Ci, którzy podejmują się wysiłku pracy.
Klasyczna biurokratyczna tautologia, charakterystyczna dla tych, których jedyną lekturą są biurokratyczne elukubracje podobnych im intelektualistów. Można się domyślać, że chodzi tu o tych, którzy pracują.
Poprawna jednak mowa, kierowana do niewiele i tak pojmującego elektoratu, byłaby jasna i jako taka by mogła być krytykowana. Kiedy jest niezrozumiała, jest w kołach osób niewykształconych odbierana jako znak wtajemniczenia i intelektualnej sprawności bełkoczącego, któremu się należy za to szacunek.
Jak wskazują analizy, wielu ludzi od lat nie czytało niczego. Znaczna część pozostałych i tak nie rozumie, co przeczytali. W sumie więc nic dziwnego, że łatwo nimi manipulować, skoro rozpoznają jedynie mowę ciała.
Kiedy więc widzą kogoś w czasie hymnu stojącego w rozkroku, pochylonego do przodu, z wiszącymi dłońmi, zwijającymi się w pięści, pojmują, że mają przed sobą kogoś silnego, bo on tu dyktuje wzorce, nie jakaś tam tradycja, wymyślona przez elyty.
Kiedy ów jeszcze mówi w sposób niezrozumiały, ale postawą zdradza, że odmawia, tym bardziej budzi uznanie tych, którym częściej odmawiano, niźli im potakiwano.
Tak się właśnie prezentuje populizm. I tak zdobywa poklask.
Nic mnie tak nie wkurzia, jak puste wyuczone gesty majace pozory naturalności; Gest siły, zatroskania , wspólczucia. Wyuczona mowa ciałą , z prawdziwym czuciem nie mająca nic wspólnego. Podła i oszukańcza, jak cvałe to sowiecko/watykańskie towarzycha. Niedobrze sie robi, gdy na to patrzę.
OdpowiedzUsuń-fere-
OdpowiedzUsuńŚpieszę wyjaśnić, że opisywana postawa jest konsekwencją przerostu mięśni. To rozrośnięte mięśnie piersi i bicepsów nie pozwalają na swobodne opuszczenie rąk. Podobnie ma się z mięśniami ud, co zmusza do stania w rozkroku. Natomiast usztywniony mięśniami kark nie pozwala na skinienie głową. Zostaje jedyna możliwość - pochylić całe ciało.
I to by było na tyle :)