Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 7 grudnia 2018

Darczynność

Hurtowe ceny prądu, przeliczone na zarobki odbiorców mamy pośród najwyższych w Unii, ale jeszcze wzrosną. Media mówią, że to z powodu opłat za emisję dwutlenku węgla. To jednak tylko część prawdy. Ceny bowiem reguluje urząd. Narzucono mu w tym względzie sposób domorosłego majsterkowicza. Oto koszta wytwarzania z poprzedniego okresu rozliczeniowego, które urzędnik uzna za uzasadnione powiększa się o 10 procent, aby posiadacz elektrowni miał też “sprawiedliwy” zysk. Po podzieleniu tego przez sprzedaną w poprzednim czasie liczbę jednostek energii (kWh lub MWh) otrzymuje się cenę taryfową, obowiązującą potem.
Urzędnik może zakwestionować każdy wydatek. Aliści zapłaty za remont i zakupy paliwa są niepodważalne. Właściciel więc nieefektywnej i często się psującej instalacji zarabia łatwiej. Mamy przeto na dłoni strategię, dyktowaną przez roztropków, którzy wydumali regulację cen. Nie opłaca się mieć nowoczesnych urządzeń. Wskutek tego po każdym większym wietrze lub śniegu mamy kłopoty z dostawami prądu, energii w ogóle. Nie mamy osiedlowych kotłowni kogeneracyjnych, trigeneracyjnych, produkujących prąd i ciepło jednocześnie a latem dostarczających chłód do mieszkań.
Opłaty zaś za emisję rosną. Tak je pomyślano, aby możliwie szybko doprowadzić energetykę do stanu bezpiecznego dla mieszkańców. Przede wszystkim aby uwolnić rolnictwo od kwaśnych deszczów a miasta od smogu. Ten stanął w centrum uwagi w 1952 roku, kiedy w ciągu kilku dni zabił tysiące londyńczyków, dużo więcej jak niemieckie samoloty w tak samo długo trwających nalotach. Stworzono więc finansowy mechanizm dla modernizacji energetyki, tworząc obowiązek wnoszenia opłat na rzecz funduszów powołanych do wspierania tego dzieła.
Obecna władza rozda jednak między nabywców te pieniądze albo ich równowartość (przecież nie podniesie podatków) i odbierając możliwość wspierania inwestycji naprawczych utrwali system, wymyślony jeszcze w dziewięćdziesiątych latach przez urzędnika z Porozumienia Centrum. Aliści nie można jej zarzucić bierności. Minister energetyki właśnie obwieścił na szczycie klimatycznym, że wezwie rady nadzorcze koncernów energetycznych do oszczędzania. Na pewno posłuchają. Przecież nic tak nie raduje, jak przyznanie się do niedawnej rozrzutności. Może jednak sprzedadzą posiadane udziały nierentownych kopalń.
Na razie jednak jesteśmy w podwójnych kleszczach. Nie mamy ani bodźców do modernizacji energetyki, ani nie będzie też na to pieniędzy, ale mamy partię, która się o nas troszczy. Trudno się zatem oprzeć myśli, że naprawdę najwięcej ludzi zabito dla ich dobra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz