Albo zniszczymy obecny świat i przywrócimy sobie zdolność odczuwania szczęścia, albo sztuczna inteligencja zastąpi nas w przestrzeganiu codziennych procedur. Wiadomo to od dawna, chociaż czasem przypadkiem.
Nazbyt długo ludzkość biedna
Ścigała marę zwodniczą,
Gdy jest droga tylko jedna,
Zgodna z wiedzą przyrodniczą [Boy].
Coraz bardziej się przebija pogląd, że przejście ludzkości do osiadłego trybu zakończyło czas szczęścia człowieka. Do tego go bowiem przygotowała ewolucja, nie do mozolnych upraw i hodowli, które nie tylko zabierały czas, ale zmuszały do przestrzegania terminów powtarzalnych czynności i eliminowały dotychczasowe intelektualne wyzwania. W rezultacie mamy teraz mniejsze mózgi, od tych, którymi dysponowali nasi wolni przodkowie. Ich inteligencja nie jest nam już potrzebna. Jesteśmy też stale narażeni na frustracje, wywołane koniecznością stosowania się do zasad, narzucających nam stosowne zachowania w stale tych samych sytuacjach.
Jedynie ci wszyscy ludzie, którzy parają się sztuką, nauką polityką albo stoją wysoko w hierarchii są w jakimś stopniu niezależni od nakazów ich profesji. Stanowią więc establishment, przywilejem przeżywania szczęścia zbliżony do niegdysiejszych łowców i zbieraczy. Oni też budzą w innych zawiść, jaka prześladuje elity na całym świecie.
O ile artyści, uczeni i menedżerowie oferują światu oczywiste dobra, o tyle politycy mają do dyspozycji jedynie obietnice. Ich zwolennicy sycą nimi swoje nadzieje, oni sami zaś obiecując, czynią zadość swojej pasji ulepszania świata. Sam bowiem proces składania przyrzeczeń sprawia im tyle radości, że nie muszą już szukać zadowolenia w realizacji swoich zapowiedzi.
Podobnie jest z ich wyborcami. Człowiek bowiem jak każda żyjąca istota ma poczucie szczęścia, kiedy konsumuje upolowaną lub znalezioną zdobycz. Samodzielnie wytropioną i osobiście pozbawioną możliwości oporu. Może jeszcze wtedy bywa szczęśliwy, kiedy ma złudzenie osiągania lepszych warunków jej poszukiwania. Dlatego pewnie wielu idzie na lep obietnic.
I tu już mamy istotę częstych sukcesów populistów. Oni stale zapowiadają z jednej strony usunięcie elit i zapowiadając powrót do utraconego szczęścia, trafiają w instynkt umęczonych nakazami i zakazami mas. One zaś wcale się nie składają z samych prostaków. Wszyscy tam tęsknią do prawa naturalnego. Nie tego, które promował AWS, boskiego, ale tego, które dawało wolność.
Bo to ewolucja każe nam szukać szczęścia i zawsze realizuje swoje zamiary.
Radbym wiedzieć w końcu czym ona EWOLUCJA jest. XXI wiek niesie pytania, które przestaliśmy zadawać. Fundamentalne pytania. Nie dogmaty, czy fałszywe pozorujące pewność. Również w nauce...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewolucja to zmiany rzeczywistości w czasie. Zjawiska silniej naładowane energią, wypierają te słabsze. Czasem jednak uda się coś, co nie powinno. Nam, ludziom udało się podporządkować naturę. Tylko dopiero od paru tysięcy lat temu. Natura zaś zawsze się upomina o swoje prawa. I według ekologów albo się pamiętamy, albo przepadnie mu.
UsuńJedyną szansę ich zdaniem daje poddanie się.
Pozdrawiam również.
Opamiętamy albo przepadniemy oczywiście.
Usuń