Zachód też zmienił oblicze.
To nam w końcu życie zbrzydzi;
Dziś człowiek dobrego tonu
Czasem się po prostu wstydzi
Wejść do własnego salonu. [Boy].
Zaufanie do Kościoła deklaruje jedynie 35,1% wszystkich Polaków. Gorzej, ich odsetek z czasem maleje coraz bardziej. W ciągu ostatnich dziewięciu lat spadł o 22,9%. W ostatnim roku o 4,3%. To rzecz bez precedensu. Ujawnia to badanie, przeprowadzone ostatnio dla PAP przez IBRIS.
Jesteśmy tak skonstruowani, że spełnienie naszych oczekiwań przynosi nam zadowolenie z życia. Mózg nie odróżnia powodów radości. Rejestruje stężenie hormonów szczęścia. Jednym podnosi je rozwiązanie zawiłego problemu, drugim zwykłe uporządkowanie domu. Zarówno zaś w pierwszym, jak i drugim wypadku stężenie rzeczonych substancji powiększa się także w momencie uzyskania nadziei na sukces.
Na tym polega strategia nieuczciwych polityków. Obiecują wyborcom nierealne profity i zarówno oni, jak i ich zwolennicy mają już poczucie zadowolenia. Nie trzeba realizować zapowiedzi. Kościół obiecuje szczęście wieczne. Wedle współczesnych im przewidywań średniowieczni beneficjanci zbawienia mieli zażywać wieczystej radości, obserwując ze specjalnej loży męki, zadawane w piekle grzesznikom.
Wtedy atoli, jak i teraz zbawienie pozostaje w sferze wiary. Tylko że teraz wyraźniej widać sprzeczności. W świetle nowoczesnej nauki staje się nierealne wymaganie, aby do ostatniej joty przestrzegano prawideł, ustalonych jeszcze w neolicie. To powoduje zasadniczy konflikt religijnych stwierdzeń z rzeczywistością. Konsekwencją jest spadek zaufania do Kościoła.
Zachód dawno się wyzwolił z dogmatów. Dokonał postępu, którego mu zazdroszczą państwa, hołdujące neolitycznym metodom sprawowania władzy. Nic dziwnego, że narody, aspirujące do zachodniej tradycji, podlegają zeświecczeniu.
My zaś kiedyś postrzegaliśmy swój udział w kulturze Zachodu jako gorliwość w przestrzeganiu zasad katolicyzmu. Po komunistycznej więc niewoli, groźbie jej restauracji w formie kaczyzmu, doganiamy Zachód także w kwestiach światopoglądowych.
Bardzo szybko to postępuje. Proporcjonalnie zresztą do nasilenia dewocji w coraz mniej jednak licznych, zachowawczych kręgach społeczeństwa.