Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 23 października 2025

Prawo

 Przesłuchali Prezesa w sprawie wyborów kopertowych. Było sympatycznie w opinii przesłuchanego i przesłuchujących. Zarzuty za niewczesną próbę przeprowadzeni korespondencyjnego głosowania postawiono już ówczesnemu szefowi Rady Ministrów. Wszak był premierem. Wydawał polecenia. Pracownicy je wykonywali, podlegali mu przecież. W tej sytuacji szef rządzącej partii nie może za to odpowiadać.

Przesłuchiwany był też niedawno Zbigniew Ziobro przez sejmową komisję. Również w roli świadka, ale w przedmiocie wykorzystania Funduszu Sprawiedliwości do zakupu programu śledczego Pegasus. Sprawę jego nabycia przekazał zastępcy. Nie wtrącał się w jego pracę. Teraz to wiceminister ma zarzuty.

Jeżeli w trakcie wykonywania obowiązków pracownik wyrządził szkodę osobie trzeciej, odpowiada pracodawca. W obu więc rzeczonych wypadkach Polska. Przełożony ewentualnego niedbalca może być ukarany tylko dyscyplinarnie. Chyba że zaniechał nadzoru lub nakłaniał subalterna do popełnienia przestępstwa albo je ukrywał. Jedynie wtedy odpowiada karnie. 

Każdy szef twierdzi, że prawidłowo nadzoruje podwładnych. Wszak nie miał sygnałów o ich ewentualnej samowoli. Gdyby podwładny do tego zmierzał i on by to wiedział, zareagowałby. W związku z tym każdy poszkodowany może panu majstrowi skoczyć. Tak w słynnym skeczu czeladnik, grany przez Wiesława Gołasa, mówił majstrowi, w którego w kabarecie Dudek wcielał się Jan Kobuszewski.

I kto zapłaci? My wszyscy. Przecież przed urną wyborczą wiedziały gały, co brały. Niezadowolenie z powodu braku rozliczeń ma zatem niewielki sens.


7 komentarzy:

  1. Bóg odszedł z naszego Wszechświata. Ostatecznie i nieodwołalnie. Z nim prawo stworzone przez świadomego potrzeby jego istnienia mądrego człowieka. Nazwał je Prawami Bożymi by znalazły posłuch u nieświadomych. Dziś wracamy do Prawa ,,silniejszego'', do prawa dżungli. To się MUSI źle skończyć
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma powodów do pesymizmu. Społeczeństwa rozwijają się cyklicznie. Kłopoty są znakomitym nauczycielem.
      Pozdrawiam również

      Usuń
  2. W czasach, gdy prezesowi Wolski do łba nie przychodziło, że może stracić władzę, Kaczyński broniąc Sasina, powiedział przed kamerami, że organizacja wyborów kopertowych rozpoczęła się na jego polecenie, czyli z pogwałceniem konstytucyjnych kompetencji premiera (wówczas Morawieckiego). Oczywiście nie zwalnia to Pinokia z odpowiedzialności, bo decydowanie o takich sprawach było nie tylko jego prawem, ale i obowiązkiem, ale już pozwala to w moim mniemaniu stworzyć zarzut, że Kaczyński podżegał do przestępstwa, a nawet wywierał nacisk na popełnienie przestępstwa. Naprawdę nie wiem, co w tym jest takiego nie do udowodnienia, skoro deklaracja ta padła publicznie, przed kamerami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzucił wyzwanie prawnemu imposybilizmowi?
      W myśl prawa nie był żadnym przełożonym Morawieckiego. Premier nie miał najmniejszego obowiązku do posłuszeństwa wobec Kaczyńskiego.
      Dzięki temu Prezes wypadł lepiej od Ziobry w oczach tych kaczystow, którzy nie dają wiary ziobrowym zapewnieniom.
      Natomiast pozostawienie podwładnych ma lodzie pokazało jak instrumentalnie się tam traktuje podwładnych. Pewnie to też się przyczyniło do przyrostu poparcia dla PO.
      Niezłe zamieszanie w każdym razie.

      Usuń
  3. "Przecież przed urną wyborczą wiedziały gały, co brały. Niezadowolenie z powodu braku rozliczeń ma zatem niewielki sens."

    To najkrótsza droga do tego, żeby wymierzenie sprawiedliwości za sprawstwo kierownicze prezesa wobec sprawek bandziorów od Kaczyńskiego scedować na tzw. "ulicę"!

    Tym bardziej, że Kaczyński tego rodzaju działania u swoich zwolenników sam prowokuje już od dawna, jeśli idzie o "wymierzanie" "sprawiedliwości ulicy" "gorszemu sortowi"...

    OdpowiedzUsuń
  4. "W myśl prawa nie był żadnym przełożonym Morawieckiego. Premier nie miał najmniejszego obowiązku do posłuszeństwa wobec Kaczyńskiego."

    Problem w tym, że premier z bandy Kaczyńskiego jednak był ściśle podporządkowany szefowi tej bandy, który naciski na niego śmiało mógł wywierać choćby groźbami doprowadzenia do jego dymisji przy użyciu ówczesnej parlamentarnej większości PiS!

    Do tego, jak pokazuje historia, prezes lubi na eksponowane stanowiska w państwie wybierać ludzi na których ma jakieś "haki", w jego wyobrażeniu mogące takiego pogrążyć definitywnie, w razie ich ujawnienia i "odpowiedniego" użycia - a na akurat tego premiera "haków" prezes może mieć wyjątkowo wiele, zważywszy całokształt jego "działalności" sprzed premierowania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Nie wiem jednak czy uzurpowanie sobie prawa do sprawowania władzy i delikty wynikłe z wydzwania ogólnych poleceń można uznać za sprawstwo kierownicze?
      Chyba by to był problem dla sądu.
      Ulica zaś zawsze jest niesprawiedliwa.

      Usuń