Będziemy znowu rządzili nawą państwową, zagroził Mateusz Morawiecki, stojąc przed prokuraturą, która mu pół godziny potem zarzuciła przestępstwo urzędnicze, przekroczenia uprawnień. Wiele krajów organizuje wybory kopertowe i nikt ich nie podważa. Przyszedłem tu, aby odsłonić taktykę rządu Tuska, który nie ma sukcesów, organizuje więc igrzyska, twierdził były premier. Dokładnie to samo Agacie Adamek mówił godzinę wcześniej Mariusz Błaszczak. Widać, że przekaz dnia zadziałał.
Wybory korespondencyjne są uznawane w świecie, ale nie zna ich polskie prawo. Mówiły o tym dwie opinie prawne, które sam zlecił i którymi dysponował ówczesny premier Morawiecki. Gdyby PiS, który miał wtedy większość w Sejmie, zaczął od uchwalenia przepisów, zamiast akceptującego obserwowania poleceń dla poczty, aby organizowała coś spoza nie tylko jej obowiązków, ale i jej doświadczeń, nikt by rządzącym wtedy kaczystom niczego w sprawie wyborów nie zarzucał. Mogli też wprowadzić stan wyjątkowy.
Mateusz Morawiecki wysłuchał zarzutów i odmówił składania wyjaśnień. Po opuszczeniu budynku prokuratury stwierdził, że przyszedł tam, aby bronić konstytucji. Nie da się złu, które za ruskie pieniądze promowało politykę ośmiu gwiazdek. Wszystko razem jest oczywistym szyderstwem z inteligencji słuchaczy. Ale jak się ich ma za ciemny lud, to jest się też przekonanym, że wszystko kupią.