Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

poniedziałek, 30 listopada 2020

Wymiary

 Władysław Kosiniak-Kamysz usunął ugrupowanie Pawła Kukiza z Koalicji Polskiej i zaczyna się porozumiewać z Szymonem Hołownią. Jego Ruch by dzięki temu mógł uzyskać parlamentarną reprezentację. Ludowcy zaś, uwolnieni od balastu oburzonych roszczeniowców mogą w ten sposób naprawdę rozszerzyć swoje wpływy na miasta.

PiS natomiast zmierza do odwrócenia złych dla siebie tendencji i dla udobruchania(?) Zbigniewa Ziobry zamierza Mariusza Błaszczaka zamiast Mateusza Morawieckiego usadowić na stanowisku premiera. On nie będzie raził dobrozmieńców swym (za przeproszeniem) miękiszoństwem. O potencjalnym następcy premiera mówiono, że on bez pozwolenia Prezesa nawet grzywki sobie nie poprawi.

Dzieje głupoty w Polsce Aleksandra Bocheńskiego zawierają stwierdzenie, że mądra polityka powinna dążyć do polepszenia swego stanu i pogorszenia pozycji konkurentów. Jeżeli tak, to PSL właśnie próbuje poprawić swoje notowania a PiS… na swój sposób realizuje postulat sprawowania stanowiska premiera przez szefa partii rządzącej. Tyle że 70% Polaków nie chce Prezesa nawet jako wicepremiera.

Mamy tu zatem znakomity przykład dla niewielkiego pola manewru, jakie sobie w wyniku własnej polityki zostawiła dobra zmiana. Odpowiada ono rozmiarom panakukizowej przewidywalności.

Czyli jest zerowe.

niedziela, 29 listopada 2020

Praworządni

 Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa [Słowacki].

Organizacja Wigilii dla większej liczby osób niż pięć jest zakazana. A jak się zjawi na niej piętnaście? To też będzie w porządku, jeśli przyszli na przyjęcie organizowane dla ...trzech. Spontanicznie. I tak bierze w łeb cała namaszczona strategia ochrony świętujących obywateli przed wirusem.

Zresztą nawet gdyby prawo zostało sformułowane zgodnie z publicznie deklarowaną intencją ministra, to i tak przekazanie potem wirusa w kościele, podczas pasterki jest bardziej efektywne. Tam nie zakazuje się wiele. Jeśli nawet, to często zakazów nie przestrzega się zbyt gorliwie.

Poprawki zaś do uchwalonej i podpisanej przez prezydenta ustawy covidowej, która dzieli medyków na pierwszy i drugi sort nie udało się przegłosować tak szybko jak tego chciała dobra zmiana. Zdaniem marszałka Terleckiego powodem był późny termin protestu kobiet pod Sejmem, do którego opozycja, przede wszystkim zaś Senat dostosował czas przygotowanej przez PiS dyskusji.

I mamy tu całą dobrą zmianę w pigułce. Kiepsko operuje językiem polskim, jeszcze gorzej logiką, ale miota namaszczonymi zaklęciami z wydajnością maszyny drukującej banknoty. Patriotycznymi wielce oczywista oczywistość zaklęciami.

No i stale ma jakieś kłopoty. Z winy układu. Czyli rządzi opozycja. Wszak kobiety bez specjalnych utrudnień ze strony policji demonstrowały w 102. rocznicę uzyskania praw wyborczych. Także Rondo Dmowskiego przemianowano wtedy na Rondo Praw Kobiet.

Dobra więc zmiana jest w odwrocie.

sobota, 28 listopada 2020

Absurdalia

 Rząd i jego medialni pałkarze w państwie graniczącym z reimperializującą się Rosją, dyktatorską Białorusią i niestabilną Ukrainą wroga widzą w UE, Niemczech, Francji. Paranoja zasługująca na leczenie w zakładzie zamkniętym. Tacy szaleńcy zawsze sprowadzali na nas nieszczęścia. [Marek Migalski]

Od 22 października policja po prostu oszalała [Katarzyna Augustynek. Uczestniczka protestów].

Jeszcze raz o @PolskaPolicja: 100 tys. ludzi, codziennie chroniących nas przed złem i nieszczęściem. Zasługują na wsparcie i szacunek. Wśród tych 100 tys. grupka karierowiczów za pieniądze gotowych bić kobiety. Nie można nimi mierzyć całości: oni są PiSem w policji [Bartłomiej Sienkiewicz].

@MorawieckiM zapowiedział zawetowanie unijnego budżetu dla dobra Unii Europejskiej. Gość lewituje [Krzysztof Luft].

Suwerenność według Kaczyńskiego i Orbana: wzorzec państwa od Putina, pieniądze i dostęp do wielkiego jednolitego rynku - od Unii Europejskiej [Leszek Balcerowicz].

Środowisko medyków także jest dzielone. Walczący z pandemią specjaliści od chorób zakaźnych będą zarabiali o połowę mniej od lekarzy innych specjalności, delegowanych do covidowych szpitali przez urzędników. Prezydent wprawdzie podpisał ustawę, że nie będzie różnicy w płacach i wszyscy otrzymają dodatek, ale PiS ją przegłosował przez pomyłkę. Dlatego premier jej nie ogłosił, pozostając w zgodzie z dobrozmienną praworządnością.

Nawet bardzo emocjonalne komentarze mają swoje uzasadnienie w tym, że absurdy naszej polityki tworzą fatalny wizerunek Polski. Cierpią stosunki dyplomatyczne, handel i bezpieczeństwo kraju, w którym z całą powagą traktuje się obsesje zrodzone i przebrzmiałe kilka pokoleń wstecz. I nie ma wielkiego znaczenia, że władzę posiadła populistyczna mniejszość. Nastąpiło to bowiem w demokratycznych warunkach. My wybraliśmy swoje władze.

W momencie kiedy za sprawą wyborów w Stanach światowy populizm zaczyna być w odwrocie, dziwacznie się prezentują jego ostatnie przejawy w Polsce.

piątek, 27 listopada 2020

Jeszcze

 Rosja chce otrzymać zapis ostatniej przed lądowaniem w Smoleńsku rozmowy telefonicznej Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Rzecz wynika z medialnej informacji, pozyskanej od sędziego Łączewskiego. Zapis ma być w tajnych aktach prokuratury. Zdaniem sędziego jego treść nie zagraża bezpieczeństwu państwa. Nagranie więc może być opublikowane dla uzupełnienia wyjaśnień okoliczności katastrofy.

– Byłem jednym z pierwszych dziennikarzy, który robił wywiad z Jarosławem Kaczyńskim po katastrofie smoleńskiej. Prezes przyznał, że nie naciskał na brata, żeby tupolew lądował. Nie ma co wierzyć w dobre intencje Rosji, ale dla jasności lepiej żeby zapis rozmowy braci został upubliczniony – pisze Jacek Nizinkiewicz.

Utajnienie materiałów w każdej głośnej sprawie otwiera drogę do dywagacji, absurdalnych pomówień i teorii spiskowych. Szacunek dla ofiar tragedii wymaga unikania okazji do niepoważnych oświadczeń. Najlepiej by więc było ujawnić i to nagranie. Przetnie się tak wiele domysłów, pomówień i sensacji.

Moskwa wprawdzie nie chce nam oddać wraku i czarnych skrzynek, ale dopuściła naszych śledczych do nagrań rozmów, prowadzonych przez kontrolerów ruchu z ich przełożonymi. Nie będzie więc łatwo uzasadnić odmowę jej postępowaniem. Najwyraźniej też mamy do czynienia z kolejną odsłoną procesu wykorzystania katastrofy smoleńskiej przeciwko Polsce. Najlepiej w takim wypadku uciec do przodu.

I tak mamy fatalne stosunki z Rosją, ale jednak zależy nam na wraku. Niechże więc nie mają tam kolejnego pretekstu do przedłużania śledztwa.

czwartek, 26 listopada 2020

Powroty

 Nieobiektywni dziennikarze będą wyłapywani przez policję. Więcej, fotoreporterzy, błyskający fleszami mogą być karani dodatkowo. Za atak na funkcjonariusza. Lampy błyskowe są więc ryzykowne. Takie wrażenie stwarzają wypowiedzi niektórych wyrazicieli dobrej zmiany.

Internet zwraca uwagę, że rzecznik policji też jest nieobiektywny a spełnia rolę dziennikarza. Będzie więc musiał sam się spisać i obłożyć mandatem. Kto wie, czy nie będzie zmuszony skorzystać z dawno na naszych ulicach nie widzianej dyskoteki.

Tymczasem Marta Lempart wyklucza ze swoich konferencji wysłanników TVP. Uważa ich bowiem za funkcjonariuszy aparatu propagandy, którym nie przysługują prawa zastrzeżone dla dziennikarzy.

W ogóle informacja zaczyna się przeobrażać na skutek oddziaływania opinii publicznej. Nastolatek przy pomocy licealnej matematyki dowiódł nieprawdziwości komunikatów Ministerstwa Zdrowia. Wobec tego powiatowe Sanepidy mają teraz zakaz publikowania liczb, opisujących przebieg epidemii na swoim obszarze. Można je pozyskać z jakiegoś systemu. Prześmiewcy przypominają, że sistiema to jakiś kozacki sposób zwalczania osób niewygodnych.

Aliści na Stadion Narodowy bez dodatkowych skrótów przyjmują już także takich pacjentów, którzy nie mogą się poruszać samodzielnie. Czyli nie znajduje potwierdzenia kabaretowy dowcip o dopuszczaniu tam tylko zdrowych.

Byczo zatem nadal jest. I ma być.

środa, 25 listopada 2020

Erazmianizm

 PiS głośno zaprzecza temu, że wyjdzie z Unii. Jednocześnie zapowiada blokadę europejskiego budżetu, czyli uniemożliwienie finansowania rozwoju Wspólnoty. Szczególnie zaś w konsekwencji weta bolesna musiałaby dla Brukseli być niemożność pokrycia strat, spowodowanych przez pandemię. Wszystko by się zatem wpisywało w rosyjską strategię rozbijania Unii przez Moskwę. Gdyby groźba była realna.

W razie bowiem wprowadzenia w życie szatańskiego planu dobrozmieńców tylko jedno jest pewne. Polska nie dostanie grosza ponad to, co zapisano w Traktacie. Pozostałe zaś państwa członkowskie zawrą dwustronne umowy z Komisją Europejską na zasadzie finansowania dodatkowych przedsięwzięć, praktykowanej jeszcze przed utworzeniem funduszy strukturalnych i odbudowy, w których ostatnio właśnie dla nas zapisano największe sumy.

My oczywiście też moglibyśmy się ubiegać o dopłaty. Ale tutaj na przeszkodzie stanie nasza niepraworządność. Łamiemy własne prawo. I dobrozmieńcy tego stanu bronią, jak kiedyś Jaruzelski socjalizmu. Jeżeli więc nadal nie będziemy przestrzegali własnej konstytucji, będziemy prześladowali sędziów, kobiety, to tylko w państwie z kryzysem i o kiepskiej infrastrukturze. Więcej, wyśmiewanym w całej wspólnocie. Bo przecież każdy błazen wie, że publika najgłośniej się śmieje z potykania się o własne nogi.

Oczywiście konieczność każdorazowego rozpatrywania wniosku niegdyś by bardzo skomplikowała działalność Komisji Europejskiej. Aliści w dobie komputeryzacji to tylko kwestia opracowania kilku prostych programów, sprawdzających standardowe zapisy. Ale o tym nikt naszym eurosceptykom nie powiedział.

Zbliżamy się zatem do kolejnego maltańskiego sukcesu naszej władzy. Bo Węgry jakoś tam jednak spełniają warunki praworządności. Przed wprowadzeniem dyktatury zmienili swoją konstytucję i nie można im zarzucić jej łamania. U nas zaś odsetek prokomunistycznie usposobionych wyborców jest znacznie mniejszy. Dobra zmiana nie miała konstytucyjnej większości.

I o dziwo tym razem właśnie za brak dostatecznie dużego poparcia dla kaczyzmu zapłacimy kryzysem. I to też będzie powodem wyśmiewania nas przez zagranicę. Bo nic nie jest tak komiczne, jak nieudaczność.

wtorek, 24 listopada 2020

Międzymorcy

Jarosław Kaczyński chce wyjść z Europy? On nigdy nie był w Europie. Nie można wyjść z miejsca, do którego nigdy się nie weszło [Jerzy Sawka].

Zrzucili maski. Polexit ante portas. Okładka tygodnika Do Rzeczy nie pozostawia złudzeń. Wszak prezentuje oficjalne lub zbliżone do nich opinie. W tle wizerunku Szefowej KE i Prezesa widnieje tam błyskawica w kolorach tęczy. Mamy więc powód. Katolicka Polska nie chce znać oświeceniowej Europy. Wewnątrz zaś pisma mamy propozycję rozpoczęcia rozmów o opuszczeniu Unii.

Są i inne sygnały. Znaczący minister powtarza opinie narodowych ekonomistów. Wedle ich ustaleń Polska zyska po wprowadzeniu ceł. Kraje zachodnie wyprowadzają bowiem od nas kapitał większy od tego, który otrzymujemy w formie dopłat. Poraża jakość tego rodzaju mniemania. Od dawna już mamy dodatni i stale rosnący bilans handlowy z krajami Unii. Więcej sprzedajemy niż kupujemy.

Obce zaś firmy wywożą od nas wyłącznie dywidendy z zainwestowanego w Polsce kapitału. Bez niego bylibyśmy nędzarzami z gigantycznym bezrobociem. Jeżeli więc obłożymy granice cłami, nie tylko załamie się nasz eksport i zmniejszy zainwestowany kapitał, ale przede wszystkim spadnie polski PKB, co zmniejszy zatrudnienie.

Ministerialna jednak deklaracja może brzmieć jako zapowiedź przejmowania zagranicznego majątku. Jako zamiar doprowadzenie go do bankructwa. Z jednej więc strony usztywni negocjacyjne stanowisko Unii w rozmowach o uzależnieniu wypłat od praworządności, z drugiej zablokuje zagraniczne inwestycje w Polsce. To z powodu wzrostu ryzyka politycznego.

Bezpieczeństwo natomiast państwa, pozostającego poza Unią i sferą zarządzaną przez Rosję prezentuje Ukraina. Przekonanie zaś, że słabi i skłóceni nie tylko wewnętrznie, ale i zewnętrznie, stanowimy jakąś wartość dla NATO czy USA demonstruje nasza przeszłość, nie tylko w XVIII wieku, lecz także w 1939 roku.

Można by było zrozumieć, że protagoniści dobrej zmiany udają ignorantów. Przecież zwracają się do tłumu. Ale w miarę upływu czasu coraz trudniej uwierzyć, że nie są nimi naprawdę.

A w realu 80% Polaków jest za pozostaniem w Unii. Demonstracje po wyroku TK mają poparcie 59% obywateli. Odsetek zaś zamierzających głosować na PiS spadł do 27%. Dobrozmieńcy więc tkwią w ułudzie myśląc, że mają większość. I niezależnie od tego czy są ignorantami, czy ich tylko udają, czy im się polexit uda, czy nie, budują sobie drogę na śmietnik historii.

Na poczesne na nim miejsce oczywista oczywistość.

poniedziałek, 23 listopada 2020

Towarnictwo

 Polacy, wigilię macie spędzić tylko w gronie najbliższej rodziny, tylko w kilka osób, z którymi mieszkacie. Dopiero o północy możecie sobie pójść na pasterkę i tam, w gronie setek innych osób, możecie ryczeć pijanym głosem kolędy na chwałę Pana! [Marek Migalski].

Mamy plan zwalczania pandemii. Obwieszczony tym razem wcześniej. To chyba skutek krytyki obyczaju ogłaszania w piątek, że od soboty restauracje mają być zamknięte. Po pół roku z górą wreszcie na to wpadli.

Dzięki rzeczonej krytyce dowiedzieliśmy się też, że gastronomię można zatowarować. Teraz owo słowo ze środowiskowego slangu zyskało nowe znaczenie. Dla odbiorców medialnych informacji musi oznaczać niepotrzebny zakup surowca. Marnotrawstwo.

Ferie też będą jednoczesne dla wszystkich uczniów w Polsce, a nie jak dawniej w każdym województwie kiedy indziej. Ograniczało to przedtem liczbę dzieci zgromadzonych w tych samych miejscach i w jednym czasie. Teraz pojawi się zapomniany tłok w pociągach, pod wyciągami narciarskimi oraz kolejki do punktów wydawania posiłków.

Mamy więc skutki etatyzmu. Organizacja jest podporządkowana czemu innemu niż efektywność. Bowiem nawet nad potrzebami gospodarki dominuje interes urzędnika. Aby sobie uprzytomnić skutki, wystarczy przywołać los Wenezueli lub Kuby.

Znakomicie to ukazał Ryszard Kapuściński, prezentując nową funkcję sklepów, pozostałych w Moskwie po carskich czasach. Zamiast nabywcami i towarami były zapełnione segregatorami i czynownikami, mozolącymi się szukaniem w nich jakichś sobie wiadomych podkładek. Ideał centralnego zarządzania.

Wtedy wprawdzie istotę gospodarki najlepiej opisuje nowe znaczenie gwarowego słowa zatowarować, aliści góra ma wrażenie pełni władzy. I o to tu chodzi.

A wirus? Ma się podporządkować.

niedziela, 22 listopada 2020

Balans

 – Jeśli będzie trzeba, zgnieciemy tom (sic!) rewolucję – mówi szef narodowców, posługując się polszczyzną równie nienaganną, jak jego miłość do współplemieńców i ich praw.

Media bowiem donoszą o szkoleniu Strażników Narodowych w sztuce posługiwania się pistoletem. Oddaje się dwa strzały w tułów i kiedy tak potraktowany rodak się jednak zbliża, trzeci pocisk ma trafić w głowę. Brytyjski regulamin sił specjalnych z drugiej wojny światowej przewidywał tylko dwa pistoletowe strzały. Ale oni nie mieli do czynienia z ziomkami.

W podobnej miłości miota się dobra zmiana, ale nieco inaczej ją wyraża. Kiedy więc obito pałami grzbiety nacjonalistów, dla uczczenia niepodległości podpalających domy na trasie pochodu, tydzień potem trzeba było pobić protestujące kobiety, przymuszane do rodzenia niezdolnych do życia dzieci. Inaczej nie było można, bo narodowcy by przestali kochać biało-czerwoną drużynę.

Ciekawe kto jeszcze oberwie? Wydaje się, że kolej na oburzonych. Oni bowiem, pozostając w aliansie z PSL-em, głosują wbrew koalicjantom za zawetowaniem unijnego budżetu. Jakoś ich trzeba do miłości dla dobrej zmiany przekonać. Wtedy nie będą potrzebni tam ziobryści, którzy zanadto się rozpychają. Zresztą pałek dla nich chyba też nie zabraknie, ale gdyby się za to obrazili, zamiast pokochać?

Bo chrześcijańska zasada wprawdzie mówi, aby nadstawiać drugi policzek. Aliści kiedy płoną lasy, nie czas żałować róż.

sobota, 21 listopada 2020

Potęga

 Ach! Ach! Ach! Na Jowisza! Sunie postać wciąż bliższa, patrzę, przecieram oczy, a to właśnie Lew kroczy, dawniej chudy jak szczapa, dziś tłusty jak kanapa! Nawet krawat i buty! Powiedz, Lwie, gdzieś tak utył? [K.I. Gałczyński].

Przedtem tylko Polska a w końcu cały świat. Na razie jednak Europa ma być zakładnikiem dobrozmiennych fochów. Przyjmiemy od niej fundusze, jeżeli nie zażąda od nas praworządności. Ona zaś, ta wstrętna Unia nie bardzo chce z nami o tym rozmawiać. Mamy być praworządni i już. Weto dla budżetu będzie dla niej oznaczało tylko konieczność zawarcia dwustronnych umów między Brukselą a praworządnymi państwami. Te niepraworządne obejdą się smakiem.

Pamiętamy dyskusje o przystąpieniu do Unii. Za była cała Polska i gorąco do tego nawoływał papież Jan Paweł II. Przeciw było środowisko Radia Maryja i ...Porozumienie Centrum miało wątpliwości. Porzuciło je w ostatniej chwili, zagrożone powszechnym ostracyzmem. W IV Erpe jednak wymyślono jakiś pierwiastek dla Traktatu Lizbońskiego. Odstąpiono od niego po zwycięstwie negocjacji na miarę Malty, ale podpisany bez pierwiastka dokument ratyfikowano w ostatniej chwili.

Teraz się znowu zaczyna stara gra. Albo Unia nas uzna za pępek świata, albo tylko nasz rząd się po pandemii wyżywi. Bo bez środków z Funduszu Odbudowy grozi nam kryzys. Wedle wielu o natężeniu znanym z końca lat osiemdziesiątych. Jeżeli oczywiście biało-czerwona drużyna pozostanie przy władzy. Szczęśliwie po zawetowaniu budżetu na pewno ją straci. Przecież pozbawi się środków a potrafi tylko rozdawać.

Następcy zaś otrzymają skumulowane raty funduszu, którymi wzgardziła dobra zmiana. Kryzys minie jak sen jaki czarny. I po wieczne czasy kaczyzm w historii pozostanie jako XXI-wieczny odpowiednik siermiężnej gomułkowszczyzny. I nie tylko świata, ale i Polski dla niego nie będzie. Bo to też Europa, której on przecież nie ma.

Wszystko w przyrodzie ogromnieje przed zanikiem. Bzdura nie jest inna.

piątek, 20 listopada 2020

Sprzężenia

 Wicepremier wbrew konstatacji ministra zdrowia oświadczył adwersarzom, że wszystkie demonstracje które żeście (sic!) zorganizowali z powodu zarazy kosztowały życie wielu ludzi. Jak więc będzie praworządność, wielu z opozycyjnych polityków będzie siedzieć. Poseł Budka powiedział o wicepremierze pan Kaczyński i został skarcony.

Drażliwość przedstawicieli władz i niekonsekwencje przekazu były wynikiem środowych demonstracji kobiet. Działy się tam rzeczy, które poruszyły emocje. Nerwy więc grają. A co się działo?

Oto policjant potraktował gazem posłankę, prezentującą mu właśnie swoją legitymację. Próbowała podejmować interwencję w obronie pokojowej postawy kobiet. Inny funkcjonariusz doznał obrażeń. Oficjalne źródła podają, że to w wyniku przepychanki z wicemarszałkiem, który nie okazał legitymacji. Aliści panie z poselskimi legitymacjami świadczyły, że on też ją ma. Jedna z nich straciła wtedy swój dokument.

Wylegitymowano prawie pięciuset uczestników demonstracji, skierowano trzysta wniosków o ukaranie do sądu lub sanepidu. Organizatorki protestów zapewniają, że daremnie. Rzecz potwierdziła wczorajsza decyzja sądu aresztowego, orzekającego w podobnej sprawie sprzed paru dni.

Jak więc tylko Prezes został wicepremierem, od razu mamy wyższą temperaturę politycznego sporu. Opozycja się od niego dowiedziała, że ma ona krew na rękach. Sam natomiast może przeczytać tweeta Krzysztofa Lufta, że ...z mównicy sejmowej wrzeszczy do opozycji: "macie krew na rękach". Jeśli ktoś tam ma krew na rękach, to chyba sam niezrównoważony wicepremier - krew 96 ofiar zresztą.

Frustracje zawsze budzą agresję. Dla Prezesa szczególnie bolesna musiała być konieczność puszczenia płazem nieposłuszeństwa dobrozmiennym posłom, którzy wedle preześnych kryteriów nie są dobrymi ludźmi. Gorzej, wciągnęli go w swoje towarzystwo.

Opozycja więc, łajana bezlitośnie dla zrównoważenia buntu radiomaryjnie usposobionych dobrozmieńców staje się ich substytutem. Nic zatem dziwnego, że wszystkie dobrozmienne niepowodzenia są przypisywane Tuskowi.

Wynika z tego, że gdyby nie było oponentów, trzeba by ich było wymyślić. Niczym układ jakiś. A tu są. Całe szczęście.

czwartek, 19 listopada 2020

Priorytet

 Przez pół roku polityka była ważniejsza niż walka z Covid, bo trzeba było robić wybory i zmieniać rząd. Teraz, w środku II fali pandemii, interes polityczny znów jest ważniejszy od zdrowia Polaków. Blokujemy budżet UE, w tym środki na walkę z Covid, by PiS mógł kontrolować sądy [Marcin Matczak].

To wina Tuska, że ustawa antycovidowa nadal leży w jakiejś zamrażarce. On uchwalił przepisy, co teraz blokują dobrozmieńców. I wina Senatu, który cały dzień nad ustawą deliberował. Tak mniej więcej z trybuny sejmowej tłumaczył starannie zamaskowany polityk.

Udają praworządnych, wykraczając poza granice absurdu? Dlatego pewnie ich wyraziciele się też maskują. Wszak przy innych okazjach tego nie robią. To prawda, że prezentując niedorzeczności, lepiej schować twarz.

A alternatywy nie ma. Kiedy wyborca znajdzie się w szpitalu, w którym nocą nie ma personelu medycznego i zobaczy ludzi daremnie błagających o pomoc, łatwo sobie może uświadomić, że on też może się znaleźć w takim położeniu.

I wtedy sobie przypomni dlaczego dobrozmieńcy oszczędzają na lekarzach i jego zdrowiu. Dla ideologii zrezygnowali z pomocy. No i utrzymują propagandystów, którzy wprawdzie zakładają teraz maski, ale bredzą jak dawniej. Powołują się nawet na czasy kułaków.

Kiedy jeszcze zobaczy, że aby Unii zrobić na złość zablokowali dotacje, których wielkością się tak chwalili, miara się dopełni. Zwłaszcza kiedy sąsiedzi mimo kryzysu nie będą cierpieć nędzy.

Głoszą, że opozycja tylko krzyczy i nic nie może zrobić. A ich drażliwość wskutek niemocy wobec narastających problemów nie jest efektem działania totalniaków? A fakt, że funkcjonuje jakieś przeterminowane prawo, utrudniające walkę z zarazą nie jest dowodem impotencji dobrej zmiany? Znakiem zaś suwerenności ma być wolność od obowiązku przestrzegania własnej konstytucji?

Rzeczywistość nie daje się zakrzyczeć. Krzyki też nie zwalniają od obowiązków wobec obywateli. Albo się umie zaradzić kłopotom, albo… właśnie.

środa, 18 listopada 2020

Ruszyło

 Hodowcy zwierząt futerkowych nie byli pierwsi. Wraz z dostarczycielami koszernego mięsa. Piątka Kaczyńskiego zainspirowała ich do otwartego buntu. W wyniku tego spór o zwierzynę rozsadza teraz dobrą zmianę. Przeciwnicy bowiem ustawy o zakończeniu hodowli futerkowców i uboju rytualnego, głównie zawieszeni w członkostwie PiS-u (wczoraj odwieszeni z wyjątkiem dwóch) tworzą własne koło poselskie. Zamiast więc pokornie prosić Prezesa o wybaczenie, odrzucają jego kuratelę.

Obok zatem ustawicznie mącących gowinowców a ostatnio ziobrystów, także sprawnych inaczej zwolenników Morawieckiego ujawniła się jeszcze jedna frakcja. Tam mają charakter. Nie prowadzą żadnych gierek. Zbudują prawicowe ugrupowanie. Nie chłopskie, bo takie by mogło być tylko języczkiem u wagi. Będzie to partia sprawująca władzę. Na razie będą wspierać PiS. Ale unijnego weta na pewno nie zaakceptują. Przecież to by oznaczało rezygnację z dopłat do hektara.

Tyle że potencjalne koło ma na razie dwóch potencjalnych szefów. Ale to normalne wśród prawicowców, w istocie będących pobożnymi lewicowcami, którzy jeszcze mają do wyboru łagiewnicką i toruńską formę wiary. Jak tu nie doznać oszołomienia? Prezes był jeden a i tak w końcu ujawnił słabość. Do zwierząt, ale jednak.

A władza, to jedyna rzecz boska dostępna śmiertelnikowi. Jak tu od jej blasku nie ...właśnie. Ale to dobrze. Dzięki tej właśnie nieprzyzwoicie się nazywającej emocji groteskowa dyktatura wkrótce pokuśtyka w niebyt, popychając przed sobą nazbyt przepełniony bagaż absurdów.

A czas już po temu jest najwyższy. Nagromadzone bowiem bzdury zaczęły grozić interesom dobrozmieńców.

wtorek, 17 listopada 2020

Zwycięstwa

Pytanie dnia. Kto kogo prędzej odspawa: PiS nas od Europy czy my PiS od władzy? [Donald Tusk].

Odbyło się kolejne posiedzenie aresztowe sądu w sprawie Leszka Czarneckiego. Oskarżono go, bo jego bank sprzedawał instrumenty finansowe GetBacku. Inne też to robiły. Głównie państwowe.

Ale państwa się do paki wsadzić nie da. Najwyżej można odebrać mu demokrację. No i zgłosić weto dla unijnego budżetu, czyli osiągnąć samowykluczenie z pomocy Europy w zwalczaniu skutków pandemii. Wszystko zaś po to, aby uniknąć chociażby targów dzieci (sic!) dla homoseksualistów, wedle ministra Wójcika funkcjonujących w niektórych państwach Zachodu.

Rozstrzygnięcie rzeczonego aresztu przesunięto na 21. grudnia. Wtedy już pewnie inny sąd rozstrzygnie, że mecenas Giertych może jednak być obrońcą Leszka Czarneckiego. Ryszard Krauze bowiem też nie będzie aresztowany. Ostatecznie. Sąd drugiej instancji uznał, że nie ma dowodów, które by uprawdopodobniły wyprowadzenie 90 milionów złotych z Polnordu. Także więc upadają oskarżenia Romana Giertycha o usługi prawne, świadczone rzeczonej spółce. Mecenas zatem wróci do zawodu i będzie bronił swego klienta.

Sprawa zaś ma chyba jakieś pozaprocesowe znaczenie. Zagranica, gdzie przebywa podsądny i tak nie uznaje naszych nakazów aresztowania.

Ale z tego wynika, że około 21 grudnia usłyszymy może całość z nagrań, ujawnionych na razie częściowo.  Rzecz budzi zainteresowanie. – Po opublikowaniu fragmentu taśm Hofmana pytanie do prokuratury, czy zostały już uzyskane: bilingi rozmów Hofmana z politykami PiS, dokumentacja księgowa w jego firmie ustalenia kto finansował jego podróż i czy zabezpieczono jego korespondencję prowadzoną z telefonu i komputera – pisze mec. Dubois.

Adam Hofman, który wykonywał prace na zlecenie firm Leszka Czarneckiego oświadczył atoli, że nie składał żadnych propozycji korupcyjnych. Nawet w najszerszym rozumieniu tego słowa. I zapowiada kroki prawne wobec osób szerzących przeciwne mniemanie.

Polska zaś w rankingu Freedom House została uznana jako kraj niepełnej demokracji. To i tak lepiej jak Węgry, które nie są tam zaliczane do państw demokratycznych. Aliści wszystko przed nami. Obiecano bowiem, że przyjdzie jeszcze dzień, że będzie w Warszawie Budapeszt.

– Szef Szpitala Narodowego mówi o pacjentach, którzy musieli opuścić placówkę ze względu na pogorszenie się stanu zdrowia. To jest możliwe tylko w państwie PiS, kraju odwróconych znaków. Chorzy wychodzą ze szpitala, bo ich stan się pogorszył, przegrana 27:1 jest wygraną itd., itp. – pisze Przemysław Szubartowicz.

Jak wyjaśnia rzecznik ministerstwa Szpital Narodowy nie ma tzw SOR. Nie może zatem kwalifikować pacjentów do różnego rodzaju leczenia. Wobec tego najpierw w zwykłej lecznicy, ze słabiej opłacanymi łóżkami, spośród przywiezionych tam nieszczęśników wybiera się zdrowszych i kieruje do Narodowego. Dopiero kiedy w sowiciej opłacanej lecznicy (w ryczałcie zawarto podobno dodatek do pensji lekarzy) rozchorują się należycie, są przewożeni do szpitala nie-Narodowego.

Aby karetki pogotowia miały zajęcie? Bo bez tego stoją tylko i blokują dojazdy? Taka organizacja przedstawia się niewiarygodnie, nawet jak na dobrozmienne standardy.

Nic więc dodać. Wszystko jak zawsze i byczo jest.

poniedziałek, 16 listopada 2020

Tarczownicy

 Pomoc dla artystów. To oczywiste, że również im trzeba zrekompensować straty poniesione wskutek zamknięcia widzów w domach. I nie ma tu różnicy, czy uprawiają wysoką, czy niską sztukę. Chociaż wielu z zadowoleniem odnotuje zniknięcie płaczliwym głosem przez nos śpiewanej reklamy sprzętu, który przedtem nie był przeznaczony dla idiotów.

Aliści zagraniczna spółka, sklep internetowy lub producent pokryć dachowych z pewnością nie prowadzą działalności artystycznej. A znaleźli się na liście wsparcia z pieniędzy przeznaczonych dla twórców.

Nie wszyscy też występowali o pomoc. Kazik Staszewski napisał, że rząd nie może dać żadnych pieniędzy, bo ich nie ma. Jeśli jednak komuś daje, to znaczy, że przedtem komuś zabrał. Artysta więc zachęca do kupowania jego ostatniej płyty.

Niefortunnego szafarza pomocy skrytykował Tomasz Siemoniak pisząc, że Dla choćby minimalnej powagi rządu pan minister Gliński powinien być odizolowany od swoich funkcji i mediów. Ten człowiek nie jest w stanie nawet kiosku poprowadzić. Po prostu całkowita kompromitacja.

Minister kultury wstrzymał więc inkryminowane wypłaty i weryfikuje zaakceptowaną już przez siebie listę beneficjantów pomocy. W ten sposób zrównał słusznie z niesłusznie zakwalifikowanymi. Jedni i drudzy czekają. Egalitaryzm na miarę dobrej zmiany.

W ogóle zaś fundusz pomocowy miał raptem 400 milionów złotych. Przy dwóch miliardach na propagandę to drobnostka. Zmarnowano też niemałe kwoty na inne cele. Chociażby na wybory z koperty lub maszty do flag, patriotyczne ławki, na afrykańskie lotnisko dla wron, przekop dla kajaków, przepłacone respiratory czy centralny port dla strachów na wróble. Dziwne zatem wydatki Ministerstwa Kultury nikną w tłoku. A straty dekarzy też muszą być pokryte.

Czyli nic się nie stało, dobra zmiano. Nic się nie stało.

niedziela, 15 listopada 2020

Bezsilność

 Opinia publiczna jest coraz intensywniej wstrząsana aferami pedofilskimi w Kościele. Skutkiem tego są dyskusje o możliwych sposobach przeciwdziałania zjawisku, roztrząsanie powodów jego przemilczania i w ogóle mnóstwo gadania.

Ma chyba rację Krzysztof Skiba twierdząc, że bagatelizowanie pedofilii księży powinno się ścigać jako obrazę uczuć religijnych. Pamiętamy przypisywanie jej powodów klimatowi czy zgoła rozwiązłości dzieciaków, jakoby uwodzących bezsilnych wobec pokus celibatariuszy.

Ukrywanie zaś zjawiska i osłanianie sprawców ma cechy współudziału. Rzecz nie daje się dalej odwlekać. W dodatku kiedy, jak w Drugim Śniadaniu Mistrzów ujawniła  Bianka Mikołajewska, kibole zapowiadają, że wezmą sprawy w swoje ręce, zagrożony jest cały stan duchowny.

Może dlatego Prezes osobiście sprawdza, czy kościoły są obstawione dostateczną liczbą funkcjonariuszy. W końcu dobra zmiana ma najwięcej kłopotów z problemami, które sama stworzyła.

W ogóle molestowanie dzieci powinno być ograniczane poprzez działania operacyjne, szczególnie intensywne w środowiskach podatnych na tego rodzaju przestępstwa. Aliści nie powinna to być jednorazowa akcja.

Jeżeli państwo nie wykaże stanowczości, to nie tylko stale będziemy świadkami kolejnych dramatycznych odkryć. Utrwalimy w sobie przekonanie, że żyjemy w społeczeństwie, które swobodnie mogą eksploatować przestępcy.

sobota, 14 listopada 2020

Amok

 Jeszcze 5 lat temu byliśmy w piątce najważniejszych państw Unii. Mogliśmy decydować o jej kluczowych sprawach,kształcie i przyszłości.Teraz nie spełnilibyśmy kryteriów kopenhaskich (wymogi do przyjęcia do UE). I nie odbudujemy tej pozycji przez dekady. To jest zbrodnia historyczna [Michał Wawrykiewicz].

Obłożymy wetem unijny budżet, jeżeli korzystanie z jego funduszy będzie uwarunkowane praworządnością. Sejm go nie ratyfikuje. Taką rzecz zawarł nasz premier w liście, rozesłanym do liderów UE. Powiało polexitem jeszcze bardziej niż przedtem.

W budżecie, który nasza władza ma odrzucić, zawarowano ogromne środki dla Polski. Dobra więc zmiana by się wyrzekła uczestnictwa w programach finansowych, mających na celu to, co jej szef uważa za zrównoważony rozwój.

Więcej, nasz rząd się przeciwstawia skutkom łamania praworządności jednocześnie podkreślając, że ją właśnie wdraża po ponurym jakoby czasie liberalnych rządów. To czego się właściwie boi?

Brak planu wydatkowania środków na następne lata może zaowocować zawieraniem dwustronnych umów między Komisją Europejską i państwami członkowskimi, atoli bez udziału Polski. To co? Wstrzymamy wtedy wpłaty do unijnego budżetu, do których się zobowiązaliśmy? Nie damy dopłat rolnikom? Wszak to będzie kolejny powód do zarzutów o łamanie przez nas prawa.

Wobec rzeczonych zapowiedzi musi nas dręczyć pytanie, czy w ogóle mamy jakąś przytomną większość sejmową? W integrującym się świecie polexit oznacza moskiewską kuratelę. Tak bardzo wstręt do Zachodu i jego wartości tłumi instynkt samozachowawczy?


piątek, 13 listopada 2020

Zamienili

  Oto skutek genialnej strategii Jarosława Kaczyńskiego, który chciał rozgrywać bandziorów przeciwko opozycji. Władza od lat dopieszczała, a Kościół przytulał i błogosławił skrajny margines, widząc w nim obrońców wiary i patriotów. I oto są piękne owoce takiej polityki – pisze o ostatnim Marszu Niepodległości Krzysztof Skiba.

Na Nowogrodzkiej zwołano specjalną naradę dla wyjaśnienia roli policji, jaką odegrała w Marszu Niepodległości. Z jednej strony postrzeliła leciwego fotoreportera Tygodnika Solidarność gumową kulą w twarz. Z drugiej jednak zamknęła całą rzeszę narodowców w pace.

Mają więc być dymisje, ale dobrozmieńcy muszą ustalić kogo usuną, skąd i za co. Atoli nie wicepremiera chyba, który zachęcał do obrony Kościoła, czyli Polski za wszelką cenę.

Polityk PiS, teraz sędzia Trybunału Stanu doszukuje się próby zamachu… stanu oczywiście. Nie, nie w rozróbach narodowców. W protestach kobiet.

Nic więc dziwnego, że głosiciele dobrej zmiany tracą zaufanie społeczne. Przy prezentowanym rozeznaniu dziwne, że je jeszcze w ogóle mają.

– 19-ta godzina na SOR. Wciąż nie ma dla mnie miejsca w żadnym szpitalu. A ponieważ test zdałem wyśmienicie, gratis dostałem zapalenie płuc, więc do domu nie pojadę – pisze skazany na pomoc służby zdrowia internauta.

Wszystko razem składa się na fatalny obraz naszej teraźniejszości. Dobra zmiana, nie ma co.

czwartek, 12 listopada 2020

Poddywanizm

 Don Stanislao. Taki reportaż pokazała w poniedziałek TVN. Rozżalony kardynał powiada tam, że tylko u nas można być prześladowanym mimo lat wiernej służby Polsce, Kościołowi i papieżowi. Dobrozmienny więc pogląd na sprawiedliwość i równość wobec prawa jest identyczny z kardynalskim. Ale kardynał McCarrick stracił splendory w USA a dokonania również miał chyba niemałe.

W watykańskim raporcie, opisującym nieobyczajność amerykańskiego hierarchy, nazwisko Stanisław Dziwisz jest wymienione 45 razy. Ustalono, że po informacji o seksualnych ekscesach McCarricka Jan Paweł II wstrzymał jego nominację na metropolitę Waszyngtonu. Zmienił jednak zdanie po usprawiedliwieniach, zawartych w liście odtrąconego zrazu kandydata. Pismo jednakowoż było zaadresowane do… ówczesnego sekretarza papieskiego. Awans uzyskał pozytywną opinię Kongregacji ds. Wiary.

Również zdaniem kardynała Dziwisza Kościół potrzebuje przejrzystości i oczyszczenia. Powinna zatem powstać specjalna komisja, niezależna. Deklaruje swoje tam zeznania. Tyle że niczego nie wie albo nie pamięta. Katolicki publicysta komentując wypowiedzi Stanisława Dziwisza stwierdza też, że ksiądz kardynał oszczędnie gospodaruje prawdą.

Arcybiskup Gądecki powiada, że katolicy są teraz u nas prześladowani jak Żydzi w latach trzydziestych. Na wezwania księży do powołania polskiej komisji, obok watykańskiej zareagował stwierdzeniem, że autorytet papieski jest atakowany z wewnątrz Kościoła i to świadczy o sumieniu. Aliści jeżeli jakikolwiek prestiż miałby być budowany na przemilczaniu nieprawości lub opóźnianiu ich ujawnienia, to trudno by się było dziwić jego upadkowi.

Mamy już też państwową komisję ds. pedofilii, powołaną przez Sejm. Na razie się konstytuuje. Jej szef przewiduje trwanie prac przez lata. Działalność merytoryczną podjęto w połowie października.

Trudno się oprzeć refleksji, że Kościół jest jednak wzorcem moralnym, jak utrzymuje Andrzej Zybertowicz. Przynajmniej dla dobrej zmiany. Ona też krytykę swoich poczynań traktuje jak przemysł nienawiści. Także służbę dla siebie do niedawna uważano tam za powód do uwolnienia lojalnych niegodziwców od odium nieprawości. Dlatego, jak powiada jeden z jej wyrazicieli, na dzisiaj nie interesują specjalnie dobrozmieńców rozterki ofiar pedofilów, nawet sponiewieranych w dzieciństwie przez różnych ciumkaczy.

Ale ignorowanie opinii publicznej jest trudne. Wedle wielu komentatorów Prezes wszczął antyaborcyjną awanturę w nadziei przeciągnięcia na swoją stroną narodowców. A tu po zablokowaniu ulic i podpaleniu przez demonstrujących mieszkania podległa mu policja rozpędziła wczoraj Marsz Niepodległości. Narodowy. Nic dodać.

wtorek, 10 listopada 2020

Byczność

 Fatalnie wypada TVP. Jej wysłannik do Waszyngtonu nie tylko pomylił imię Joego Bidena, ale też używał sprzętu kiepskiej jakości technicznej. Inkryminowany więc przekaz przypominał transmisje z telefonu komórkowego. Wedle komentatorów dwa miliardy dopłaty budżetowej do opłat abonamentowych byłyby jednak przez onkologów lepiej wykorzystane.

Chociaż państwowe lecznice również prezentują spartańskie ubóstwo. Wyjątkiem są stadionowe, które z NFZ-etu otrzymują znacznie większe dopłaty w przeliczeniu na jedno zainstalowane łóżko. W ogóle  zaś zadłużenie szpitali od 2015 do 2020 roku wzrosło o blisko 3,9 mld złotych.

Nie powstał Fundusz Inwestycji w Szkołę. Miał otrzymać dwa miliardy złotych aby szkoła była nowoczesna. Nie utworzono go jednak, a zapytany o to premier obowiązkiem odpowiedzi obciążył ministra ...klimatu. Okazuje się, że dba on też o klimat wokół dobrej zmiany.

Fatalnie się przedstawiają OFE. Zmuszane do inwestowania w oficjalne przedsięwzięcia władz straciły 30 procent wartości w trzy lata. Kiepsko to świadczy o gospodarności naszych twórców przekopu, CPK i lotniska bliskiego Afryce.

Tymczasem oskarżanie ekipy PO-PSL o kradzież 14 miliardów z podatku VAT nie zakończyło się żadnym śledztwem. W odróżnieniu od odkrytej teraz zmowy urzędniczej, wskutek której utracono część rzeczonego podatku.

Jeżeli się jeszcze do tego doda informację o przetargu na zakup 308 samochodów przeznaczonych nawet dla zlikwidowanych po obecnej rekonstrukcji ministerstw oraz o zakupie ekranu TV za 450 tys. złotych przez Ministerstwo Zdrowia, mamy komplet.

No bo byczo jest.

poniedziałek, 9 listopada 2020

Cios

 Wygrana Joe Bidena spowodowała charakterystyczne reakcje w Polsce. Z jednej strony Andrzej Duda pogratulował zwycięzcy dobrej kampanii, a nie prezydentury, bo ...nie wiadomo czy ją uzyska? Podziela zastrzeżenia Donalda Trumpa, który wybory uważa za sfałszowane? Jest przekonany, że to tylko pierwsza tura a drugą rozstrzygnie sąd? I to na korzyść konkurenta?

Z drugiej strony jeden z wyrazicieli naszej lewicy drwi, że na pewno teraz nasze wielomiliardowe zakupy broni w Stanach będą uzależnione od praworządności w Polsce. Wedle więc jego kryteriów Ameryka pozostanie w sferze zachodnich przesądów, czyli nic się nie zmieniło. W końcu dla symetrysty to gniazdo imperializmu.

Jak przypomina Cezary Michalski, Charles de Gaulle utrzymywał, że Francją rządzi się z centrum. Także innymi demokratycznymi państwami. Kiedy bowiem władza stacza się w radykalizm, demokracja cierpi. Trudno o trafniejszą konkluzję.

Dobra zmiana zaś sugerując, że wprawdzie optujący za rozdziałem tronu i ołtarza, ale żarliwy katolik Joe Biden jest komunistą, odcina sobie ostatnią możliwość legitymizacji. Przecież akceptująca postawa Viktora Orbana, otwartego zwolennika polityki Putina, nie może być wygodna dla biało-czerwonej drużyny, antyrosyjskiej w propagandzie.

Donald Tusk wręcz stwierdza, że wybór Joe Bidena nie oznacza problemów dla Polski, ale dla PiS-u tak. Powody pokazuje Cezary Michalski pisząc, że PiS bez wsparcia administracji Donalda Trumpa to po prostu Targowica bez waszyngtońskiego alibi.

Przyszedł więc mróz na dobrą zmianę. I jej wyraziciele to wiedzą. I tu nie można im odmówić racji.

niedziela, 8 listopada 2020

Rozjazd

 Kolejny wiceminister dołączył do poprzedników, którzy zadziwili Polaków specyficzną troską o ich zdrowie i majątki. On, najmłodszy ze wszystkich ma praktyczną radę dla przedsiębiorców. Niechże się przebranżowią i pandemia ich nie dotknie. – Ten dzieciuch będzie teraz pouczał przedsiębiorców, jak się maja przebranżawiać? Przebranżawiałeś już jakąś firmę smyku? – pyta Krzysztof Luft.

Ale może drwi niesprawiedliwie? Weźmy aktorów. Przecież to nic wielkiego, przerobić teatr na przykład na ...piekarnię? Mają tam przeróżne podnośniki, zapadnie, to i mąkę łatwo dostarczy się gdzie trzeba. Zamiast zaś pieców można zastosować mikrofalówki. I już będą zdolni konkurować z rzemieślnikami. Wszak reklamę będą mieli pierwszorzędną, a ostatni nawet dobrozmieniec wie, że propaganda to podstawa.

Churchill nie ograniczał kultury w czasie wdrażania wojennych oszczędności, jako że jej właśnie broniono przed totalizmem. – Niesłychane jest to, że praktycznie wszystko jest zamknięte ale kościoły nie. ...A przecież tam jest skupisko ludzi starszych, którzy są w grupie podwyższonego ryzyka – pisze Alicja Defratyka.

Aliści przebranżowieni przedsiębiorcy mogą też odciążyć premiera. Teraz nie tylko musi zakupy dostarczać emerytkom (mem: wystaw miskę, ryż przyniosłem) ale i wygłaszać sążniste mowy na temat aż dziesięciu rozwiązań antykryzysowych. Potem znowu je szydercy będą wykorzystywać twierdząc, że wystarczyłoby jedno, ale przemyślane. Już wydziwiają.

– Pan Mateusz mówi, że mamy kilka tysięcy respiratorów w magazynach. To trzeba powiedzieć tym ludziom, którzy umarli w karetkach, żeby przestali się wygłupiać – komentuje internautka, podpisująca się jako Smoczyca.

Prężność zaś polityki zagranicznej dobrej zmiany charakteryzuje również notka z Internetu: Jeśli jeszcze raz Niemcy zaoferują nam swoją (podstępną) pomoc, Kaczyński osobiście odda Merkel dwa nagie miecze [Absurdalista]. Najwyraźniej widać, że wszczynanie awantur z zagranicą nie działa w pożądany sposób.

Może dlatego, że potężny aliant dobrozmieńców, Donald Trump przegrał. Niemieccy internauci prezentują Statuę Wolności wystrzeliwującą go z procy. A przecież TVP podtrzymywała w narodzie wiarę, że on będzie zwycięzcą a wraz z nim jedynie słuszna idea. Nic dziwnego, iż w dobrej zmianie umocni się przekonanie, że cała ta zagranica to jeden wielki układ, spisek, rząd światowy,  LGBT+, Żydzi, cykliści i masoni. Wszak głosiciele końca świata po każdej kompromitacji zawsze od nowa zaczynają swoje obliczenia.

A rzeczywistość biegnie własnym torem. Bardzo już odległym od preześnej Nibylandii. Coraz bardziej.

sobota, 7 listopada 2020

Pokazuchy

 Jak u nas będzie niezależne sądownictwo, otrzymamy pieniądze z nowego unijnego odpowiednika Planu Marshalla. Nie będzie niezawisłości sędziów, trzeba się będzie obejść smakiem. Veto albo śmierć, taką parafrazą hasła Jana Rokity, z czasów kiedy ów jeszcze nie zdradzał alternatywnego myślenia, popisał się w związku z tym wiceminister. Wicepremier był bardziej ambitny. Non possumus powiedział za Prymasem Tysiąclecia. Nie będzie zatem dutków. Chyba że szefowie rzeczonych wice zadecydują inaczej. Ale czy mogą?

Trudno też uwierzyć w merytoryczne kompetencje naszych dygnitarzy, nawet jak studiowali prawo. Zwłaszcza kiedy się obserwuje ich legislację. Ponieważ nie słuchają również fachowców, trzeba powątpiewać w możliwość przeprowadzenia przez nich równoprawnego dyskursu z unijnymi specjalistami z jakiejkolwiek dziedziny. Ale jak powiada premier, kosztem deficytu budżetowego (sic!) gospodarkę uratujemy najlepiej w Europie.

Bez niemieckiej pomocy, która jakoby nas nie interesuje, umrze na covid pewna liczba Polaków. Bez unijnego wsparcia finansowego zbankrutuje u nas odpowiednio większa liczba przedsiębiorców. Ale, jak nie o politycznych, a o rzeczywistych chuliganach pisał Ludwik Kern, między Bugiem a Odromnysom to najważniejsze my som. To i po pandemii zostanie jednak w Ministerstwie Zdrowia telewizor za pół miliona, kupiony do jej zwalczania.

W pozostałych sprawach (po awanturach z Unią i rzeczonym telewizorze) PiS abdykował, nie rządzi, jak zauważył Donald Tusk. Symbolem tego jest groteskowy filmik z premierem, donoszącym staruszce zakupy, których nie przyniósł. Może to jednak przejaw jakiejś odpowiedzialności? Zrozumieli, że sami mogą tylko ośmieszyć problem. Pozwolili więc działać losowi. Wszak ślepej kurze trafi się czasem ziarno.

A my? Mamy, co wybraliśmy.

piątek, 6 listopada 2020

Antyboom

 Na ten moment. Zwrot wielokrotnie powtarzany przez telewizyjne prezenterki, szczególnie w relacjach o postępach zarazy. Modny. Nie wystarczy teraz, obecnie, ostatnio. Trzeba po rusku. Rzecz bowiem przywieźli do Polski uczestnicy pociągów przyjaźni do ZSRS. Pierwotnie brzmiało na dzień dzisiejszy.

Używanie tego księgowego chwasta językowego, przeflancowanego z ruskiej biurokracji świadczyło niegdyś o przynależności do lepszego świata. Podobnie zresztą jak prezentowanie dżinsów marki Odra za Bugiem albo już po zachodniej stronie tej rzeki ich równowartości, przywiezionych z Sowietów złotych pierścieni ze szmaragdem w kształcie trumny. Nazywano je zresztą trumniakami.

Teraz rzecz odżyła w związku z wyborami w Stanach. Tam się ważą losy populizmu, rozwielmożnionego w zachodnim świecie po rewolucji październikowej dzięki Sowietom. Hitlerowcy byli jego nędznymi naśladowcami. Teraz odżył w reakcji na ofensywę liberalnej demokracji po upadku komuny. Dzięki niemu w Ameryce Donald Trump a w Polsce Jarosław Kaczyński święcili swoje triumfy.

Rzecz zmierza jednak ku końcowi. Stąd niepewna sytuacja populizmu amerykańskiego i kolejne upokorzenia polskiego, rozdzieranego też od wewnątrz na strzępy nie tylko przez futerkowców i gowinowskich ugodowców.

Nasi popularyzatorzy łatwych rozwiązań mają jeszcze nadzieję, że ich zaoceanicznego protektora ewentualnie uratuje Sąd Najwyższy. Niestety, Trump nie odzyskał go w porę. Gdyby nawet, to i tak tam nie obowiązują standardy nadwiślańskie.

Śmietnik historii, na który wkracza populizm, dostarcza zaś jeszcze chwastów językowych, wykorzystywanych do ubarwienia mowy przez elegancko się poza tym prezentujące dziennikarki.

No ale moda. Nie wypada, aby ją ignorowały gwiazdy żurnalistyki. Szczęśliwie ona też przeminie.

czwartek, 5 listopada 2020

Narodnicy

 Z wielką pompą budowali szpital na Stadionie Narodowym, który z tej okazji przestał być PGE. I po zakończeniu okazało się, że nie można go oddać do użytku, bo nie spełnia wymogów. Trzeba więc będzie doprecyzować (sic!) przepisy, aby reprzechszczony stadion mógł być szpitalem.

To i tak lepiej, jak stępka (sic!) blokująca od lat pochylnię w Szczecinie. Nikt nie ma dość odwagi, aby to oddać złomiarzom. Całe więc ustrojstwo, przeznaczone dla budowy okrętów stoi nieużywane niczym lotnisko w Radomiu. Ale pompa była, przemówienia i upojna radość też. No i koszta stale lecą.

A w kolejce czeka jeszcze przekop dla kajaków i CPK w szczerym polu. Tam się dopiero okaże, czego nie wiedzieli jedynie słuszni roztropkowie. Ale to furda. Na szpital czekaliby chorzy. Gdyby był personel. A tak się przynajmniej nie okaże, że nie ma kto leczyć. Byczo jest.

Teraz włącza się hamulec awaryjny, replikę wiosennych ograniczeń. I to dzień po tym, kiedy minister zdrowia ręczył, że epidemia u nas zwalnia. Poprzedni lockdown był najlepszy na świecie, ale nie był narodowy. Teraz następny będzie. Jak się wczoraj uruchomiony nie sprawdzi. Wszystko zaś na odległość pachnie prowizorką. Ale niemieckim wsparciem nie jesteśmy zainteresowani.

Dlaczego zatem mamy wierzyć, że jedynie słuszna władza zrobi coś, co jest skuteczne? Wszak prestiżowe przedsięwzięcia, których się podjęła, generują tylko koszta. Bezsprzecznie narodowe.

środa, 4 listopada 2020

Gody

 Pospolitość nie skrzeczy, piszczy. Już tylko to potrafi i już tylko tak się kojarzy z trzonem dobrej zmiany. Nic dziwnego, że komentatorzy przypisują jej jedynie schyłkowe cechy.

Jesienna ofensywa genialnego stratega:

  • wielotygodniowe przepychanki rządowe, w których dał się ograć Ziobrze
  • piątka Kaczyńskiego (ktoś jeszcze pamięta?)
  • wywołanie awantury aborcyjnej w szczycie pandemii

W efekcie chaos nad którym już całkiem nie panuje.

No, geniusz… [Krzysztof Luft].

Nie opublikowali orzeczenia TK? Czekam na wyjaśnienie, że nie zrobili tego, bo to żaden TK, bo są w nim nielegalni sędziowie, a na czele jest nielegalna przewodnicząca. [Tomasz Lis].

Niestety w Warszawie ani okolicach nie ma wolnego respiratora. Żadnego - mówi dyspozytorka pogotowia [Grzegorz Rzeczkowski].

Podobno rząd kupuje sobie ponad 300 nowych limuzyn. Koszt każdej z nich to cena ok 2-3 respiratorów. Czegoś nie rozumiecie? [Krzysztof Luft]. 

Ale za to mamy prezydenta Dudę, rekonstrukcję rządu, zatrzymanie Giertycha, ograniczenie aborcji i przekop Mierzei [Radosław Sikorski].

Z braku respiratorów lekarze muszą odmawiać pacjentom leczenia nimi, a dobrozmieńcy zajmują się sobą, ideologią LGBT i absurdalnymi inwestycjami. Dysputa polityczna sięgnęła bruku. Minister jest przez lewicowego wicemarszałka Sejmu nazywany publicznie durniem.

Pojawia się też informacja Ludwika Dorna o tym, że Prezesa od lat dręczy lęk przed zamachem. Stąd ochroniarze i bajońskie kwoty. Teraz znowu wróciły dywagacje o treści ostatniej rozmowy telefonicznej braci Kaczyńskich przed katastrofą smoleńską. Profesor Dudek utrzymuje, że obecny wicepremier zniknął w czasie swojej kwarantanny, bo nie posługuje się Internetem. Pozycja szefa PiS-u słabnie. W tym więc upatruje się powodu, dla którego odwołano kongres partii.

Dziwnie jakoś trudno się oprzeć skojarzeniem ze słowami Chochoła: To ich Lęk i Strach tak wzion, posłyszeli Ducha głos: rozpion się nad nimi Los.

wtorek, 3 listopada 2020

Turpitudo

 Internauci nieelegancko piszą, że priorytety ludzi młodych się zmieniają. W 1968 roku walczyli oni o Dziady Mickiewicza, teraz z dziadem z Mickiewicza. Ale chyba też inni szatani byli tu czynni.

Posypała się bowiem piątka dla zwierząt. Okazuje się, że naród nie jest tak rygorystycznie antysemicki i przeciwny muzułmanom. Jak płacą, to się dla nich zarżnie nadwiślańskie krowy i kury wedle drakońskich zasad neolitu. Wszak pecunia non olet.

Minister zdrowia zarządził, aby lekarze, pielęgniarki, ratownicy i diagności (sic!) zatrudnieni przy zwalczaniu skutków zarazy otrzymywali jednak podwójne wynagrodzenie. Uprzedził ustawę. Znowu więc postąpiono wbrew preześnej woli.

Przedtem bowiem taki benefit mieli otrzymywać jedynie medycy skierowani przez wojewodę do pracy z chorymi na covid 19. Potem przez moment wszyscy lekarze i pielęgniarki, pracujący z zakażonymi a za chwilę nikt. Pewnie wtedy za karę.

Do konsultacji z premierem nie przystąpili przedstawiciele opozycji. Nazbyt często ich okłamywano. I tak nie ogłoszono jednak wyroku Trybunału Konstytucyjnego Przyłębskiej. Też go mają za nic? Jak niegdyś Sąd kierowany przez Andrzeja Rzeplińskiego?

Polacy w swej masie uważają, że Prezes powinien odejść. Wynika to z badań IBRIS-u dla Rzeczpospolitej. Jest gorzej. Tylko 40% PiS-owców uważa, że ich szef zdecydowanie powinien pozostać na stanowisku. Czyli ponad połowa ich powinna być natychmiast zawieszona, wydalona i skreślona z list wyborczych.

Ale nie tylko. Także powinni być ukarani modyfikatorzy piątki Kaczyńskiego dla zwierząt oraz ich naśladowcy w sprawie wyroku TK Przyłębskiej. O ministrze zdrowia nie ma już co mówić. Wszak lojalność wobec swego prezesa jest podstawą jego trwania na stanowisku. Jeżeli mu ją jednak wypowiedziano i to w sprawach dla niego zasadniczych, to albo zareaguje wedle obyczaju, albo odejdzie.  

No bo tylko w warunkach przemocy zniewolony człowiek musi swą godność dostosować do wywieranej na nim presji. Ale Prezes przecież ma wolną wolę. Nie może być oportunistą.

poniedziałek, 2 listopada 2020

Herostratea

 Jeżeli przestępstwem jest organizowanie protestów, czyli korzystanie z obywatelskiego prawa, to w czasie pandemii jest nim również nawoływanie ludzi do innych zebrań. Także religijnych. Liderzy więc dobrej zmiany powinni ważyć słowa, szczególnie te wypowiadane publicznie.

Dotyczy to także zarzutu, jakoby demonstranci dopuszczali się wulgarnych krzyków, co ma deprecjonować cały ruch. Tymczasem szef PiS-u, nie na ulicznym proteście, ale z sejmowej mównicy krzyczał do oponentów, że są kanaliami, chamską hołotą, przestępcami. O drugim sorcie już zapomniano. Szczególnie zaś o staniu tam gdzie ZOMO.

Tak się stało, że PiS się dał prześcignąć własnej metodzie pozyskiwania poparcia. Ona jest podobna do piromanii. Tam bez potrzeby, dla czystej radości obserwowania płomieni podpala się co tylko możliwe. Potem można z satysfakcją uczestniczyć w zamieszaniu i łowić ryby w mętnej wodzie.

Jak jednak łatwo dostrzec, kolejne polityczne pożary podnoszą próg wrażliwości. Aby więc rozładować sobie napięcie, trzeba prowokować coraz większe awantury. Wskutek tego kolejne zamieszania są coraz potężniejsze, aż wreszcie zmiatają inicjatorów.

Teraz mamy do czynienia z takim właśnie apogeum. Prezentują go nasze ulice. Protesty stają się już substytutem wydarzeń kulturalnych, modą. Broniący się zaś dobrozmieńcy dostarczają oponentom argumentów z własnego zasobu. Czy może już być gorzej dla dobrej zmiany?

Mają jeszcze stan wojenny do wykorzystania. Ale wyraźnie już widać, że ten ostatecznie pokaże, iż dobra zmiana nie może liczyć nawet na własnych funkcjonariuszy. Na pewno zaś PiS nie wygra już żadnych wyborów. I to niezależnie od tego, co teraz zrobi.

Prezes zaś przejdzie do historii. Na pewno. I w tym doścignął Wałęsę. Czyli sukces też osiągnął.