Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 8 listopada 2018

Mojszość

Prezydent Wrocławia zakazał planowanego tam Narodowego Marszu Niepodległości, bo w poprzednich tego typu imprezach uczestniczyły grupy “identyfikujące się ze środowiskami skrajnie prawicowymi, utożsamiające się z organizacjami takimi, jak Młodzież Wszechpolska, ONR, Ruch Wolności oraz pseudokibice WKS Śląsk Wrocław". Decyzja została pozytywnie zaopiniowana przez policję. Organizatorzy odwołają się od niej do sądu i dalej nawołują do udziału w demonstracji.
Podobnie postąpiła Hanna Gronkiewicz-Waltz w Warszawie z planowanym tam Marszem Niepodległości. Pierwej zapowiadała, że pochód zostanie rozwiązany w wypadku stwierdzenia naruszenia prawa przez głoszenie nienawiści lub używanie rac. Teraz jednak zmieniła zdanie. Tutaj blamaż organizatorów ma wymiar międzynarodowy, bo do Warszawy wybierają się przedstawiciele skrajnej prawicy z wielu państw Europy. Narodowcy więc i tu idą do sądu z odwołaniem.
Paweł Kukiz uważa, że służby specjalne powinny z góry wiedzieć o zamierzonych wybrykach uczestników marszu i reagować. Niepolityczne hasła mogą też być wynikiem prowokacji. Rozwiązanie zaś demonstracji w trakcie jej trwania grozi zamieszkami i pani prezydent powinna to rozważyć. Widać przeto, że wzięła pod uwagę panakukizowe wątpliwości a także postawę prezydenta Dudy i premiera Morawieckiego, którzy już wcześniej odmówili świętowania w towarzystwie narodowców.
Prezydent Warszawy zmieniła jednak swoim zakazem stan rzeczy. W związku z tym prezydent Duda i premier Morawiecki spotkali się wczoraj w pałacu prezydenckim i zadecydowali, że wobec zakazu nacjonalistycznego marszu, co może zaowocować zamieszkami, wspólnie zorganizują biało-czerwony marsz, na który zapraszają wszystkich, od lewicy do prawicy. Pokazali więc, że ostatnie słowo należy do drużyny dobrej zmiany. Nacjonaliści zaś zostali na lodzie wraz ze swoim odwołaniem i nie tają gniewu.
Nic dziwnego. Jak pokazuje sondaż IBRIS dla Rzeczpospolitej Polacy nie pójdą z nimi na marsz. Nacjonalizm nie jest popularny. Jak już zauważył ojciec Józef Bocheński, szerzy on przekonanie, że naród jest ponad wszystkim, jest czymś w rodzaju bóstwa, które należy czcić na sposób religijny. Każdy zaś człowiek należy do jakiejś wspólnoty religijnej, regionalnej, kulturowej, zawodowej lub rodzinnej. Wszystkie one są konkretnie zdefiniowane i żadna z nich nie próbuje się stawiać w roli fetysza.
Nie jedyny mit, z którym się rząd w ostatniej chwili postanowił zmierzyć. Drugi to niepewność, kto i w jakiej mierze będzie miał dzień wolny od pracy następnego dnia po stuletnim jubileuszu niepodległości Polski. Sejm wczoraj rzecz przesądził, ale potem jeszcze jest praktyka, która z braku czasu ma niewielkie szanse na wdrożenie nowego dnia bez handlu(?), lekarzy(?), sądów(?) kolei(?). Trudno więc nie zauważyć, że jak jest okazja do odniesienia kolejnego zwycięstwa, dobra zmiana nie pozostaje bierna.
Będzie się zatem działo, bo PiS przeszedł do defensywy i teraz on ulega inicjatywie opozycji. Aliści nowy pomnik powstał w Warszawie. Mamy więc też materialny znak naszego czasu. No i wbrew obawom nie będzie to jedyny element obchodów, na które przeznaczono przecież ponad 200 milionów złotych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz