Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 30 kwietnia 2020

Nadzieje

Aby poprzez brak prezydenta nie stać się w sierpniu pośmiewiskiem dla całego świata, forsuje się majowe wybory. Robimy więc z siebie pośmiewisko już teraz. Dostojnik, głoszący rzeczony pogląd jeszcze jednak dziwniej pojmuje śmieszność. Przekonuje bowiem, że kwestionując możliwość zorganizowania w maju wolnych wyborów korespondencyjnych szef PKW myśli o samorządach, wzbraniających się przed udostępnieniem poczcie wrażliwych danych mieszkańców.
Tymczasem zdradzono jakoby nowy sposób na odrzucenie w Sejmie senackich poprawek do ordynacji wyborczej. Opisuje go Róża Thun, powołując się na freudowski przeciek z samych szczytów dobrozmiennego wtajemniczenia. Można przecież selektywnie wyłączać prąd lub zawirusować posłom wytypowane laptopy.
Ponad czterystu prawników, naukowców podpisało list nawołujący władzę do zaniechania majowych wyborów, podejmowanych bez konkurencji, tajności, organizowanych przez nieuprawniony podmiot. W dodatku wyborcy mają podpisem potwierdzać otrzymanie pakietu formularzy do głosowania, wrzuconego wszakże do skrzynki przed domem. W dodatku istnieje faktyczny stan klęski żywiołowej, czyli nie mamy prawa przeprowadzać wyborów.
Epidemia nie może doprowadzić demokracji do kwarantanny. Komisarz Jourova oznajmiła to expressis verbis i Unia wszczęła postępowanie przeciw Polsce w sprawie ustawy kagańcowej. To oznacza następny problem z europejską sprawiedliwością. Jeżeli nasz rząd pozostanie przy swoim, staniemy przed TSUE już w kolejnej sprawie. Jak pisze Waldemar Kuczyński, z lidera przemian w Europie zeszliśmy do pozycji złośliwego menela i przebraliśmy miarę.
Wedle Romana Giertycha w przyszłym tygodniu będzie jednak ogłoszony stan klęski żywiołowej. Prezes bowiem nie dopuści do przegranej PiS-u w Sejmie, i zaakceptowania tam senackich poprawek do korespondencyjnej ordynacji wyborczej. Będzie to wprawdzie sprzeczne z rozluźnieniem antywirusowych rygorów, wprowadzonym niedługo po dniu największej liczby zgonów od koronawirusa, ale idealnie się wpisuje w sposób prowadzenia dobrozmiennej polityki.
Rygory zaś sanitarne rozluźniono. Może się Polacy dadzą tak przekonać o nieszkodliwości głosowania za pośrednictwem pakietów, skrzynek na listy i innych takich wynalazków ad hoc. Tyle tylko, że uruchomiono przedszkola i żłobki, ale nie podano wytycznych w sprawie ochrony, jakiej by wymagały dzieci i personel. Całą inwencję pochłonęły wybory.
Ale stale jest wesoło i to dzięki dobrej zmianie. A przecież wesołych wirus omija. Stąd też pewnie bylibyśmy zieloną wyspą w morzu zarazy. Gdyby już Tusk tej nazwy nie spalił.

środa, 29 kwietnia 2020

Prezesura

Wedle Grzegorza Sroczyńskiego Prezes nie lubi Dudy. To chyba prawda. Dawał temu wielokrotnie wyraz. Nawet w kościele, kiedy odmówił przekazania znaku pokoju. I to chyba nie z jakichś prezydenckich ciągot do samodzielności. Takich się przecież nie obserwuje. Najprawdopodobniej chodzi o splendor, przysługujący głowie państwa.
To oczywiste, że w dobrozmiennej Polsce nikt poza Prezesem nie ma wielkiego wpływu na władze, ale z protokołu wynika, że tak nie jest. We wspólnych zatem wystąpieniach z prezydentem to nie Prezes jest na pierwszym miejscu. Nawet w indywidualnych okazjach widać, że zwykły poseł jest tylko parlamentarzystą.
Stąd przypuszczenie, że właśnie niepewny mandat prezydenta może być miły preześnemu sercu. Przecież dla wielu stanie się wtedy oczywiste, że honorowanie ułomnie wybranego dostojnika byłoby nienależną kurtuazją. Taka zaś jako udawana, łatwo się ześlizguje w groteskę. Im więc gorsze wybory, tym może lepiej  dla preześnego ja?
A że państwo jest traktowane tak samo, jak jego nominalny nawet władca? To już jest oczywiste, że za sprawą drugiego sortu, zdradzieckich mord i innych takich animalniaków. Gdyby nie oni ze swoimi etykietami, normami prawnymi, demokracją, Zachodem, moglibyśmy mieć Naczelnika Państwa, dożywotniego, z prawem wydawania dekretów i nie byłoby całego zamieszania. A tak?
Trudno chyba rzeczone przypuszczenia uznać za bezpodstawne. Dlatego nabierają aktualności słowa profesora Bartoszewskiego, przypomniane przez Donalda Tuska: jak nie wiesz, jak się zachować, zachowaj się przyzwoicie. Trudno też zatem potępiać ludzi, którzy nie pójdą na proponowane nam wybory. Nawet jeżeli taka postawa może się zgadzać z domniemaną intencją Prezesa.
Bo skrzynka pocztowa, to jednak nie urna. Niezależnie od tego, gdzie ją postawiono.

wtorek, 28 kwietnia 2020

Gawędy

Przed sklepami opowiadane są teraz najkrótsze bajki, propagowane przez “Przekrój’ jeszcze w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Właściwie jedna. “O panterze”: pan tera, pan potem.
Aliści jakiś bajarz wszędzie nam towarzyszy. Nie tylko opowiada, roztacza perspektywy, ale też podsłuchuje, podgląda, otwiera listy. Wolno mu. Z troski o to, aby uchronić nas przed wirusem.
Nad wszystkim zaś czuwa gospodarz domu, kreując politykę. Również historyczną. IPN i nasza ambasada w Berlinie informują Niemców, że komunę i mur berliński doprowadziła do upadku “Solidarność Walcząca” Kornela Morawieckiego. Lecha Wałęsy w ogóle tam nie było. Skoro nie był nawet zwykłym posłem, to trudno się dziwić.
Zamknięcie granic, nie skonsultowane z sąsiadami najbardziej uderza w polskich pracowników zagranicznych firm. Ale to nie pracobiorcy są przez władze “zaopiekowani” [Jadwiga Emilewicz]. Tym się mogą poszczycić pracodawcy, którzy teraz łatwiej będą mogli zwalniać pracowników.
Ogólnie jednak dobra zmiana ma ostatnio ważniejsze sprawy na głowie. Jej działacze z Olsztyna zamówili więc mszę w intencji wyboru Andrzeja Dudy na kolejną kadencję. Trzeba było coś zrobić, bo OBWE uznało, że “Wybory prezydenckie w Polsce w obecnej formie nie spełniają wymogów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, by zostać uznane za demokratyczne
— W kontekście dwóch największych katastrof naturalnych jakie dotknęły Polskę w ciągu ostatnich 30 lat (koronawirus i susza) teza lansowana przez toruńskie radio o szczególnej opatrzności czuwającej nad rządami PiS wydaje się delikatnie mówiąc słabo zweryfikowana — napisał jednak Roman Giertych.
W sumie więc powstaje obraz bezhołowia. Najwyraźniej w dobrej zmianie brakuje opowiadacza rzeczonej bajki o panterze. Górę wzięli głosiciele całkowicie innych opowieści. W najlepszym zaś wypadku przytaczają tę “O morzu panterze i mieliźnie”: a może pan tera mie liźnie. Ale to by raczej było o koalicyjnej miłości, a nie o tym, co ważniejsze a co mniej.
Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Z władzą włącznie.

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Ofiara

To jest tak, że z jednej strony trzeba się chronić przed zarazą, z drugiej przed kryzysem. Jedno przeczy drugiemu. Rząd uroczyście otwiera jakieś nowe plusy, które jednak natychmiast ogranicza. Na przykład dopłaty dla pozbawionych zarobku rodziców dzieci, które nie powinny same pozostawać w domach.
— Opozycja nie przedstawia żadnej konstruktywnej propozycji w tym zakresie. Żąda przesunięcia wyborów, sprzeciwia się przeprowadzeniu teraz wyborów, ale nie przedstawiają żadnego rozwiązania, które byłoby realne i nadawałoby się do przyjęcia. Taki mamy na dzisiaj stan — stwierdza prezydent. W sprawie jednak gospodarki padają gołosłowne zapewnienia, że Polacy sobie poradzą.
Tymczasem nasilają się protesty przeciwko tarczy antykryzysowej. Przedsiębiorcy strajkują, demonstrują i są poddawani represjom za łamanie zasad, opisanych w ustawie o zwalczaniu pandemii. Rzecz ma miejsce nie tylko w Katowicach, ale, jak pisze Bertold Kittel Z całego kraju płyną doniesienia o protestach ludzi pozbawionych pracy i pomocy.
Poczynania władz w tym względzie krytycznie ocenia Roman Giertych. — Nasza "tarcza" jest zwykłą propagandową kpiną Morawieckiego, podobną do promu, który rdzewieje, do miliona samochodów elektrycznych, do tysiąca obwodnic, do CPK, do Condora, do zepsutych maseczek z Chin przywożonych największym samolotem. Treść tej tarczy jest żadna, gdyż rząd zmarnował lub rozkradł nasze pieniądze. Proponuje więc, żeby otworzyć gospodarkę. Ryszard Petru chciałby, aby galerie handlowe udostępniono na takich samych zasadach, jak kościoły.
Z jednej bowiem strony władza prze do korespondencyjnych wyborów, które u bardziej w tym doświadczonych Bawarów spowodowały wzrost zachorowań, z drugiej naraża nas na paskudne skutki kryzysu. Szczepan Twardoch postępowanie polityków kwituje parafrazą słów Marii Antoniny: Nie mają chleba? Niech jedzą karty wyborcze.
W sumie więc, jeżeli już cierpieć, to nie dla dobra ideologii, nawet mimo to, że za nią jeszcze niedawno umierały miliony. Wszak od tego czasu cywilizacja poczyniła postępy.
A żyć trzeba.

niedziela, 26 kwietnia 2020

Tango

Otwarto lasy a teraz wrócą rozgrywki piłki nożnej i ligi żużlowej. Przedsiębiorcom pozostawiono jednak tylko tarczę antykryzysową, która charakterystycznie ich osłania we Wrocławiu. Tam wszystkie wnioski o dofinansowanie zostały zwrócone wnioskodawcom, bo zdaniem urzędników zawierały błędy. Niech więc poprawiają albo idą na drzewo. Wszak już można.
— Trybunał Julii Przyłębskiej stał się organem, który sam sobie tworzy i zatwierdza kompetencje. Uzurpował władzę, której nie ma. A na tym się nie skończy. Za chwilę osądzi europejski Trybunał Sprawiedliwości — pisze Ewa Siedlecka w Polityce.
W batalii o sądownictwo nowy element. Prokurator Krajowy zażądał wyjaśnień od pani prezes Sądu Najwyższego w sprawie postanowienia o zaprzestaniu przekazywania Izbie Dyscyplinarnej SN spraw do rozpatrywania. Rzecz jest konsekwencją postanowienia TSUE.
Fotoreporter Gazety Wyborczej, który fotografował pikietę Obywateli.pl pod domem Prezesa stanie przed sądem za "niemanie" "społecznej odległości". To było sprzeczne z ustawą antywirusową. Wraz z dwoma demonstrantami prezentującymi transparent z napisem: “Pull up, idioto” było tam kilku gapiów, ale trzymali dystans.
Aparat ścigania ruszył więc do akcji, aby poprawić skuteczność władzy. Nic dziwnego, że media zwracają uwagę na podobieństwo między obecnym czasem a latami zmagań z władzą ludową. Ona też była skuteczna a jej surowość wynikała wyłącznie z winy przeciwników.
Opozycja zaś niezmiennie jest pomawiana o mdłość. "Tu już nie ma w ogóle żadnej tradycji ani żadnego systemu, są tylko fragmenty, proch! Bezwładne przedmioty. Wyście wszystko zniszczyli i niszczycie ciągle, aż zapomnieliście sami, od czego się właściwie zaczęło" — tak jej obecną argumentację już w latach pięćdziesiątych opisał Sławomir Mrożek.
Zdawałoby się zatem, że mamy stan ustalony. Ale Koalicja Obywatelska dogadała się chyba z Jarosławem Gowinem i PiS traci większość w Sejmie. Na to zresztą też wskazuje ostatni sondaż.
W dodatku chyba się sprawdza hemingwayowskie stwierdzenie, że upadająca monarchia kąsa. Ciekawie rzecz wygląda.

sobota, 25 kwietnia 2020

Honor

Pani prokurator po powrocie z pracy do domu dowiedziała się z mediów, że umorzono wszczęte właśnie przez nią śledztwo w sprawie decyzji o przeprowadzeniu wyborów prezydenckich. Postanowienie podpisała jej przełożona. Nie przeprowadzono przed tym żadnych czynności zmierzających do ustalenia stanu faktycznego. Od momentu wszczęcia dochodzenia do jego umorzenia upłynęły bowiem trzy godziny. Niezbyt dłużej po tym Prokuratura Krajowa wdrożyła postępowanie dyscyplinarne przeciw odważnej pani prokurator. Uznała bowiem, że działała ona z pobudek politycznych.
Andrzej Sośnierz, lekarz i poseł Porozumienia Prawicy oraz były prezes NFZ stwierdza, że nawet korespondencyjnie wyborów się nie da przeprowadzić w maju, ze względu na zagrożenie epidemią. Jego zdaniem z proporcji liczby zgonów do zakażonych w ogóle wynika też, że teraz mamy nie około 10 tysięcy a 40 tysięcy chorych. W rezultacie daleko nam do przesilenia, o którym opowiada władza. Dlatego mimo przynależności do klubu Zjednoczonej Prawicy będzie optował za odrzuceniem ustawy o korespondencyjnym głosowaniu.
Widać więc zupełnie odmienne od fachowców postrzeganie zarówno praworządności jak i zagrożenia zdrowia i życia Polaków przez kierownictwo dobrej zmiany. Więcej, jesteśmy utrzymywani w błędzie przez nieuczciwą propagandę.
Przede wszystkim jednak dobra zmiana nie może liczyć na zastraszenie profesjonalistów. I to jest w istocie dobra wiadomość. Nie jest więc w Polsce tak źle, jak by się mogło wydawać.

piątek, 24 kwietnia 2020

Rozmiar

Liczni prezydenci miast przedstawili stanowisko w sprawie nocnych maili z podpisem Poczta Polska, adresowanych do zarządów gmin z żądaniem przekazania spisów wyborców, dla potrzeb korespondencyjnego głosowania.
Nie ma zdaniem samorządowców podstawy prawnej dla takiej uprzejmości. Pewnie dlatego nikt tych żądań nie podpisał nazwiskiem. Nic więc dziwnego, że do prokuratur pójdą doniesienia o podejrzeniu próby wyłudzenia danych osobowych.
Media spekulują też o możliwości wprowadzenia stanu wyjątkowego przez PiS. To by miało być motywowane nie epidemią, a zakłóceniem porządku prawnego, poprzez uniemożliwienie przeprowadzenia wyborów. Byłoby to zgodne z definicją Kisiela, który uważał, że socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju!
Tymczasem w ciągu ostatnich dwóch tygodni rząd na potrzeby… nie wiadomo jakie zadłużył cichcem budżet na 78 miliardów złotych. To prawie tyle, co cały gierkowski dług. To co się dzieje?
Tak czy owak, samorządowcy najwyraźniej podążają w myśl propozycji Romana Giertycha. Odmowa wydania adresów osób uprawnionych do głosowania niweczy nadzieje na przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych bez uchwalenia stosownej ustawy.
Gowinowcy w tym celu porozumieli się z PSL-em i stworzą grupę ekspertów, która wypracuje kompromis. Jego podstawą z jednej strony będzie Plan Sośnierza, z drugiej Plan dla Polski. Ma to doprowadzić zarówno do opanowania epidemii jak i przeprowadzenia wyborów w bardziej sensownym terminie.
Administracja bowiem wedle ludowców teraz powinna zajmować się przede wszystkim bezpieczeństwem obywateli, zamiast wyborami, organizowanymi w atmosferze elekcji Bolesława Bieruta w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku.
Najwyraźniej czas bardzo przyspieszył. Tym bardziej, że opozycja straszy dobrozmieńców procesami. Zaczyna być jeszcze bardziej ciekawie.

czwartek, 23 kwietnia 2020

Jurysprudencja

— Od chwili w której rząd rozpoczął zamach stanu, czyli polecił drukować bez podstawy prawnej karty wyborcze, każdy członek partii PiS będzie odpowiedzialny za działanie w zorganizowanej grupie przestępczej zmierzającej do obalenia porządku konstytucyjnego RP — pisze Roman Giertych. “Skoro politycy PiS drukują bezprawnie karty wyborcze, to równie dobrze mogą je sami wypełnić i ogłosić wynik głosowania” stwierdza Jan Grabiec.
Mocne to, ale powstała dosyć ambarasująca sytuacja. Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych podjęła drukowanie kart wyborczych mimo, że nie ma ustawy o korespondencyjnych wyborach. A przecież wedle Konstytucji jesteśmy państwem prawa i administracja działa na podstawie przepisów i w ich granicach, a tu… . Jak więc zauważa profesor Matczak nie ma różnicy między drukowaniem kart i zamknięciem kogoś w kryminale bez podstawy prawnej.
Wykorzystanie zaś państwowych finansów (wszak druk kosztuje) bez stosownych przepisów jest oczywistym naruszeniem dyscypliny budżetowej. Zwłaszcza że budżet nie ma wielu pieniędzy, o czym wymownie świadczy apel prezydenta o zaniechanie przez bogatszych obdarowanych korzystania z 500+.
Rzecz na swój sposób wyjaśnia Marek Migalski pisząc: Przygotowania do ew. suszy?! Phi, to zbyt banalne. Rząd PiS miał piękniejsze ambicje: przekop Mierzei, centralne lotnisko, które miało rzucić Niemców na kolana, zawracanie biegu rzek! Takie pierdoły, jak susza, było poniżej godności JK. Faraon buduje piramidy, nie kanalizację!
Puentuje zaś profesor Sadurski. Czy tyle musiało się zmienić, by wszystko zostało po staremu? Komunistyczny prokurator duka z kartki, że Władca ma prerogatywy absolutne, w które nikt nie może wkraczać – ani żaden sędzia, ani Europa, ani obywatele. Historia zatoczyła koło. Biedna Polska, moja nieszczęsna Polska — napisał na Twitterze.
Stawka więc dla dobrej zmiany jest bardzo wysoka. Zwłaszcza że opozycja ma realny plan. Przeciągnięcie na swoją stronę kilku gowinowców daje ich szefowi marszałkostwo, a antypisowi Sejm. Jest więc o co walczyć. Nawet jak nie wszyscy politycy rozumieją istotę prowadzonej gry.

środa, 22 kwietnia 2020

Jasność

Prezydent Duda apelował (a, jak podkreśla, nie zabierał dopłaty) aby osoby, którym wystarcza na normalne funkcjonowanie zrezygnowały z pobierania dodatku 500+. Byłoby to jakimś rodzajem przyznania się do błędu?
Jarosław Gowin powiada, że pod jego postulatem o zmianę Konstytucji i wydłużeniu kadencji prezydenta o dwa lata podpisał się także Jarosław Kaczyński. Dlatego negocjacje z Koalicją Obywatelską prowadzi on w imieniu całej Zjednoczonej Prawicy. Czyżby więc było to przyznanie, że zdrowie Polaków jest zakładnikiem dla utrzymania się dobrej zmiany u władzy?
Wedle Wprost Jacek Sasin straci posadę, jeżeli nie zorganizuje wyborów jak należy. W amerykańskim filmie “Jakubowski i pułkownik” z 1958 roku polski oficer czyni przedsiębiorczego cywila szefem sztabu ich dwuosobowej formacji. Jako takiemu rozkazuje mu zorganizować przemieszczenie rzeczonej jednostki przez okupowaną Francję. Sam zaś oddaje się radościom życia, nie zapominając wszakże bogoojczyźnianych sloganów. Amerykanie antycypowali?
Mateusz Morawiecki chce, aby więcej unijnych pieniędzy szło na innowacje. A przecież w programach wyborczych PiS odmieniano je przez wszystkie przypadki. To teraz ta wstrętna Unia ma rzecz realizować? Ta, która zdaniem naszego premiera jest powolniejsza od rządów narodowych? To by było freudowskie, ale jednak przyznanie, że nasz rząd narodowym nie jest?
Kiedy w przestrzeni medialnej krzyżują się kłamstwa, nie ma innego sposobu ich rozwikłania, jak uciekanie się do sygnałów pozaretorycznych. I tu rzecz wypada fatalnie. Dla dobrej zmiany oczywista oczywistość.

wtorek, 21 kwietnia 2020

Współczynnik

Wybory teraz, czy potem? Podstawowy problem naszej polityki wewnętrznej. Nie kryzys, zaraza, susza. Ma być prezydent, który pokocha, co Prezes wymyśli. I to jest najważniejsze. Takie wybory można preześnym zdaniem wygrać teraz albo nigdy.
No i ważne jest, aby suweren miał przekonanie, że zintegrowana Europa rzeczywiście jest “wyimaginowaną wspólnotą, z której nic nie wynika”. Kiedy więc Parlament Europejski wydał rezolucję w sprawie skoordynowanych działań Unii przeciwko zarazie i jej skutkom, posłowie PiS głosowali przeciw. Jak wyimaginowana, to przecież nie inna.
Tymczasem na zwalczanie skutków zarazy Polska już otrzymała 13 miliardów euro od Komisji Europejskiej, To ponad czwarta część tego, co dotąd Unia w ogóle przeznaczyła na zwalczanie epidemii. Dostaliśmy bardzo dużo, najwięcej z wszystkich państw członkowskich. Ale wyraziciele dobrej zmiany przekonują, że ani centa. Jeżeli z oficjalnego przelicznika wielkości wynika, iż bardzo dużo to nic, trudno się dziwić wielu stwierdzeniom.
Także rozmowy Borysa Budki z Jarosławem Gowinem jest teraz łatwo ocenić. Były wicepremier ma wątpliwości, czy propozycje Koalicji Obywatelskiej są zgodne z Konstytucją i proponuje ją zmienić. Koalicja zaś chciałaby wprowadzenia teraz stanu klęski żywiołowej i przesunięcie wyborów na przyszły rok.
Pan premier Gowin się jednak zgodził, że wybory powinna organizować PKW a nie rząd czy poczta i to jest bardzo dużo. Wystarczy sobie jednak uprzytomnić ile w oficjalnym rozumieniu oznacza 13 miliardów w zestawieniu ze zwrotem “bardzo dużo”, aby zrozumieć, jak wiele nadziei niesie wyrażenie zgody na rzecz wydawałoby się oczywistą.
Czyli ciągle mamy podwójną rzeczywistość i przekroczenie jej granic nadal wymaga odwrócenia znaczeń.

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Ekspiacja

Do Ameryki poleci z Polski ekipa wojskowych lekarzy, aby tam pomagać w zwalczaniu pandemii. Amerykanom nie pomogą oni w sposób zauważalny, nam lekarzy brakuje.
Obdarowani zaś sojusznicy będą mieli trudną sytuację. Mogą robić dobrą minę do złej gry i przyjąć niezbyt potrzebną pomoc albo w trosce o interes alianta odesłać ją tam, gdzie jest bardziej chyba przydatna, do Polski. I tak źle i tak niedobrze.
Wisła wysycha. Czeka nas susza. W tym roku będzie bardziej dotkliwa, niż była w ubiegłym, bo po raz trzeci z kolei należycie się nie odnowiły zasoby wód podziemnych i ich poziom znowu się obniżył. Tymczasem władze, zamiast wdrażać programy oszczędzania wody, są zajęte wymuszeniem wyborów.
Na siłę chce się doprowadzić do reelekcji najgorszego prezydenta ze wszystkich w trzydziestu latach istnienia III Rzeczypospolitej [Newsweek]. Bez stanu wyjątkowego, bo nie da się w nim prowadzić kampanii. A teraz można? [Krzysztof Luft].
No i mamy pomysł żywcem ze średniowiecza. Przynajmniej w Wysokiej Mazowieckiej, gdzie proponowano oznaczać domy sąsiadów, zarażonych koronawirusem. To dalszy krok dyskryminacji wobec dotychczasowego hejtowania medyków, zaangażowanych w leczenie ofiar epidemii oraz próba usankcjonowania tego procederu. Starosta rzeczonej miejscowości wycofuje się wprawdzie z pomysłu, który jednak zgłosił wojewodzie.
Mamy festiwal sprzeczności. Dopóki to występuje w polityce wewnętrznej, jakoś się można łudzić, że rzecz dotyczy tylko osób z “wyższej jakby półki”. Kiedy jednak wychodzi w świat, zaczyna dotykać wszystkich. Przecież to nasz rząd. Nasz więc wizerunek.
Rzeczywiście Prezesa musiał ktoś bardzo skrzywdzić, skoro tak intensywnie odczuwa potrzebę upokarzania “uzależnionych od siebie” [Marek Migalski] chociażby poprzez dezawuowanie elit wyzwalając żenujące zachowania rodaków. 

niedziela, 19 kwietnia 2020

Szecherazadyzm

Wojewoda, traktujący personel medyczny jak dziedzic pańszczyźnianych chłopów, srogością nadrabiał zaniedbania swojej ekipy. Nie przewidziała ona możliwości przeniknięcia zarazy do domów opieki społecznej. We właściwym czasie nie skontrolowała więc liczby zatrudnionego tam personelu oraz nie doprowadziła do skorygowania systemu ich ochrony przed morowym powietrzem.
Teraz więc, po przerzedzeniu pracowników przez zachorowania, pielęgniarki z zewnątrz miały się pod groźbą drakońskich kar opiekować starcami. Wezwania otrzymały nawet osoby pielęgnujące swoje dzieci w wieku niemowlęcym. Po medialnej awanturze jacyś ministerialni rzecznicy przepraszają, wojewoda anuluje nieodwołalne jakoby kary i wyraziciele władz usprawiedliwiają mocodawców, którzy ich zdaniem uczą się rządzić. Jeszcze po pięciu latach.
W rezultacie chyba niedostatku wiedzy wielu medyków bezprawnie “wzięto w kamasze”. Jakoś na razie nie słychać o ich uwolnieniu oraz o zaniechaniu śledztw, jeszcze przedwczoraj grożących opornym opiekunom.
Pewnie z rzeczonej nieświadomości "jednoimienny" Szpital Marynarki Wojennej w Gdańsku nie przyjął starców z pobliskiego DPS, zakażonych koronawirusem . A został on wytypowany do leczenia takich osób i dysponuje stu osiemdziesięcioma odpowiednimi miejscami. Odwołano za karę szpitalnego komendanta, ale seniorom upokorzenia i niepewności losu nikt nie cofnie.
Dzięki takim zdarzeniom suweren może mieć pogląd, jak jest traktowana jego godność przez tych, którzy ogólnie go mają za “głupi lud”, ale dali mu 500+. Chwała się też należy wolnym mediom.
Cała zaś wspomniana srogość psu na budę się nie zda. Zarazę bowiem można pokonać testami, sprzętem, organizowaniem pracy, nie policją. Tak to widzą lekarze. Ale kto by tam słuchał "procederników"?
Władzę się najwyraźniej u nas posiadło nie do tego, aby służyć podwładnym. Ma się ją chyba, aby budzić strach. Ten bowiem zapewnia święty spokój od pospólstwa. I poważanie. To ostatnie jest szczególnie cenne dla kogoś, komu go brakowało.
Orientalne zaś traktowanie obowiązków przez urzędników też się do tego przyczynia, że jesteśmy wschodnim zaściankiem na Zachodzie. Szczęśliwie chyba jednak dla Europy Wschodowi również przypisujemy niższość. Ale to raczej dla wyznawanej tam religii, nie sposobu sprawowania rządów.

sobota, 18 kwietnia 2020

Przedmurze

Profesor Kuźniar w rozmowie z Justyną Koć, przeprowadzoną w redakcji Wiadomo.co, jest bezlitosny: Polska polityka rzeczywiście w kontekście tego, co się dzieje na świecie, pokazuje się jako niesłychanie prowincjonalna, zaściankowa, poza głównym nurtem debaty, która przecież toczy się na świecie. Chodzi o szersze znaczenie tej epidemii i jej konsekwencji dla państw, stosunków międzynarodowych, bezpieczeństwa, globalizacji. Jest cały szereg zagadnień, które są już dyskutowane. To, że my głównie skupiamy się na tym, co narzuca obóz rządzący, czyli wybory, i co jest bardzo deprymująco niskie, a przy tym zakłamane, to wyłącza nas rzeczywiście z tej debaty światowej. Wyjątkiem są nasze niezależne ośrodki myśli, ale polska polityka nie nawiązuje z nimi kontaktu.
A tu pospolitość skrzeczy [Wyspiański]. Za 7 dolarów nadal można w Internecie kupić bazę danych, zawierającą między innymi adresy i numery telefonów polskich prokuratorów i sędziów. Wszystko wbrew zapewnieniom, że władze robią, co mogą, aby temu zapobiec. Jej modus operandi najlepiej charakteryzuje dziekan Krakowskiej Izby Adwokackiej, pisząc: Po wielu dniach milczenia Minister Sprawiedliwości nie mówi jak w czasie epidemii zorganizować prace sądów. Nie tłumaczy skandalu z wyciekiem danych osobowych w KSiP i w jaki sposób wykona orzeczenie TSUE tylko pomawia opozycje o narażanie Polaków na śmierć.
To też charakteryzuje metody dobrej zmiany Nic dziwnego, że Ryszard Petru stwierdza, iż To jak Polska odmroziła gospodarkę tak nikt jeszcze nie odmroził. Łukasz Warzecha pisze, że Przecież to są jakieś jaja. Biznes na ostatnich kroplach benzyny czeka na jakikolwiek konkret, a władzuchna łaskawie otwiera lasy. I zero terminów w sprawie znoszenia zakazów dla biznesu. Trwa bezprawny zakaz przemieszczania się.
Jesteśmy prowincją. I prowincjonalne mamy problemy. Pozostajemy poza głównym nurtem rozwoju cywilizacji. Kiedy na krótko się nam uda włączyć w światowy rozwój, spycha nas z niego balast parafialnych problemów, wynikłych z przaśności. Ale w dewocyjnym przekazie okazuje się, że jako jedyni prawomyślni jesteśmy lepsi od Zachodu a we wschodnie odmęty się nie rzucamy, bo oni są innej wiary. Jak to dobrze, że Cyryl z Metodym nie zdążyli do nas dotrzeć przed Dąbrówką. Chociaż Targowica dowodzi, że i tutaj nie ma konsekwencji. Jesteśmy zatem podgrodziem raczej, niż przedmurzem.
Ale towiańszczyzna nadal święci triumfy. Politykę historyczną więc mamy równie godną podziwu, jak dbałość o zasady a nawet odmrażanie gospodarki.

piątek, 17 kwietnia 2020

Szermierka

— Tych zachorowań nie ma tak wiele… na dzień dzisiejszy… bo społeczeństwo jest zdyscyplinowane, a kara może wynosić nawet 30 tysięcy złotych — tak mniej więcej sukcesy naszych epidemiologów tłumaczył przedstawiciel policji.
— Tych maseczek nie musimy nosić w niektórych okolicznościach, ale czy rzecznik Ministerstw Zdrowia się do tego dostosował, nie wiem — tak z grubsza przepisowo zamaskowany a wspomniany już policjant komentował konferencję prasową urzędnika, który na konferencji prasowej bez maski wystąpił przed gmachem swojego ministerstwa. Twierdził tam, że jakiś paragraf jakiegoś przepisu go zwalnia od zasłaniania ust i nosa.
Natomiast dobra zmiana znowu dokonuje wolty. I to nie tylko przyjmuje niektóre poprawki Senatu dla tego, co nazwała tarczą antykryzysową. Idąc też za... Jarosławem Gowinem proponuje zmianę Konstytucji, wydłużenie kadencji prezydenta do 7 lat i rezygnację z wyborów majowych, do przedwczoraj jej zdaniem niezbędnych.
Profesor Sadurski taki zwrot uważa za przejaw szaleństwa. Profesor Matczak zaś doradza iść dalej. — Proponuję zmienić Konstytucję, dając polskiej reprezentacji piłkarskiej dwa następne udziały w ME, Robertowi Kubicy dwa następne sezony w Formule 1, a sędzi Przyłębskiej wygraną w dwóch kolejnych edycjach Top Chief. Może i nie fair wobec konkurentów, ale papier przyjmie wszystko — pisze na Twitterze.
To nie koniec zaskoczeń. — 28-letni prawnik bez wykształcenia finansowego, który nie dostał się do Sejmu z list PiS, ma być wiceministrem finansów i ... głównym rzecznikiem dyscypliny finansów publicznych. Właściwy człowiek na właściwym miejscu — pisze Renata Grochal. — 29-latek wiceministrem finansów. Program pierwsza praca w natarciu! — komentuje Roman Giertych. Tomasz Lis uspokaja pisząc, że Bardziej niż wiceminister z twarzą dziecka, przeszkadzają mi prezydent i premier, którzy stracili twarz.
Wszystko razem się składa na obraz zamieszania, w którym najgorzej się chyba czuje policja, stróże prawa. Jak to wyjaśnia Ryszard Kalisz, jest zmuszona do obrony przepisów sprzecznych z Konstytucją. Wszak ograniczenia wolności, nałożone dla ochrony przed epidemią są możliwe dopiero po ogłoszeniu stanu wyjątkowego.
Prezes więc niezmiennie realizuje swój cel, stale pozostając w centrum uwagi. I publiczność go nie zawodzi. No i znowu części swego otoczenia wymierzył piękną fintę w sam środek nosa. Bo i też paskudnie się panoszyli.
Turniej więc trwa, coraz bardziej jest chyba zabawny. No i zwroty w akcji zawsze poprzedzają znaczniejszą woltę.

czwartek, 16 kwietnia 2020

Ewolucjoniści

Errare humanum est.
Jedynie słuszna telewizja pokazała zdjęcie dokumentu, który miał być dowodem na to, że Prezes osobiście kupił złożone potem na grobach wieńce i zapłacił gotówką. W taki sposób próbowano dezawuować wszelkie doniesienia przeczące twierdzeniom, że było inaczej. Tyle tylko że pokazany papier nie jest ani fakturą, ani paragonem, właśnie z powodu jednoczesnego przypisania mu cech charakterystycznych dla obu takich kwitów.
Jeden z kandydatów na prezydenta złoży doniesienie do prokuratury na domniemanych sprawców fałszowania podpisów na listach poparcia jego kandydatury. Fałszerstwa bowiem dokonano poza jego wiedzą. Wedle mediów w przedsięwzięcie miała być zaangażowana cała ekipa złożona z Ukraińców, Białorusinów i Rosjan, którzy jakoby kopiowali dokumenty z nazwiskami. Rzecz podobno została ujawniona przez jednego z uczestników procederu.
Jak w Prima Aprilis na podstawie ustaleń Haeckla stwierdził Stefan Niesiołowski, człowiek w okresie płodowym przechodzi wszystkie ogniwa ewolucji, niosące ze sobą cechy niższych stworów, poprzedzających wzrastającego embriona. Niektóre z niepotrzebnych później elementów zanikają, jak na przykład skrzela, ale inne, mniej znaczące pozostają i są dostrzegalne już w dorosłym osobniku. Stąd niektórzy politycy mogą przypominać wyżły, szczury albo nawet wieprze. To zaś zdaniem pana Stefana ma też odzwierciedlenie w ich charakterze.
Ciekawe by było od czego mogą swoje skłonności dziedziczyć niezręczni manipulatorzy. A może, o dziwo, to już czysto ludzka przypadłość?

środa, 15 kwietnia 2020

Pomyłki

Szaleństwo to powtarzanie tego samego w oczekiwaniu innych rezultatów [Einstein].
— Jeśli transfery gotówkowe wprowadzane są kosztem zaniedbań w usługach publicznych, takich jak oświata i ochrona zdrowia, mogą mieć skutek dokładnie odwrotny do zamierzonego – zamiast zmniejszać nierówności, będą je zwiększać — stwierdza Łukasz Pawłowski autor “Drugiej fali prywatyzacji”.
Trudno temu zaprzeczyć. Obdarowani bowiem za pośrednictwem dobrozmiennych programów ludzie, których przedtem nie było stać na kształcenie dzieci w prywatnych szkołach lub takież leczenie, po otrzymaniu wsparcia tam się też ze swoimi potrzebami udadzą, wzmacniając kondycję kapitalistów, skądinąd wstrętnych socjalistycznej władzy.
Kiedy Leszek Balcerowicz rzekomo uwłaszczył nomenklaturę, oddał jej nierentowne molochy, które natychmiast upadły. Zgodnie bowiem z wyuczoną w komunie ekonomią większość nowobogackich kapitalistów zamiast dbać o zbyt produktów, natychmiast zaczęła zabiegać o powiększenie majątku trwałego. Koszta ich wyrobów rosły a ceny malały wskutek zagranicznej konkurencji. Nowi właściciele rychło się stali nie tylko bezrobotni, ale też zadłużeni.
Teraz dobra zmiana w newralgicznych obszarach, ochronie zdrowia i szkolnictwie wzmacnia prywatny sektor, działając wbrew własnej ideologii. Kiedy jeszcze jej polityka historyczna zasadza się na poprawianiu przeszłości, działanie na własną szkodę jest tym bardziej widoczne. Dobrze opłacany historyk nie będzie przecież powtarzał “kazionnych” bzdur o przewadze cierpienia nad pracą organiczną.
Promowana teraz bohaterszczyzna, którą tak potępiała komuna miała swój sens w latach niewoli. Gwarantowała utrzymywanie zaborców, okupantów i komunistów w stanie napięcia i konieczności popełniania błędów. Kiedy jednak odzyskaliśmy wolność, stała się oczywistym kamieniem u szyi. Nie pozwala na rzeczową ocenę faktów, uniemożliwia zatem wyciąganie prawidłowych wniosków z własnej przeszłości.
Stąd na przykład zamiast skłócać Polaków, lepiej im pokazać, jak swary wpłynęły na naszą suwerenność w XVIII wieku. Tego nie jest w stanie zrobić upolityczniona szkoła, trapiona w dodatku płacowymi problemami, skutkami negatywnej selekcji i tym wszystkim, co już widzieliśmy w czasie komuny.
Powtarzanie więc woluntarystycznych posunięć realsocjalizmu nie może się skończyć lepiej od bankructwa Peerelu. Nawet wtedy, kiedy się je nazwie dobrą zmianą. Przecież już przed zarazą było widać inflację, jaką ona rozpędza.

wtorek, 14 kwietnia 2020

Byczość

Trudno zaprzeczyć, że ci, którzy się troszczą o nienarodzonych, za nic mają żyjących i narażają ich na skutki zjadliwości koronawirusa.
Narodzeni dopiero podczas majowych wyborów otrzymają swoją możliwość sprawdzenia własnej odporności na zarazki, pięć dni pono siedzące w papierzyskach. Najważniejsi zaś z nich mieli już do tego okazję w czasie obchodów dziesiątej rocznicy katastrofy smoleńskiej - osiemdziesiątej katyńskiej nie obchodzono.
Prezes podczas uroczystości zadekretował, że "tu żadnego wirusa nie ma" i wraz ze świtą zachował się w sposób zakazany pospólstwu. Szary bowiem Polak jest karany za gromadzenie większej liczby osób od pięciu. Nawet proboszcz z Podkowy Leśnej ma stanąć przed sądem, bo na nabożeństwie zebrał siedemdziesięciu wiernych.
Preześne postępowanie obudziło zastrzeżenia także zwolennika dobrej zmiany. Łukasz Warzecha pisze, że Ujawniła się na TT grupa, która uważa, że skoro jest epidemia, to rząd czy policja mogą łamać prawo. Teraz ujawnia się grupa, która uważa, że dziennikarze nie powinni w czasie epidemii zadawać pytań ministerstwom, bo to "zawracanie dupy". Ciekawe, co będzie następne.
Bo szary Polak ma podziwiać władzę za to, że ona bez względu na niebezpieczeństwo składa wieńce pod pomnikiem. Poza tym czci powstania i wyklętych za walkę o wolność. W czasach “Solidarności” jej wyraziciele nie bardzo się wprawdzie mieszali w takie rzeczy, a jak już, to w lewicowym raczej nurcie ruchu. Ale to furda, dobra zmiana wielbi bohaterów, ma zatem ich cechy i przyznaje je lepszemu sortowi, odmawiając zdradzieckim mordom.
Ale chociaż władza nie bardzo sobie radzi, to i tak "takiego rządu zazdrości nam cały świat", jak sarkastycznie Bartosz Wieliński w Wyborczej powtórzył greps dobrozmiennej propagandy. Przecież będziemy mieli milion autostrad, tysiące lotnisk, czy nawet rzędy samochodów elektrycznych jak stąd do Afryki. No może od Radomia. Inni jeszcze gorzej sobie radzą. A za Tuska, to nawet jednego przekopu nie zaczęli.
Czyli życie jak w Madrycie to może nie jest, ale jak w San Escobar to chyba tak.

piątek, 10 kwietnia 2020

Konfekcja

Chyba nie kupimy “Condora”. Ratuje nas niemieckie państwo, które znacjonalizuje wakacyjne linie. LOT więc nie upadnie.
Na ochronę zdrowia wydajemy mało. Jeżeli przed zarazą państwowa spółka chciała zapłacić za zbankrutowanego “Condora” 2,5 miliarda a na propagandę poszły dwa miliardy złotych, to szkoda, że wtedy nie uposażono dodatkowo medyków. Wszak nie tylko wywiad amerykański, ale i polski od listopada ubiegłego roku ostrzegały o kryzysie, nadchodzącym z powodu zarazy.
Jeżeli zaś chodzi o pomoc gospodarce, czyli o przedsięwzięcie szumnie nazwane tarczą antykryzysową (o helikopterze z pieniędzmi wstyd wspominać) to należy je uwolnić od biurokracji. Z powodu epidemii na zwolnionych obrotach pracują również urzędy. Zmuszanie przedsiębiorców do wypełniania formularzy, w dodatku opisanych swoiście ezopowymi terminami, nie ma wielkiego sensu. Pomoc i tak przyjdzie za późno.
Jeżeliby rzecz miała być skuteczna, trzeba by firmom odroczyć składanie danin. Jednocześnie należałoby im dać możliwość wystąpienia o anulowanie powstałego tak długu. Oczywiście gdyby spełniały te warunki, które teraz upoważniają do otrzymania pomocy. Każdy sam by decydował, co mu się opłaca, płacić teraz, czy później.
A już na pewno bezwarunkowo należy skończyć z wymyślaniem absurdalnych nazw dla pozornych przedsięwzięć. Nie tylko dla nich zresztą. Błędy dostatecznie kompromitują tych, co je popełniają. Nie trzeba już gaf wspierać komizmem napuszonych określeń. I tak przecież widać, że król jest nagi.

czwartek, 9 kwietnia 2020

Nierzeczywistość

— Polska zostaje zobowiązana do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów krajowych dotyczących właściwości Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w sprawach dyscyplinarnych sędziów. Podnoszone przez Komisję (Europejską - red.) zarzuty dotyczące stanu faktycznego i prawnego uzasadniają zarządzenie środków tymczasowych — podała Interia.pl.
— TSUE nie ma kompetencji do oceny, ani tym bardziej zawieszania konstytucyjnych organów państw członkowskich. Dzisiejsze orzeczenie jest uzurpacyjnym aktem naruszającym suwerenność Polski — konkluduje na Twitterze nasz wiceminister sprawiedliwości.
No i mamy to, co od dawna było wiadome. Jeżeli wiceminister wyraża oficjalny pogląd, teraz albo TSUE nałoży kary pieniężne na kraj zmagający się z epidemią, albo poprzestanie na jałowych utyskiwaniach. W pierwszym wypadku będzie mu można przeciwstawić praworządność narodu, który nie bacząc na morowe powietrze robi wszystko, aby zgodnie z wymogami swej Konstytucji dotrzymać terminu wyborów. W drugim wypadku będzie tak samo i Unia tym bardziej będzie przedstawiana jako bezsilna i kończąca swój byt plutokracja.
Dobra zmiana ma zakładników. Cały naród. I żadne płacze i żadne krzyki nie przekonają nas, że białe jest białe a czarne jest czarne. Tylko co na to powie elektorat, który w przeważającej części nie tylko nie chce wyborów, ale także nie kwapi się do polexitu?

środa, 8 kwietnia 2020

Egalitaryści

Posłanka, która w Tarnowskich Górach zdalnie i bezpiecznie zagłosowała za ustawą o korespondencyjnym głosowaniu na prezydenta, zaraz po tym w Warszawie podpisała projekt wariantowy. Wedle niego wszyscy, nie bacząc na zarazę, będą się musieli osobiście udawać do miejsc składania oświadczeń o przedłożeniu przyniesionej przez siebie karty.
Należy przypuszczać, że rzeczoną parlamentarzystkę przeniesiono do Warszawy wraz z kopułą ochronną, czyniącą ją niewidzialną także dla wirusów. Przecież nikt nie naraża podległych sobie osób na ryzyko zarażenia. Rozwiązano by więc w dobrej zmianie problem bilokacji, ale wyborcom by się skąpiło korzystania z jego dobrodziejstw?
W ogóle to raczej podróże w czasie są jakby częstsze w naszej praktyce politycznej. Ministerstwo Zdrowia uzupełniło wczoraj swój poprzedni raport o liczbie zakażonych w województwie mazowieckim. Okazuje się, że w pierwotnej wersji dokumentu pominięto 182 chorych. Nic dziwnego, że oficjalne doniesienia nie budzą zaufania.
Oddanie przez posła Szumowskiego głosu za ustawą o korespondencyjnych wyborach, kiedy jako minister zaleca wszystkim siedzenie w domach, byłoby dowodem, że władza rozwiązała też problem ewentualnego przenoszenia się wirusa za pośrednictwem korespondencji. A to również nie jest możliwe.
Od piątego już marca na stronach KPRM widnieje projekt rozporządzenia o zasadach "szczegółowego zakresu oraz warunków udzielania świadczeń opieki zdrowotnej przysługujących najważniejszym osobom w państwie”. Okazuje się, że "osobom uprawnionym przysługiwać ma prawo do: podstawowej opieki zdrowotnej, ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, leczenia szpitalnego, rehabilitacji leczniczej, leczenia stomatologicznego, ratownictwa medycznego i pomocy doraźnej”. “Niezwłocznie”. Także członkom ich rodzin. A to przecież poprzednicy dobrej zmiany mieli dzielić Polaków na równych i równiejszych. To co się dzieje?
Pozostaje więc otwarty problem zdrowia i życia Polaków, które musi być najważniejsze dla ekipy stawiającej na pierwszym miejscu wartości. Czyżby się coś w tym względzie miało zmienić?

wtorek, 7 kwietnia 2020

Ukoronowanie

— Sztempu Prezesowi zadali — tak by rzecz skomentował Tońcio, szczery batiar z przedwojennej Wesołej Lwowskiej Fali. Sejm bowiem w pierwszym podejściu odmówił głosowania nad preześnym projektem głosowania za pośrednictwem listonoszy. Okazało się, że werbownicy “przekonali” część gowinowców, ale nie wszystkich.
Ręcznie już 10 maja wybierać się nie da, bo wczoraj minął termin na organizację komisji wyborczych w obwodach zamkniętych. W ferworze spiętrzania epitetów przeciwko oponentom zapomniano o tym najwyraźniej i teraz taka wtopa.
Ponieważ wicepremier Gowin nie uzyskał zgody od Prezesa na próbę przesunięcia wyborów prezydenckich o dwa lata, staje się zwykłym posłem. Teraz więc będziemy mieli dwóch takich… szaraków. Wydaje się, że trwale do siebie nieprzekonanych.
Rezultat jednak jest taki, że w wyniku odrzucenia południowego projektu listownie nie zagłosujemy. Wedle więc dobrozmiennej praktyki zaproponowano wariant wieczorny. Zawarto w nim też karę trzech lat więzienia za bojkot takich wyborów. Nic dziwnego, że jak mówił poseł Śmiszek, w Sejmie było tymczasem słychać trzask łamanych kręgosłupów. Skutek osiągnięto. Ale sztemp był. I poszedł w świat.
Dotąd reżimy trwały do pierwszego upokorzenia wodza. Potem wszystko się już sypało. Teraz w dodatku opozycja przejęła “narrację” dobrej zmiany i przerzuca się coraz to bardziej barwnymi określeniami tuzów ekipy rządzącej. Więcej, podpuszczają Andrzeja Dudę, aby również się przeciwstawił Prezesowi.
Rządowi zaś politycy, broniąc swej pozycji powoływali się wczoraj na poczucie odpowiedzialności za państwo. Zaczęli zaraz po tym, jak przegrali południowe głosowanie nad swoim projektem, który w Bawarii się fatalnie sprawdził w warunkach epidemii. Zaiste, nie łatwo w takiej sytuacji znaleźć sensowny przekaz dnia.
Trudno. “Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało” [Wolter].

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Proza

Z ekranu płyną dramatyczne doniesienia o braku sprzętu ochronnego w szpitalach i mdlejących z przepracowania pracownikach szpitalnych oddziałów zakaźnych. Co szósty zarażony koronawirusem to członek personelu medycznego.
Z oficjalnych zaś doniesień wynika, że medycy roznoszą zarazę przez swoją lekkomyślność. Przedwczoraj sugerował tak wiceminister. Dzień później jego szef dodał, że “dostarczamy sprzęt, a on gdzieś znika”. Pierwszy próbował przeprosić, drugi nie. Obaj twierdzą, że mają sukcesy.
Znowu więc mamy tajemniczy spisek, tradycyjnie gnębiący dobrą zmianę i utrudniający jej pracę. Rzecz przejawiała się w każdym czasie i na każdym polu działania PiS-u. W obliczu zarazy, czyli największego zagrożenia krytyczni wobec obecnej ekipy rządzącej komentatorzy są jednak bezlitośni dla twórcy teorii istnienia nienazwanych sił.
Cezary Michalski uważa więc, że “Zachowanie Jarosława Kaczyńskiego w dniach epidemii każe sformułować dość oczywiste pytanie. Czy prezes PiS jest politycznym psychopatą (gdyż jego zachowania, w tym kliniczny wręcz brak empatii wobec rządzonych przez niego obywateli, przekroczyły już granicę „politycznego pragmatyzmu” czy nawet cynizmu)”?
Nie ma tam nic o elemencie animalnym i zdradzieckich mordach, ale i tak słuszni komentatorzy uznali podobnie słowa w wypowiedzi Tomasza Wołka za haniebne.
Wirus odebrał dobrej zmianie korzystne warunki zewnętrzne a nadchodzący kryzys ujawnił nicość polityki, uprawianej za pomocą coraz cięższych obelg. Nawet jeśli je miotali politycy pozostający w patriotycznym anturażu. Nic dziwnego, że teraz są bezradni wobec własnego sposobu prowadzenia dyskursu. Jak się modnie mówi: narracji.
Teraz bowiem trzeba być racjonalnym a nade wszystko odpowiadać za skutki swoich poczynań. Może nawet powołać ponadpartyjny rząd fachowców. A tu… układ.

niedziela, 5 kwietnia 2020

Target

Na wybory można iść, do lasu nie. Chyba że na polowanie. Ewentualnie można iść na pocztę. Zwłaszcza że jej nowy prezes już nas bronił przed obcą napaścią. I skutecznie. Wszak nie napadli. To i w kolejkach do okienek pocztowych ochroni nas przed wirusem. Zwłaszcza że minister, co to w zwalczaniu epidemii o wszystkim decyduje przekonał najbardziej niezależnego wicepremiera, że stan wyjątkowy nie jest mu potrzebny do zwalczania epidemii.
W tej sytuacji nic dziwnego, że najważniejsze są wybory. Nawet nie jakiś tam gender czy inny LGBT. Wszak zabezpieczenie do zwalczania epidemii posiadamy (sic!). Dlatego pewnie nie testuje się medyków na nosicielstwo. Zdaniem często występującego w mediach wiceministra - za które próbował przepraszać - przenoszą oni wirusa w wyniku swojej nonszalancji. Nad gospodarką zaś lata już helikopter z pieniędzmi, co to nam ich Unia nie dała. To się też zgadza z ogólną polityką dobrej zmiany, dla której najważniejsze zawsze były sprawy ...dobrozmienne.
Tymczasem epidemia u nas przyspiesza, idąc w tym względzie pod rękę z inflacją. Na jesieni więc możemy mieć nie tylko strach przed śmiercią, ale i szansę na przedłużenie życia za pomocą głodówki. Ona bowiem tak właśnie działa. Wystarczy zapytać byle fakira. Tyle że prawdziwi są raczej w Indiach, a podróże zagraniczne wstrzymano.
W nieodległym od Dekanu Iranie ajatollahowie uznali udział w pielgrzymkach jako najpewniejszy sposób pokonania zarazy. I teraz mają co zwalczać. Jeszcze w ubiegłym tygodniu co 10 minut umierał tam pacjent. U nas arcybiskup nawołuje do zawieszenia rywalizacji politycznej w obliczu epidemii, ale równocześnie znany ksiądz mówi, że “Bóg żadnych wirusów nie rozprzestrzenia”. Nabożeństwa są wprawdzie odbywane w TV, ale wbrew poprzednim obostrzeniom a zgodnie z najnowszymi zarządzeniami od Wielkiejnocy w kościołach będzie mogło jednocześnie przebywać 50 wiernych.
Stan wyjątkowy nie jest więc potrzebny, wybory zaś owszem. Jesienią się bowiem okaże, że dobra zmiana nie była jednak tak wspaniała i ewentualny wynik przeprowadzonych wtedy głosowań musi być dla niej zły. Wszak każdy zabiega o to, co dla niego najważniejsze.
— Bo to co nas podnieca, to się nazywa kasa, a kiedy w kasie forsa, to sukces pierwsza klasa — śpiewała kiedyś Maryla Rodowicz. — Obyśmy tylko zdrowi byli — mówi ludowe porzekadło. Ale i artystka i lud nie mają tu racji.
Waaadza. To jest to.

sobota, 4 kwietnia 2020

Marzenie

Jak sen jaki złoty [Słowacki].
Wewnątrz może być najwyżej tylu kupujących, ile wyznacza trzykrotność liczby zainstalowanych tam kas. Czyli nareszcie wróciły kolejki przed sklepami. Knuć się w nich nie daje, bo odstępy między czekającymi mają być dwumetrowe. Ale wróciły też typowe dla tamtych czasów postaci.
Jakby żywcem wyjęta z opisu Mariana Brandysa z początku lat osiemdziesiątych, strojna w mohery, krótkonoga, zażywna jejmość sięga do niegdysiejszej sztuczki: ja nie kupuję, zapytam tylko, czy jest szynka. I próbuje się dostać do środka. Stojąca w drzwiach rachmistrzyni, regulująca ruch rzuca jednak krótkie “jest” i podstęp pada w zarodku.
Elegancka pani głośno wypowiada do telefonu kwestie, z których wynika, że rozmowa jest prowadzona z koleżanką z zagranicy. Po pewnym czasie żegna się wylewnie, chowa komórkę do torebki i teraz zabija czas wydawaniem kolejnych poleceń małżonkowi, zajętemu dotąd rozplątywaniem jakichś opakowań.
Ten gorliwie się stara wypełnić polecenia, wydawane tonem, który by przyniósł zaszczyt głosicielowi zalet pożyczki o niezwykle korzystnej RRSO. Zagląda więc nieszczęsny przez szyby, aby stwierdzić, czy dużo ludzi jest w środku, sprawdza czy ma złotówkę na wózek, czy długa jest kolejka za nimi itd.
A tak się męczyli. Dopiero koronawirus przywrócił peerelowski sznyt. Oczywiście po uwzględnieniu obecnych warunków technicznych. Jeszcze tylko niedziele czynu partyjnego, w kościołach oczywista oczywistość i wszystko by było jak dawniej. Wypadło by jak kompromis Jarosława Gowina w sprawie odłożonych wyborów, który nagle się zaczął podobać Prezesowi.
I wszystko jak w góralskim dowcipie o ceperskim określeniu rzyci, "tyz piyknie".

piątek, 3 kwietnia 2020

Prędkości

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie jak go wskrzesić [Einstein].
W kraju epidemia, gospodarka staje, a narada najwyższych gremiów państwowych, bez żadnego trybu odbywana na Nowogrodzkiej zajmuje się wyborami, których reguły ustala się na sześć tygodni przed ich terminem. Wbrew Konstytucji. Czy nie dlatego, że pewne ich przegranie, kiedy by były zgodne z normami, oznacza utratę władzy i rozliczenia? A może chodzi tylko o danie mediom tematu zastępczego?
Ktoś racjonalnie zarządzający sobą kieruje się tym, co najważniejsze. Kiedy jest sterowany emocjami, przede wszystkim próbuje usunąć powody najsilniejszego stresu. Jednym ze sposobów jest tu schowanie głowy w piasek. Pośrednim stanem jest doraźne rozwiązanie, takie, które najprędzej łagodzi symptomy. Stres wtedy na moment przygasa, aby potem tym bardziej wyszczerzyć zęby.
Wydaje się, że niezależnie od ich powodów teraz obserwujemy takie właśnie działania dojutrkowe. Typowe zresztą dla dobrej zmiany. Klajstruje się to, co najbardziej odstaje od rzeczywistości, godząc się na rychłe i znacznie większe pęknięcia. Wszystko w nadziei, że jakoś to będzie. Przecież pracują już nad programem 1000+.
Tymczasem Jarosław Gowin miał oświadczyć, że nie poprze preześnych pomysłów z pocztowymi głosowaniami. Koniec upokorzeń. Wyleci więc z rządu wraz ze swoimi ministrami, bo tak brzmi ultimatum, jakie rzekomo otrzymał od Prezesa. Ale wtedy dobra zmiana pozbędzie się władzy. Taka strata nie bardzo się mieści w wyobraźni prawdziwego dobrozmieńca. Mimo epidemii zatem werbownicy podejmują dzieło. Chociaż i bezpartyjny minister Szumowski również miał być kuszony i również bezskutecznie. Dzisiaj więc się okaże, co się dzieje. Sejm będzie głosował a ministrowie będą oświadczali.
Czas to jedyne, co mamy naprawdę. Zawsze się go wykorzystuje do załatwienia tego, co najważniejsze. A przecież władza to jedyna rzecz boska, dostępna człowiekowi. Co więc jest najważniejsze?
Właśnie.

czwartek, 2 kwietnia 2020

Obawy

Lekarz sprawdza, czy może zakodować w systemie zgon pacjenta z powodu podejrzenia choroby wywołanej przez koronawirusa. Bezskutecznie. Z powodu luki w instrukcji medycy nie potrafią tego zrobić, kiedy śmierć nastąpiła bez przeprowadzenia uprzednio drogiego testu na covid 19. Trudno po przeczytaniu czegoś takiego wierzyć w prawdziwość doniesień o liczbie ofiar epidemii. Szczególnie w niski u nas odsetek zgonów w stosunku do liczby zarażonych. W świecie osiąga to blisko 3%, w Polsce połowę tego.
Zakaz wypożyczania przez samorządy rowerów dla ograniczania rozprzestrzeniania się zarazy nie daje się chyba niczym uzasadnić. Wszak wirusy, najbardziej nawet złośliwe nie mnożą się na drodze cyklistów. Może osiadają na kierownicach, ale kiedy tak, to również by należało zakazać dotykania poręczy, klamek, wszystkiego, z czym się styka znacznie więcej ludzi niż ich chwyta za kierownice miejskich rowerów.
Urzędujący w biurze przy Nowogrodzkiej w Warszawie Jarosław Kaczyński zwolniony z całego mnóstwa politycznych rozstrzygnięć ma mnóstwo czasu. Produktem samotnego siedzenia stała się jedyna rzecz, z którą jest dziś kojarzony: upór, aby jednak przeprowadzić wybory prezydenckie 10 maja — pisze Piotr Zaremba. Dążenie do wyborów, których się nie da zorganizować przy zachowaniu ograniczeń władzy jest dziwaczne. Zwłaszcza że jeszcze niedawno wyraziciele “obozu patriotycznego” dowodzili, iż korespondencyjne głosowanie jest nazbyt narażone na fałszerstwa, aby do niego dopuszczać.
Wobec zamiarów organizowania komisji wyborczych przez wojsko Tomasz Lis zapowiada, że nie weźmie udziału w “wyborach pod lufami”. Może nazbyt ekspresyjnie to wyraził, ale podczas epidemii głos rozsądku nakazuje zostać w domu. Kto zresztą uzna wynik wyborów organizowanych w wyjątkowych warunkach za równorzędny z uzyskanym w normalnym trybie?
Dziwne mamy czasy. Nic teraz nie jest wykluczone. A przecież byliśmy przedmurzem, dawaliśmy światu przykład, moglibyśmy chyba liczyć na odrobinę względów od losu.

środa, 1 kwietnia 2020

Tajemnice

Wedle Süddeutsche Zeitung Kaczyński wykorzystuje koronawirusa do zdobycia władzy absolutnej. Stwierdzenie to oburza dobrozmiennie usposobionych komentatorów. Tymczasem nasz polityczny autorytet, Viktor Orban właśnie doprowadził do tego, że może nie tylko rządzić dekretami, ale też oponentów na długie lata sadzać do kryminału. Wszystko w trosce o ich bezpieczeństwo przed koronawirusem.
Gdyby nie parcie do wyborów (odrzucono poprawki Senatu) łatwiej by jednak można było wierzyć, że wczorajsze, dodatkowe zakazy wynikają z bezinteresownych intencji dobrej zmiany. Wszak organizacja głosowania w warunkach epidemii nie pozwala nie żywić wątpliwości, czy aby nie chodzi o władzę. Także o zadośćuczynienie tradycji. W tym akurat przypadku tej mało łacińskiej.
Wczoraj jednak nadzieja na przeprowadzenie majowych wyborów doznała jakby ciężkiego ciosu i to z rąk samego premiera. Są bowiem kolejne ograniczenia. Tym razem już bez wątpliwości na poziomie stanu wyjątkowego. Dwa metry jeden przechodzień od drugiego na ulicy, trzech klientów w sklepie na jedną kasę — nareszcie dopadli hipermarkety. Bo jak nie, to nawet odsiadka.
No i Radio Maryja. Jak epidemia jeszcze potrwa, ojciec Rydzyk zapowiada nawet jego zamilknięcie łącznie z dziełami towarzyszącymi. Z braku pieniędzy. Tak by właśnie pośrednio tarcza antykryzysowa, ale i łatwość radzenia sobie z epidemią była poddawana w wątpliwość przez ideologiczne centrum dobrej zmiany.
Aliści kiedy się okaże, że w połowie kwietnia obostrzenia i ewentualne szturmy różańcowe pokonały zarazę, Andrzej Duda w maju, w pierwszej turze zwycięży Marka Jakubiaka i dobra zmiana w glorii zbawcy narodu może osiągnąć konstytucyjną większość w kolejnych wyborach.
To właśnie sugerują Niemcy? Ale przecież to niemożliwe. I całe szczęście.