Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Beznadzieja

 Mamy do czynienia z politycznym manicheizmem. Głosił on walkę dobra ze złem. Jedno było reprezentowane przez światło, drugie przez ciemność albo przez ducha i materię. Tam podział nastąpił wobec przeciwstawnych racji, z którymi łatwo się było utożsamić. W polityce nie jest to tak proste. Każda bowiem z dwóch zasadniczych formacji, demokratyczna i autokratyczna sobie przypisuje dobro, zło pozostawiając konkurentom.

Autokrację niestety ośmiesza przesada, zrodzona ze skrajnego przestawiania obu pojęć. Nacjonalizm oto utrzymuje, że nie Rosja ze swym staromongolskim sposobem myślenia zagraża Polsce, a Niemcy, którzy nam rzekomo stale szkodzą. Ostatnio mają Polsce podsyłać imigrantów, powołując się na unijne prawa, które  jakoby sami nadali Wspólnocie.

Nacjonaliści są w jednym lepsi od obu konkurentów do dobra, demokratów i autokratów. Szowinistyczne zło wyróżniają u nich wyraźne cechy fizyczne. Jego emisariusze mają ciemną lub zgoła czarną skórę albo przynajmniej wyrażają się w innym od naszego języku, jeżeli to nie jest rosyjski bodaj. Bo Anglicy nas sprzedali, Francuzi są zdemoralizowani, Włosi i Hiszpanie lub Portugalczycy by jeszcze uszli, bo szczęśliwie nie bardzo się do nas pchają, ale skolonizowali ciemnoskórych, których nasi narodowcy nie chcą.

Tak czy owak, mamy do czynienia z najstarszym problemem wszystkich religii, zmagających się z przyczyną zła. Przez parę tysięcy lat teolodzy tego nie rozwiązali i nasi politycy, męcząc się nad tym również bezskutecznie, przyczyniają się do politycznego zobojętnienia ogółu. Również do jego podświadomej ateizacji. Nawet jak przypisują sobie patriotyzm, odziewają się w narodowe symbole i głoszą całkowite oddanie swojej religii. Spowszedniałe bowiem odświętne symbole tracą swoją magię.

Wciórności.

niedziela, 3 sierpnia 2025

Przewrót

Dr Krzysztof Kontek podsumował swoje działania w sprawie kontroli wyborów. Na razie nie wywołały one widocznych skutków. Jest jednak znaczący wyjątek, czyli wystąpienie do państwa polskiego o 180 milionów euro zadośćuczynienia za systemowe zlekceważenie obywatelskich protestów wyborczych w Polsce w 2025 roku. Pieniądze zostaną przeznaczone na stworzenie pozarządowych struktur, zdolnych do do zbudowania uczciwego procesu wyborczego. 

Uczestnicy Pol’and’Rock Festival w Czaplinku uformowali pochód w rytmie poloneza. Nie wyszło to niedawno Prezesowi bodaj w Warszawie. A tu się udało. Bo chcieć, to móc, a jak się musi, to raczej na Rusi.

 Obywatele biorą sprawy w swoje ręce. Tak teraz wygląda rewolucja.

 

sobota, 2 sierpnia 2025

Asymetria

 TVP Info zademonstrowała na kanale X filmik z najbardziej charakterystycznymi wypowiedziami i mimiką Andrzeja Dudy. W tle słychać dziarski chórek gospodyń, w rytmie disco polo wyśpiewujących, że Andrzej Duda im się udał. W komentarzach można wyczytać wypowiedzi, że taka publikacja to standard Jacka Kurskiego. Pochodzą nie tylko od admiratorów odchodzącego prezydenta.

Wydaje się, że obaj wspomniani panowie hołdowali poglądom tej samej opcji. Obrona więc jednego kosztem drugiego prezentuje się zaskakująco. Mogłoby to ukazywać sens szukania trzeciej drogi w gąszczu naszej polityki. Trzeba jednakowoż zauważyć, że pozostawanie okrakiem na barykadzie naraża na obustronny atak. Mimo to mamy dowody, że nie wszyscy się tego boją. Roman Giertych, jednoznaczny przeciwnik kaczyzmu stwierdził wręcz: nie znoszę Dudy, ale nie podoba mi się prymitywizm tego materiału.

My jednak naprawdę wracamy do normalności, gdzie dobro jest dobrem, a zło złem niezależnie od środowiska, w którym się rodzi.

Politycy opozycji atoli prezentują samodzielne zdanie tylko w czasie walk wewnętrznych.

piątek, 1 sierpnia 2025

Niespodzianki

 Komentatorzy zastanawiają się co zrobi Andrzej Duda po zakończeniu kadencji. Konkluzja jest smutna. Czeka go zapomnienie. W dodatku gdyby jednak w PiS-ie przechowano pamięć, to wyrażano by ją nieprzychylnymi komentarzami. Ma to wynikać z lekceważącego jakoby stosunku Prezesa do byłego prezydenta.

Polska się zbroi. Kupujemy kolejne czołgi. Komentatorzy zwracają uwagę, że sprawdzanie ich z Korei będzie niemożliwe lub trudne w razie konfliktu z Rosją. Dlatego mamy się koncentrować na rozwoju własnych możliwości wytwórczych nowoczesnego uzbrojenia. Okazuje się, że produkujemy nawet satelity, kupowane przez USA. O dziwo, w prywatnym przedsiębiorstwie.

Po Sosnowcu biegał w nocy jakiś szaleniec z maczetą i atakował autobus oraz przejeżdżające samochody. Kiedy ruszył na policjantów, został postrzelony. Nie udało się go uratować. Znamienne jest, że media przez godzinę sprawdzały, czy przypadkiem nie jest imigrantem. Nie. To prawdziwy Polak. Uff…

Minister Żurek zaczął stanowczo. Zdymisjonował sędziów, przebywających na delegacjach w ministerstwie, wniósł o to samo w okręgowych komisjach wyborczych, odsunął wielu spornych nominatów w sądach, zasugerował nowemu ministrowi spraw wewnętrznych dokonanie w jego resorcie podobnych kroków. Wraca normalność.

W tej sytuacji prezydent Duda będzie na pewno zapraszany do mediów. Zarówno jego przemyślenia, jak mimika zawsze były komentowane. Może wzorem niegdysiejszego ministra finansów zechce zażenowanym nieco rozmówcom wręczać swoją książkę?

Wszystko bowiem jest możliwe w czasie przemian.

czwartek, 31 lipca 2025

Wróżby

 Kto z Jarkiem Szymonie jada, to na sam dół prędko spada [Roman Giertych].

Jarosław Kaczyński zapowiada 11 października marsz przeciwko nielegalnej migracji. Doradca Andrzeja Dudy, Łukasz Rzepecki mówi, że Prezes chyba zapomniał o ośmiu latach swoich rządów, kiedy to do Polski wpuszczono 366 tys. imigrantów z państw muzułmańskich.

W odpowiedzi na propozycję podpisania jego deklaracji polskiej, Sławomir Mentzen nazwał Prezesa politycznym gangsterem. Przemysław Czarnek z właściwą sobie elegancją pyta go, czy oszalał. Media nadal widzą koalicję PiS z Konfą. Wszak to tylko wymiana poglądów, wyrażona prawicowym sposobem.

Michał i Jacek Karnowscy zostali przez Andrzeja Dudę odznaczeni Krzyżami Oficerskimi Orderu Odrodzenia Polski. Magdalena Ogórek Złotym Krzyżem Zasługi. A Prezes?

Ciekawie się zapowiada przyszłość naszej opozycji. Przystawki skończą jak Szymon Hołownia, który, jak wynika z badania IBRIS dla Onetu, ma pierwsze miejsce w ostatnim rankingu zaufania. Od końca. Za Prezesem nawet.


środa, 30 lipca 2025

Klincz

 Donald Trump skrócił czas wyznaczony w swoim ultimatum z 50 do 10 lub 12 dni. Rosja ma przystąpić do zawieszenie broni, w przeciwnym razie zapłaci straszliwe cła o dozna kolejnych sankcji. Unia też została cłami obłożona, ale są mniejsze.

W wewnętrznej polityce też są rewelacje. Szymon Hołownia ma klinicznie nienawidzić Donalda Tuska i zakochać się w Prezesie. Tak go prezentuje Andrzej Stankiewicz. Prezes zaś ogłosił Deklarację Polską, jakżeby inną i teraz już wiadomo za co go należy popierać. 

W rzeczonej deklaracji czytamy: nie dla koalicji z Tuskiem i jego ludźmi, nie dla współpracy z putinowską Rosją, tak dla sojuszu z USA, nie dla nielegalnej migracji, tak dla deportacji, nie dla centralizacji Unii Europejskiej, nie dla euro w Polsce, tak dla suwerenności i wolności, po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy, nie dla ideologii w edukacji, tak dla suwerenności energetycznej, mieszkanie prawem, nie towarem.

KRRiTV odwołała Macieja Świrskiego ze stanowiska przewodniczącego. W Trybunale Konstytucyjnym wybuchł spór między sędziami w sprawie zdolności Krystyny Pawłowicz do udziału w posiedzeniach TK. Jest orzeczenie lekarskie, stwierdzające jej niemożność świadczenia tam pracy.  

Tymczasem każdy z nas płaci w tym roku 2139 złotych na obsługę długu publicznego. To prawie sześćdziesiąt procent wydatków na wojsko. Mieszkania więc jako prawo a nie towar to czysty populizm. W ogóle realizacja dziesięciu preześnych punktów byłaby podobna do tego, co obserwowaliśmy przez osiem lat dobrej zmiany

Dla USA bowiem jesteśmy sojusznikiem, dopóki mamy coś do gadania w Unii. Łatwo też się Donald Trump rozczarowuje do sojuszników. Unia zaś ratuje przed finansowym krachem tylko te państwa, które są w strefie euro. Ich bankructwo grozi bowiem wspólnej walucie. Poza tym wbrew paskudnym doświadczeniom z przeszłości, wybierając Prezesa znowu byśmy utknęli w polityce dwóch wrogów.

Ale wkoło jest wesoło. Nie możemy więc narzekać na monotonność.


wtorek, 29 lipca 2025

Ciąg

 Przedpotopowi łowcy i zbieracze musieli zrozumieć naturę, aby przeżyć. Stąd ich mózgi były większe od posiadanych przez  współczesnych homo sapiens. Musieli być inteligentniejsi. Przenosząc się ustawicznie z miejsca na miejsce nie mogli popaść w rutynę. 

Wyznawane przez koczowników religie zakładały równość wszystkich tworów przyrody z nimi samymi. Stąd na przykład zanosili modły do zaziemskiego szefa słoni o sprezentowanie im jednego lub dwóch ze stada, kiedy wychodzili na nie polować. Czcili napotkane drzewo figowca i dziękowali mu za figi, których im dostarczyło. Do głowy im nie przychodziło, aby kogokolwiek zmuszać do wyznawania swojej religii. Byli na to zbyt inteligentni. Nikt rozsądny nie mnoży konkurencji.

Rolnicy, którzy zastąpili łowców i zbieraczy, musieli mieć tylko dość siły do spulchniania gleby i troszczenia się o zbiory. Nie musieli wiele rozumieć. Wystarczało pamiętać, aby co roku powtarzać poprzednie czynności. Uważali się za lepszych od hodowanych zwierząt i uprawianych roślin, bo należały do nich. Niebawem więc usprawiedliwili późniejsze porzekadło, że chłop żywemu nie przepuści. 

Szybko się wśród uznojonych oraczy pojawili spryciarze, którzy twierdzili, że są wysłannikami władców przyrody i jak im rolnicy dostarczą części swoich zbiorów, to im załatwią korzystną pogodę gdzie trzeba. Sami zaś kmiecie wyłonili z siebie tych, którzy byli w stanie obronić ich wioski przed napadami koczowników, szukających łatwego łupu. Wojownikom też musieli dostarczać części swych plonów.

Potem, dopiero w XVIII wieku moraliści doszli do głosu i dostrzegli niesprawiedliwość w tym, że tylko część pracuje, wielu zaś nie robi nic. Zaczęto organizować społeczeństwa w sposób demokratyczny. Rychło się to okazało lepsze od tradycyjnych satrapii, powszechnych do czasu podjęcia oświeceniowych reform. Świat się podzielił na dwie części. Zachodnia, postępowa przyjęła pryncypia Rewolucji Francuskiej, wschodnia, zacofana pozostała przy wzorcach Hammurabiego.

My ze swoim położeniem na granicy kultur, klimatów, nawet oddziaływania tektoniki mamy stale kłopot. Jak kulturowo pozostaniemy przy Zachodzie, będziemy w strefie postępu i zamożności, ale zeświecczejemy. Jak przejdziemy na Wschód, będziemy klepać biedę, gadać po rusku i warczeć na Zachód, ale zachowamy wiarę. 

Zaiste, trudno nam zazdrościć wyboru.


poniedziałek, 28 lipca 2025

Ewolucja

 Świat zawsze zawłaszczały imperia. Każde z nich pozbawiało podporządkowane ludy, Każde też uważało swego władcę za uprawnionego do władania podporządkowanymi ludami. Najczęściej uznawano to za skutek namaszczenia ze strony przedstawicieli niebios lub uzasadniano ideologią, którą wyznawało dostatecznie dużo zwolenników, aby podporządkować innych swemu guru.

Imperia rozpadały się wskutek zewnętrznej interwencji lub w konsekwencji ruchów odśrodkowych. Ostatnio  uzyskaliśmy wybór. Mogliśmy się przyłączyć do Unii Europejskiej, dobrowolnego związku suwerennych państw lub pozostać poza nim, wystawieni na łaskę wschodniego imperium, zorganizowanego na wzór starochiński. Obecnie widać, że dzięki Unii i NATO uniknęliśmy losu Ukrainy.

PiS usiłuje nas wyprowadzić z Unii, deklarując zachowanie suwerenności od niej i od Rosji. NATO atoli będzie uznawać nas za sojusznika dopóki będziemy częścią Unii. Ta wymaga od nas przestrzegania wartości Zachodu. PiS proponuje nam starochiński ustrój, z odpowiednikiem cesarza na szczycie władzy. Kusi nas statusem kieszonkowego imperium, ograniczone do własnego państwa. Chyba że Międzymorze by się nam podporządkowało. W każdym zaś przypadku byłby to przedsionek do euroazjatyckiego chanatu.

Tymczasem nie ma państw całkowicie suwerennych we współczesnym świecie. Korea Północna pokazuje, jakie są skutki takiej suwerenności dla obywateli. Aby funkcjonować, elity naukowe, gospodarcze państw są w ciągłym związku, są od siebie uzależnione i łatwo im przypisać zdradę, spisek, pogardę dla mitów, tradycyjnie spajających społeczności. To teraz są imperia, konkurujące ze wschodnimi, tradycyjnie ukształtowanymi autokracjami. 

Jak się w tym znajdziemy, wybór należy do nas, Europa albo Azja otwierają ręce. Jest też trzecia droga, jak z tym osiołkiem, któremu w żłobie dano. Źle atoli skończył nieborak.


niedziela, 27 lipca 2025

Bezwzględność

 Ksiądz zamordował bezdomnego, z którym się pokłócił. Uderzył go siekierą, a potem oblał benzyną i podpalił. Nieszczęśnik zmarł od ognia. Media oniemiały. Episkopat zawiesił duchownego w czynnościach. Wierni nie uczęszczają do kościoła, w którym ich nawoływał do chrześcijańskiej miłości bliźniego. Prokuratura stawia zarzuty.

Od średniowiecza do baroku palono ludzi żywcem za czary i herezję. Tych, którym okazywano łaskę, przed kaźnią na stosie uśmiercano. Aliści to było dawno. Za przeszłe błędy i nadużycia, w tym za postępowanie inkwizycji, przeprosił Jan Paweł II. 

Głosiciele spisków i bodaj płaskoziemcy utrzymują, że Sławosz Uznański-Wiśniewski nie był w kosmosie i nie jadał pierogów na żadnej stacji. Nie tylko kosmicznej. Wszystko miało być mistyfikacją. Co gorliwsi ortodoksi chcieliby sędziów wieszać za zdradę. Za bredzenie nikt z nich jeszcze nie przepraszał.

Należy się jednak cieszyć, że obskuranci się ośmieszają. Wraz z nimi tracą na znaczeniu różni fanatycy, którzy by chcieli przywrócenia charakterystycznych dla czasu ciemnogrodu metod eliminowania libertynów. Może już nie stosów, ale przynajmniej szubienicy. Zawsze też dla dyscyplinowania tych, którzy myślą inaczej.

Pocieszające więc, że tylu liberałów się u nas uchowało.

sobota, 26 lipca 2025

Moc

 Wspólnota musi mieć jakąś podstawę, która ludzi jednoczy. Odwiecznym, uniwersalnym spoiwem zbiorowości o różnych poglądach i pochodzeniu był pieniądz. Przekonanie, że jego posiadacz może mieć wszystko, od dwóch i pół tysiąca lat z górą spaja ludzkie społeczności pragnieniem jego posiadania. Wspólny cel jest potężnym spoiwem, nawet kiedy jest przedmiotem konkurencji.

Każdy polityk musi składać dowody sprawczości. Nawet bowiem obietnice bez pokrycia sugerują dysponowanie dobrami, niedostępnymi dla innych. Możność bowiem w tradycyjnym rozumieniu wynika z posiadanych zasobów. Nawet jak nie mają one fizycznej postaci, lecz są uznawanym uprawnieniem. Prymitywnym więc, a często skutecznym sposobem na przekonanie o swoim potencjale, jest ignorowanie więzów prawnych, obyczajowych, nawet logicznych. Nie dokonałem zamachu, a mogłem. Nie uznaję tego głosowania. To najnowsze przykłady.

Wszak nie może uchodzić za sprawczego ktoś o nawet wielkiej władzy, ale skrępowany zasadami, ograniczającymi mu możność działania. Taki w tradycyjnym mniemaniu jest pozbawiony zasobów. Nie może uchodzić za potężnego. Uczciwość nie jest sposobem na zdobycie popularności w środowiskach nawykłych do samowoli władców. Taki jest skutek niedawnego panoszenia się u nas lokatorów wyższej jakby półki, którzy mogli wszystko i uważają, że nadal nikt im nie przeszkodzi. 

Dlatego tak ważne są rozliczenia. Szybkie, skuteczne i nieodwracalne. One potrafią dowieść, że prawa człowieka, poszanowanie zasad nie są przeszkodą w  sprawowaniu władzy. Wielu bowiem z nas tkwi we wschodnim powinowactwie kulturowym, gdzie bakszysz jest najskuteczniejszym sposobem realizowania celów politycznych.

piątek, 25 lipca 2025

Nowości

 Rząd został zaprzysiężony. 

Prezydent według Andrzeja Morozowskiego zdradzał mimiką i mową ciała, że nie pochwala jego składu. Nic nowego. Przecież pół drugiej kadencji upłynęło mu na blokowaniu posunięć rządu Koalicji 15 X. A mimika i mowa ciała, to silny wyróżnik ekspresji Andrzeja Dudy.

Nagle to nie Waldemar Żurek budzi największe zastrzeżenia przeciwników. Wczoraj była to nowa ministra zdrowia, Jolanta Sobierańska-Grenda. Premier bowiem oświadczył, że ją powołał, aby polepszyła los pacjentów, nie lekarzy. To właśnie jest powodem ataków opozycji, która bierze stronę lekarzy. To akurat też nic nowego. Kobiety wielokrotnie dawały temu wyraz.

Tymczasem sędziowie Schab, Radzik i Lasota otrzymali zarzuty dyscyplinarne od ministra Adama Bodnara za odmowę załatwiania przyznanych im spraw. Trzej wspomniani orzecznicy, ustanowieni na swoich stanowiskach w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie przez nieprawidłowo powołaną KRS, nie mogli tam sądzić. Ich wyroki uchylał Sąd Najwyższy z powodu niemożności uzyskania przez nich pozytywnego wyniku testu niezawisłości. W związku z tym zostali przesunięci do sekcji zażaleniowo-wnioskowej. Odwołali się od tego do neo-KRS, która przyznała im rację. Nie przyjmowali zatem przydzielanych im zadań i mają kłopoty. Poprzedni minister sprawiedliwości nie był więc powściągliwy w rozliczeniach.

Naród zaś bierze sprawy w swoje ręce. W Warszawie jakaś staruszka laską wymusza ustępowanie jej miejsca w tramwaju. Kiedy wraca z zakupów, uzyskuje je też dla swoich siatek w ten sam sposób. Przy tym nie szczędzi nagany opieszałym, posługując się nawet grubym słowem. Trafiła do mediów, które wprawdzie czwartą władzą, ale nie mają jej za złe. 

Bo zasady zawsze biorą górę. I to jest najważniejsze. Chociaż Szymon Hołownia i Andrzej Zandberg po rekonstrukcji nie widzą powodów dla optymizmu.


czwartek, 24 lipca 2025

Krzesaniec

 Porządek, bezpieczeństwo i przyszłość. Taką mamy zapowiedź premiera dla zrekonstruowanego rządu. 

Ministrem sprawiedliwości został sędzia najbardziej prześladowany przez poprzedni reżim. Jednocześnie dwóch skompromitowanych wtedy w oczach opinii publicznej orzeczników trafiło do NSA z nominacji neo-KRS.

Premier odwołał się do podstawowych potrzeb każdego człowieka. Problem zabezpieczenia bytu jest powszechny. Według zachodnich norm rozwiązuje go współdziałanie wolnych obywateli. Według wschodnich można to osiągnąć tylko przez podległość adherentów i tępienie przeciwników wszystkimi środkami.

Rzecz najlepiej ilustruje zestawienie nominacji w resorcie sprawiedliwości. Nowy szef resortu i nowi sędziowie NSA prezentują dwoistość kultury, w której żyjemy.

Ciekawe, że starożytne w istocie pryncypia mają nadal wpływ na najokrzesańszy naród słowiański, za który się uważamy. W sytuacji, kiedy w XIX i XX wieku wszystkie ludy Ziemi zasadniczo zmieniły swoje kultury i przeważnie przyznają się do demokracji, trudno się nie dziwić.

Tak czy owak, konserwa się broni. Nie będzie Donaldowi Tuskowi łatwo.


środa, 23 lipca 2025

Waadza

 Administracja jest rozdęta. Pierwszą zapowiedzią każdej ekipy rządowej jest jej ograniczenie. Nie udało się żadnej. Szybko powróciła do pierwotnego stanu. Szczególnie tu nieudolne były rządy lewicowe. Bez różnicy czy pobożne, czy nie.

Myślenie urzędnicze odbiega od klasycznego. Oficjalista realizuje prawo i procedury. Jego osobiste poglądy, zwłaszcza zaś odczucia nie mają zastosowania. Najpierw więc sprawdza, czy nie istnieje jakiś przepis, który mu zabrania rozpatrzenie akurat tej sprawy, którą mu powierzono. Kiedy stwierdzi, że się nią musi zająć, zaczyna dopasowywać przepisy, które dotyczą otrzymanego zagadnienia. Tutaj najważniejsze są słowa. Ich znaczenie zawsze zawiera pewną dowolność. Stąd w urzędniczej mowie tyle tautologii. Wisła na przykład zawsze jest w niej rzeką.

Potem następuje kolejny etap, ułożenie ciągu owych wieloznaczności w jakąś spójną całość. Ostatecznie powstaje decyzja i jej uzasadnienie. Efekty bywają różne. W razie błędu telewizje potem z lubością pokazują jakieś mosty na łące lub perony nad ścieżkami do lasu. Wytłumaczenie zawsze jest jedno, takie są przepisy.

Znanym kruczkiem administracji jest stosowanie krótkiego terminu dla składania wniosków. Celował w tym największy populista III Rzeczypospolitej, który jakieś dopłaty rolnicze przyznawał tym, co wnioski złożyli do połowy miesiąca w urzędzie wojewódzkim. Decyzję ogłosił bardzo blisko rzeczonej połowy. I starczyło mu pieniędzy. Długi termin też bywa pomocny. W komisjach sejmowych utknął ostatnio projekt ustawy, utrudniający polexit. Taka to ta trzecia droga.

Każdy więc premier, który się porywa na administrację, musi na siebie wziąć ewentualną odpowiedzialność za jej niedoskonałość. Lekarstwem może być deregulacja. Jak jednak ma trwać państwo, kiedy zdaniem na Przykład Prezesa nic się nie reguluje samo?

W czasie, kiedy sztuczna inteligencja wkracza do codzienności, może się okazać, że skończy się biurokratyczny mozół. Już się jednak nią zajęli oczajdusze, którzy głoszą skłonność maszyn matematycznych do zawiązywania spisków. Administracja i z tym sobie daje radę.

A Żydzi, masoni i cykliści będą wreszcie mieli godne towarzystwo. 


wtorek, 22 lipca 2025

Oczywistość

 Każdy jest kowalem swego losu?

Wartości, czyli to, czym się kierujemy, decydują o naszych wyborach. Nie mamy ich zapisanych w genach. Gorzej, tam wyraźnie czytamy, że nie ważne czyje co je, ważne to je, co je moje. Kiedy się jednak przekonamy, że karma wraca,  jesteśmy w stanie oddać część należnej nam substancji w zamian za cudzą. Ba, nawet za samą obietnicę lub tylko za nadzieję. Rzecz działa i w drugą stronę. Kiedy ktoś nam okaże zainteresowanie, obieca coś, jesteśmy skłonni oddać mu to, co nasze. Nawet poparcie.

Wielu z własnego doświadczenia zna gorycz, jaką napełnia przesuwający się sznur pojazdów na sąsiednim pasie autostrady. Przed chwilą go nie wybraliśmy, bo wydawał się beznadziejnie zakorkowany. Pamięta się też windę, która jeżeli jest, prawie zawsze tkwi na najwyższym piętrze. Nie można było ani przewidzieć, który pas i kiedy się zakorkuje, ani kiedy się wybrać z wizytą, aby beznadziejnie nie sterczeć przed drzwiami ślamazarnej windy. Łatwo więc sobie wyobrazić, co czują nieszczęśnicy, którym się wmawia, że rządzą krajem, a za swoją pracę otrzymują grosze lub zgoła nikt ich nie potrzebuje.

Kiedy więc ktoś obieca odwrócenie żałosnej sytuacji ludziom, sfrustrowanym z powodu ustawicznego pozostawania poza gronem szczęśliwców, musi budzić zainteresowanie. Kiedy jeszcze w jego obietnicy nie ma warunku, aby beneficjanci jego pomysłów pokończyli jakieś szkoły lub nawet kursy kwalifikacyjne, może liczyć na poparcie. Szczególnie kiedy winą za pech, prześladujący nieboraków, ten ktoś obciąża ciapatych lub zgoła Żydów, o których w dodatku Pismo też mówi, że do czterdziestego bodaj pokolenia obciąża ich grzech śmiertelny.

Powstaje wtedy pewnik o braku własnej winy za stan swego losu. Niepodważalna jakoby prawda o niecnym spisku. Nie kryje się ona w genach, ale w przystosowaniu do wyzwań, generowanych przez populistyczne środowisko, w tożsamości. Strach przed nieznanym jest silnym bodźcem. Łatwo więc być demagogiem i przewodnikiem zastraszanych tak ludzi.

Najstarszy podział społeczny na pełnoprawnych, niepełnoprawnych i niewolników zapisano już w Kodeksie Hammurabiego. Do osiemnastego wieku, kiedy oświeceniowcy zaczęli głosić prawa człowieka, nikt tego nie podważał. Wtedy się ostatecznie ukształtował rozbrat Zachodu ze Wschodem.

Wystarczy więc, że w środowisku kulturowych krewniaków Wschodu obecni pełnoprawni zapewnią swoich zwolenników, prawdziwych Polaków, iż uczynią ich niepełnoprawnymi, którym się coś jednak należy. Pozbawionymi zaś praw niewolnikami zrobią politycznych przeciwników. Oni muszą pozostać na społecznym dnie, nie są bowiem prawdziwymi Polakami. Ba, bo mogą prawdziwych zdradzić lub zbrukać swoim obyczajem, jeśli nie amebą.

Dlatego też populiści dopuszczą się wszystkiego, aby uniemożliwić swoim rodakom podniesienie poziomu życia, bo to zasobność poddanych pozbawiłaby ich wszelkiego znaczenia. Są frustraci, jest populizm. I nieustanne dochodzenie do prawdy. Iście smoleńska oczywista oczywistość.


poniedziałek, 21 lipca 2025

Populis

 Prezes zapowiada przejęcie władzy i zmianę konstytucji, w której specjalny naciski ma być położony na suwerenność Polski.

Konflikt między zachodnim a wschodnim dziedzictwem kulturowym, obserwowany też w Polsce, ma swoją specyfikę. Zachód rozwinął u siebie technologie, które wyzwalają ludzi od pracy ręcznej, wymagając atoli ich współdziałania. Wschód pozostaje w tradycyjnym ubóstwie technicznym, gdzie silniejszy korzysta z pracy słabszych. Tutaj współdziałanie jest raczej zwalczane w obawie przed zmową wyzyskiwanych.

We wschodnim świecie próbuje się nie budzić u proletów wstrętu do najemnej pracy. Zapewnia się ich nawet, że są dzięki niej elitą i wskazuje przedsiębiorców, którzy jakoby stoją niżej od nich moralnie, a bezczelnie mają się lepiej. Nie zajmują się bowiem tym, czym się para prosty pracownik. Ma od tego podwładnych. Demagog więc obiecuje zmianę. Na początek utrudni życie prywaciarzom. Potem zapewni sobie suwerenność od obowiązującej konstytucji, podstawiając własną. Dzięki takiemu postępowaniu demagodzy mogą pariasom dostarczyć ust do spożywania frykasów. Szczególnie kiedy pozbędą się unijnych wartości, przeciwnych populizmowi.

Przeciwko sobie mają świat roślin i zwierząt. Wszak w wyniku agrarnej rewolucji to nie człowiek stał się panem świata, ale uprawiane przezeń rośliny i hodowane zwierzęta. One zawładnęły przestrzenią. Ba, wyeliminowały z ludzkiej społeczności bardziej inteligentne jej odłamy, nielicznych już epigonów dawnych łowców i zbieraczy, trudniących się teraz organizacją pracy, nauką i skazując ich na podejrzliwość ze strony następców wiecznie uznojonych oraczy. Wszystko na korzyść udomowionej przyrody, którą by populiści chcieli zastąpić.

Wszak starają się opanować przestrzeń, wciskając się na miejsce roślin, aby doznawać ich opieki, wszelako bez ryzyka, że skończą na talerzu. Mają więc konkurencję godną swojej intelektualnej siły. Rządzone przez nich Węgry, zajmując w Unii ostatnie miejsce pod względem zamożności obywateli, są tego dowodem. Populiści bowiem zawsze osiągali swój mimowiedny cel, sprowadzając klęski niedostatku na swych naiwnych zwolenników.

Chcącemu zaś nie dzieje się krzywda, na tym się chyba zasadza samozadowolenie manipulatorów.


niedziela, 20 lipca 2025

Niedługo

 Nie rozpieszcza nas geopolityka. Od kiedy Zachód w średniowieczu wyrwał się z epidemii dżumy, kiedy to zmarła połowa ludzi i każdy mieszkaniec, który przeżył zarazę, stał się właścicielem dóbr swego zmarłego krewniaka, dotknęła nas gospodarcza monokultura, która rychło się przeistoczyła w symbol polskości. Zaraza bowiem Polski nie dotknęła. Mieszkańcy Zachodu musieli zapłacić za żywność, którą tylko my mogliśmy tam dostarczyć, gdyż jej produkcja wymagała pracy ręcznej, a wyludnionych społeczności Zachodu nie było komu jej zlecić. 

Oni więc musieli wymyślić maszyny i aby przeżyć produkowali dobra, które się dało wytworzyć mechanicznie. Technologia stała wtedy zbyt nisko, aby i u nas mechanizować uprawy. System pańszczyźniany nie generował zresztą kosztów, które by można minimalizować. Dziedzic miał stałą i darmową ekipę do pracy, niezależnie od tego, ile wytworzyła. Zaraza więc tylko Zachodowi dała bodziec dla postępu technicznego, organizacyjnego, światopoglądowego wreszcie.

My zaś trwaliśmy w tradycyjnej, agrarnej gospodarce i takim sposobie myślenia. Jedynie wykształcone na zachodnich uniwersytetach ówczesne polskie elity dostrzegały zalety tamtejszego postępu. Kiedy więc zaatakowali nas Szwedzi, one łatwiej dały się skusić ich nowoczesnością i w znacznej części odwróciły się od własnego króla, który zresztą opuścił przedtem kraj. Wtedy się udało napastników zwalczyć. Nasza jazda była sprawniejsza od szwedzkiej piechoty, strzelającej z kiepskich jeszcze wówczas muszkietów.

Potem już było gorzej. Lepiej wyposażeni lub liczniejsi wrogowie byli górą. W obronie zaś agrarnego porządku stanęli tradycjonaliści, podnoszący zalety trwania w zacofaniu. Kiedy więc nowinkarze uchwalili majową konstytucję, sprowadzili przeciwko niej carskie wojska. Te, sprzymierzone z pruskimi, wymazały Polskę z mapy. Tak to autokratyczny Zachód z despotycznym Wschodem pozbyły się kraju, próbującego wstrętnej im demokracji. 

Po stu latach z górą i odzyskaniu niepodległości,  w XX wieku stanęliśmy w obliczu konieczności zdecydowania, z kim trzymamy. Strategia dwóch wrogów okazała się rychło nie do utrzymania. Zawierzyliśmy więc demokratycznemu Zachodowi, który atoli nas sprzedał Moskwie. W konsekwencji mieliśmy przeciwko sobie najpierw krótko agenturę gestapo, potem długo tajnych współpracowników ubecji. 

Teraz mamy pozornie tylko dobrą sytuację. Europejski porządek nie odpowiadał naszym kulturowym krewniakom Wschodu. Nie weszliśmy więc do strefy euro, która by nas musiała ratować, gdyby nasz kryzys groził jej zachwianiem. Mamy deficyt budżetowy i rozdęte przez pociotków komuny wydatki socjalne, raczej na pewno zatem popadniemy w kłopoty. Sami z nich będziemy musieli wychodzić, co jest politycznym złotem eurosceptyków, którzy nie tylko nigdy nie pamiętają swoich łajdactw, ale też zawsze je przypisują nowinkarzom.

Nie czeka nas zatem nic dobrego. Chyba że się wreszcie otrząśniemy ze wschodniego powinowactwa. 


sobota, 28 czerwca 2025

Już

 Podobno miejsca w pałacu prezydenckim są już przydzielone.  Przemysław Czarnek zostanie szefem prezydenckiej kancelarii, Paweł Szefernaker będzie szefem gabinetu, Marcin Przydacz poprowadzi Biuro Polityki Międzynarodowej. Szefem BBN zostanie Sławomir Cenckiewicz. Nie znajdzie się w pałacu miejsca dla Jana Kanthaka. 

Teraz komentatorzy mają pole do popisu. Chodzi o to, jaka będzie postawa nowego prezydenta. Od razu uderza brak kobiet. Żadnych więc ukłonów w stronę parytetów, o które zawsze zabiegały. Dziwne, połowa elektoratu to panie. Poza tym wydaje się, że przeważa twarda opcja Nowogrodzkiej. Bez wszakże udziału Marka Kuchcińskiego, którego podobno proponował sam Prezes. Nie ma też nikogo od prezydenta Dudy. Podobno sugerował on następcy, aby zatrudnił Małgorzatę Paprockąj i Wojciecha Kolarskiego. Daremnie. 

Do 6 sierpnia potrwają więc wątpliwości. Chociaż wczorajsze rozpatrywanie protestów dowiodło, że zdaniem Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych były one zasadne, ale nie mogły wpłynąć na wynik wyborów. Ich suma nie jest brana pod uwagę. Przedtem już wyłączono z postępowania protest wniesiony przez doktora Kontka. On bowiem, wykorzystując metodę stosowaną do szacowania zasobów na podstawie ujawnionych anomalii i trendów, wskazuje dziwne nieprawidłowości, które razem mogą zaskoczyć rozmiarami.

No i jeszcze ten kwestionowany status Izby, powołanej do rozpatrzenia protestów…



Mam wakacje, czego i Wam wszystkim życzę. Zamilczę przeto, jak długo będę potrafił.

Wszystkiego dobrego.


piątek, 27 czerwca 2025

Edukacja

 Z głębokim zażenowaniem przyjmuję oświadczenie grupy 28 sędziów Sądu Najwyższego datowane na 24 czerwca 2025 r. Osoby te dołączyły w ten sposób do ataku na Sąd Najwyższy, który w bardzo trudnych warunkach realizuje prawem określone zadania, mające na celu podjęcie uchwały w przedmiocie ważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej – oświadcza rzecznik Sądu Najwyższego wobec stanowiska 28 sędziów SN w sprawie kompetencji Izby Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, nieuznawanej za sąd.

Dlaczego sportowcy nie mają wzięcia wśród bardziej wymagającej publiczności? Najlepiej, acz mimowolnie to uzasadnił nasz mistrz świata w siatkówce. Uważa on oto, że cała awantura z żądaniem ponownego liczenia głosów, ma między innymi na celu przykryć nasze małe zaangażowanie we wspólną produkcję broni z Ukrainą.

Jak się do tego dołączy informacje z PKOl, PZPN, mamy wszystkie elementy populizmu. Przyjmujący spiskowe teorie sportowcy i z drugiej strony działacze, rozgrywający swoje sprawy. Sport na tym musi cierpieć, chociaż na razie widać to głównie w najpopularniejszej jego dyscyplinie.

Gorzej to wypada w państwie, które cyniczni politycy próbują blokować populistycznymi metodami. Tu jednak stawką nie jest przegrany mecz, ale los wszystkich Polaków. Sport bowiem jest jednak rodzajem zabawy, polityka już nie bardzo.

Warto więc brać pod uwagę skutki, jakie przynosi rozpasanie populizmu i zwrócić uwagę na należyte uświadamianie społeczeństwa.


czwartek, 26 czerwca 2025

Kosmos

 Prof. Aleksandra Przegalińska, specjalistka od sztucznej inteligencji wyraziła zdziwienie, że latamy w kosmos, a oddane głosy liczymy, śliniąc palec.

Bo Polak jest właśnie w kosmosie. Znowu jesteśmy w gronie liczących się państw w najbardziej skomplikowanej ludzkiej aktywności. Po raz pierwszy było to w latach siedemdziesiątych. Wtedy polski kosmonauta mówił o stykowce. Tak się po rosyjsku nazywa to, co obecnie jest określane jako dokowanie, przejęte z języka informatyków. Jedno i drugie wymaga, aby kapsuła odnalazła w kosmicznej przestrzeni statek i połączyła się z nim bez zakłóceń. Tylko przed laty było to jedyne bodaj osiągnięcie.

Teraz połączenie w kosmosie nie budzi większych emocji, ale w czasie gierkowskich sukcesów zdumiewało. Zwłaszcza kiedy powierzono jego organizację i przeprowadzenie towarzyszom radzieckim, chętnie dającym w szyję. Z tych zresztą powodów informowano wtedy o sukcesie dopiero po jego osiągnięciu. Teraz cały świat mógł obserwować proces przygotowania, opóźnienie z powodu konieczności usunięcia jakiegoś przecieku i wreszcie start. Ba, będzie można obserwować lot. 

Teraz rzecz nie ma na celu pokazanie, że skoro możemy wysłać w kosmos człowieka, to i uda się nam podrzucić komuś bombę do sypialni, odległej o tysiące kilometrów. Przeprowadza rzeczywiste eksperymenty nad zachowaniem organizmów w stanie nieważkości. O tym się teraz mówi.

I z uczestnictwa w tego rodzaju przedsięwzięciu możemy być dumni. Ze sposobu organizowania wyborów zdecydowanie nie.


środa, 25 czerwca 2025

Wariacje

Dziś, czy prosty, czy krzywy,
Każdy chce być — szczęśliwy!
A to czysta wariacja
Ta demokracja [Boy].

Chciałem jednak jeszcze raz podziękować tym wszystkim, którzy nas wsparli, bo nie ma kampanii bez pieniędzy. Nie ma kampanii bez możliwości finansowych. Zrealizowanie takiego przedsięwzięcia jest niemożliwe. Ale to samo, proszę państwa, można powiedzieć o zapleczu politycznym, o partii, po prostu o Prawie i Sprawiedliwości, bo to był nasz kandydat. To, że był obywatelski, tego nie zmienia. To był kandydat Prawa i Sprawiedliwości – oświadczył Prezes.

Tymczasem Karol Nawrocki nie chce aby szef jego kancelarii pełnił jednocześnie funkcję wiceprezesa PiS. Jako kandydat obywatelski nie chce być powiązany z partią, która go tylko wspierała. W tej sytuacji Przemysław Czarnek, bo o niego chodzi, nie chce być szefem kancelarii. I Prezes ma niezły pasztet.

Jak by się jeszcze okazało, że w wyniku ponownego przeliczenia głosów, zmieniłby się wynik wyborów, desygnowani już do kancelarii urzędnicy pozostaliby na bocznym torze. Trudno więc się dziwić tym bardziej z nich ostrożnym.

W koalicji rządowej też trzeszczy. Powodem jest prawicowe nastawienie wicepremiera Kosiniaka-Kamysza. Ono ma stać za konfliktami między MON-em a MEN-em. Stąd brak rozstrzygnięć w wielu sprawach zapowiadanych przez ministrę edukacji. Ciekawie się zatem zapowiada restrukturyzacja rządu.

Istotą demokracji jest spór. Jeżeli jego przedmiotem są proponowane rozwiązania, tym lepiej. Jeżeli sprawy ambicjonalne, tym gorzej. Kaczyści więc znowu gorzej wypadają w takim zestawieniu.


wtorek, 24 czerwca 2025

Głosowanie

 Sąd Najwyższy odmówił ministrowi sprawiedliwości przekazania kopii protestów wyborczych, które spełniają wymogi formalne. Zdaniem prof. Manowskiej ze względu na mnogość takich dokumentów wykonanie tego postulatu by zdestabilizowalo pracę SN. Poza tym zarówno Jarosław Kaczyński, jak i Sławomir Mentzen, a także Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia oraz Anna Maria Żukowska są pewni, że w wyborach nie było nieprawidłowości. Tymczasem z protokołów oględzin dziesięciu oprotestowanych wyników komisji wyborczych wynika, że w siedmiu z nich dokonano zamiany głosów na korzyść Karola Nawrockiego.

Dr Krzysztof Kontek, naukowiec, statystyk z SGH przeprowadził profesjonalną analizę statystyczną wyników z obwodowych komisji wyborczych, opublikowanych przez PKW. Stwierdził cztery typy odstępstw od tendencji, ujawnionych w pierwszej turze: nadmiernie poparcie dla jednego z kandydatów, nienaturalny przyrost liczby głosów, odwrócenie wyniku wbrew lokalnym trendom, niewiarygodny spadek poparcia dla jednego kandydata.

Mogło to wpłynąć na odwrócenie wyniku wyborów. Wynika bowiem z jego analizy, że w 1482 komisjach mogło dojść do zdarzeń, skutkujących przyznaniem Karolowi Nawrockiemu od 315 do 487 tys. dodatkowych głosów.

W tej sytuacji ponowne przeliczenie wyników wyborów jest nieodzowne.