Przesłuchali Prezesa w sprawie wyborów kopertowych. Było sympatycznie w opinii przesłuchanego i przesłuchujących. Zarzuty za niewczesną próbę przeprowadzeni korespondencyjnego głosowania postawiono już ówczesnemu szefowi Rady Ministrów. Wszak był premierem. Wydawał polecenia. Pracownicy je wykonywali, podlegali mu przecież. W tej sytuacji szef rządzącej partii nie może za to odpowiadać.
Przesłuchiwany był też niedawno Zbigniew Ziobro przez sejmową komisję. Również w roli świadka, ale w przedmiocie wykorzystania Funduszu Sprawiedliwości do zakupu programu śledczego Pegasus. Sprawę jego nabycia przekazał zastępcy. Nie wtrącał się w jego pracę. Teraz to wiceminister ma zarzuty.
Jeżeli w trakcie wykonywania obowiązków pracownik wyrządził szkodę osobie trzeciej, odpowiada pracodawca. W obu więc rzeczonych wypadkach Polska. Przełożony ewentualnego niedbalca może być ukarany tylko dyscyplinarnie. Chyba że zaniechał nadzoru lub nakłaniał subalterna do popełnienia przestępstwa albo je ukrywał. Jedynie wtedy odpowiada karnie.
Każdy szef twierdzi, że prawidłowo nadzoruje podwładnych. Wszak nie miał sygnałów o ich ewentualnej samowoli. Gdyby podwładny do tego zmierzał i on by to wiedział, zareagowałby. W związku z tym każdy poszkodowany może panu majstrowi skoczyć. Tak w słynnym skeczu czeladnik, grany przez Wiesława Gołasa, mówił majstrowi, w którego w kabarecie Dudek wcielał się Jan Kobuszewski.
I kto zapłaci? My wszyscy. Przecież przed urną wyborczą wiedziały gały, co brały. Niezadowolenie z powodu braku rozliczeń ma zatem niewielki sens.
Bóg odszedł z naszego Wszechświata. Ostatecznie i nieodwołalnie. Z nim prawo stworzone przez świadomego potrzeby jego istnienia mądrego człowieka. Nazwał je Prawami Bożymi by znalazły posłuch u nieświadomych. Dziś wracamy do Prawa ,,silniejszego'', do prawa dżungli. To się MUSI źle skończyć
OdpowiedzUsuńPozdrawiam