Co było, a nie jest, nie pisze się rejestr.
Pięćdziesiąt tysięcy wniosków o kontrolę operacyjną, trzydzieści jeden zawiadomień przesłanych osobom publicznym o inwigilowaniu ich Pegasuem. Tyle co nic.
Największą popularnością wśród zwolenników PiS cieszy się Mateusz Morawiecki, nie Jarosław Kaczyński. Jan Piński i Tomasz Szwejgiert żadnemu z nich nie przyznali mistrzostwa w kłamstwie. Ich zdaniem Tadeusz Rydzyk jest tym, który doskonałość w nieprawdzie uzyskał stwierdzając, że czterysta milionów otrzymanych od państwowych instytucji, nie pochodzi od PiS-u.
To zresztą również drobiazg w porównaniu z pośrednikiem szwajcarskiej spółki córki Orlenu lub Enei. Otrzymał on 1,6 mld złotych na ropę, której nie dostarczył. Bezpowrotnie. Córka była źle strzeżona.
Można więc zawsze twierdzić, że marnotrawstwo państwowych środków to nie afera a nawet aferka. Bo rozrzutność tylko w czasie rządów libków była skandaliczna. Istotą praktyki kaczystów, są poszczególne odpryski rozrzutności, które zawsze są nędzną cząstką następnych.
Wystarczy tylko odpowiednio je rozłożyć w czasie i przestaną stanowić problem, skryte za swoimi kontynuacjami. To właśnie jest dobra zmiana.
Krótko powiem; czas na zatrzymania o godzinie 6.00 rano.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pewnie niedługo nastąpi.
UsuńPozdrawiam również.
"Największą popularnością wśród zwolenników PiS cieszy się Mateusz Morawiecki, nie Jarosław Kaczyński. Jan Piński i Tomasz Szwejgiert żadnemu z nich nie przyznali mistrzostwa w kłamstwie. Ich zdaniem Tadeusz Rydzyk jest tym, który doskonałość w nieprawdzie uzyskał stwierdzając, że czterysta milionów otrzymanych od państwowych instytucji, nie pochodzi od PiS-u."
OdpowiedzUsuńProblem w tym, że Rydzyk łżąc aż huczy, mówi tu jednocześnie prawdę:
albowiem przyznane mu za rządów PiS pieniądze nie były w żadnym razie własnymi środkami PiS, tylko środkami publicznymi!
Którymi PiS, łamiąc wszelkie zasady przyzwoitości i wiele przepisów, za swoich rządów dysponowało jak swoimi własnymi...