Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 31 stycznia 2020

Ucieczki

Teraz to rząd, a nie Senat powinien dysponować funduszami dla Polonii zagranicznej. Bo, jak wyjaśnił niezmiennie prezentujący urzędowo optymistyczne oblicze wyraziciel, po wyborach izba wyższa prowadzi odrębną politykę. To zaś może nie odpowiadać wymaganiom dobrej zmiany.
Mamy więc i nowe stanowisko dla swojaka i stare środki do podtrzymywania jedynie słusznej propagandy. No i odpowiedni meander. Przedtem jakoby MSZ źle zarządzał rzeczonymi środkami i Senat miał je przejąć, teraz odwrotnie. A wszystko zgodnie z programem PiS.
Nie było wczoraj większego skandalu, trzeba się zatem zadowolić pośledniejszym. Tym bardziej rośnie apetyt na jakąś piękną awanturę. Najlepiej by było coś jeszcze zablokować. Ale z mediami w tym względzie krucho. Należą też do Amerykanów, a ci nie bardzo się godzą na nacjonalizację.
Ale spokojnie, zważywszy chociażby skutki obcięcia dopłat do elektrycznych aut widać, że dzięki podobnej konsekwencji w wykorzystywaniu funduszów w amerykańskich mediach niezawodnie odżyją polish jokes i znowu się znajdzie powód do protestów i przypisywania Żydom dyskryminacji prawdziwych Polaków.
Tylko ten czas. Mało go i jego długość nie daje się zadekretować. A tu i wybory i TSUE, no i poparcie leci.
Same kłopoty.

czwartek, 30 stycznia 2020

Fusy

Z jednej strony prawnicy o wybitnych kwalifikacjach i międzynarodowym autorytecie stwierdzają jednoznacznie, że Trybunał Konstytucyjny nie może oceniać uchwał Sądu Najwyższego. Z drugiej mamy postanowienie TK o tym, że właśnie to zrobi a sędzią sprawozdawcą będzie Krystyna Pawłowicz.
Wszystko więc zmierza do tego, aby konflikt jak najbardziej zaostrzyć. Prawdopodobnie chodzi o zademonstrowanie niezłomności zarówno Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jak i Komisji Europejskiej, nie tylko Polakom.
Gdyby nie było konfliktu, nie istniałaby polityka. Tyle tylko, że spór można rozwiązać albo przy pomocy negocjacji, albo siłą. Każdy przeto, kto go prowokuje, musi mieć jakiś pogląd na to, jak go zamierza zakończyć. Należy więc przypuszczać, że również dobra zmiana dysponuje jakimś planem. Rzecz bowiem sięga kresu możliwości jej przeciągania.
Skutkiem zachowania konsekwencji w obserwowanym postępowaniu władz może być tylko polexit. Łatwo sobie nawet wyobrazić jego przebieg. Oto TSUE nakłada na Polskę sankcje finansowe za upór w łamaniu własnej Konstytucji. Dobra zmiana nie płaci i wychodzi ze wspólnoty, starając się możliwie głośno trzasnąć drzwiami. Nigel Farage, ojciec brexitu oświadczył już na konferencji prasowej w Brukseli, że Polska będzie kolejnym krajem, który opuści Unię.
Alternatywą dla rozbratu z Unią jest odpowiednik maltańskiego sukcesu, czyli upokarzająca rejterada, na którą nikt, kto chce zachować powagę nie może sobie pozwolić. Ciekawe więc jak się rzecz skończy, bo wzrost prounijnej skłonności Polaków, obserwowany w ostatnim czasie, musi autorów takiego planu ukarać utratą poparcia, władzy i właśnie możliwości odejścia z Unii.
Jesteśmy już skłóceni ze wszystkimi. Czyżby dobra zmiana wzięła teraz na celownik suwerena? Chyba że czeka nas jakaś inna awantura, która przesłoni tę o sądy, ale czy możliwy jest jeszcze głębszy konflikt?

środa, 29 stycznia 2020

Wnioski

W grudniu odbyły się w Belwederze tajne konsultacje prezydenta z Prezesem i Julią Przyłębską. Podczas więc wizyty Viery Jourovej wyraziciele dobrej zmiany byli przygotowani i jak za panią matką powtarzali mantrę o tym, że są państwa, które nie mają nawet KRS-u, a nie są niepokojone przez Brukselę. Niemniej prezydent zaprosił do siebie szefów klubów parlamentarnych na dyskusję w sprawie ustawy o sądach.
Obserwując pełną pychy logoreę ministra Wójcika w trakcie wczorajszych rozmów ma się świadomość poczucia absolutnej pewności siebie twórców jedynie słusznej reformy. Uchwała połączonych izb Sądu Najwyższego wedle przedstawicieli ministerstwa sprawiedliwości nadal nie ma żadnego znaczenia, mimo że przez premiera zostanie skierowana do Trybunału Konstytucyjnego celem weryfikacji. Minister Ziobro przedstawił jednak pani Jourovej propozycję kompromisu w tym względzie. Zgodzi się na model niemiecki.
Tymczasem się okazuje, że większość Polaków popiera Sąd Najwyższy w sporze z władzą wykonawczą i ustawodawczą. Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy określa reformy sądownicze w Polsce frankensteinizacją prawa. Przyjęliśmy najgorsze zamiast najlepszych wzorców europejskich i teraz jesteśmy w gronie państw zaledwie aspirujących do demokracji, obok Rosji i Turcji. Podobnie bowiem jak tam wprowadzamy tyranię większości. Będziemy więc objęci monitoringiem. Jako jedyne państwo Unii. Znowu sukces.
W tej sytuacji nic dziwnego, że również przedstawiciele Komisji Europejskiej musieli z Polski wyjechać z innym przeświadczeniem od oficjalnego. W dodatku powstanie zespół złożony z parlamentarzystów wszystkich państw Unii, który przed podziałem środków budżetowych dokona oceny praworządności w poszczególnych krajach.
Uświadamiając sobie własny wizerunek jaki stworzyliśmy, łatwo zrozumieć powody odgrzebania w Internecie wierszyka jeszcze z kwietnia 2018 roku: żadne Dudy, żadne Tuski, prezydentem będzie ...właśnie.

wtorek, 28 stycznia 2020

Tradycje

Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana do aktualnych potrzeb polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana. Istotą demokracji jest to, że większość rządzi, ale demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek władza narusza przyjęte umowy społeczne, już istniejące. Bądźcie wierni przykazaniu. Jedenaste przykazanie: nie bądź obojętny. Bo jeżeli będziesz, to nawet się nie obejrzycie, jak na was, na waszych potomków jakiś Auschwitz nagle spadnie z nieba. [Marian Turski]
W Imperium Rzymskim cesarz sam stanowił prawo, w ostatnim czasie czynił to bez udziału iurisconsulti, ekspertów. Największy też strach budzili tam wyzwoleńcy władcy. Oni mogli wszystko, ale za to byli bezwzględnie oddani swojemu dobroczyńcy. Jeżeli ktoś by chciał zaprzeczyć nawiązaniu w tym względzie do naszej współczesności, to by musiał chyba podnosić raczej fakt, że nie posiadamy imperium.
Przy zachowaniu odpowiednich proporcji podobne bowiem do rzymskiego przykładu może być obsadzanie niezależnych instytucji ludźmi, którzy w innych okolicznościach by nie mogli pretendować do otrzymanych stanowisk. Postępowanie zaś niektórych z nich kojarzy się z obyczajami starożytnych prominentów, którym też się wiele “po prostu należało”.
No i Sejm, bez dyskusji, czasem wbrew ocenie Sejmowego Centrum Legislacji, nocą nawet uchwalający otrzymane od władzy przepisy także nasuwa znamienne skojarzenia. Na tym tle obecny spór o trójpodział władzy nabiera szczególnego wymiaru. Szczególnie w Polsce, gdzie już Stefan Batory ustanowił Trybunał Koronny i jemu powierzył prerogatywy najwyższego sędziego, dotychczas należne królowi.
To prawda zatem, że historia kołem się toczy, ale też nie da się zaprzeczyć, że ciekawych czasów dożyliśmy. Możemy się cieszyć tym, że starożytność mamy za sobą, że średniowiecze było u nas mniej srogie od innych, że renesans był w wielu przypadkach przykładem dla Europy. Tyle tylko że jak ostrzega Turski, współczesność też ma swoje pułapki.

poniedziałek, 27 stycznia 2020

Walcowanie

Wiceminister Wójcik dziwi się dziennikarzom, że wierzą agentowi Tomkowi. Również rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych nie ma wątpliwości. “Gdy Tomasz Kaczmarek był funkcjonariuszem CBA, TVN24 kpił z niego i robił nieodpowiedzialnego, groźnego »karierowicza bez sumienia«. Jak teraz T.K. usłyszał zarzuty dotyczące oszustw finansowych i zaczął kłamać na temat Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika stał się wiarygodnym demaskatorem” — mówi mediom.  
Wedle jednak reportażu w TVN24 w wyniku słów pijanego aparatczyka PZPR-u nie pękająca CBA zaangażowała niemałe środki w chybioną akcję, pozostającą poza jej kompetencjami. Było to wynikiem wiary dawanej również agentowi Tomkowi, podług jego relacji inspirowanemu przez obecnego wiceprezesa PiS. Borys Budka żąda więc niezwłocznego zawieszenia Mariusza Kamińskiego.
W jedynie słusznych publikatorach panuje teraz euforia spowodowana przejęciem przez LOT niemieckich linii lotniczych Condor. Wakacyjnych. Nasza spółka zdecydowała się za ich pozyskanie zapłacić najwięcej, dzięki czemu powstaje wokół tego taki szum, jaki by przysługiwał wykupieniu Lufthansy.
Tymczasem rynek dla tego rodzaju usług, oferowany przez nasz kraj, jest proporcjonalny nie tylko do liczby ludności, lecz także do siły nabywczej klientów. 500+ nie bardzo kompensuje tę różnicę między Polską a Niemcami.
Pozory, zwłaszcza kosztowne zawsze w końcu wychodzą na jaw i trzeba je jakoś wyjaśniać. A to...

niedziela, 26 stycznia 2020

Obraz

Po przyjęciu przez Sejm ustawy o sądach rzecznik Komisji Europejskiej wyraził zaniepokojenie Brukseli praworządnością w Polsce. Natychmiast do MSZ został wezwany przedstawiciel Unii w Warszawie. Uznano bowiem taką wypowiedź za niedopuszczalną. W ten sposób zrównano antypolskie oszczerstwa Putina z troską Komisji o demokrację. Tyle że rosyjskiego ambasadora wezwano dopiero po kilkudniowym namyśle. Mimowiednie więc ukazano preferencje dobrej zmiany.
Istotę zaś rozpętanej ostatnio awantury wyjaśnia profesor Matczak: “Wszystkim nagle nawróconym na Konstytucję polecam Jej art. 175 - „Wymiar sprawiedliwości w RP sprawują Sąd Najwyższy, sądy powszechne, sądy administracyjne oraz sądy wojskowe.” Sejm i Prezydent nie mogą wchodzić w spór kompetencyjny dot. wymiaru sprawiedliwości, bo go nie wykonują”.
Na to nakładają się informacje z wczorajszego Superwizjera. Niezależnie od motywów wypowiedzi agenta Tomka widać marność powodów do podejmowania dobrej zmiany. Zdarzenia bowiem, którymi ekscytowano opinię publiczną, są podobnie iluzoryczne, jak zamach w Smoleńsku.
W tej sytuacji oczywisty się staje pogląd, że mamy do czynienia z nakręcaniem spirali konfliktu tylko dlatego, aby go podtrzymywać. On bowiem daje szansę na zachowanie poparcia zgodnie z mechanizmem opisanym przez Canettiego.
A wszystko tworzy paskudny wizerunek naszego państwa. "Parafrazując czyjeś słowa, PIS uczynił Polskę republiką bananową bez słońca, z burakami zamiast bananów" — pisze Tomasz Lis.
Fatalnie taka polityka wygląda.

sobota, 25 stycznia 2020

Dominanta

Szefowa Kancelarii Sejmu ma ponieść karę za dobrozmienny sposób interpretowania prawa. Sędzia, który przedtem wykazał dobrą wolę, godząc się nawet na przyjazd do Warszawy, aby jej ułatwić podporządkowanie się postanowieniu o ujawnieniu list poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa, nałożył na nią dwie grzywny za nieuzasadniony sprzeciw.
Teraz pewnie przyjdzie kolej na inspiratorów takiego zachowania, kiedy pani dyrektor będzie się odwoływać. Ciekawe, czy broniąc swojego postępowania wskażą jeszcze wyższe autorytety, którym oni z kolei ulegli?
Ale to drobiazg. Czwartkowy akt SN musi być przestrzegany zgodnie z artykułem 87 Ustawy o Sądzie Najwyższym autorstwa Sejmu dobrej zmiany. Rzeczony bowiem przepis brzmi tak: “Uchwały pełnego składu Sądu Najwyższego, składu połączonych izb oraz składu całej izby, z chwilą ich podjęcia uzyskują moc zasad prawnych”.
Rzecz nie rozstrzyga o zgodności z Konstytucją oczywistego prawa do badania kompetencji sędziów. W żadnym też przypadku nie kwestionuje uprawnień prezydenta do ich powoływania. Ale prawidłowość orzeczeń może być sprawdzana. Można więc kwestionować wyrok wydany przy udziale sędziego, powołanego za poparciem upolitycznionego organu.
Piątkowa zatem filipika Mateusza Morawieckiego przeciwko postępowaniu Sądu Najwyższego jest bezzasadna, podobnie jak jego zarzut, jakoby SN uzurpował sobie uprawnienia Sejmu oraz prezydenta. Argumentacja naszego premiera wytyka bowiem błędy, które nie zaistniały.
Znamienny był protest, natychmiast po ogłoszeniu uchwały wyrażony w tym kontekście przez Zbigniewa Ziobrę. Minister sprawiedliwości nie wdawał się w szczegóły, ale ogólnie wyraził dezaprobatę dla Sądu Najwyższego. Jeden zaś  z licznych wiceministrów w naszym rządzie wprost powiada, że “mam w nosie tych 60 profesorów, bo ja jestem za Polakami. To nie są dla mnie autorytety”.
Wstręt jedynie słusznej postawy jest tu dość oczywisty. Jej twórcy z właściwą sobie zręcznością doprowadzili do tego, że przede wszystkim kwestionowane będą wyroki korzystne dla dobrozmieńców. Otwiera się też pole do dalszych zdarzeń, zapoczątkowanych przez grzywny dla szefowej Kancelarii Sejmu. Teraz bowiem Zbigniew Ziobro jest wezwany do przekazania spornych list.
Wydaje się, że TSUE, wydając swoją opinię wyzwolił proces, który dawniej nazywano efektem domina. Teraz pewnie zostanie mu nadana bardziej aktualna nazwa. Jak się bowiem okazuje nikt już nie pamięta, jak to wygląda.

piątek, 24 stycznia 2020

Wichry

Wedle Julii Przyłębskiej ani prezes Sądu Najwyższego, ani Trybunału Konstytucyjnego nie mają właściwości do rozstrzygania, czy istnieje spór kompetencyjny między SN a Sejmem i prezydentem. Należy to do TK. Dlatego wydała postanowienie o powstrzymaniu się przez Sąd Najwyższy od wyrażenia opinii o statusie sędziów powołanych z udziałem nowej KRS.
Sąd Najwyższy był innego zdania i podjął jednak rozważania nad tym, czy sędziowie mają prawo analizowania właściwości składów orzekających do wydawania wyroków. Podobnie rzecz potraktował Sejm, dalej pracując nad ustawą kagańcową, zakazującą tego, co ostatecznie dopuścił wczoraj SN.
Dowiedzieliśmy się zatem znowu, że w świecie, gdzie prawo nie jest oczywiste, nic takim być nie może. Do stwierdzania więc właściwego stanu rzeczy opracowano procedury, w obronie których wbrew nieskutecznej blokadzie TK stanął SN. Jak stwierdził jeden z komentatorów jego kompetencje są równie oczywiste, jak to, że kobiety rodzą dzieci, a nie mężczyźni i wszelkie spory są w tym względzie bezzasadne.
Ostatecznie stanęło na tym, że uczestnik procesu może kwestionować wyrok, kiedy w skład zespołu orzekającego wchodzą osoby mianowane z poparciem nowej KRS i jego zdaniem nie orzekają suwerennie. Okazało się także, że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie jest sądem.
To jednak było mniej zawiłe od kontrowersji wokół komisji śledczej, postulowanej przez opozycję. Przy stratach o wysokości 850 milionów złotych, spowodowanych przez Amber Gold, wedle dobrozmieńców była potrzebna, bo rzekomo Tusk zaniedbał reakcji. Wobec afery GetBack-u, który przysporzył 2,5 miliarda strat, nie jest ich zdaniem potrzebna, bo reakcja władz była natychmiastowa. Prędkość defraudacji wzrosła? Jakim cudem?
Podobnie jest z wezwaniem szefowej ważnej kancelarii do sądu. Nie lekceważy instytucji, ale ma ważniejsze sprawy. Musi osobiście być na posiedzeniu komisji, której nie jest członkiem. Nie może tam posłać jednego z kilku swoich zastępców, bo najwidoczniej nie są od tego. To po co są? Na jak to, wszak przełożony musi mieć zastępców.
W tle zaś nagła dymisja błyskawicznie przedtem awansowanego szefa jednej służby specjalnej i areszt dla pracowników innej. W tym drugim przypadku za straty, których jednak nie ma zdaniem szefa jakoby poszkodowanej instytucji.
Tak to wczoraj wyglądało. Aż strach pomyśleć co się zdarzy dzisiaj.

czwartek, 23 stycznia 2020

Nieistnienie

Marszałek Witek zwróciła się do Trybunału Konstytucyjnego, aby ów zablokował posiedzenie wspólne Izb Sądu Najwyższego dla zabezpieczenia treści orzeczenia w sprawie sędziów, mianowanych przez neoKRS. Rzecz jest niemożliwa do realizacji, bo, jak przypomina profesor Sadurski, Trybunał Konstytucyjny nie ma takich kompetencji. Sędzia Hermeliński zauważa, że gdyby między Sejmem a Sądem Najwyższym był kompetencyjny spór, a nie ma, to TK powinien też zablokować parlament. Niemniej prezes Przyłębska wydała oświadczenie zgodne z wnioskiem pani marszałek Witek.
W rocznicę wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, w Międzynarodowym Dniu Pamięci o Ofiarach Holokaustu spotka się w Jerozolimie czterdziestu jeden przywódców państw. Nie będzie tam naszego prezydenta a główne uroczystości nie odbywają się w Oświęcimiu. Mamy przecież wszelkie podstawy, aby takie obchody organizować u nas. Może nas pominięto, bo w US News and World Report nie ma naszego kraju wśród dwudziestu pięciu najpotężniejszych państw świata, mimo że jeszcze prezydent Kaczyński tam Polskę lokował?
Najwyraźniej nie mamy szczęścia albo nasi politycy są niekompetentni. Zarówno w sprawach sądownictwa, jak i dyplomacji. Chyba wskutek tego po powstaniu z kolan przestaliśmy być widoczni.

środa, 22 stycznia 2020

Fatalizm

Najpierw to wyglądało tak, że prezes urzędu może nakazać odmowę wykonania wyroku sądu. Z jednego z pośrednich wariantów wynikało, że również prezes sądu rejonowego może uniemożliwić sędziemu pracę, na przykład odwołując zgodę na pokrycie kosztów jego służbowej podróży. Na końcu zaś wyszło, iż nawet dyrektor kancelarii mógł sąd odesłać z kwitkiem, nie ujawniając mu jawnych dokumentów. Wszystko to chyba koliduje jakoś z Konstytucją. Ale kiedy prezydent, zapowiadając oczyszczenie naszego domu, zdaniem sędziego nawiązuje do Tuwima, rzecz ma być w porządku.
Aliści to nie wszystko z wczorajszych doniesień. Opublikowano wnioski z raportu NIK o GetBack-u. Ponad 9 tysięcy posiadaczy obligacji tej firmy straciło więcej jak 2,5 miliarda złotych, trzykrotnie bez mała przekraczając straty ofiar afery Amber Gold. Sygnalista (uwaga, nowa funkcja!) w grudniu 2017 roku przekazał najważniejszym instytucjom kontroli finansów informację o piramidzie finansowej w firmie wypuszczającej obligacje. Mimo to nie podjęto żadnych działań. W ogóle przez pierwsze pięć lat istnienia Spółki nie kontrolowano jej aktywności i czynności nadzorcze oraz kontrolne rozpoczęto dopiero, kiedy GetBack zaprzestał realizowania zobowiązań. Media nazwały tę informację bombą Banasia.
Jedno i drugie fatalnie ilustruje dobrozmienny sposób zarządzania. Nie broni się twierdzenie, jakoby nie panował w nim organiczny bałagan. Wygląda to tak, że wszystko tam jest nastawione na przetrwanie do wyborów. Ale jeżeli prawo popada w zachwyt w zetknięciu z poezją, to może przynajmniej jest miło.

wtorek, 21 stycznia 2020

Zderzenie

Koalicja Obywatelska wnioskuje, aby NIK sprawdziła doniesienia o wyprowadzeniu milionów złotych z kasy CBA. Rzecz się prezentuje perwersyjnie w kontekście niedawnej kontroli oświadczeń majątkowych szefa Izby przez Biuro, co obok doniesień medialnych również zaowocowało osławionym planem B, ostatnio podobno zarzuconym. To daje obraz aktualnej sytuacji w obozie władzy.
Obie bowiem rzeczone instytucje są obsadzone przez dobrą zmianę. Obie też stanowią bardzo istotne elementy kontroli nad państwem. I obie są najpierw przez okoliczności, potem przez opozycję nastawiane przeciwko sobie. A przecież przeciwników dobrej zmiany zarówno media jak i władze traktują jako bezsilnych.
Niemoc opozycji ma wynikać z jej samoograniczenia. Przejęta bowiem poprawnością polityczną wzdraga się przed stosowaniem języka, którym posługuje się władza. Ma to ją stawiać w przegranej sytuacji wobec znacznej liczby wyborców, którzy jakoby tęsknią za krzepą systemu za nic sobie biorącemu skrupuły. Kiedy bowiem płoną lasy, nie czas na troskę o róże.
Jak słowna agresja wygląda w praktyce i jak działa, można się przekonać słuchając również wypowiedzi Władimira Putina na temat historii Polski. Znamienny jest też skutek, jaki podobna do dobrozmiennej retoryka prezydenta Rosji osiąga w świecie. Po naszej stronie staje nie tylko coraz częściej nas z innych powodów krytykująca Ameryka, ale i Niemcy, stale przecież atakowane przez dobrą zmianę. W Polsce zaś cała klasa polityczna się przeciwstawia formie rosyjskich zarzutów, praktykowanej u nas jednak przez jedynie słuszną propagandę.
Bo zasady są ważne. Bez nich by nie było zachodniej cywilizacji. I dlatego obserwując u siebie kolizje dwóch przeciwstawnych światów propagandy musimy mieć świadomość naszego miejsca. Przecież pomyłki polityki wynikają li tylko z deptania pryncypiów i poddawania jej emocjom.
A sposób działania urzędów państwa jest skutkiem przestrzegania albo lekceważenia zasad przez rządzących polityków. Nie ma na to rady.

poniedziałek, 20 stycznia 2020

Pomyłka

Współcześni rewolucjoniści odgrzebali dawniej ośmieszoną przez siebie lustrację, nadali jej kształt reformy sądów i tak prezentują niezłomność. Gdyby byli podobnie stanowczy w 1981 roku, nie musieliby wespół z komunistami dezawuować kierownictwa tamtej “Solidarności” i teraz dopiero stawać się antykomunistami.
Kiedy Wielka “Solidarność”, zgodnie ze swoim pojmowaniem demokracji stworzyła Polskę bez obywateli gorszego sortu, wolnych i odpowiedzialnych, oni przywracają leninowską zasadę, kto nie z nami, ten przeciw nam. Rezultatem jest zaliczenie pokaźnej części Polaków do elementu animalnego i dążenie do pozbawienia ich praw.
Nic więc dziwnego, że mamy do czynienia z absurdalnymi, wygłaszanymi w gomułkowskim stylu oświadczeniami o zwalczaniu kasty, międzynarodowej, która Polsce chce odbierać suwerenność, posługując się w dodatku obcymi językami. Bo, jak powiada głosiciel spóźnionego oporu, dla podcięcia naszego wyjątkowo podobno dobrego wzrostu gospodarczego odmawia się nam tego, z czego korzystają Niemcy i Francuzi.
Mamy więc nową odmianę tercetu Żydów, masonów i cyklistów. Teraz do tego dołączono sędziów i otrzymano kwartet. To właśnie efekt dobrej zmiany dla autorytaryzmu, który nie może się obejść bez wroga.
Do wzrostu zamieszania przyczynili się jeszcze narodowcy. Oni wybrali swojego własnego kandydata na prezydenta. Zniweczyli tym samym nadzieje na poparcie przez nich Andrzeja Dudy i ostatecznie już przesądzili o jego wyborczej klęsce.
Aliści teraz zwolennicy Krzysztofa Bosaka mają okazję zobaczyć, co stracili, kiedy kandydat konkurentów prezentuje nowy wariant tradycyjnego zestawu wrogów.
Będzie zatem druga tura wyborów prezydenckich i Polacy będą mieli okazję do pokazania co myślą o antykomunistach w sytuacji, kiedy większa część wyborców nie wie, co to w ogóle znaczy.
Niedostosowanie jest zawsze zabawne, ale namaszczone przesuwa rzecz w sferę groteski. Bo parafrazując Boya trzeba zauważyć, że z tym cały jest ambaras, aby wszyscy na raz uznali też istotę zamieszania. O to jednak jest niezwykle trudno w pluralistycznym świecie demokracji.

niedziela, 19 stycznia 2020

Samodzieło

Sędzia Paweł Juszczyszyn zgodził się pojechać do Warszawy, aby tam w Kancelarii Sejmu zapoznać się z listami poparcia do neo-KRS. Prezes jego Sądu Rejonowego, członek nowej Krajowej Rady Sądownictwa oświadczył, że mu nie da delegacji, bo nie wyda na łamanie prawa pieniędzy, pochodzących z zaliczek wpłacanych przez strony na poczet kosztów procesu. Prezeska Sądu Okręgowego w Olsztynie, szefowa obu panów oświadczyła, że w poniedziałek problem rozstrzygnie.
Mamy więc w pigułce reformę sądownictwa. Jeden z arbitrów sporu stwierdza, że wykonywanie czynności procesowych, zarządzonych przez innego jest bezprawne.
Trzeba tu zauważyć, że zgoda na wyjazd sędziego do państwowego urzędu, dla wykonania własnego postanowienia, nakładającego na urzędnika obowiązek przyjazdu, wydaje się faktycznym uznaniem nadrzędności władzy wykonawczej nad sądowniczą. Tym bardziej, że tylko niektóre listy mają być przez Kancelarię Sejmu udostępnione. Wedle bowiem jej dyrektorki pokazanie wszystkich złamałoby postanowienie jeszcze innego urzędu, chroniącego dane osobowe.
W tej sytuacji zarzut bezprawnego wyjazdu do Warszawy może chyba nie być chybiony. To przedstawiciel Kancelarii Sejmu był wzywany do Olsztyna z obowiązkiem dostarczenia list poparcia. Tam się bowiem znajduje sąd, który może mieć dodatkowe pytania, związane z prezentowanymi dokumentami.
Jeżeli zaś za każdym razem wyższa instancja będzie zaangażowana w logistyczne problemy, wynikające z wątpliwości prawnych niższych sądów, to nic dziwnego, że koszta rozpraw już wzrosły podobnie jak czas rozstrzygania.
Mamy więc klasyczny przykład niesprawności biurokracji, gdzie lawinowy przyrost liczby uregulowań powoduje blokowanie jej mechanizmów. Wynikłe z tego trudności obracają się przeciwko systemowi, przede wszystkim dezawuując jego twórcę.
Ale to normalne. Wszak biurokracja nigdy nie potrzebuje opozycji. Zwalcza się sama.

sobota, 18 stycznia 2020

Zasada

— Włos może być w zupie, a zakalec w cieście. Ale nie czyni to włosa zupą, a zakalca ciastem. PiS jest w Polsce, ale Polską nie jest. Rezolucja przeciw PiS- owi z założenia nie może być przeciw Polsce, tak jak wyciągnięcie z zupy włosa nie może pogarszać jej smaku — napisał Tomasz Lis na Twitterze.
W tym kontekście właściwego wyrazu nabiera dramatyczny z zamierzenia, a w istocie fałszywy twitt pani Beaty Mazurek, która pyta: “Dlaczego opluwacie Nasz Polski Dom? Dlaczego donosicie na swój kraj? Dlaczego szkodzicie Polakom? Dlaczego niszczycie wizerunek i autorytet Polski? Opozycjo totalna, dlaczego?
Wszystko zaś dlatego, że Prezes nie chce się pogodzić, iż obowiązują Polskę międzynarodowe umowy, które także jego brat a i on sam zawierał. Bo tak stanowi Konstytucja. Jej stosowne zapisy brzmią następująco:
Art. 91. 1. Ratyfikowana umowa międzynarodowa, po jej ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej, stanowi część krajowego porządku prawnego i jest bezpośrednio stosowana, chyba że jej stosowanie jest uzależnione od wydania ustawy.
2. Umowa międzynarodowa ratyfikowana za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie ma pierwszeństwo przed ustawą, jeżeli ustawy tej nie da się pogodzić z umową.
3. Jeżeli wynika to z ratyfikowanej przez Rzeczpospolitą Polską umowy konstytuującej organizację międzynarodową, prawo przez nią stanowione jest stosowane bezpośrednio, mając pierwszeństwo w przypadku kolizji z ustawami.
I nie ma na to rady. I to wcale nie z powodu uwag Tomasza Lisa, czy kogokolwiek innego.

piątek, 17 stycznia 2020

Pułapka

— Występy wyszczekanych Europosłów PiS w PE pokazują, że zachowują się tam tak samo, jak w polskim Sejmie: pyskówki, samozadowolenie, napuszenie, arogancja... To dobrze. Znaczy, traktują UE jako przedłużenie polskiej państwowości, a nie jakieś obce ciało, a o to przecież chodzi — pisze na Twitterze profesor Sadurski.
Renata Grochal przypomina w związku z tym, że krzyk jest oznaką słabości, nie siły. Nic dziwnego, że rezolucja Parlamentu Europejskiego stwierdza, iż praworządność w Polsce jest zagrożona i nawołuje Komisję Europejską oraz Radę Unii Europejskiej do wykorzystania dostępnych narzędzi dla usunięcia ryzyka naruszenia wartości unijnych. KE już wcześniej wystąpiła do TSUE o zawieszenie przepisów regulujących działalność Izby Dyscyplinarnej naszego SN. Nadzieje więc dobrej zmiany na dalsze przewlekanie sprawy legły w gruzach.
Także efekt “prywatnych odwiedzin” Komisji Weneckiej wygląda kiepsko. W swoim raporcie (parodia wedle ministra sprawiedliwości) nie pozostawiła suchej nitki na ustawie kagańcowej, rekomendując jej odrzucenie. W dodatku pojawiło się zabawne przejęzyczenie Zbigniewa Ziobry, który wedle Wyborczej.pl mógł przypadkiem ujawnić, że poparcie członków neo-KRS nie było apolityczne.
Tłumaczenie takiego rozwoju wypadków zasadza się na sugerowaniu spisku, jaki niecny świat rzekomo zawiązał przeciwko dobrej zmianie w szczególności, a ogólnie przeciwko tożsamości lepszego sortu. Wynikiem ma być karanie Polski za rozwiązania stosowane w innych krajach Unii. Odpowiedź na to, “jest pan kłamcą”, po hiszpańsku i angielsku udzielona klasykowi dobrozmiennego sposobu argumentowania najlepiej oddaje odniesiony skutek.
Spisek jest zawsze podstawowym sposobem tłumaczenia porażek wszystkich postkomunistycznych autorytaryzmów Europy Wschodniej. Do tradycyjnych cyklistów, Żydów i masonów dochodzą u nas jeszcze komuniści, ale nominowani do tego stanu przez potencjalnych wskrzesicieli dawnego systemu.
Wszystko więc na opak. Ale to nic dziwnego, kiedy dobra zmiana robi co może aby, jak zauważa profesor Sadurski, swoiście zaprezentować swoje przywiązanie do Zachodu.

czwartek, 16 stycznia 2020

Gambitni

CBA przez media szuka tych, którzy by się przyznali do wręczenia łapówki obecnemu marszałkowi Senatu. Rzecz zupełnie nowa w praktyce służb specjalnych. Zwłaszcza że w swoich badaniach cofają się do czasu sprzed okresu przedawnienia takich deliktów. Wynika z tego, że teczka marszałka Grodzkiego jest pusta i chodzi tylko o polityczną nagonkę.
Gdyby bowiem coś było na rzeczy, nie trzeba by sięgać do tak nieefektywnych sposobów. W dodatku widać, że ktoś zlecający czynności jest pod wpływem propagandysty i nie ma pojęcia o metodach zdobywania informacji przez służby. A przecież telewizja jest pełna stosownych filmów.
Najgorzej na tym wyszedł były senator PiS z Podkarpacia. Przedtem, kiedy jeszcze sprawował mandat, koledzy uchronili go przed uwięzieniem, mimo że sam zrezygnował z immunitetu. Teraz, długo po niekorzystnych dlań wyborach został zatrzymany. Teraz już nie wypada go bronić.
Zarzucają mu, że za protekcję w urzędach jego fundacja otrzymywała darowizny. Możliwe że tak potraktowany były senator ułatwił ścigającym dzieło, prezentując kulturę polemiczną, która mogła nawet jej krzewicieli zaskoczyć natężeniem emocji.
Teraz więc się zgłoszą do CBA rzesze różnych dewiantów i innych zapomnianych przez los frustratów, którzy będą zapewniać, że wręczali marszałkowi pieniądze. I zleceniodawcy przedsięwzięcia są przekonani, że wobec postępowania jedynie słusznych mediów nie ma na to rady. Przecież nie da się udowodnić, że się nie jest wielbłądem. Tylko te sądy.
Wszystko zaś ma jakiś cel. Ogólnie bowiem chodzi o wartości. W naszym przypadku, jak twierdzi Michał Kamiński, znawca dobrozmiennego środowiska, jest to wdrożenie absolutnej władzy Prezesa. Temu zaś na przeszkodzie stoi aktywność marszałka Senatu.
Mamy tu do czynienia głównie z etyką przekonań. W takim pojmowaniu celu władzy skutki nie mają znaczenia. Chociaż wybór mniejszego zła, czego ofiarą padł były senator a co jest charakterystyczne dla etyki odpowiedzialności, również znajduje zastosowanie.
Najwyraźniej więc mamy do czynienia z ekipą, która nie podlega dogmatom. To nie jest cecha zacofanej władzy. Czy jednak o taki dowód nowoczesności chodzi wyborcom?

środa, 15 stycznia 2020

Obtykacze

Wspieranie elektrycznej mobilności może Niemców pozbawić nawet 410 tysięcy (sic!) miejsc pracy, ostrzegają rząd RFN jego doradcy. Silnik spalinowy bowiem składa się z 1200 części, a elektryczny z zaledwie dwustu. Jeżeli się jeszcze uprzytomni sobie, że zamiast elektromagnesów zastosuje się w nim magnesy neodymowe, proporcje nakładu pracy, potrzebnej do wyprodukowania elektrycznego samochodu będą jeszcze gorsze dla benzynowców.
— Dobrze jest, jak jest — to maksyma konserwatystów. Oni spełniają definicję veblenowskiej klasy próżniaczej oddając się konsumpcji dóbr powstałych z trudu pracowników najemnych. W lewicowej odmianie takiej postawy jest jeszcze jakiś rodzaj 500+, co daje pospólstwu wrażenie udziału w uczcie lepszego sortu, od czasu do czasu wstrząsanej jakimiś skandalami, kiedy ten i ów nachapie się bardziej.
Tymczasem okazuje się, że wobec postępu w motoryzacji setki tysięcy Niemców para się niepotrzebną działalnością, marnując odpowiednią ilość surowców, energii i zatruwając środowisko. Więcej, kiedy porzucą zbędne czynności, zajmą się czymś bardziej pożytecznym, do czego znajdą też dostateczną ilość energii i materiałów. Dzięki temu ich państwo nie wpadnie w pułapkę średniego rozwoju.
Konserwatyści zaś znowu prezentują postawę, która wojnom tylko pozostawia moc sprawczą w dziele postępu. W wyniku zresztą skłonności do przemocy ludzkość nie tylko opuściła korony drzew, jaskinie, ale dotarła do kosmosu.
Trzeba sobie też uświadomić, że pierwszy troglodyta, który do jaskini przywlókł płonącą gałąź musiał być uznany za szkodnika. Przecież nie tylko dymem dusił insekty, dające mieszkańcom zajęcie podczas długich dni niepogody, ale pozbawił rzemiosła “optyków”, tworzących luksus życia bez przeciągów w jaskini ze szczelinami należycie obetkanymi mchem.
Twierdzenie więc, że świat się rozwija cyklicznie znowu znalazło potwierdzenie. No i to za sprawą niemieckich konserwatystów. Trudno więc się dziwić, że nasi ich nie kochają. Nikt nie lubi konkurentów.

wtorek, 14 stycznia 2020

Demokracja

— Chromolę politykę, w której są pieniądze na ławeczki niepodległości, a nie ma ich dla dzieci — twierdzi Szymon Hołownia. Nic dodać. Wszak zaraz za ławeczkami albo nawet przed nimi w rankingu potrzeb tej specyficznej polityki podąża apel smoleński na obchodach 333 rocznicy Odsieczy Wiedeńskiej.
 — Jedność to nie jest jednolitość. To pojednana różnorodność — pisze też pan Szymon gdzie indziej. Również mądrze.
Potem jednak dochodzą ideologiczne wstawki, z których najłagodniejsza traktuje o in vitro. Tutaj się okazuje, że owszem, można, ale bez zamrażania zarodków. To dokładnie tak, jak próbować strzelać, ale tylko z zamkniętymi oczami.
Także autorstwa Szymona Hołowni jest stwierdzenie, że wszystko co nowe nie jest automatycznie dobre. Dokładniej by było, że nie sprawdzone nowości zawierają w sobie ryzyko.
Kto zaś nie ryzykuje, ciągnie się w ogonie. Kiedy więc się chce przewodzić lub nawet tylko doganiać, trzeba sięgać po nowości. W przeciwnym wypadku siedzi się w pułapce średniego rozwoju.
W sumie mamy mieszankę poglądów, z którymi można się godzić, nie bardzo można lub zgoła nie można. Jest bowiem pan Szymon przeciwnikiem wszelkiej aborcji. Każdy ma swoje dziwactwa, ale jeżeli je zechce narzucać innym, zaczyna być groźny.
Wybraliśmy sobie prezydenta, który jako kandydat zapewniał, że jest niezłomny. Potem się okazało, że jego postępowanie jest przeciwieństwem tego, co o sobie mówił. Ale symbole czci niezłomnie.
Tyle tylko że symbolem jest zastępowane to, czego nie ma. Dlatego cenią je narody, które straciły niepodległość. Ale my nie tylko ją mamy, nawet jeżeli przyjąć, że tylko od pięciu lat, ale też wstaliśmy z kolan. To może lepiej kraj umacniać, a nie rozpraszać się na poczynaniach godnych czasu powstań narodowych?
Znowu przed nami stanie konieczność wyboru. I znowu się zgodzimy na jednego z wielu. I znowu nasza różnorodność znajdzie kompromis. Tak to bowiem jest, że nie można mieć wszystkiego.
Chociaż nadmierna rezygnacja nie jest jednak rozsądnym wyborem. Ale i tak dobra polityka jest sztuką dobrowolnego wyrzeczenia się. Ot cała tajemnica.

poniedziałek, 13 stycznia 2020

Odkrycie

Marsz tysiąca tóg i w ogóle wojna z sędziami, prowadzona pod przykrywką dekomunizacji sądów pozornie tylko przykryła sprawę szefa NIK. Ona bowiem silnie się wiąże z reformą sądownictwa. Na razie mamy w niej wyłącznie próbę wymiany członków “kasty sędziowskiej” na swoich, czemu twarzy znowu użyczył sędzia Piotrowicz, ale zmiany systemowe również są zamierzane.
Konstytucja bowiem była już majowa, marcowa, kwietniowa. Postulowana zaś jest banasiowa. Trzeba by tylko zmienić nazwę miesiąca, w którym wejdzie w życie. "Dnia pierwszego września, roku pamiętnego" śpiewało się dotąd. A teraz? Będzie inaczej. No i w rytmie disco polo. Koniecznie.
Patronem zaś zmian prawnych i kalendarzowych niezawodnie byłby minister Jacek Sasin, który za kłopot z wprowadzeniem takich nowości wini opozycję. Drugi bowiem sort nie chce na razie przyłożyć ręki do uchwalenia stosownej ustawy. Zasadniczej oczywista oczywistość. Takiej, która zapewni usunięcie Mariana Banasia ze stanowiska.
Kadry bowiem, szczególnie zaś pomnożenie ośrodków i osób trzymających władzę pozwala uhonorować i zobowiązać większą liczbę dostojników. Działa to jednak tylko wtedy, kiedy istnieje też możliwość odbierania przyznanych beneficjów. Fatalnie się sprawdziło ignorowanie tej zasady już w imperium rzymskim, które w ostatnim okresie miało dwóch cesarzy. Powiada się, że też dlatego zachodnie cesarstwo upadło.
Nic dziwnego. Zachód był zawsze słabosilny. Przyczyny takiego stanu jak zwykle tkwią w imponderabiliach. Prawy, uczciwy, obyczajny i ogładzony - to wedle Kwintusa Symmachusa cechy przedstawiciela lepszego sortu. Teraz to oportunizm i specyficzny spryt jest wyróżnikiem przedstawicieli “lepszej jakby półki”. W tym bowiem tkwi siła. Nie może zatem być żadnego aktu prawnego, który by ograniczał władzę donatora przywilejów. I jego siłę.
Dlatego rewolucja może dotyczyć też kalendarza. A jeżeli tak się nie stanie, to z powodu obstrukcji układu, czy kasty, jak się ostatnio powiada.
I jak tu twierdzić, że się NIK nie wiąże z reformą sądownictwa?

niedziela, 12 stycznia 2020

Trwanie

Irańskie siły zbrojne, zapewne do zwalczania Navy SEAL szkolone podczas weekendów, ze strachu strąciły ukraiński samolot z dwustu bez mała cywilami na pokładzie. Po dwudniowym milczeniu rząd Iranu przyznał się do tego.
Nawet więc ajatollahowie pojmują, że chowanie głowy w piasek nie służy bezpieczeństwu jej odwrotności. Zachowali się dużo lepiej, niż Rosja, która się nigdy nie przyznała do zestrzelenia malezyjskiego samolotu pasażerskiego nad Ukrainą.
W tym kontekście charakterystycznie się pokazał jeden z naszych ministrów. Skorzystał z okazji, aby odgrzebać zamach smoleński. “Premier Kanady potrafił wywrzeć presję i sprawcy przyznali się. Donald Tusk 10 lat temu oddał śledztwo Rosjanom” — powiedział ni z gruszki, ni z pietruszki.
Chociaż niezupełnie. Przecież dobrozmieńcy nakazali swoim urzędnikom, aby odbierali sędziom togi albo kazali szczegółowo kontrolować wiozące ich autokary. Miało to uniemożliwić lub przynajmniej utrudnić udział prawników we wczorajszym marszu tysiąca takich ubiorów. Protest się jednak odbył i to przy udziale licznych przedstawicieli z więcej niż dwudziestu państw Europy.
Słabość odróżnia więc naszych ideologów od ajatollahów. Dlatego dobrozmieńcy nie są w stanie się przyznać do porażki reformy wymiaru sprawiedliwości. Wolą robić z Polski państwo drugiej kategorii, którego sądy nie będą uznawane w Unii.
Ale nie tylko prawo jest ośmieszane, także gospodarka. Wszak stacje benzynowe również mają być zamykane w dni świąteczne. Najwyraźniej chcą nas wdrożyć do religijnego przymusu. Przecież nie jesteśmy zwolennikami niedzielnej nudy.
W Iranie, teokracji uznano jednak istnienie granic absurdu, także fakt, że często rodzi go deficyt cywilnej odwagi. Będzie na to samo stać naszych ideologów, czy będą rozpaczliwie trwać przy błędzie? Oderwiemy się wreszcie od ideologii?

sobota, 11 stycznia 2020

Gra

Parlament Europejski przyznał Europejską Nagrodę Obywatelską Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Niebawem pewnie będzie Nagroda Nobla. Jakoś tak jest, że im bardziej prawdziwi Polacy gnębią swoich wybitnych ziomków, tym bardziej są oni podziwiani za granicą. No i im większa przychylność zagranicy, tym bardziej są przez lepszy sort poniżani w kraju jej beneficjanci.
Rzecz ma też materialny wymiar. Im więcej nienawiści wylewa się na WOŚP, tym więcej ona gromadzi datków dla swoich podopiecznych. Jedyne wytłumaczenie tego fenomenu byłoby takie, że nieprzychylność dla obcych jest powodem wspierania zdrowia najmłodszych Polaków. Dziwne, że tego nie zauważyli władcy trolli, prześladujących Orkiestrę. Może ich uwagę nazbyt absorbują problemy powstające w wyniku zajmowania wyższej jakby półki?
Rzecz ma długą historię. Jeszcze u zarania swojej działalności Jurek Owsiak był przedmiotem ataków ze strony klerykałów. Ich czołowy wyraziciel wyjaśniał to sprzecznością sposobu działania OWŚP z ewangeliczną zasadą: “niech nie wie lewica twoja, co czyni prawica twoja”.
Mobilizowanie darczyńców poprzez popularyzację młodzieżowych trendów muzycznych było pierwszym powodem do odepchnięcia Orkiestry. Potem pojawiły się inne, aliści z takich, które Wiech określał słowami “co to pan wisz, a ja rozumie”.
Nie formułuje się bowiem wyraźnych oskarżeń. Pozostają w sferze świadomości odbiorców. Tak wypróbowana metoda politycznej propagandy została przejęta przez dobrozmieńców. Oni również zawartość swoich insynuacji pozostawiają w domyśle wyznawców. Wskutek tego potrafili wywędrować do alternatywnego świata, najgorsze cechy pozostawiając ludziom, którzy najlepiej realizują nakaz miłosierdzia dla bliźniego.
Jan Jakub Rousseau przypisuje trosce o rodzinę dążenie do posiadania rzeczy i wynikłą z tego zawiść. W tej sytuacji bardzo dziwi wstręt do WOŚP-u ze strony kleru, który pozostaje w stanie uważanym przez wspomnianego myśliciela za naturalny, bezżenny. Rzecz byłaby irracjonalna, gdyby nie ostatecznie dobry skutek Wszak wzmaga dobroczynność dla WOŚP.
Cieszmy się zatem, bo nie tylko Polska, lecz także Europa a niebawem i świat doceniają wysiłki obu sortów polskich obywateli. Każdego wedle możliwości.

piątek, 10 stycznia 2020

Wyniosłość

— Jak ostatni raz, może przedostatni raz, tu byli i z nimi rozmawiałem, to jeden z członków delegacji nie bardzo wiedział, w jakim jest kraju — tak marszałek Terlecki określa kompetencje grona, cieszącego się w Europie ogromnym autorytetem.
Komisja Wenecka składa się z wybitnych prawników, z których wielu było premierami państw zachodnich. Tym razem są to eksperci z Bułgarii, Irlandii, Niemiec i Szwecji. Jak przypomniał wczoraj marszałek Grodzki powstała ona, aby odradzającym się po upadku komunizmu państwom zrzeszonym w Radzie Europy pomóc w stanowieniu prawa.
Zaproszona do Polski Komisja ma ocenić ustawę nazywaną również kagańcową, a zdaniem profesora Safjana wprowadzaną po to, aby uniemożliwić sędziom wykonywanie wyroku TSUE. Rzecz budzi zdumienie, bo nigdzie dotąd nie było takiego przypadku. Wedle znawców prawa nie da się tego uregulowania naprawić. Aliści PiS zapowiada naprawienie wad ustawy, co wedle znawców sygnalizuje chęć podjęcia się dzieła niemożliwego do realizacji.
Pani marszałek Witek nie spotka się z przedstawicielami KW. Nawał bowiem pracy w Sejmie i późno wystosowane zaproszenie czynią je “niefortunnym”. Centrum Informacji Sejmowej stwierdza jednak, że nasz parlament “jest otwarty na wszelką współpracę z instytucjami i podmiotami, także zagranicznymi”.
Minister Wójcik stwierdza, że to prywatna wizyta. Jego zdaniem marszałek Senatu nie ma prawa zapraszać do Polski przedstawicieli zagranicznych instytucji. Dlatego też wysłanników Komisji nie obsługuje nasz MSZ. W Sejmie zaś nie znaleziono pomieszczenia, w którym członkowie delegacji mogliby rozmawiać z posłami. Tak to wypowiedź pani Witek i CIS jest weryfikowana przez władzę wykonawczą.
Trzeba tu przypomnieć, że podporządkowanie najwyższych organów państwa zwykłemu posłowi jest naszym wyłącznym patentem na demokrację ludową, suwerenną lub dobrozmienną. Dopiero w tej sytuacji staje się zrozumiała pogarda wielu dygnitarzy dla zupełnie niezależnych członków Komisji.
O jej “niefortunnym” ignorowaniu nie ma już co wspominać.

czwartek, 9 stycznia 2020

Absentowanie

Nasz prezydent odrzucił zaproszenie Światowego Forum Holocaustu w Izraelu. Nie zgadza się bowiem z zapowiedzią, że nie będzie mógł tam przemawiać. Podobno trwają jeszcze jakieś rozmowy, ale…
Jak pisze Dominika Wielowieyska “Rząd spowodował kryzys w relacjach z Izraelem, forsując ustawę o IPN. Potem rabinowi Schudrichowi wysłał zaproszenie na rocznicę Brygady Świętokrzyskiej, co rabin uznał za zniewagę. Brygadę fetował też premier. Ktoś się dziwi temu, jak PAD został dziś potrakowany przez Izrael?”
Obrażanie się od dawna było podstawowym sposobem uprawiania polityki przez dobrą zmianę. Najwyraźniej jednak nie ma jeszcze planu B dla podobnej taktyki innych.
Skutki są znamienne. New York Times pisze, że Polska bojkotuje obchody ku czci ofiar zagłady Żydów. W sytuacji, kiedy na Bliskim Wschodzie bardzo się zaogniła sytuacja, kiedy USA już są atakowane przez Iran, taka pozycja naszej dyplomacji jest szczególna.
Kolejnym celem ataku może przecież być Izrael, bliski sojusznik Stanów. Chociaż nie tylko Izrael tu może wchodzić w grę. Najwyższy Przywódca Iranu mówi o “złym, małym kraju w Europie”, gdzie zgromadzili się niedawno Amerykanie ze zdrajcami aby spiskować przeciwko Republice Islamskiej. Znamienne eufemizmy.
Jeżeli więc postępowanie naszej dyplomacji miało na celu odwrócenie sojuszów i stanięcie obok Iranu, jej postawę można by uznać za konsekwentną. Jeśli jednak nie, to była mało spójna z rzeczywistością. Chyba że, jak twierdzi jeden z posłów PiS-u, nasze dobre stosunki z Iranem — walili rakietami w bazy, gdzie stacjonują również nasi żołnierze — mają pomóc w deeskalacji konfliktu.
A była alternatywa. Hanna Gronkiewicz-Waltz wskazuje, że po ewentualnej antypolskiej wypowiedzi Putina w Jerozolimie można było zorganizować naszemu prezydentowi konferencję prasową. Zainteresowanie by było murowane. I pożądany wydźwięk pewny.
Nieobecni nie mają racji. Ale do tego już przywykliśmy, że nas nie ma. Że nasz głos się nie liczy. To przynajmniej gwarantuje nam pobłażliwość dla takich pomysłów, jak pomoc w deeskalacji. Ale na pewno o to chodziło?

środa, 8 stycznia 2020

Półkownicy

Marszałek Grodzki jest specjalnie mocno atakowany przez dobrą zmianę. Wiele wskazuje na to, że wokół niego uformowała się już cała instytucja pomówień. Rzec by można nowa odmiana osławionej farmy. Działa z chytrością gminnego kauzyperdy, który w imieniu złodzieja występuje wobec ofiary z kontrpozwem o zadośćuczynienie za urojone szkody, przewyższające roszczenia okradzionego.
Kto bowiem zgłosił pobieranie łapówek przez obecnego marszałka Senatu? Listę zestawił Internet. W chronologicznej kolejności jest to pan Romuald, mężczyzna, córka pacjenta i nieznana osoba o sylwetce mężczyzny. O propagandowych wyczynach pani Stankiewicz i Gazety Polskiej wstyd w tym kontekście pisać. Podobnie jak o rzekomym donoszeniu Brukseli.
Tadeusz Staszczyk, natychmiast przez dobrozmieńców okrzyknięty nie, nie peerelowskim prokuratorem, ale ubekiem a wyleczony niegdyś przez marszałka Senatu oświadcza: “W związku z totalnym atakiem na profesora Tomasza Grodzkiego, jeżeli mam uszanować samego siebie, muszę to powiedzieć. Od wielu lat byłem członkiem PiS-u, odszedłem ze względu na wiek, ale pozostałem wiernym sympatykiem. Byłem operowany na oddziale Prof. Grodzkiego usunięto mi raka płuc. Nikomu nie płaciłem, a prof. wizyty składał nawet w nocy po powrocie z Senatu, zawsze super zorientowany i zaangażowany w proces leczenia”. Wedle Radia Zet proponowano mu pięć tysięcy złotych za podpisanie oświadczenia o przekazaniu profesorowi łapówki.
— Jeśli do tej pory mieliśmy wierzyć na słowo osobom oskarżającym Grodzkiego o branie łapówek to dlaczego teraz mamy nie wierzyć na słowo osobom oskarżającym o proponowanie im łapówek w zamian za oskarżanie Grodzkiego? — pisze Kataryna, dawno już wyleczona z dobrozmiennej “prawicowości”.
Dobra zmiana próbuje się niegodziwymi środkami postawić “na lepszej jakby półce”. Już jednak Arystoteles zauważył, że moralny może być tylko człowiek wolny. Wtedy bowiem odpowiada za swoje czyny. I tylko wtedy jest wiarygodny. Pozostaje więc jedynie współczuć uczestnikom dobrozmiennej propagandy. Niewola to rzecz straszna. I odrażająca, kiedy jest ochotnicza. 

wtorek, 7 stycznia 2020

Argumentowanie

— Najpierw w Australii zalegalizowano małżeństwa tej samej płci, potem aborcję i od tego czasu kraj trawią ogromne pożary, w których giną ludzie, zwierzęta i natura. Już raz taka sytuacja miała miejsce. Możemy o niej przeczytać w Starym Testamencie. Nie ma przypadków są tylko znaki — napisał na Twitterze znawca problemu.
Wynikałoby z tego, że aborcja jednak nie poruszyła sił natury tak dalece, jak jednopłciowe małżeństwa. Przecież w Peerelu była dopuszczalna, a pożary lasów nie przekraczały wtedy ani ilościowej, ani jakościowej normy. Także sens sygnalizowania nieprawidłowości by w tym kontekście nie był najwyższy. Zamiast niszczyć przyrodę, wystarczyłoby przecież odgórnie uporządkować sprawy orientacji seksualnej.
Metodę zaś rozszyfrowywania znaków ujawniła Olga Tokarczuk w Księgach Jakubowych. Oto jeśli określenie sposobu rozwiązania problemu ma w języku hebrajskim więcej liter niż jego alternatywa, jest słuszne.
Wynikałoby z tego, że kabalistyczna metoda rozumowania została przechowana w naszej tradycji. Czyli posądzanie Polaków o antysemityzm jest krzywdzące.
"I to by było na tyle” [Stanisławski].

poniedziałek, 6 stycznia 2020

Balast

Biurokracja to kwintesencja każdej etatystycznej władzy. Każda się też boryka z jej rozrostem, zapowiadając wszakże, że ją ograniczy, bo pożera krocie. Rząd Tadeusza Mazowieckiego drastycznie ograniczył liczbę urzędników. W ciągu zaledwie kilku lat, w miarę psucia planu Balcerowicza, urzędy odtworzyły liczebność personelu z czasów komuny.
Ba, również reforma administracji nic tu nie zmieniła. Głównie dzięki metodzie podtrzymywania prestiżu likwidowanych województw, przyjętej przez gabinet Leszka Millera. W miejsce urzędów wojewódzkich instalowano w nich marszałkowskie. Na wyjeździe. No i doszły powiatowe.
Rzecz się zasadza na tym, że urzędnik działa zgodnie z przepisem i w jego granicach. Kiedy zatem napotyka problem, którego kodeksy nie zawierają, odmawia załatwienia wniosku. Dodanie zaś nowej regulacji niczego nie rozwiązuje. Im bowiem więcej warunków, tym bardziej przypadek wpływa na decyzję, co powoduje kolejne unormowania, podkręcając błędne koło.
W dodatku sama natura biurokracji wyklucza jej doskonalenie w wyniku korygowania błędów. Informacje o nich w ogóle nie przedostają się do centrów decyzyjnych. Działa tu nie tyle urzędnicza solidarność, co ochrona własnego interesu. W wyniku bowiem odebrania funkcjonariuszom prawa do samodzielności, powstaje konieczność ukrywania kłopotów i przerzucania ich na petentów. Ujawnienie jakiejkolwiek blokady świadczyłoby o nieprzydatności urzędnika, bo sobie nie daje rady.
W kulturze ludu zgłoszenie przeciwnego zdania jest powodem do obrazy. Często więc słusznie krytykowany funkcjonariusz broni swojej postawy, jak Jaruzelski socjalizmu. Trudno zatem w naszych urzędach o negocjacje, a stosunkowo często pojawiają się animozje.
Biurokracja przeto z konieczności dławi wszelkie przejawy życia, które umknęły prawodawcom. Dlatego też w państwach etatystycznych panuje organiczny bałagan i zacofanie. Nie da się tam bowiem łatwo wprowadzić nowości w życiu społecznym w ogóle, a w gospodarce szczególnie.
Rezultat jest taki, że wszelkie biurokracje muszą konkurować z otoczeniem, oferując niższe koszta robocizny. Tkwią więc w pułapce średniego wzrostu. I wszelkie zapowiedzi, że już, już doganiają państwa liberalne są równie prawdziwe jak dochodzenie przyczyn smoleńskiego zamachu.
Nie da się przecież wstawać z kolan, kiedy się nie jest w stanie udźwignąć własnych uprzedzeń i w dodatku innych wini za przygniatający ciężar.

niedziela, 5 stycznia 2020

Losowanie

Się narobiło. Kiedy o irańskiej konferencji w Warszawie nikt już nie pamięta albo stanowczo poprzemy Amerykę, albo nasz sojusznik otrzyma paskudny sygnał. W potrzebie by został sam. Bo aby uniknąć wojny dał do niej powód już nie dyktaturze, a teokracji. Na osobisty rozkaz swego prezydenta.
Zabity w ataku drona, sterowanego z drugiej półkuli, zginął możny, irański generał. Przedtem jego zwolennicy nasilili ataki na amerykańskie bazy w Iraku. On sam wzorem wschodnich watażków zapewniał, że Ameryka się nie odważy go zabić.
Tutaj reguła, że państwa demokratyczne nie dopuszczają się agresji, nie sprawdziła się raczej w konfrontacji ze współczesnością. Nerwowy prezydent ma dosyć możliwości nawet w takim państwie jak USA, aby rozpętać emocje prowadzące do wojny.
Atak objawił kolejne zagrożenie dla procesu, który przedstawił Francis Fukuyama. Demokracja nie sprostała wymaganiom współczesności, która ją wyprzedziła. W wyniku rozwoju sił wytwórczych znowu powstały narzędzia, pozwalające ominąć ograniczenia, stawiane przez władzę ludu. Rezultatem zawsze były wojny.
Nie najlepiej w tym kontekście wypada chrześcijańska koncepcja linearnego postępu ludzkości, konsekwentnie kroczącej od stworzenia do zbawienia. Jawi się raczej zauważona już przez starożytnych tendencja do powtórzenia kolejnego cyklu w rozwoju dziejów. Odpowiada ona również teorii chaosu. Dlatego problem wygląda groźnie.
Jeżeli nawet wojna tym razem nie wybuchnie, my wyszliśmy na dudków. Bo jakże inaczej nazwać sytuację, gdzie wyłączając się z Europy weszliśmy w parantelę ze Stanami, które się dały sprowokować niepoważnymi przechwałkami?
Tak czy owak rozwój wypadków przedstawia się nader interesująco. Groza zawsze absorbowała obserwatorów. Także uczestników zdarzeń, tylko tych drugich zupełnie inaczej.
Ot, ciekawe czasy.

sobota, 4 stycznia 2020

Zaskoczenia

— Mamy teraz u siebie skamieliny w rodzaju centralizmu demokratycznego, suwerenności ludu pracującego miast i wsi, praworządności socjalistycznej i kierowniczej roli partii — mówi prof. Zajadło.
Ale nie tylko to mamy. Są jeszcze wątpliwości. Hanna Gronkiewicz-Waltz pyta retorycznie, czy Prezydent Kaczyński i premier Kaczyński podpisując Traktat Lizboński nie mieli świadomości, że uznają tym samym prawo unijne jako nadrzędne nad krajowym?
Głucho o budowie promu w Szczecinie, w powstałej tam jakoby z kolan stoczni. Z uroczyście położonej przez premiera stępki został tylko rdzawy ślad po tabliczce. A przecież budowa miała przenajostateczniej ruszyć w kwartale, który właśnie minął.
Zrównoważony budżet to zdaniem Mateusza Morawieckiego znakomity prezent dla naszej ojczyzny na trzydziestolecie jej wolności. A samorządy? Podniesiono płace minimalne i nauczycielskie pensje a dopłaty nie, co spowoduje wzrost zadłużenia gmin o 3,5 miliarda złotych. Szpitale zaś mają już 14 miliardów do oddania wierzycielom. To jak to jest z tą równowagą? I z prezentem?
A w ogóle to nie było zdrady okrągłostołowej i mamy jakiś jubileusz odzyskania wolności? Trzydziestoletni w dodatku, a nie pięcioletni?
Tak nawiasem, kiedy się nie zapomina konkurentom politycznych grzechów, nawet tylko mniemanych, to nie ma się też chyba prawa do unikania ekspiacji za własne. Zwłaszcza kiedy się czynnie uczestniczyło w obradach okrągłostołowych. A to wedle dobrozmiennej sprawiedliwości oznacza rezygnację z polityki.
Mamy swoją rewolucję, naśladującą i bałagan i antyokcydentalizm dwudziestowiecznych przewrotów. Nie tylko. O polityku należącym do najbardziej elokwentnych w elicie dobrozmieńców sam Prezes miał zdaniem Romana Giertycha mówić, że “może i niezbyt kumaty, ale drogę do sklepu zna jak mało kto”.
Autokracja nie jest już odkrywcza. Miejmy nadzieję, że na razie tylko zmierzamy w jej kierunku, ale i to co już się jawi, prezentuje się tak niepokojąco, że należy przed jedynowładztwem przestrzegać. Póki jeszcze czas.

piątek, 3 stycznia 2020

Jasność

Sukces wyborczy PiS-u wynika także z dążności ludzi do dobrobytu. Kiedy plan Balcerowicza został nie tylko zepsuty, ale też zdezawuowany przez powolne antyliberalnym prądom media, staliśmy się krajem rozwijającym się w tym samym tempie, co inne. Może nieco tylko lepiej, dzięki odrzuceniu niektórych koncepcji różnych cudotwórców spod znaku “teraz Polska” i neokeynesizmu.
Od 2014 roku tempo naszego rozwoju znacząco jednak spadło. Ostatecznie wkroczyliśmy w stan średni. Jesteśmy na 26 miejscu w świecie. Na pierwszym miejscu jest Irlandia, która niezmiennie pnie się do góry, dzięki paktowi zawartemu niegdyś przez państwo z pracodawcami i związkami zawodowymi. Ograniczenie żądań socjalnych uwolniło tam znaczny kapitał, co umożliwiło preferencje podatkowe dla inwestycji. W wyniku tego wzrosło zatrudnienie, płace, a rosnąca dzięki innowacjom wydajność zapewniła mieszkańcom dobrobyt.
My zaś w 2020 roku będziemy mieli poziom dochodu per capita, który Irlandia miała w roku 1995. Ale już teraz dobra zmiana odrzuca wszelkie porozumienia i z namaszczeniem godnym kabalistów na własną korzyść tłumaczy profity, płynące ze światowej koniunktury gospodarczej. Raduje się też z brexitu, co może fatalnie wpłynąć na całą Unię. Najgorzej jednak na tym wyjdą państwa spoza strefy euro, którą odrzucono na ochotnika, także w wyniku jakichś rozważań z zakresu numerologii chyba. Antyinteligencki czyli praktycznie antyinnowacyjny kurs polityki przesądza też o tym, że wbrew dobrozmiennym intencjom trwale się usadowiliśmy w pułapce średniego dochodu.
Niemniej sytuacja polityczna jeszcze sprzyja populistom i zupełnie jałowe politycznie są próby obudzenia elektoratu bez reszty zanurzonego w swoistej empirii, sięgającej końca nosa. Nie działają nań nawet skandale, które nie mają raczej przykładów w przeszłości. Działa tu syndrom Janosika, wedle którego wprawdzie bogacze tracą, ale biednym też coś z tego skapnie.
Opozycja więc może przełamać impas tylko wtedy, kiedy zamiast dawać się wciągać w polityczne pyskówki przedstawi sposób na wzrost gospodarczy bez odbierania uzyskanych już przywilejów. Ten zaś jest oczywisty: tanie państwo, samorządność, wspieranie przedsiębiorczości.
Czekamy.

czwartek, 2 stycznia 2020

Chromanie

Wydawało się, że w związku z niedostatkiem kozackiej mocy Unii, budujemy swoją przyszłość w oparciu o endeckie preferencje. Gdy bowiem Władimir Putin nam przypisał sprowokowanie wybuchu II wojny światowej, milczeliśmy. Przynajmniej początkowo. Ile zaś razy europejscy plutokraci wykrzykiwali o naszych rzekomych winach, natychmiast wytykaliśmy im antypolonizm. Ba, wzywaliśmy zachodnich ambasadorów do MSZ-etu na pouczenie, że wypominanie nam czegokolwiek uważamy za obelgę.
Jak zauważa profesor Nałęcz dobrozmienna polityka uczyniła z nas najsłabsze ogniwo Unii i jako tacy staliśmy się celem łatwego ataku, wymierzonego w Europę. Przecież dobra zmiana nie kocha “wyimaginowanej wspólnoty, z której nic nie wynika”. Postponowanie więc Polski bez większego ryzyka przynosi chwałę należną pogromcy Zachodu. Rosyjski historyk, profesor Iwanow wręcz powiada, że w roku politycznych trudności mieszkańcy Rosji otrzymali “słodki cukierek” od swego prezydenta, zdejmującego z ich kraju odium za sojusz z Hitlerem.
Premier Morawiecki stwierdza, po uzgodnieniu z milczącym Andrzejem Dudą (jego rzecznik słowa Władimira Putina przypisuje też temu, że polska armia się modernizuje), iż “Prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski. Zawsze robił to w pełni świadomie”. Premier Gowin rzecz tak skomentował: “Histeryczny atak prezydenta Putina na Polskę to przejaw bezsilności wywołanej ostatnimi sukcesami polskiej polityki historycznej, w tym rezolucją PE jednoznacznie wskazującą niemiecko-sowiecką agresję na nasz kraj jako przyczynę II wojny światowej” — tutaj rzecz się ociera o kolejny sukces.
Nasz MSZ ostatecznie zadziałał. Wezwania zatem, chociaż z opóźnieniem, ale doświadczył też ambasador Rosji. Nasz wiceminister napisał, iż "w trakcie rozmowy przekazano w imieniu polskich władz stanowczy sprzeciw wobec insynuacji historycznych, których dopuścili się kilkukrotnie w ciągu ostatnich dni przedstawiciele najwyższych władz Federacji Rosyjskich, w tym, w szczególności, prezydent Władimir Putin, jak również przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin". Rosyjski zaś dyplomata powiedział, że “rozmowa była trudna, ale poprawna.” Obie wypowiedzi się różnią wymową, ale to Rosjanin był uczestnikiem spotkania.
Teraz, kiedy Unię mamy za nic, gwarantem naszej pozycji są stosunki z USA. Aliści były ambasador Stanów w Warszawie powiada, że “Jeśli w Waszyngtonie dojdzie do zmiany władzy, Polska nie zostanie "ukarana" za bliskie stosunki z Trumpem. Ale jeśli rząd PiS będzie podważał praworządność, będzie miał problem w stosunkach z Waszyngtonem niezależnie od tego, kto wygra wybory w USA”. Pani Georgette Mosbacher jednak podkreśla niesprawiedliwość słownej napaści na Polskę. Podobnie się wypowiadają niemieccy i brytyjscy dyplomaci.
Bruksela zaś nie będzie z Rosją “polemizować o historii”. Dżentelmeni nie dyskutują o faktach. Może dobrze by było, gdybyśmy o tym pamiętali? Jak przypomina Łoziński, nie musi dowodzić swej wartości ten, kto ją zna.