Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

niedziela, 12 sierpnia 2018

Marności

Już dawno odkryto, bodaj w Niemczech, że amatorzy angażują zupełnie inne obszary mózgu do swoich poczynań niż zawodowcy. Ci ostatni sięgają tam, gdzie długotrwała pamięć pozwala im ze skarbnicy doświadczeń wybrać przykład najbardziej odpowiadający aktualnemu problemowi i spokojnie go wykorzystać. To debiutant gorączkowo analizuje sytuację i poddając się presji czasu często wybiera przypadkowe rozwiązanie.
Po lipcu pojawił się w naszym budżecie niespodziewany i duży deficyt. Przychody są mniejsze od wydatków o 10 mld. złotych. Rzecz rzadko spotykana w połowie roku, acz w czasie rządów PiS-u jawi się regularnie. Aliści zjawisko o takich rozmiarach wystąpiło po raz pierwszy. Złośliwi by powiedzieli, że to kolejny sukces, zwłaszcza iż w czerwcu chwalono się nadwyżką tej samej wysokości, której teraz brakuje. Minister uspokaja, że mimo wszystko rok się zamknie ubytkiem o połowę mniejszym od zakładanego w planie.
Może. Ale jawi się pytanie o to, w czym są biegli nasi planiści? Wydaje się, że rutynowo powtarzają wybrane fragmenty z repertuaru “byczo jest”. Są więc na pewno mocni w propagandzie. Bo już odstępstwo od sezonowego stanu państwowych finansów wynika raczej z problematycznego rozeznania w przedmiocie. Tym bardziej zaś zapowiedź, że rzeczywisty deficyt będzie dwukrotnie mniejszy od zaplanowanego. Taki błąd u artylerzysty zaowocowałby samobójstwem, kierowana przezeń bateria mogłaby mu strzelić w plecy na podstawie jego własnych wyliczeń.
Lenin uważał, że nawet kucharka się może nauczyć rządzić państwem. Wyraźnie widać, że także tu nie miał racji. Szczególnie kiedy w grę wchodzą finanse. Chociaż był konsekwentny, likwidował wszak pieniądze, które uważał za zło.
A teraz znowu się stają przeszkodą. Najwyraźniej ideologie nie mają szczęścia do mamony. 

1 komentarz:

  1. Jestem, więc piszę... To motto bardziej pasuje do treści

    OdpowiedzUsuń