Konflikt, który przeżywamy w Polsce, wynika też z geopolityki.
We współczesnym liberalizmie jednostka jest odpowiedzialna za siebie. Ma jednak oparcie w pisanym prawie, które zapewnia każdemu opiekę w razie napaści, choroby, lub niezdolności do zarobkowania. W zamian każdy obywatel świadczy opłaty, ustalane przez państwo.
W socjalizmie państwo ma władzę absolutną i zastępuje obywatelowi rodzinę. Utrzymuje więc, że zapewni podopiecznemu także pracę lub świadczenia odpowiadające potrzebom, jeżeli nie będzie w stanie zarabiać.
Rezultat jest taki, że liberałowie żyją lepiej. Pracują tam prawie wszyscy i państwa są bogate. W socjalizmie jest gorzej, bo pracują realnie ci, którzy nie zdołali się ustawić. Państwo zaś nie ma pieniędzy, bo stale musi łożyć na tych, co udają pracę. W dodatku jeszcze jest okradane, bo funkcje władcze spełniają tam kiepsko opłacani ludzie, oczekujący nieformalnych gratyfikacji od interesantów.
Różnica więc jest taka, że liberalizm wymaga od jednostki przedsiębiorczości. Konserwatyzm zaś chce od niej poddania, obiecując w zamian wsparcie tradycyjnych jakoby wartości, czyli podtrzymania wspólnoty rodzinnej. Tego atoli nie może spełnić, musiałby bowiem oddać rodzinie zasadniczą część swojej władzy. Wtedy by się poddani niechybnie zwrócili ku kapitalizmowi.
Kaczyzm spycha nas w socjalizm, różny od poprzedniego tylko oficjalnym podkreślaniem pobożności. Realsocjalizm też ulegał klerowi, ale oficjalnie go zwalczał. W tej sytuacji konserwatystom pozostaje tylko nienawiść, wynikająca z frustracji, którą powoduje zasadnicza niemożność spełnienia aspiracji poddanych. Stąd też ucieczka w ideologie, spiskowe teorie i kolejne rozczarowania, wzmagające nienawiść.
Państwa Zachodu mają czas społecznych rozterek daleko za sobą. Państwa Wschodu są jeszcze przed nim. My zaś siedzimy na granicy Zachodu i Wschodu. I mamy, co mamy.
-fere-
OdpowiedzUsuńPodstawowym czynnikiem likwidacji konfliktów jest nauka o dezinformacji. Przy łatwym dziś sposobie jej rozprzestrzeniania jest podstawowym źródłem konfliktów. Od dziesiątków lat Rosja uczyniła z niej naukę i stosuje powszechnie. Równie powszechnie stosują ją rodzimi, populistyczni politycy.
Nauka o mechanizmach dezinformacji powinna być już dawno obecna w szkolnictwie. Przykładów na jej stosowanie mamy bez liku. Od "niemieckości" polskiego rządu, wyśmiewanie szczepień aż do absurdalnego krokodyla ministra Żurka.