– Otóż okazuje się, że Duda zrobił dla Polski już tak wiele, iż w swej wspaniałomyślności akurat tę sprawę postanowił zostawić do załatwienia swojemu następcy, czyli oczywiście obecnemu prezesowi IPN. Bowiem tylko on jeden wie, jak to zrobić, ale z oczywistych względów nie może tego obecnie wyjaśnić. Zrobi to dopiero w sierpniu, gdy wprowadzi się do pałacu prezydenckiego – ironizuje prof. Dudek.
– Nic nie reguluje się samo – mówił Prezes dziennikarce jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. Stąd ochocze kontynuowanie centralizacji państwa w IV RP, podjęte jeszcze przez rządy postkomunistów. Taki właśnie jest sposób myślenia populistów.
Jeszcze wcześniej, bo w dziewięćdziesiątych latach ich minister w rządzie Jana Olszewskiego wprowadził koncesje i taryfy na ceny energii, aby zapobiec rzekomo złym wpływom rynku. W wyniku tego koncesjonowany sprzedawca paliwa mógł stosować cenę, która pokrywała koszta uzasadnione i zapewniała dziesięcioprocentowy dochód. Nakładom na paliwa nie zaszkodziło to tak bardzo, jak ich przetwarzaniu na energię. Kosztem bowiem uzasadnionym nie były inwestycje, które nie wzmagały ochrony środowiska. Były nim zaś remonty.
Kto więc drogo kupował paliwo i musiał stale naprawiać urządzenia, opływał w dostatki. Taryfy zaś przyznawano państwowym wytwórcom, bo prywatnych nie interesowały regulowane ceny. Władzę w sektorze energetycznym przejęli więc urzędnicy. Takiego nie interesuje zysk, ale dupokrytka, jak pisał profesor Winnicki. W rezultacie mamy przedpotopowe sieci przesyłowe i elektrownie z czasów Peerelu.
Jeżeli więc Andrzej Duda celowo by tolerował taki stan, aby go mógł naprawić jego następca, to znaczy, że wstrzymałby się od kolejnego regulowania tego, co się nie może obejść bez ruskiego gazu, kolumbijskiego węgla i innych takich paliw, które zawierają więcej dymu, niż energii. Jeżeli nawet miałby taką moc sprawczą, aby obniżyć ceny paliw, chociażby wymuszając rezygnację z krajowego, drogiego węgla, to trzeba stwierdzić, że zostawiłby następcy paskudną żabę do żucia.
Mamy więc dowód, że obniżanie cen przez prezydentów, to tylko wałkowanie powietrza przez ludzi, którzy nie bardzo wiedzą, co mówią.