Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 26 października 2018

Znikomości

Ofiarują nam dzisiaj dodatkowy dzień wolny od pracy. W ostatniej chwili uznali, że jednak wymaga tego stuletni jubileusz odzyskania wolności (Internet huczy, że to rocznica inauguracji filmu “O dwóch takich, co ukradli Księżyc”). Dwunastego więc listopada pójdą do pracy tylko medycy i handlowcy.
Kolejarze będą świętować, jak kolej zdoła się przestawić na nową okoliczność i zdąży zmienić rozkłady jazdy. Biorąc pod uwagę czas, jaki tego rodzaju instytucjom zajmuje u nas dostosowanie się do rzeczywistości, trzeba wątpić w świętowanie naszych przewoźników.
Dzieci pracowników nie obdarowanych dniem wolnym będą miały swobodę. Będą wolne od marudzenia opiekunów. Żłobki, przedszkola i szkoły będą bowiem zamknięte. Ich pracownicy będą przecież świętować jubileusz poza miejscem pracy.
W ogóle to kolejny sukces PiS-u. Trudno więc zrozumieć dlaczego trzeba było w Senacie urządzić łapankę na sprawozdawcę ustawy, uchwalonej bez konsultacji społecznych i wbrew miażdżącej opinii senackiego biura legislacyjnego.
Aliści to nie wszystko. Zakaz handlu będzie rozszerzony. Od pierwszego kwartału przyszłego roku ma obowiązywać od godziny 22. w sobotę do 5. w poniedziałek. Znowu widać brak konsekwencji. Przecież można zakazać także w innych dniach. Jak mordować konsumpcję, to całkowicie.
Te dodatkowe święta mają nam chyba zrekompensować opuszczenie Unii, które zafunduje nam PiS, kiedy jasno zakwestionuje postanowienie TSUE o natychmiastowym wstrzymaniu niektórych przepisów nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym.
Przestrzega przed tym Koen Lenaerts, prezes rzeczonego trybunału mówiąc: “Państwo, które nie jest gotowe do dalszego podporządkowywania się orzeczeniom TSUE, wpisuje się w proces podobny do brexitowego, w proces wyjścia”. Bo to nie Unia zamierza urządzać Polskę, tylko właśnie dba, aby urządzonej nie rujnowała nam bałkanizacja polskiego prawa.
Zdumiewa czternasta już w tym roku kolizja rządowych kierowców, w ogóle zaś druga z udziałem Beaty Szydło. Samochód wiozący ją z Częstochowy (sic!) do domu (weekend już we czwartek?) uderzył w Imielinie w auto, przepuszczające właśnie pieszego na przejściu. Ciekawe, czy też się nie przyzna do winy?
Pani premier znowu się nic nie stało. Wziąwszy pod uwagę poprzedni wypadek, gdzie wedle początkowych doniesień rządowych mediów również nie odniosła obrażeń, można się obawiać o jej zdrowie. Może też dlatego się mówi o zastąpieniu Jacka Kurskiego na stanowisku prezesa TVP przez Dorotę Gawryluk albo zgoła Daniela Obajtka.
Dzień bez pracy, to mniejsza o miliardy złotych wartość rocznego PKB. Jeżeli jednak nie szanuje się naszego uczestnictwa w Unii, przepisów drogowych, bezpieczeństwa dygnitarzy a na ostatek najwierniejszego z propagandystów, to kto się będzie troszczył o pieniądze, tę marność nad marnościami? No, chyba że chodzi o sponsorowanie znanego kierowcy wyścigowego. Tutaj się jednak oszczędza, ale to już inna sprawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz