Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 20 sierpnia 2021

Pryncypia

 Płacimy za niegdysiejszy egoizm i głupotę szlachty. Najnowszym dowodem mogą być strefy wolne od LGBT, które dość dokładnie pokrywają się z obszarami sukcesów dobrej zmiany. Tam wielu mieszkańców do dziś trwa we włościach, przyznanych przez obcą władzę, cara i cesarzy.

Twórcy mentalności dzisiejszych dobrozmienców nie otrzymali do dawnej Rzeczypospolitej żadnych praw. Byli poza narodem. Ich epigoni nie mają więc teraz oporów przed wykluczaniem innych. Rajcy małopolscy nie uchylili na przykład uchwały dyskryminującej osoby LGBT. Jeden z nich zapowiedział nawet wystąpienie z Unii, jeżeli ta w konsekwencji ich postawy zamrozi dopłaty, które im się po prostu należą.

Wszystko bowiem jest słuszne w określonych warunkach. Trudno o poczucie wspólnoty z tymi, którzy się uważali za lepszych, z wyższej jakby półki. Czasem więc tylko się zdarza, że wykluczeni powtarzają oficjalne frazesy o solidarności z rodakami. Tak bowiem wypada.

Mity zaś łatwo przesłaniają fakty i kształtują dobre samopoczucie. Szczególnie tym, którzy się nagle dowiedzieli, że byli rzeczywistymi pogromcami komuny. Bo w odróżnieniu od pluralistycznej, podziwianej przez Zachód “Solidarności”, wytrwali przy akceptacji jedynowładztwa.

Ksenofobia jednak ludzi, którzy swoje dzieci nazywają Anetami, Andżelikami, Oliwierami lub Brajanami jest dość schizofreniczna. Wszystko bowiem jest względne.

Bo to tak dobrze czuć się zachodnim burżujem, który podobnie nazywa potomstwo. Przynajmniej w mydlanych operach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz