Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 22 lipca 2025

Oczywistość

 Każdy jest kowalem swego losu?

Wartości, czyli to, czym się kierujemy, decydują o naszych wyborach. Nie mamy ich zapisanych w genach. Gorzej, tam wyraźnie czytamy, że nie ważne czyje co je, ważne to je, co je moje. Kiedy się jednak przekonamy, że karma wraca,  jesteśmy w stanie oddać część należnej nam substancji w zamian za cudzą. Ba, nawet za samą obietnicę lub tylko za nadzieję. Rzecz działa i w drugą stronę. Kiedy ktoś nam okaże zainteresowanie, obieca coś, jesteśmy skłonni oddać mu to, co nasze. Nawet poparcie.

Wielu z własnego doświadczenia zna gorycz, jaką napełnia przesuwający się sznur pojazdów na sąsiednim pasie autostrady. Przed chwilą go nie wybraliśmy, bo wydawał się beznadziejnie zakorkowany. Pamięta się też windę, która jeżeli jest, prawie zawsze tkwi na najwyższym piętrze. Nie można było ani przewidzieć, który pas i kiedy się zakorkuje, ani kiedy się wybrać z wizytą, aby beznadziejnie nie sterczeć przed drzwiami ślamazarnej windy. Łatwo więc sobie wyobrazić, co czują nieszczęśnicy, którym się wmawia, że rządzą krajem, a za swoją pracę otrzymują grosze lub zgoła nikt ich nie potrzebuje.

Kiedy więc ktoś obieca odwrócenie żałosnej sytuacji ludziom, sfrustrowanym z powodu ustawicznego pozostawania poza gronem szczęśliwców, musi budzić zainteresowanie. Kiedy jeszcze w jego obietnicy nie ma warunku, aby beneficjanci jego pomysłów pokończyli jakieś szkoły lub nawet kursy kwalifikacyjne, może liczyć na poparcie. Szczególnie kiedy winą za pech, prześladujący nieboraków, ten ktoś obciąża ciapatych lub zgoła Żydów, o których w dodatku Pismo też mówi, że do czterdziestego bodaj pokolenia obciąża ich grzech śmiertelny.

Powstaje wtedy pewnik o braku własnej winy za stan swego losu. Niepodważalna jakoby prawda o niecnym spisku. Nie kryje się ona w genach, ale w przystosowaniu do wyzwań, generowanych przez populistyczne środowisko, w tożsamości. Strach przed nieznanym jest silnym bodźcem. Łatwo więc być demagogiem i przewodnikiem zastraszanych tak ludzi.

Najstarszy podział społeczny na pełnoprawnych, niepełnoprawnych i niewolników zapisano już w Kodeksie Hammurabiego. Do osiemnastego wieku, kiedy oświeceniowcy zaczęli głosić prawa człowieka, nikt tego nie podważał. Wtedy się ostatecznie ukształtował rozbrat Zachodu ze Wschodem.

Wystarczy więc, że w środowisku kulturowych krewniaków Wschodu obecni pełnoprawni zapewnią swoich zwolenników, prawdziwych Polaków, iż uczynią ich niepełnoprawnymi, którym się coś jednak należy. Pozbawionymi zaś praw niewolnikami zrobią politycznych przeciwników. Oni muszą pozostać na społecznym dnie, nie są bowiem prawdziwymi Polakami. Ba, bo mogą prawdziwych zdradzić lub zbrukać swoim obyczajem, jeśli nie amebą.

Dlatego też populiści dopuszczą się wszystkiego, aby uniemożliwić swoim rodakom podniesienie poziomu życia, bo to zasobność poddanych pozbawiłaby ich wszelkiego znaczenia. Są frustraci, jest populizm. I nieustanne dochodzenie do prawdy. Iście smoleńska oczywista oczywistość.


4 komentarze:

  1. -fere-
    Mechanizm sprawdzony i stary jak świat. Obiecać ciemnemu ludowi "mleko i miód" i wskazać wroga który jest przyczyną niepowodzenia. Najlepiej jak jest on inny i nam obcy.
    Wystarczy spojrzeć na historię. To zawsze działało, działa i będzie działać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety. Zawsze bowiem będą tacy, którzy się nie znaleźli w nurcie przemian. Jeżeli jednak świat pójdzie naprzód, będzie ich mniej. Przestaną być atrakcyjni dla populistów. Przyroda sama tępi zło. Nie tak szybko, jak byśmy chcieli, ale skutecznie, podcinając mu dostęp do konfitur.

      Stary

      Usuń
  2. Zatem jesteśmy w przededniu Trzeciej Światowej... OSTATNIEJ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie tak źle. II wojna światowa przeszła bez użycia gazów bojowych.

      Stary

      Usuń