Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 10 listopada 2018

Jubileum

Demokracja jak każdy ideał może być tylko lepsza. Stale się bowiem doskonali. Zawsze wskutek nieposłuszeństwa obywateli. Jej istotą jest potrzeba wolności, która nigdy nie jest zaspokojona. To powoduje szukanie przez każdego obywatela własnej drogi do jej poprawy. Wolność bowiem jest celem demokracji.
Indywidualizm powoduje w zbiorowości spory, które się w demokracji rozstrzyga metodą dyskusji. Nie mówimy tu o oporze, a o nieposłuszeństwie. To tak, jak w naturze, gdzie mamy ewolucję, umożliwiającą przyrodzie lepsze dostosowanie się do rzeczywistości. W autokratycznych tworach, w ideologii propaguje się tradycję, zastój i stosuje przemoc dla ich osiągnięcia. Tam właśnie występuje opór, zrozumiały w sytuacji ograniczania wolności obywatelskich.
Absurd to oczekiwanie na coś, co nie może nastąpić. Jako taki jest zarazem komiczny i tragiczny. Kiedy dzieci się bawią w pociąg zestawiając krzesła w rządek, “sprzedając” bilety i naśladując odgłosy lokomotywy są zabawne. Kiedy podobnie postępują dorośli, propagując ustrojowy regres, zastój gospodarczy i separując się od rzeczywistości, są tragiczni.
Absurd ma swoją logikę, podobną do zewnętrznej, ale dotyczącą własnego świata. Kiedy się zatem wpiera obywatelom, że największa mniejszość jest większością, która może zmienić ustrój państwa, nie jest się nielogicznym. Sięga się tylko do dziewiętnastowiecznego rozumienia demokracji, absurdalnego w dwudziestym pierwszym. Ignoruje się bowiem wszystkie ustrojowe zdobycze, osiągnięte tymczasem przez świat zewnętrzny.
Kiedy się nieposłusznych odsądza od czci i wiary, czyni ich elementem animalnym, wchodzi się w obszar tragikomedii, nade wszystko zaś niszczy się mechanizm samonaprawy całej społeczności. Zderzenie bowiem dwóch logik, tej wewnętrznej z zewnętrzną w stosunku do formacji trwającej w wymyślonym przez siebie świecie, powoduje blokadę obu rzeczywistości. Na tym się zasadza główna szkodliwość demagogii, która zawsze jest absurdalna.
Problemy w demokracji rozwiązuje wolność słowa, demonstracji, nieposłuszeństwa, wreszcie negocjacje albo ostatecznie wolne wybory. Rzecz nie wynika z niczego innego poza doświadczeniem historii. To ona jest nauczycielką życia i już Konfucjusz zauważył, że on sam był tylko pośrednikiem jej przekazu. Można oczywiście przeszłość różnie rozumieć, jej zapis jest przecież formułowany w mowie, która jako kod jest uproszczeniem i zawsze podlega interpretacji. Ale dlatego właśnie dyskusja jest nieodzowna.
Może dobrze o tym pamiętać w czasie wspólnego świętowania. Przecież póki będziemy szanować pryncypia, trwać w świecie rzeczywistym, póty będziemy zdolni do osiągania postępów w poprawie naszej wolności. Będziemy wtedy równorzędnym partnerem możnych tego świata, nawet nie posiadając majątku. Nade wszystko zaś nie będziemy tragikomiczni.
I tego sobie życzmy w dniu naszego wspólnego święta.

1 komentarz:

  1. Brawo, podpisuję się z przekonaniem pod tym tekstem.
    No.... Może.....
    Jest jedno zdanie z którym bym polemizował.

    "To tak, jak w naturze, gdzie mamy ewolucję, umożliwiającą przyrodzie lepsze dostosowanie się do rzeczywistości."

    O ile się na tym znam, to w naturze ewolucja opierała się głównie na błędach, nie na "oporze" czy "nieposłuszeństwie". Chociaż czy musimy się zawsze zgadzać z naturą? Tym bardziej, że jej "to wisi". Możemy się wszyscy pozabijać, potruć - ona pozostanie. A my będziemy tylko tymi jej błędami.

    OdpowiedzUsuń