Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

środa, 28 lutego 2018

Ogarniacze

No i jest problem. Prezes kazał aby wybory się odbywały pod okiem kamer i przy przezroczystych urnach, a tu nie tylko brak pieniędzy, te się skądś zlewaruje, ale trzeba dwudziestu ośmiu tysięcy kamer i stosownych instalacji. O urnach już nie ma co mówić. Każe się komu trzeba, aby widział przez ściany i po kłopocie. Wszędzie zaświadczy, że były przezroczyste i powie, że to inni kłamią.
Z kamerami jest gorzej. Muszą być, muszą mieć zasilanie, muszą mieć pamięć, która zachowa obraz z kilkunastu godzin, program pozwalający w każdej chwili przywołać dowolny moment, a tu… . To naprawdę nie jest tak, że Prezes powie, ewentualnie strzeli palcami i rzecz się stanie. Kiedy zaś się nie staje, preześne słowa nie oblekają się w ciało, a w… właśnie. No to jak jest z tą osławioną wszechmocą?
I znowu trwają dywagacje o ewentualnym zamrożeniu ustaw albo ich znowelizowaniu, dzięki czemu stworzy się więcej czasu na przemianę woli w czyn. Na razie bowiem “rzucony myśl” – jak mówił klasyk woluntaryzmu, towarzysz Łukaszewicz – jest nie do złapania.
Tak samo zresztą, jak w Peerelu. A fachowcy byli wówczas równie twórczy i kompetentni. Wystarczy wspomnieć jednego takiego baardzo groźnego. Nie, nie tego seksisty ze spolszczonej wersji popularnej piosenki “Ciao, ciao bambina”: “Chciał, chciał z Balbiną przyjemność mieć, ale niestety, mógł tylko chcieć lecz jeden Albin zapewniał go, że takich bambin mógłby mieć sto”. Innego.
Zresztą o czym tu mówić, kiedy los jest głuchy nawet na nadzieję, że chociaż limuzynie prezydenta państwa oszczędzi wypadków. I to w Krakowie, na moście o patriotycznym patronacie. Nic dziwnego że podrzuca władzy takie pomysły, jak ten z kamerami i przezroczystymi urnami.
Tak czy owak frekwencja na najbliższych wyborach jest murowana. Publika się niezawodnie pojawi, aby zobaczyć jak władza się plącze w kablach, kamerach i innych takich utensyliach, zupełnie dla niej niepojętych w sytuacji, kiedy urny, niczym ściany uszy, mają mieć przezroczyste ścianki.
I o to chodzi.

wtorek, 27 lutego 2018

A'tom

Na Placu Piłsudskiego w Warszawie trwają prace nad budową pomnika smoleńskiego. Skrzętność zaś internautów pozwoliła odszukać jego wizerunek... w znanym komiksie z czasów komuny. Więcej, można tam też odczytać wówczas napisane komentarze widzów i replikę twórców.
Jakoś nie mamy ostatnio szczęścia do monumentów. Gdzieś tam zbudowano betonowy samolot, biorąc za wzór model przypominający raczej balon zaporowy czasu wojny. Gdzie indziej zawieszono tablicę z podobizną zupełnie niepodobną do upamiętnianej osoby. Statua jednego ze zmarłych w Smoleńsku ministrów przypomina Waszyngtona. Teraz najważniejszy monument, bo wieńczący lata obchodów miesięcznic, jeszcze przed odsłonięciem staje się obiektem dowcipów.
W dodatku warszawianie protestują przeciwko rzeczonemu przedsięwzięciu. Publikowane są badania opinii, z których wynika dezaprobata większości mieszkańców stolicy dla kolejnych lokalizacji pomnika. Ostatnio zaś rozpoczęta budowa prowokuje czynne protesty. Przedwczorajszy pochód był tego znakiem.
Wszystko zaś się odbywa w otoczce załamania teorii smoleńskiego zamachu. Jakiś odnaleziony rzekomo film, pokazujący manipulacje przy skrzydle tupolewa przed jego startem okazał się zapisem rutynowej kontroli. Zresztą jego przekaz zdementował niebawem po ogłoszeniu sam Antoni Macierewicz, stwierdzając że bomby zainstalowano w Samarze, podczas remontu, a nie tuż przed lotem. W dodatku rzeczonym informacjom towarzyszyło ujawnienie przez media raportu ekspertów prokuratury, wykluczających zamach.
W tej sytuacji kontrowersyjne zarządzenie o budowie pomnika wznieci kolejne kłótnie i one pewnie przykryją awantury, sprowokowane ustawą o IPN-ie. Teraz jednak nie zamach będzie ich osią, a pomnik.
I tak od awantury do awantury nadal będzie przebiegać nasza polityka. Widać innej obecna ekipa nie potrafi zaproponować. Bo przycichły próby renacjonalizacji, restrukturyzacji i podobnie nazywanych poczynań, również zresztą budzące sprzeciwy.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że skoro każdy ma to, na co zasłużył, słusznie otrzymujemy oprotestowywane symbole. Przypadkiem?

poniedziałek, 26 lutego 2018

Wątpy

Niech się fale zjawisk kłębią
Gdzieś tam w wielkich stolic wirze –
My tu żyjem życia głębią!
(Jak robaki w stary syrze...) [Boy]
Czym się różni Zachód od Wschodu? W dziesięciu grafikach pokazała to Yang Liu, chińska artystka mieszkająca obecnie w Berlinie. Znamienna jest pierwsza z nich. Na Zachodzie szefa się postrzega jako pierwszego wśród równych, na Wschodzie jako olbrzyma. Trudno o bardziej jednoznaczny wzór przyporządkowania nas przez PiS wschodnim pryncypiom.
Błędów zaś się u nas nie naprawia, ale je mrozi, niczym znowelizowaną ustawę o IPN-ie. Takie sygnały dwali polscy politycy, co w końcu w Izraelu uznano za przesądzone. Aliści nasze ministerstwo sprawiedliwości rzecz zdecydowanie zdementowało.
Powstaje więc kłopot. Wedle Yang Liu na Zachodzie się przecina problemy, na Wschodzie się je obchodzi. W Polsce zaś się przed nimi drepce. Ktoś by mógł więc twierdzić, że jesteśmy Wschodem, tylko jeszcze bardziej. Ale może jednak takim mniej zdecydowanym? Chociaż nasi negocjatorzy jadą do Izraela, aby spór zażegnać.
Jawią się też sygnały o rozpasaniu nowych elit. Wczoraj były dwa doniesienia, ale wcześniej nie było ich w ogóle. Bo nie chodzi o tony ośmiorniczek, równoważone przelotami pani premier do domu. Wedle mediów na nobliwym weselu goście pobili się ze sobą niczym uczestnicy zabawy w strażackiej remizie. Może chodziło o to, kto bardziej pasuje do establishmentu. Jak donosi Wprost, także zwycięska kampania wyborcza miała być finansowana przez PCK. Nieformalnie, bo z datków na biednych.
Można oczywiście utrzymywać, że to ten wstrętny układ kłamie, dążąc do skompromitowania władz. Tyle tylko, że w autokracji trwa selekcja negatywna w wyniku zbiorowej solidarności totumfackich w dziele okłamywania szefa. Wtajemniczeni bowiem na wielu mają haki. Donosami więc są trapieni głównie ci, na których nic nie ma.
To właśnie główna cecha Wschodu, której pani Liu nie wymieniła i od tego stara się odżegnywać Unia, zapowiadając wstrzymanie finansowania państw niepraworządnych, czyli zorientowanych na Wschód.
Wydaje się zatem, że niebawem przeżyjemy rzeczywiste zamrożenie deptania Konstytucji, nie dementowane przez nikogo, aby się jednak nie pozbawiać dóbr doczesnych. Chyba że znowu pryncypialność któregoś z ministerstw nie pozostawi złudzeń. A wtedy albo PiS, albo Unia.
Tertium non datur.

niedziela, 25 lutego 2018

Zacokanie

Trzydzieści lat pracy aby Polskę uczynić politycznym partnerem państw Zachodu zniweczono w ciągu kilku tygodni, spychając nas do drugiej ligi państw. W dodatku przydano nam wizerunek ksenofobów, nacjonalistów i antysemitów. Wielki naród jest przedmiotem podziwu, kumuluje w sobie dążenia innych, jest celem wędrówek ludów, które przynoszą doń nie tylko swoją pracę, ale też kulturę, tożsamość. My się pod rządami PiS-u zamykamy we własnym kręgu, odmawiając innym prawa do partnerstwa. Taka diagnoza polityki wynika z wczorajszej konwencji PO.
W podobnym duchu się wypowiada publicysta New York Times, Roger Cohen. – Polska "schodząc na drogę nieliberalną" i "pisząc na nowo historię" podąża ścieżką, którą wcześniej poszły Węgry – można tam przeczytać. A bez Polski upadek komunizmu by wyglądał inaczej, przede wszystkim byłby dłuższy. Teraz ubezwłasnowolniono u nas Sejm, czyniąc zeń maszynkę do popierania pomysłów szefa rządzącej partii wskutek czego bez problemów zaatakowano niezależne sądownictwo, podstawę wolności obywatelskiej.
Nasz premier przeciwstawia temu argumenty, które stoją w sprzeczności z ogólnie dostępnymi danymi. Wedle profesora prawa europejskiego, Laurenta Pecha z Uniwersytetu Middlesex w Londynie nieprawdą jest stwierdzenie Mateusza Morawieckiego, jakoby w Polsce źle oceniano sądy. Eurobarometr ustalił, że 50% Polaków ceni sobie ich niezależność i od 2016 roku ten odsetek wzrósł o 5%. Wedle podobnego badania polskie sądy są na piątym miejscu w Unii jeżeli chodzi o czas rozpatrywania spraw. Wydajemy też mniej pieniędzy na sądownictwo, niż średnio państwa unijne, sędziów zaś nie mamy więcej jak inne kraje. Komisja Wenecka uważa podjęte przez PiS zmiany za niedemokratyczne.
Największe jednak zagrożenie dla Polski wynika z fali antysemityzmu, która wezbrała w Polsce. Wedle Donalda Tuska jest jeszcze czas, aby powstrzymać zarówno niepochlebne opinie za granicą jak i niemądre ekscesy w kraju. Władze mają wszystkie instrumenty, aby tego dokonać. Jej rzecznicy uważają jednak to ostrzeżenie za niestosowne a politycy wypominają błędną politykę historyczną, prowadzoną przez PO. Media zaś donoszą o kolejnym incydencie, Irena Sendlerowa nie może być patronką szkoły.
Całość sprawia, że nie można dawać wiary oficjalnym wyjaśnieniom w sprawach dla nas najistotniejszych. Fatalnie to brzmi wobec faktu, że fundusze europejskie będą jednak uzależnioneod przestrzegania rządów prawa oraz stosunku do przyjmowania uchodźców”.
Miejmy nadzieję, że nasi zagraniczni kontrahenci dostrzegą tymczasowość bałkanizacji postępowania naszych władz i podobnie jak większość Polaków będą oczekiwali jego rychłej zmiany.

sobota, 24 lutego 2018

Oksza

Pan chce przede mną odkryć wnętrze
lecz ja za siebie nie zaręczę;
nie ceniąc zewnątrz mężczyzn wręcz –
mam słabość do ich pięknych wnętrz. [Przybora]
Budzi konsternację dziwna pobłażliwość PiS-u wobec niektórych osób, podejrzewanych o współpracę z służbami dawnego reżimu. Stoi ona w jaskrawej sprzeczności z doświadczeniami polityków IV RP, przed laty odsuwanych od urzędu po bardzo skąpo uzasadnionych zarzutach, zanim sąd rzecz rozstrzygnął.
W ubiegłym tygodniu Eliza Michalik przeprowadzała wywiad z niegdysiejszym milicjantem, który z jednej strony krytykował ustawę, zmniejszającą emerytury pracownikom “resortu”, z drugiej utrzymywał, że wszyscy oni zgodnie popierają PiS. Czynią zaś tak za zdecydowanie tej partii wobec przeciwników.
Wtedy wypowiedź wyglądała jak złośliwość kogoś, odczuwającego ciężar pisowskich uregulowań prawnych. Można jednak łatwo pokazać przedstawicieli eseldowskiej lewicy, którzy otwarcie wspierają dobrą zmianę. Jeżeli się dość często pojawiają w mediach, to nie może ich brakować poza nimi i muszą tam być znacznie liczniejsi.  
Z tym, że i tutaj widać gradację. Osoby bez pezetpeerowskiej przeszłości uważają się za lepsze od dawnych towarzyszy. Szczególnie jak na niegdysiejszych peerelowskich prominentach ciążą sądowe wyroki. Aliści kiedy dawni eksponenci SLD mają jakieś niewyjaśnione zaszłości, można ich za to spychać na dno, chociaż nie zaznali Peerelu. Rzecz jest szczególnie łatwa, kiedy dotyczy kobiet, bo tu w niektórych sprawach równouprawnienie nie jest uznawane nawet przez feministki.
I tak dwie nawrócone głosicielki dobrej zmiany stanęły w rzeczonej konwencji do zmagań, jak pisze jedna z nich odrzucając floret i imając się maczugi. Pierwsza zarzuca drugiej konflikty z prawem – operując floretem, druga więc odrzuciła lekką broń i  pierwszej wytyka tajemniczą wizytę w pokoju hotelowym – to ta maczuga. Gradacja ciężaru zarzutów ma wzory parafialne raczej
Pomijając już komizm rzeczonego sporu trzeba jednak zauważyć, że w słowach gościa Elizy Michalik może być dużo prawdy, a motywacją politycznej wolty na pewno nie jest masochizm.  
Jak rzecz traktują ortodoksyjni pisofile, trudno powiedzieć. Na pewno się jednak uda odnaleźć stosowne przykłady w PO i jak uczy erystyka, rzecz będzie uważana za załatwioną.
Nuże więc panie i panowie, do dzieła.

piątek, 23 lutego 2018

Ślipactwo

Za co mi cierpieć, jak w godzinie męki,
Którą śmie nazwać godziną tworzenia?
Plami dotknięciem swej kosmatej ręki
                            Mój świat marzenia… [Boy]
W misterne układy państwa Katarzyny Lubnauer i Grzegorza Schetyny wmieszał się w Gdańsku dotychczasowy prezydent, popularny i najbardziej prawdopodobny beneficjant woli mieszkańców, Paweł Adamowicz. Znowu będzie kandydował i już. W tok przygotowań wtrącił się Lech Wałęsa, zasadą dwóch najwyżej kadencji sprawowania władz z wyboru uzasadniając odmowę swego poparcia dla dotychczasowego ojca miasta. Państwo zaś przewodniczący partii zapewniają, że przedstawią wspólnego kandydata, bo do wyborów trzeba razem.
Rzeczywiście weszliśmy w jakąś ponurą konstelację, która odbiera rozsądek politykom nie bardzo bacząc na to skąd się wywodzą i czy go kiedykolwiek mieli. Przecież jest jasne, że wyborcy decydują o tym, kto będzie prezydentem, czy burmistrzem. Wystarczy się zatem umówić, że w drugiej turze sprzymierzone przeciwko PiS-owi partie poprą tego z ich środowiska, kto w pierwszej dostał najwięcej głosów i rzecz jest załatwiona bez sporów, radujących naszych populistów.
W ogóle jakoś się tak stało, że w wodzowskich partiach na czele pozostają dawne figury, którym ich demagogia nie przeszkadza w sprawowaniu władzy. W Platformie zaś i Nowoczesnej wybrano sobie przewodniczących bez specjalnego pomysłu na politykę, powtarzających greps o jedności, która ich rzekomo łączy, a nie potrafiący zaprezentować nawet pozorów wzajemnej sympatii. Wszystko się zaś opiera na nadziei, że wygrają, bo przecież nie można lubić PiS-u.
Tymczasem Trybunał Sprawiedliwości UE uznał Polskę za winną naruszenia norm czystości powietrza i niebawem nas obłoży karami. Mateusz Morawiecki przedstawił zatem program przewidujący ocieplanie dawno już ocieplonych domów. Bardzo więc łatwo zaprezentować bardziej realne rozwiązanie. Chociażby wzorując się na Nowym Jorku i zaproponować rezygnację z finansowania brudnych paliw.
Oddychamy bowiem smogiem za sprawą węgla, z którego PiS uczynił sprawę narodową. Wystarczy zatem przedstawić pomysł racjonalnej energetyki cieplnej i od razu się ma element łączący wszystkich obywateli. Nie trzeba sięgać aż do rozproszonych źródeł ciepła, czy kogeneracji, o prywatyzacji i uwolnieniu cen energii nie mówiąc. Przecież rocznie z powodu stanu atmosfery umiera u nas pięćdziesiąt tysięcy ludzi.
Najciemniej jest pod latarnią. Szkoda że nasi polityczni mądrale tego nie wiedzą.

czwartek, 22 lutego 2018

Rumrycht

Spojrzałem ci oko w oko,
żywotów odwieczna siło!
Patrzałem długo, głęboko,
aż mi się głupio zrobiło! [Boy]
No i mamy pasztet. Wpływowa organizacja amerykańsko-żydowska zbiera w USA podpisy pod żądaniem zawieszenia stosunków dyplomatycznych z Polską do czasu całkowitego odrzucenia nowelizacji ustawy o IPN. W dodatku publikują nagrania, w których potomkowie ocaleńców używają zwrotu “polski Holokaust”.
Niczego gorszego nie można już sobie wyobrazić. Bo stosunków dyplomatycznych nikt nie zawiesi, ale też plama na wizerunku Polski w opinii przeciętnego Amerykanina pozostanie. Stoczyliśmy się w umysłach tych ludzi z pozycji mało praktycznego, ale sympatycznego i dzielnego narodu na poziom antysemitów.
Jak to działa, wyjaśnia przypadek  szkoły podstawowej w Warszawie. Dotąd jej patronem od 1963 roku był Giuseppe Garibaldi. Teraz postanowiono to zmienić. Dyrektorka szkoły oświadczyła w Radiu dla Ciebie, że to dlatego, iż włoski bohater narodowy był awanturnikiem, piratem i antysemitą. Ambasador Włoch wystosował więc do niej list, w którym nie kwestionuje zmiany patrona, ale stwierdza, że jej słowa “są niepotrzebnie obraźliwe wobec wszystkich Włochów”.
Mało więc w istocie znaczący fakt, egzaltowana wypowiedź nauczycielki, próbującej się wpisać w nurt urzędowego patriotyzmu powoduje reakcję ambasady, która podnosi obrazę swego narodu. W innym państwie by wypowiedź nauczycielki przeszła bez echa. W Polsce, której dygnitarze mają zaskakujące zdanie o rzeczywistości a publicyści zdradzają zdumiewające preferencje polityczne, rzecz urasta do dyplomatycznego problemu.  
Trudno. Kiedy udajemy, że wiemy lepiej kto się kiedy i jak powinien sprawować, zawsze istnieje niebezpieczeństwo, iż nagle zioniemy na kogoś ogniem zarzutów. Na wszelki więc wypadek dobrze jest uprzedzać ataki. Nade wszystko zaś najlepiej ograniczyć bezpośrednie kontakty z nami.
Sami więc wypychamy się z towarzystwa. Doprowadziliśmy bowiem do stanu, w którym wypowiedzi z najniższego szczebla mogą spowodować nieporozumienia w stosunkach z państwem dotąd nam przyjaznym. W takich warunkach trudno liczyć na międzynarodową sympatię. A za tym idą wszystkie te rzeczy, o które zabiega dyplomacja, a które się zawsze przeliczają na dolary, euro i inne funty.
Ale nasi ideolodzy wiedzą lepiej. To i mamy.

środa, 21 lutego 2018

Jestem, więc myślę: Winowaćcy

Jestem, więc myślę: Winowaćcy: Potem te zbóje znalazły się brzyćko: Ściągnęły ci z niej do koszuli syćko I nie baczęcy na płacze i jęki                           W...

Winowaćcy

Potem te zbóje znalazły się brzyćko:
Ściągnęły ci z niej do koszuli syćko
I nie baczęcy na płacze i jęki
                          Wzieni na męki… [Boy]
Ustawa o IPN nie będzie stosowana. W życiu. Ależ skąd. Zanim się Trybunał Konstytucyjny nie wypowie. Tak marszałek Senatu zapewniał Bogdana Rymanowskiego. Zresztą nie tylko on tak rzecz widzi. Po co więc po nocach ją uchwalano, skąd wcześniejsze oświadczenia, że jest nie tylko potrzebna, ale i świetna i nareszcie zapewni nam szacunek? Nie wiadomo. Można też sobie będzie czcić banderowców?
Aliści jej uchwalenie to nie jest międzynarodowy blamaż Polski. W życiu. Ależ skąd. A jak już, to nie z winy PiS-u. Wicemarszałek Sejmu zdradził w wywiadzie dla “Sieci”, że to ten wstrętny Kukiz’15 napierał aby zaostrzyć kurs wobec Ukrainy, co doprowadziło do konfliktu z Izraelem. “Zawiódł nas instynkt, który powinien nas ostrzec, że coś takiego może wybuchnąć. Tymczasem ustawa leżała na półce przez cały rok z powodu wątku ukraińskiego, a nie żydowskiego” – powiada skruszony.
Chociaż nie tylko kukizowcy są przywoływani w związku z kryzysem wizerunkowym. - Polska dostaje baty za to, że tak kulturalny naród, jak Niemcy założył sobie u nas fabryki śmierci, w których wymordował wiele milionów ludzi – powiada Zofia Romaszewska. Ostrzegała też prezydenta wysyłając mu SMS.
Nic zresztą innego nie mogła zrobić, bo gdyby ustawa została zawetowana, to “by się okazało, że prezydent jest zwolennikiem tego, żeby obrażano Naród Polski”. Gdyby więc jej nie uchwalono, cały Sejm by był za obrażaniem, ba, cały Naród, którego parlament jest reprezentantem.
Sam szef PiS-u się zainteresował monachijskim wystąpieniem naszego premiera, który stanął w obronie inkryminowanej ustawy, twierdząc iż nie zakazuje ona “mówić, że w czasie II wojny światowej zdarzali się Polacy, którzy doprowadzali do śmierci Żydów. – Tak jak byli żydowscy sprawcy, tak jak byli rosyjscy czy ukraińscy”. I niestety, Prezes nie wpadł w dobry nastrój. Fakt pisze nawet, że się wściekł na szefa rządu. To by się godził na obrażanie Narodu Polskiego?
Polityka historyczna @pisorgpl byłaby pasmem sukcesów gdyby nie ci cholerni obcy, których jakoś nie przekonuje – pisze Radosław Sikorski na Twitterze. No tak, a kukizowcy? A sam Prezes wreszcie?
No i nic dziwnego, że prawo nie będzie stosowane, wszak jesteśmy państwem prawa.

wtorek, 20 lutego 2018

Jestem, więc myślę: Zadziesiątania

Jestem, więc myślę: Zadziesiątania: Zabrania się zabraniać [Sartre]. Co się zbiera, kiedy jest nieurodzaj? Egzekutywa. Wedle słów ministra Dworczyka wczoraj p owołano zesp...

Zadziesiątania

Zabrania się zabraniać [Sartre].
Co się zbiera, kiedy jest nieurodzaj? Egzekutywa. Wedle słów ministra Dworczyka wczoraj powołano zespół, który zwalczy faszyzm i inne ideologie totalitarne. To w końcu nie aż egzekutywa, czyli tendencje kwalifikujące się do unicestwienia chyba u nas latoś obrodziły, w przeciwieństwie do niegdysiejszej pszenicy.
Ustawa o jawności życia publicznego, która niebawem wejdzie w życie przewiduje pięcioletnią odsiadkę za uchylenie się osoby publicznej od obowiązku uzupełnienia rejestru korzyści w ciągu 30 dni po ich uzyskaniu. Ocenia się, że dotyczy to około miliona osób, ponad stu pięćdziesięciu zawodów, ze strażakami, szefami gminnych bibliotek i takichże basenów włącznie. Fakt wymienia tych, którzy by teraz trafili pod sąd, gdyby przepis już obowiązywał. Strach to cytować.
Ujawniono też kandydatów na przewodniczącego Krajowego Biura Wyborczego. Oczywiście apolitycznych. Jest tam obecna zastępczyni dyrektora departamentu w KPRM, zastępca szefa GIODO, wiceszef KPRM, wedle PiS-u wszyscy bez politycznych powiązań. Spośród nich Państwowa Komisja Wyborcza dokona wyboru, a jak nie, minister spraw wewnętrznych. Bo fakt, że ktoś kiedyś w towarzystwie polityka przechodził przez ulicę nie przesądza o jego upolitycznieniu – wyjaśniał wyraziciel PiS-u.
Sąd uchylił już drugą grzywnę, nałożoną na Hannę Gronkiewicz-Waltz przez komisję weryfikacyjną. Z trzech, którymi obciążono panią prezydent ostała się tylko jedna, bo dotyczyła odmiennego przypadku.
Ogromna jest wiara naszej władzy w sprawczą moc przepisu. No, chyba że ów dotyczy tego, co władzy tak bardzo nie złości. Na przykład nikt jeszcze nie został zakuty w kajdanki i doprowadzony gdzie trzeba za czyn, którym się ma zająć rzeczony zespół do zwalczania. Za to zaś, że obywatel protestował przeciwko przepisowi wedle wielu sprzecznemu z Konstytucją i owszem.
Czyli znowu na dwoje babka wróżyła. Przestrzega się prawa, lecz się go nie przestrzega. Ale nie po połowie. Sądowa weryfikacja grzywien, nakładanych na prezydent Warszawy pozwala na sugestię, że jedna trzecia ferowanych przez oficjalne ciała ocen jest uprawniona, dwie trzecie, nie.
A przecież wyliczenia by mogły być gorsze.
PS. Przepraszam, że nie odpowiadam na komentarze, ale na razie program zadaje tak tajemnicze pytania, że nie potrafię mu dogodzić. Mimo więc wysiłków nic się nie pojawia po napisaniu.

poniedziałek, 19 lutego 2018

Jestem, więc myślę: Abentajer

Jestem, więc myślę: Abentajer: My o jedno tylko szlemy Modły k niebu z naszej chaty: By nam buty mogły śmierdzieć, Jak śmierdziały przed stu laty! [Kazimierz Przerw...

Abentajer

My o jedno tylko szlemy
Modły k niebu z naszej chaty:
By nam buty mogły śmierdzieć,
Jak śmierdziały przed stu laty! [Kazimierz Przerwa-Tetmajer]
Antysemityzm ludu miał pod zaborami nie tylko religijne podłoże, ale też ekonomiczne. Uwolnienie wsi od pańszczyzny spowodowało migrację wielu ludzi do miast. Tutaj musieli stanąć do konkurencji z miejscowymi rzemieślnikami i kupcami, pośród których dominowali Żydzi. Łatwo tedy ulegli antysemickim hasłom endecji, która po początkowym ateizmie dla pozyskania popularności stała się gorliwie religijna i nacjonalistyczna. Taki stan pozostał do czasów II Rzeczypospolitej, gdzie odsetek zwolenników Narodowej Demokracji osiągał około 30% wszystkich wyborców.
Piłsudczykowski rzekomo PiS zwrócił się do endeckich haseł. Dla rozszerzenia elektoratu musiał też tolerować ich pryncypia. Antysemityzm trwał w środowisku jego nowych popleczników jako symbol walki z obcym. Wszak Żydów u nas od 1956 roku praktycznie już nie ma.
Wartości budują tożsamość, która wyznacza sposoby przetrwania w istniejących warunkach. Jeżeli już nie wystarczają, należy je modyfikować, aby sprostać nowej rzeczywistości. Kiedy się tego nie czyni, popada się w zastój i ostatecznie przegrywa z przeciwnościami.
Zmiana jednak jest trudna do przeprowadzenia przez społeczność pozbawioną samodzielności. Im więcej wolności, tym łatwiej o postęp. Dowodzi tego nowożytna historia. Kiedy więc ogół podlega dogmatycznym regułom, nie może wyzwolić inicjatyw, pozwalających na dostosowanie się do potrzeb. Tak powstaje wykluczenie.
PiS wygrał wybory oferując swoim wyborcom dostosowanie nie poprzez weryfikację wartości, a poprzez cofnięcie realiów. Postąpił tak, jak fundamentaliści. I teraz siedzi we własnej pułapce, którą zatrzasnął rozszerzając swoją unijną wojenkę na zamorskich sojuszników, bo jacyś szaleńcy próbowali kiedyś Polsce przypisać budowę obozów koncentracyjnych.
Z powodu swej irracjonalności w społeczeństwie pozbawionym Żydów antysemityzm rodzi “polonosceptycyzm” także w postronnych nacjach. Szykuje się zatem albo rejterada, albo wprost kolejna klęska polityczna, bo wizerunkowa już jest. Trudno o lepszy przykład dla szkodliwości trwania przy absurdalnych wartościach.

niedziela, 18 lutego 2018

Jestem, więc myślę: Chapcydensy

Jestem, więc myślę: Chapcydensy: Musimy odrzucać antysemityzm, m ówił Jarosław Kaczyński do swoich zwolenników podczas ostatniej miesięcznicy. Natychmiast jednak dodawał, ...

Chapcydensy

Musimy odrzucać antysemityzm, mówił Jarosław Kaczyński do swoich zwolenników podczas ostatniej miesięcznicy. Natychmiast jednak dodawał, że to nie oznacza konieczności przyznawania racji Żydom.
Jego słowa doskonale wcielił w życie wojewoda mazowiecki. Nie pozwoli na uruchomienie syren w rocznicę powstania w getcie warszawskim, bo to by naruszyło zasadę. Ta zaś wymaga, aby syreny ostrzegały przed niebezpieczeństwem, poza tym mogą być włączane tylko dla sprawdzenia ich gotowości. I tu rodzynek. Wedle rzeczonego wojewody każdego pierwszego sierpnia są o godzinie 17. uruchamiane – uwaga – przypadkiem (sic!). Nie ma to nic wspólnego z Powstaniem Warszawskim, którego PiS właściwie nie czci?
Nowy minister środowiska uzasadnia odwołanie preześnego kuzyna ze stanowiska dyrektora generalnego Lasów Państwowych nie jego niepowodzeniami w pracy, a niezręcznością w kontaktach z Komisją Europejską, która nie pochwalała wycinki Puszczy Białowieskiej dla wytępienia nadmiernej populacji kornika. Dobrą pracę dyrektora potwierdzały nagrody, przyznawane mu systematycznie przez poprzedniego ministra. Mamy więc znakomitą argumentację dla opozycji, gdyby bez podważania jego propagandy zażądała ustąpienia… PiS-u.
Katedra Studiów Europejskich Akademii Ekonomicznej w Warszawie zbadała poglądy stu sześćdziesięciu kleryków z czterech seminariów. Okazuje się, że zdecydowanie przeważają tam sympatycy rygorystycznej prawicy, zaś prawie wszyscy są zwolennikami obecnej władzy. Islamofobia charakteryzuje osiemdziesiąt procent badanych.
Jeżeli więc obłuda ma być wyróżnikiem PiS-owskiej propagandy, to ostatnie doniesienia dostarczają aż nadto argumentów. No i klerykalizacja naszej polityki również znajduje racjonalne uzasadnienie. Aliści pozostaje otwarte pytanie: nasze władze odrzucają antysemityzm, czy nie? Może są tylko ...judeosceptyczne – cokolwiek by to znaczyło –  jak niegdysiejszy ich wyraziciel?
Bo jak się okazuje, ze słów nic nie wynika, z czynów zaś i źródeł inspiracji bardzo dużo.

sobota, 17 lutego 2018

Jestem, więc myślę: Chromanie

Jestem, więc myślę: Chromanie: Najwyraźniej zaczął się już wewnętrzny rozbiór PiS-u, o którym niedawno swoim współpracownikom p owiedział Jarosław Kaczyński. Zofia Rom...

Chromanie

Najwyraźniej zaczął się już wewnętrzny rozbiór PiS-u, o którym niedawno swoim współpracownikom powiedział Jarosław Kaczyński.
Zofia Romaszewska doradczyni prezydenta Dudy powiada, że nowa ustawa o IPN-ie jest w obecnym kształcie  idiotyczna (sic!). Nie może bowiem być tak, że każdy, kto coś złego powie o Polakach, ma na trzy lata trafić do więzienia.
Pani Staniszkis, nieźle zorientowana w wewnątrzpisowskich nastrojach powiada, że Kaczyński przestaje panować nad procesami, które sam uruchomił. W wyniku tego może stracić władzę nad partią, o którą walczą premier Morawiecki i minister Ziobro. Mówi wręcz o Prezesie, że “Widać w nim zmęczenie, widać, że wie, że znalazł się w pułapce. I że rozumie, że wycofanie się bez poświęcania tych, którzy realizowali jego politykę, jest już praktycznie niemożliwe.”
Z kolei Janina Jankowska, raczej dotąd bezkrytyczna admiratorka poczynań Prezesa pisze, że jego partia posługuje się językiem obłudy, monopolizuje władzę i lekceważy głos społeczny. Gorzej, jej zdaniem rządzące ugrupowanie nie potrafi się przyznać do błędów.
Sztandarowy po klęsce w 2007 roku mit odnowicielski PiS-u, zamach smoleński legł w gruzach po opinii biegłych prokuratury, którzy powtarzają tezy komisji Millera.
Zagranica też nie pozostaje bezczynna. Ambasador USA w swoim oświadczeniu powiada, że wolność słowa i mediów nie powinny być ofiarami w walce z nieprawdziwymi stwierdzeniami o niemieckich obozach śmierci w okupowanej Polsce. W odpowiedzi dowiaduje się od wyrazicieli PiS, że się miesza w wewnętrzne sprawy i minął czas, kiedy ambasady nadawały ton w Warszawie. Takiej “kurtuazji” USA od nas nie doznały od czasu komuny.
Zbliżają się wybory samorządowe, czyli nadchodzi okres wzmożonych napięć i sporów wewnątrzpartyjnych. Miejsc “biorących” jest zawsze mniej jak “biorców”. Partia rządząca, która jest w takim stanie jak teraz PiS, musi się liczyć z pierwszą klęską. A potem…
Bo czy ktoś w PiS-ie słyszy preześne jeremiady? A jak tak, to czy zechce je przemyśleć? Przecież partia odnosi same sukcesy, a o porażkach wspomina tylko opozycja, która przecież kłamie. Wystarczy włączyć TVP, aby się o tym przekonać.