Niedługo po wojnie 1914–1918 w Europie powstały pierwsze państwa faszystowskie
W tych państwach słońce wschodziło i zachodziło o normalnej porze
opromieniając dachy domostw i wzgórz zieloną spadzistość [Woroszylski].
Wszystko się działo normalnie. Matki budziły o świcie dzieci, które jak zawsze szły do szkoły, bawiły się potem, wyrastały. Ojcowie wracali z pracy i radośnie wdychali atmosferę domu. Nie było komet i żałobnych znaków, a wokół rozwijał się faszyzm. Tak Wiktor Woroszylski, skądinąd do 1956 roku piewca komunizmu, potem atoli opozycjonista opisywał w jednym ze swoich wierszy epokę powstawania morderczej ideologii, która ostatecznie rozpętała drugą wojnę światową.
Bo szaleństwo rośnie niepostrzeżenie. Nic go nie zapowiada. Ba, jego głosiciele zapowiadają rozprawienie się z zasadami, nade wszystko zaś z ludźmi, którzy jakoby stoją na drodze szczęścia rodaków. Zło więc uzyskuje władzę w demokratycznych wyborach. Potem dopiero kończy z przestrzeganiem zasad, przynajmniej jednak na początku symulując demokrację.
Do zwycięstwa zła wystarczy odpowiednia liczba ludzi w swoim mniemaniu skrzywdzonych przez los. Nieszczęścia naprawdę albo tylko rzekomo sprowadził na naród poprzedni reżim. U nas się pokrzywdzonymi okazali głównie ci, którym komuna dawała lepsze kartki na żywność i pozwalała zarobić lepiej niezależnie od tego, czy się stoi, czy się leży. Głodziła zaś znienawidzonych entelegentów.
Kiedy lud dał się uwieść “Solidarności”, ona sprowadziła reformy, dające możność każdemu zadbać o siebie. Oferowała jednakowoż tylko kuroniówki tym, którzy nie potrafili skorzystać z okazji do samodzielności, a stracili przywileje, przysługujące niedawno proletariatowi.
Kiedy więc u progu mamy komunę, czyli jej ideologię przebraną teraz tylko w inne szatki, ma ona znaczące poparcie. I nic temu nie szkodzą jej afery oraz ustanowione na stanowiskach kontrowersyjne persony, sterowane zza pleców, ale oficjalnie reprezentujące naród.
Wszak nie ma morderczych znaków, które by ostrzegały przed złem. Jest wprawdzie historia, ale kto by się nią przejmował, skoro życie biegnie swoim torem?
Przejmującvy tekst. Nic dodać
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję.
UsuńPozdrawiam również
-fere-
OdpowiedzUsuńTak to właśnie wygląda. Wystarczy wskazać rzekomego wroga, który jest przyczyną naszej biedy a demokratyczne mechanizmy zrobią resztę.
Wrogów tych znamy z historii. Byli to "barbarzyńcy", inteligenci, kułacy, Żydzi, imigranci czy lewacy. Walka z nimi wymagała specjalnego prawa, które ciemny lud akceptował w imię polepszenia swojego bytu. Otrzeźwienie niestety zwykle przychodziło za późno.
To prawda.
UsuńHistoria nic nie pomagała i nadal jest ignorowana