Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

niedziela, 28 października 2018

Antidotum

PiS wygrał w 2015 roku, bo przywrócił dobrą samoocenę “lumpiarstwu". Dał mu poczucie ważności, uczynił je suwerenem, uwolnił od poczucia wstydu za oportunizm czasu komuny. Więcej, przyznał mu status antykomunistów, forsując tezę o samoobaleniu się ustroju “sprawiedliwości społecznej” poprzez wykorzystanie protestów lat osiemdziesiątych do upozorowania przewrotu.
W wyniku tego zachwycone niespodziewanym przyznaniem sobie pozycji wyłącznych patriotów niegdysiejsze pospólstwo ochoczo przystąpiło do dzieła wywyższania się ponad inteligencję, krytykującą Prezesa.
Przed opozycją stoi więc jasne zadanie. Musi się przeciwstawić PiS-owskiej propagandzie nie poprzez atakowanie kaczystowskiego elektoratu, a poprzez wykazanie, że dla zbudowania wspólnej pomyślności w interesie Polski leży zespolenie wysiłków wszystkich grup społecznych. Taką strategię PiS próbuje uprzedzać poprzez sianie nienawiści, podsycanie ksenofobii, wzniecanie szowinizmu.
Stąd też groteskowo się prezentujące neoendeckie figury przystrojone w maciejówki. Stąd całkowicie przez formację, prowadzącą jakoby politykę historyczną, pomijana w rocznicowych wspomnieniach przeszłość wskrzeszanej obecnie myśli politycznej. Jej hasłem w przeddzień pierwszej wojny światowej było antypiłsudczykowskie stwierdzenie: od Krakowa po Podhajce same zdrajce. Bo wedle niej w poddaniu carom miała być budowana przyszłość Polski, a nie poprzez zwalczanie moskiewskiej przemocy.
Stąd też nowomowa. Stąd nazywanie współpracy podległością, przestrzegania Traktatu Lizbońskiego (wynegocjowanego dobrowolnie i przez liderów obecnej władzy) okupacją lub co najmniej unijną czy zgoła niemiecką dominacją, wezwanie zaś do poszanowania polskiej Konstytucji jest przedstawiane jako ingerencja w nasze sprawy wewnętrzne.
Rzecz się wpisuje w zabiegi wszystkich sił, które są Polsce nieprzyjazne. Nic w tym dziwnego, dzielenie społeczeństwa, prowokowanie konfliktów narodowych, religijnych, obyczajowych nie leży przecież w naszym interesie. Najmniej zaś skłócanie nas z sąsiadami w imię przedawnionych krzywd i wbrew poszanowaniu prawa innych narodów do postępowania, na które pozwalamy sobie.
Opozycję więc czeka praca organiczna. Cierpliwe tłumaczenie, że nie jesteśmy ani w całości, ani w części gorsi od innych, ale też nie jesteśmy lepsi. Wyjaśnianie zawiłości ekonomicznych i otwarte proponowanie rozwiązań, szczególnie niepopularnych. Nade wszystko zaś prezentowanie korzyści, wynikającej ze współpracy wszystkich ze wszystkimi. Nawet jak część z nich ma skłonność do ulegania emocji.
Polityka nie polega przecież na unicestwianiu przeciwnika. On też jest obywatelem. Polega na szukaniu optymalnych rozwiązań. I po odrzuceniu oskarżeń nie jest to wcale trudne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz