców filmu "Ostatnia paróweczka Barry'ego Kenta". Ciekawe czy się uda? Ale  w razie niepowodzenia to też pewnie  będzie “winatuska”.

piątek, 8 maja 2020

Pozory

Contra negantem principia non est disputandum [starożytne].
Wedle Marcina Ociepy opozycja dała Państwowej Komisji Wyborczej tylko dwa dni na organizację wyborów, czyli jest winna temu, że przedtem czynność tę władze powierzyły Jackowi Sasinowi. Dobra zmiana więc, niczym pijak latarni trzymając się ustalonych wzorców, niezmiennie prezentuje niemoc intelektualną.
Marek Migalski jak zwykle jest bezlitosny: Szczyt imposybilizmu? Mieć swojego prezydenta, szefa TK i SN, rząd oraz większość sejmową i nie potrafić zorganizować wyborów, w których własny kandydat ma prawie pewne zwycięstwo. PiS to Gang Olsena udający Ocean’s11.
Dobrozmienny sposób argumentowania scharakteryzował też Przemysław Szubartowicz, opisując jego cele: Ułaskawić nieskazanych, unieważnić nieodbyte, zobaczyć nieistniejące, wypić niepłynne, odkryć niezakryte, pojechać niejeżdżącym, wyważyć niezamknięte, wdrapać się na niewysokie, czytać nieczytelne, tłumaczyć nieprzetłumaczalne, gonić nieuciekające, gasić niezapalone.
Ale to jeszcze nie koniec. Jarosław Gowin uwierzył Prezesowi, że ów zmieni ustawę o wyborach korespondencyjnych tak, jak mu obiecał. Szczególnie mu zależy na przywrócenie roli PKW oraz powszechności i tajności wyborów. Zapomniał, że Prezes też Andrzejowi Dudzie sugerował swoją zgodę na dymisję Jacka Kurskiego. Chociaż tym razem zakładnikiem może być pani Witek, która w przypadku rozpadu koalicji straci stanowisko, ale werbownicy ją z tego zagrożenia łatwo mogą uwolnić. Nasz modelowy konserwatysta stracił bowiem już swoje pięć minut.
PiS zaś zyskał czas, a to jedyna rzecz, którą się ma naprawdę. Jarosław Gowin głosował wedle preześnej woli, ale nie może się cieszyć, bo w istocie nie ma z czego. Nie tylko bowiem nie dyskutuje się, ale zwłaszcza nie paktuje z tymi, którzy nie uznają pryncypiów.
Najprawdopodobniej więc obejrzymy teraz “niespodziewaną” woltę i piękną kompromitację gowinowców. Przepis na jedną z licznych możliwości podał Roman Giertych pisząc: Wystarczy teraz, aby jedna komisja obwodowa w niedzielę pracowała i aby wybrano w niej nowego prezydenta jednym głosem. I będziemy mieli prezydenta-elekta! PKW powinna mu wręczyć zaświadczenie o wyborze, gdyż ewentualne orzeczenie SN o nieważności wyborów jest przecież niepewne. No i jutro mamy wyborczą ciszę.
Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie [Gogol].

czwartek, 7 maja 2020

Wyjście

Hyr poszedł po dobrej zmianie: Prezes z nikim nie gada, a Sasina wyrzuca. Bo wszystko spaprane. W dodatku gowinowcy się wypięli, Kościół się odżegnuje a jakoby najwierniejsi popełniają takie głupoty, jakby przynależeli gdzie indziej. Trzeba więc prezentować bezpieczną aktywność.
Stąd marszałkowskie indagowanie ubezwłasnowolnionej już wcześniej PKW o realność przeprowadzenia wyborów 10 maja. Także pytanie do Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał zresztą przekazał je Rzecznikowi Praw Obywatelskich, chcąc jednak odpowiedzi w ciągu doby, mimo że prawo daje na to 30 dni. Ale i tak rozprawa dla udzielenia Sejmowi odpowiedzi może się odbyć nie wcześniej jak 15 dni po zawiadomieniu uczestników o jej terminie.
Dalej więc nie wiedzą, co dobre. Dla Polski oczywista oczywistość. Rozwiązanie ugrzęzło w czynowniczej spychotechnice. Są wprawdzie inne problemy, jakieś tam pandemie, czy inne susze. Aliści rozplątanie głównej wątpliwości jest teraz najistotniejsze. Chodzi o to, czy można przesunąć wybory, których się nie udało zorganizować, czy nie.
I co ma na to powiedzieć Prezes? Nic dziwnego, że zaniemówił. I chociaż sondaże uspokajają, że przystawki nie mają żadnego znaczenia poza Sejmem, to w Sejmie jednak mają. I mogą wszystko poprzewracać.
Narada zatem na Nowogrodzkiej, zwołana wczoraj równolegle do wypadków, wedle interpretacji późniejszych autorów politycznych komediodramatów będzie trwała w napiętym milczeniu, przerywanym wybuchami goryczy. Wszystko bowiem dotąd nie napotykało przeszkód, przechodziła każda hucpa, dopóki opozycja nie sięgnęła po dobrozmienne metody. Teraz to ona się puszy, zaś dobra zmiana się miota bezsilna.
A rozwiązanie jest na dłoni. Wszak wybory się da przesunąć wedle jednych, w żadnym zaś wypadku się nie da zdaniem drugich. Odpowiedź jest jedna, złoty środek. Nie przesuwać, ale niech Prezes wybiera. Wilk będzie syty i owca cała, to znaczy jedni i drudzy się zamkną. Z oburzenia albo zdumienia. Ale nie zachorują od głosowania!
A Konstytucja? Wszak od dawna wiadomo, że wola ludu jest ponad prawem pisanym.

środa, 6 maja 2020

Korona

Do niedawna wystarczyło stanąć nad jakimś żelastwem, o którym polityk mówił, że jest stępką i obiecywać, że się pokona dalekowschodnią konkurencję, kiedy leżące u stóp żelaziwo, za sprawą odrodzonej a państwowej stoczni przeobrazi się w prom. Łatwo też było obiecywać miliony mieszkań, obwodnic, autostrad, przekopów i bliskich Afryki portów komunikacyjnych, narodowych oczywiście.
Kiepski obraz Polski powstał na forum europejskim. I nie chodzi nawet o praworządność. Nasz rząd zadeklarował niecały milion euro na międzynarodowe poszukiwania antywirusowej szczepionki. Niemcy pół miliarda. Kiedy się porówna liczbę ludności i dochód obu państw wychodzi, że jesteśmy stukrotnie mniej hojni. Nawołujemy do międzynarodowej solidarności a sami fatalnie się w tym względzie prezentujemy. Więcej od nas ofiarowała Madonna.
Jest jeszcze gorzej. Dziennikarze pytają, kiedy rząd ograniczy zarobki ministrów, aby przynajmniej w tym względzie nie odstawać od gnębionych zarazą obywateli. W odpowiedzi wyraziciel dobrej zmiany pyta, kiedy tak samo postąpią redakcje. One zaś już dawno to zrobiły. Żurnaliści wyraźnie stawiają w wątpliwość to, czy się władzy coś "po prostu należy".
W dodatku Kościół, dotychczas niezawodne oparcie dla pobożnej lewicy, przestaje sekundować dobrozmiennym pomysłom. Odstępstwo gowinowców jest tego oczywistą konsekwencją. Nie mają zatem uzasadnienia nadzieje, że pod wpływem chciwości lub strachu konserwatyści utrzymają się w eklektycznej koalicji władzy.
W dodatku widać, że dobrozmieńcom nie starczyło wyobraźni, aby przewidzieć trudności z zorganizowaniem wyborów, zwłaszcza jeżeli karty wyborcze walają się po bruku. Miara żenady tak by się dopełniła, gdyby nie wczorajsza gra na zwłokę w Senacie.
Teraz bowiem trzeba rządzić a nie się puszyć. Tymczasem zdarzenia świadczą o poczuciu bezsilności liderów dobrej zmiany. O braku kompetencji do sprawowania rzeczywistej a nie odgrywanej władzy. Stąd działania na oślep. Żądanie dymisji Sasina, obciążonego niewykonalną misją organizowania korespondencyjnych wyborów jest charakterystycznym przykładem.
Populizm zawsze kończy brzydko. I dobra zmiana nie jest w tym względzie wyjątkiem. Finis coronat opus — mawiali starożytni. Nomen omen.

wtorek, 5 maja 2020

Rozwiązanie

Na 5 dni przed terminem “wyborów”, co do których istnieją wielkie wątpliwości konstytucyjne, ale mających zasadnicze znaczenie ustrojowe, Strażnik Konstytucji zwołuje konferencję dla złożenia specjalnego oświadczenia. I mówi o dywersyfikacji gazu. Zgryw to nędzny, wygłup żałosny — pisze profesor Sadurski.

Rzecz miała też inne dno, które wskazał Tomasz Lis, pisząc: Czytam, ze PIS rozważa dymisję prezydenta. Nie, że on swoją, ale PIS jego. I to cała prawda o tym prezydencie i tej „ prezydenturze”. Później dodał: Jeśli Pan A. Duda poda się do dymisji, to będzie to pierwsza jego dobra decyzja w tej kadencji.

Rzecz jest wysoce prawdopodobna. Prezydencka dymisja by rozwiązała problem nadchodzącej kompromitacji sasinowskiej procedury. Padnie przecież niczym karty do głosowania na ulicznym bruku nawet bez udziału gowinowców. Ba, dymisja by uratowała także panią Witek przed prawdopodobną próbą degradacji do stanowiska zwykłego posła.

Potem jednak pewnie ktoś zauważył, że po ustąpieniu prezydent raczej by nie mógł on kandydować w kolejnych wyborach. Prawo i Sprawiedliwość zaś na pewno nie znalazłoby kogoś równie niezłomnego na jego miejsce. No i kogoś o tak wyrazistej mimice oraz łatwo nawiązującego nocne rozmowy na Twitterze.

Stąd nagle szumnie zapowiadane i ważne oświadczenie skarlało do poziomu dywersyfikacji dostaw gazu. To w końcu sukces oczywisty dla wszystkich. Wszak wskutek ruskich restrykcji północny gaz jest dla nas tańszy od syberyjskiego.

Rzecz się też potwierdziła przez zaprzeczenie. Jak zwykle w demokracji ludowej. Około jedenastej bowiem nastąpiło oficjalne dementi. — Onet.pl podobno rozważa moją dymisję. W redakcji już głosowali i zdecydowali. Inne redakcje podchodzą do tego z pełną powagą. Klamka zapadła — można było przeczytać na Twitterze.

Tak się więc skończyła najnowsza z licznych a zawsze niefortunnych dla jej wizerunku jazd dobrej zmiany po bandzie polityki. Ale niezawodnie będą następne. I może wreszcie nikt już nie przeszkodzi. Żaden wykształciuch.





I to dopiero będzie odlot.

poniedziałek, 4 maja 2020

Sprawdzian

Otwarto centra handlowe. Przed szczytem epidemii. Wczoraj odnotowano 318 nowych zachorowań. Więcej niż w sobotę. Odmrożone przedszkola i galerie handlowe niezawodnie przysporzą chorych. Gdyby doszło do wyborów, mielibyśmy dodatkowy wzrost liczby zarażonych. Dobrze więc, że gowinowcy je zablokują.
Nie tylko dla nas dobrze. Jeżeli wybory by się tak organizowało, jak odmrożenie gospodarki, przyniosłyby władzy identyczną kompromitację. Ustawa o covid 19 uniemożliwia bowiem tradycyjne głosowanie. Sasinowskie zaś nie tylko jest całkowicie sprzeczne z Konstytucją, ale też w zupełnej rozsypce.
Najwyraźniej więc powstaje powód do ogłoszenia kolejnej winytuska. Nie tylko obwieścił on swój bojkot tej procedury, ale też za KOD-em powtarza, że władza obchodzi Dzień Konstytucji, którą stale obchodzi. Ostrzej się wypowiada Marek Migalski pisząc na Twitterze, że Pisowcy uczestniczący w Święcie Konstytucji są jak Fritzl obchodzący Dzień Dziecka.
Radosław Sikorski w tym kontekście pisze, ...że Konstytucja 3 Maja była wyrazem myśli polskiego Oświecenia, ówczesnej modernizacji w duchu europejskim. Została obalona przez tradycjonalistów w sojuszu z konserwatywną częścią Kościoła, z pomocą Rosji. Jakieś skojarzenia?
O istocie gospodarki dobra zmiana też chyba wie niewiele. — Polskie mają być stocznie i mają być odtworzone, polski ma być przemysł, chcemy mieć polskie linie lotnicze, muszą być opłacalne, bo są dumą. Koniec z polityką wstydu z poprzednich lat — powiedział prezydent w Polskim Radiu. Zapowiada powrót do gospodarki nakazowo rozdzielczej?
Całą zaś formację, nie tylko jej dobrozmienną część podsumował Władysław Frasyniuk mówiąc: ...lewica nie rozumie podstawowej zasady, że aby dać, trzeba mieć. A skąd państwo ma? Od przedsiębiorców, którzy tworzą nasze PKB. Tymczasem im się niczego raczej istotnego nie odmraża a jak już, to w sposób tak obwarowany biurokratycznymi trudnościami, że protestują, bo nie przynosi odwilży.
Mamy więc fatalny stan. Nie wychodzi ani uwolnienie gospodarki, ani wybory. To co jeszcze dobra zmiana może? Mówić bez kartki przez dwie godziny z górą, ale nie powiedzieć o czym? Tak Krzysztof Luft skwitował prezydencką konwencję.
Ale puste słowa, podobnie jak sypanie konfetti na ministra czy gardłowanie nad czymś, co się na potrzeby propagandy nazwało stępką promu jest obojętne tylko podczas koniunktury. W czasie kryzysu trzeba działać. A tu?

niedziela, 3 maja 2020

Aracjonalizmy

Le Monde pisze, że W Polsce trwa surrealistyczna kampania wyborcza. Trudno się temu dziwić. PiS na swój sposób i usilnie zabiega o zagrożoną przez gowinowców większość, chcąc niegodnymi sposobami przekonać parlamentarzystów innych klubów do przejścia na swoją stronę.
— Robert Biedroń, Włodzimierz Czarzasty i Adrian Zandberg próbują co prawda pomagać Jarosławowi Kaczyńskiemu w nagonce na Małgorzatę Kidawę-Błońską i PO. Ale po pierwsze występowanie w roli chłopów z nagonki musi mocno urażać ambicje wszystkich trzech panów. A po drugie nawet w tej roli kiepsko im idzie — pisze Cezary Michalski. Robert Biedroń zapewnia więc, że lewica nie podejmie rozmów z PiS-em, ale tak jak nie paktowała z Jarosławem Gowinem, który jej zdaniem zdradził Koalicję Polską i związał się z PO.
W tej sytuacji dotychczas nie wiadomo co i jak będzie. Z jednym może wyjątkiem. Jak dojdzie do tej procedury to pakiety do głosowania listonosze zostawią nam w skrzynkach, a jak ich nie mamy, to pod drzwiami. Trzydzieści pięć procent Polaków deklaruje udział w takim przedsięwzięciu i podjąwszy pakunek nawet spod drzwi odniesie go gdzie należy. PiS ma zatem kiepski posłuch w narodzie.
Jan Hartman ma więc propozycję: Panie Morawiecki, Gowin, Terlecki, Gliński, Szumowski, pani Witek – spotkajcie się i wydajcie prosty komunikat, stwierdzający coś, co i tak wszyscy wiedzą: wybory 10 maja się nie odbędą. Gdy powiecie to wspólnie (a czemu by sobie jeszcze Grodzkiego nie dobrać dla lepszego efektu?), symbolicznie przejmiecie władzę w kraju.
Niemożliwe? W przyrodzie dzieją się rzeczy dziwne. Teleskopy z całego świata odebrały właśnie rozbłysk radiowy, po raz pierwszy pochodzący z naszej galaktyki. Teraz astronomowie starają się ustalić jakiej jest proweniencji. Może pęknięcie jedności ideowo politycznej lewicy powoduje dawno u nas nie widziany i aż taki wybuch surrealizmu?
Czy się z tego wyłoni realistyczna rzeczywistość? Niebawem zobaczymy. Już w tym tygodniu.