Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 20 marca 2021

Inwokacja

Dariusz Kortko, redaktor naczelny Gazety Wyborczej Katowice zestawił litanię do Daniela Obajtka na podstawie autentycznych tekstów i wypowiedzi jedynie słusznych głosicieli prawdy. Prezes Orlenu jest tam nadzieją dla Polski, ma ogromne możliwości i determinację. Jest jednakowoż atakowany, uderzany odgrzewanym kotletem, ale nie ustanie.

Tymczasem z doniesień medialnych o treści zawartej w omawianej w litanii wyziera przede wszystkim oligarchizacja państwa. Uzależnienie od siebie członków rodzin rządzącej partii. Ma się to odbywać przy odrzuceniu skrupułów. Rzecz jest groźna a wyraziciele dobrej zmiany traktują skłonność do takiego postępowania za specjalny dar, pozwalający integrować ludzi wokół obranego celu.

Powstaje w związku z tym pytanie o motywacje Prezesa, który nie reaguje na tak ambarasujące sygnały. Wszak głosił, że stworzył partię wartości. Rzeczone informacje są fatalne nie tylko dla obrazu jego ugrupowania, ale i dla preześnego wizerunku.

Powód wydaje się oczywisty. Reakcja by musiała doprowadzić do poddania w wątpliwość postępowania przedsiębiorcy, nazywanego przez oficjalną propagandę modelowym człowiekiem sukcesu. Organa zaś ścigania, które by musiały rzecz zweryfikować, podlegają politycznemu konkurentowi Prezesa. Ten by niezawodnie wykorzystał powstałą okazję do wzmocnienia swojej pozycji.

Nie ma paskudniejszej sytuacji, z której wycofanie się powoduje większe straty od trwania w kłopocie. Prezes teraz na własnym przykładzie może doświadczyć, jak kiepskim pomysłem było podporządkowanie prokuratury ministrowi sprawiedliwości. Jakim dobrodziejstwem jest jej niezależność. I to wszystko bez różnicy czy zarzuty stawiane Danielowi Obajtkowi są prawdziwe, czy nie.

Odzyskanie prokuratury przyniosło straty w momencie osłabienia partii. Odebranie samodzielności jest zawsze złym pomysłem. Jak donoszą media doświadczyła tego nawet znana rodzina pewnego młodzieńca. Wykształcono go na najbardziej w parafii prestiżowego fachowca. Po posłusznym zakończeniu studiów wybranych przez rodziców podjął się jednak banalnej pracy w jednej ze spółek, należących do znajomka matki. Pozwoliło mu to realizować własne dążenia.

— Jeśli nie wiesz, jak się zachować, to na wszelki wypadek zachowaj się przyzwoicie — doradzał Władysław Bartoszewski. Jak widać im prędzej, tym lepiej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz