Taka okazja się rzadko zdarza.
Mamy wojnę hybrydową. Dywersanci tym razem uderzyli w linię kolejową, łączącą Polskę z Ukrainą. Jakoś nie słychać, aby Straż Narodowa Roberta Bąkiewicza patrolowała strategiczne szlaki lub obiekty, których zniszczenie może wzniecać panikę. To dziwne w sytuacji, kiedy była dotowana przez państwo.
Tutaj zaś mamy stan, w którym niezależnie od podziałów politycznych wszyscy obywatele by się mogli przyczynić do ochrony narodu. Przecież to jest podstawowy nakaz patriotyzmu. Tym bardziej że niewiele potrzeba, aby być pożytecznym. W społeczeństwie, gdzie każdy obywatel dysponuje telefonem i aparatem fotograficznym, dywersant nie powinien znaleźć dla siebie bezpiecznego miejsca. Łatwo bowiem wesprzeć informacje służb specjalnych.
Łatwo też wzniecać fałszywe alarmy. Rzecz zatem dotyczy również dezinformacji. Akcja, demaskująca jej sprawców, byłaby niezwykle pożyteczna. Jeżeliby nie służyła do wzniecania nienawiści wobec osób odmiennych poglądów lub pochodzenia, czy orientacji seksualnej.
Nuże więc panowie patrioci, do dzieła. Jesteście zorganizowani, zmotywowani i wprawieni. Macie okazję do pozyskania sympatii Polaków.
-fere-
OdpowiedzUsuńBez przesady. Obrona Polski to coś zupełne innego niż picie piwa pod parasolem na niemieckiej granicy, z opaską powstańczą. Rolą tej nacji jest sianie dezinformacji, z kosą i różańcem walczyć z zaprzańcem. :)
Niestety. Tak pojmują patriotyzm i służbę Ojczyźnie.
UsuńStary