Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

środa, 24 listopada 2021

Gusta

Covid szaleje, drożyzna szaleje, polityczna korupcja szaleje, dzięsiątków miliardów z UE nie widać. Czy ktoś mógłby wskazać jeden sensowny powód, dla którego ta ekipa wciąż sprawuje władzę? [Tomasz Lis].

Kto zjada ostatki, jest piękny i gładki. Tak mówi stare porzekadło. PiS więc udowodnił swoje przywiązanie do tradycji, konsumując, dopóki się da, proceder graniczny Łukaszenki.

On zapewnił partii nieco spokoju w ciągu awantur, którymi formacja sprawiedliwych przysłaniała swoje kolejne sukcesy. Dobra zmiana wypadała też przy nim bohatersko. Prezydent i minister obrony mieli tło do prezentowania stosownej mimiki.

Oficjalne media nadal więc prezentują migające światła, oślepiające naszych pograniczników ze strony Białorusi. Niezależne pokazują raczej wolontariuszy, niosących tam pomoc zmarzniętym i wygłodniałym ludziom.

Teraz, kiedy telefony kanclerz Merkel i prezydenta Macrona znacznie utemperowały białoruską dyktaturę, pani Witek sypie żądaniami w stronę Unii. Białoruś jednak zapełnia już migrantami samoloty lecące z Mińska do Bagdadu, a nie odwrotnie.

Zawsze im bardziej sprawa jest spóźniona, tym bardziej bywa głośna. Także teraz jest podobnie. Wszak przedtem wystarczało zgłosić stosowną prośbę w Brukseli, aby zapewnić nam stamtąd wsparcie. Bez czekania na nacisk ze Stanów, których wywiad odkrył niepokojące działania Rosji u granic Ukrainy.

Awantura graniczna była na pewno korzystna dla dobrej zmiany. Wszak dwa miliony Polaków przekroczyły już granicę skrajnego ubóstwa. Czterysta tysięcy z nich popadło w biedę w ubiegłym roku. Nie stać ludzi na ogrzewanie. Rośnie liczba niedożywionych dzieci. Umierają rodacy zakażeni covidem. Bez konkurujących scen z konfliktu granicznego trudno media powstrzymać od roztrząsania tego dramatu.

Źle się bowiem dzieje w dobrozmiennym raju. Wprawdzie stać go na budowę i rozbiórkę nie tylko tej samej elektrowni, ale i zniszczenie energetyki wiatrowej, fotowoltaiki. Ba, sprawia wrażenie, że dla autokratycznych fanaberii stać go nawet na rezygnację z dopłat unijnych. Nie może jednak pozwolić sobie na doniesienia o inflacji, utracie wartości pieniądza, bałaganie na szczytach władzy.

Teraz więc próba dyskontowania resztek łukaszenkowskiego szaleństwa wypada kiepsko. Jak wszystko w dobrej zmianie, co miało być piękne. Nie tylko ze względu na konsumowane resztki.

2 komentarze:

  1. Jedyne co się tym matołom udaje to propaganda, zapewniająca niezbędne minimum elektoratu.
    Dopóki ten elektorat nie nauczy się jednego słowa - SPRAWDZAM - to propaganda wystarczy. Reszta może się walić i palić, elektoratowi powie się, że to wina Tuska i jest OK.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie wygląda zaczadzenie ideologią. Nie ma na to rady. Elektorat pozostaje wierny, wszelkie argumenty traktując jako atak na ojczyznę.

      Usuń