Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 21 lutego 2025

Myślobłędy

 Przekonani, że nic się nie reguluje samo, bronią swojej wiary. 

Prezes skomentował decyzję Sejmu o zgodzie na areszt Zbigniewa Ziobry, pisząc, że to szczyt bezczelności. Koresponduje to z siarczystym zawołaniem kula w łeb. Ustanowili swoje przepisy na podstawie niekonstytucyjnego prawa i teraz mają to, co im się po prostu należy. Są atoli przekonani, że właśnie oni mają rację.

Rafał Brzoska ujawnił, że osoby niepełnosprawne, pozbawione kończyn, muszą się co pewien czas stawiać przed komisją ZUS, aby tam dowieść niezdolności do pracy i zachować rentę. PSL wspiera jego zespół, proponując stworzenie sejmowej komisji deregulacyjnej.

Poza dowodem na tępotę przepisów, mamy tu przykłady wiary w cuda. To nie tylko wiara, iż odrastają członki, utracone przez ofiary nieszczęść. Dziwi przekonanie, że deregulacja będzie szybsza, jak się nią zajmie więcej hierarchicznych instancji. O furii kaczystów nie ma co mówić.

Wiara w cuda zniszczyła już wiele inicjatyw. Warto chyba o tym pamiętać. Wszak tylko mechanizmy, konstruowane przez inżynierów są idiotoodporne. Przepisy tworzą politycy, a tym często brakuje wyobraźni.

Szczególnie kiedy są przekonani o swojej omnipotencji.


5 komentarzy:

  1. Nie wiem kompletnie co mam myśleć o aktualnej psychicznej kondycji Świata. Polityka ,, nic nas nie przekona, że czarne to czarne '' musiała w końcu zaczać zbierać swoje żniwo. Pierwsi poczuli, że piekła nie ma zwolennicy nieba dla siebie (psychopaci i nawiedzeni) jeno. I zaczęli działać.
    To jak ma niby być. Otrząsną się z tego amoku społeczeństwa? Jeśli nie - zginą!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanurzyliśmy się w populizm, który wszędzie jest atrakcyjny dla roszczeniowców. Szczególnie dużo ich w postsowieckiej Europie. Kiedy znikło piętno bezbożnictwa, które odbierało poparcie komunie, raj się otworzył przed pobożnymi nagle postkomunistami.
      Pozdrawiam również.
      Stary

      Usuń
  2. Jako ciekawostkę z Irlandii, napiszę w skrócie, co na Zielonej Wyspie zrobiono, by skorumpowane mendy nie wydawały orzeczeń o niepełnosprawności (sam mam takie orzeczenie). Otóż nikt nie łazi jak głupi do orzecznika, bo tak się składa, że niepełnosprawni mają za sobą swoje historie leczenia. Wysyła się te historie do centralnego biura d/s niepełnosprawności, które dla cięcia kosztów zostało umieszczone w małym mieście Longford. Nie ma możliwości przekupienia lekarza, bo nie wiadomo, kto otworzy kopertę z historią leczenia, więc nie wiadomo kogo przekupić. Orzecznik orzeka na podstawie dokumentów i rekomendacji szpitalnej. Jedynie w sytuacjach WĄTPLIWYCH, konieczne jest osobiste stawiennictwo przed orzecznikiem. Nikt bez konkretnych przesłanek sugerujących przywrócenie sprawności nie odbiera renty. Muszą wystąpić dodatkowe okoliczności, by tak się stało. Ja posiadam swoje orzeczenie od roku 2009 i nikt ani razu mnie nigdzie nie wzywał do sprawdzania, czy uszkodzenie mojego kręgosłupa się w cudowny sposób nie naprawiło, co w polskim Debilewie byłoby normą, standardem od wielu lat krytykowanym przez realnie i przewlekle niezdolnych do pracy pacjentów, lecz uporczywie utrzymywanym w celach korupcyjnych. I nie chodzi tylko o łapówki od wyłudzających renty. Chodzi też o utrzymywanie całej armii nierobów zwących się orzecznikami, jak również o wynajmowanie im siedzib, gdzie mogą swój proceder prowadzić. Oprócz tego, że status quo utrzymywany jest w interesie grupy orzekającej, bardzo pomocna jest powszechna jeszcze w Polsce choroba homo sovieticus. Niektórym Polakom naprawdę wciąż się zdaję, że jak pójdą osobiście "ZAGADAĆ Z LEKARZEM" to uda im się kogoś zmanipulować, bądź przekupić, oni nie protestują, bo im się zdaje, że to działa na ich korzyść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to wygląda.
      Kapuściński pisze o sowieckiej Moskwie, że tam, za witrynami niegdysiejszych sklepów, zamienionych na biura, piętrzyły się stosy akt, spadających z szaf, występujących się z ich wnętrza.
      Czynownicy prezentowali gorliwość, wyszukując wśród walających się papierów tego, który zawierał stosowny przepis.

      U nas po każdej odnowie czasu komuny nowelizowano przepisy, ale sowieckiego ideału nie osiągnięto.

      Po transformacji każda lewica zmierzała do centralizacji państwa, niezależnie od jej stosunku do religii. Zawsze więc przybywało przepisów i teraz mamy takie kwiatki, jak sprawdzanie, czy odrosły utracone kończyny.

      Stary

      Usuń
  3. Wysypujących oczywiście.

    OdpowiedzUsuń