Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 13 lutego 2025

Powtarzalność

 W 1989 roku polska gospodarka zbankrutowała. Państwowe przedsiębiorstwa bardzo rzadko miały dochody. Kiedy więc minister Wilczek wprowadził do niej zasady wolnego rynku, ruszyła inflacja i bankructwa. Upadające państwowe lub sprywatyzowane zakłady pracy rozsprzedawały swoje urządzenia na komorniczych przetargach. W rezultacie wystarczyło porównać księgowe ich ceny z uzyskanymi na wolnym rynku, aby ukuć hasło o złodziejskiej prywatyzacji.

Konsekwentne trzymanie się zasad przez ekipę Leszka Balcerowicza doprowadziło do przezwyciężenia kryzysu transformacji. Waluta została ustabilizowana, inflacja opanowana, także dług państwa sprowadzony do cywilizowanych norm. Zapłacono za to wysoką cenę, co populiści próbowali potem przedstawiać jako przykład niekontrolowanego krachu. W konsekwencji jednak w ciągu trzydziestu z górą lat ani razu nie popadliśmy w bessę, a jednostkowy dochód narodowy wzrósł wielokrotnie, najwięcej wśród wszystkich dawnych państw demokracji ludowej.

Teraz różni spece od gospodarki planowej opowiadają kolejne bajdy o tym, jak by oni wprowadzili społeczną sprawiedliwość. Każdemu według potrzeb, od każdego według możliwości.

Szczęśliwie mało już jest takich, którzy wierzą w pryncypia dziewiętnastowiecznych socjalistów. Pierwszym takim, który jeszcze przed ich sformułowaniem ucierpiał wskutek obrony ludu, był Andreas Hofer, wódz powstania w Tyrolu.

On dla autokracji Habsburgów, stanął na czele kmieci Tyrolu i podjął rozprawę z Napoleonem, niosącym hasła bezbożnej Rewolucji Francuskiej. Został zdradzony przez cesarza Austrii, wydany Francuzom przez ziomka i rozstrzelany. Potem jeszcze paru demagogów, walczących o autokratyzm doznało podobnego losu. Przy tym już coraz rzadziej trafiali na szafot, ale na śmietnik historii i owszem. Świat się cywilizował.

Nadal jednak wysłuchujemy bajd o tym, jak można uzyskać postęp, nie płacąc za pracę, a za potrzeby. Zawsze atoli każdy śpi, jak sobie pościelił. Warto o tym pamiętać, aby nie budzić wesołości.


8 komentarzy:

  1. Dobre hasla dla tych, co pragną nieograniczonej władzy bez odpowiedzialności. Jak Trump idący po tropach Putina, USA i zdradzający włąsna KONSTYTUCJĘ, DEMOKRACJE, NATO, EUROPĘ, UKRAINĘ i WŁASNY NARÓD ( sic!)...
    To się źlew skńczy. To SIĘ MUSI źle skończyć!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konsekwencją będzie zastąpienie w międzynarodowej polityce Stanów przez Europę. Rosja z jej bałaganem nam nie zagrozi
      A że Chiny wypchną Amerykę z Dalekiego Wschodu, to już chyba przesądzone.

      Pozdrawiam również

      Usuń
  2. -fere-
    Zdolności negocjacyjne Trump zademonstrował już w poprzedniej kadencji, rozmawiając z Koreą Północną.
    Jest równie kiepskim politykiem jak i biznesmenem.
    Brnąc w populistyczną retorykę "wielkiej Ameryki" zapomniał, że Ameryka jest krajem imigrantów i o swoich niemieckich korzeniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest klasycznym populistą. Radośnie korzysta ze zdobytej władzy. Amerykanie chyba dowiodą, że nie zasługują na bycie great i pod wodzą Trumpa zepchną Amerykę do roli klienta Europy i Chin.

      Usuń
  3. Twierdzenie jakoby Balcerowicz swoimi działaniami na przełomie 1989 i 1990 roku cokolwiek "przezwyciężył" dowodzi co najwyżej nie zadania sobie trudu sprawdzenia, jakie mianowicie rzeczywiste skutki dla inflacji w Polsce - czyli demona, który w tamtym czasie był głównym wrogiem tego rzekomego guru gospodarczego liberalizmu! - miała jego "radosna twórczość"!

    A rzeczywistość skrzeczy, bo pan B. swoim "planem" doprowadził do skokowego wzrostu inflacji w początkach 1990 roku, i to o 700 procent, mimo iż inflacja w Polsce przed 1 stycznia 1990 roku przejawiała już tendencję spadkową - a i później, przez całe dwa lata swojego ówczesnego ministrowania w resorcie finansów, bynajmniej nie potrafił wygasić tego, co sam tak ochoczo rozpętał...

    A jeśli dodać do tego przywrócenie przez niego różnych patologii znanych z "głębokiego peerelu" - jak na przykład zniesionego wcześniej staraniem Wilczka obowiązku odsprzedawania po oficjalnym kursie przez przedsiębiorstwa państwowe wszystkich wypracowanych w ramach ich kontaktów zagranicznych dewiz "zachodnich" do banku centralnego lub upoważnionego "banku komercyjnego", i konieczności każdorazowego uzyskiwania "promesy" ministra finansów dla odkupienia tych dewiz, na potrzeby prowadzonej przez te przedsiębiorstwa działalności gospodarczej, które to "promesy" minister B. wydzielał przedsiębiorstwom nader niechętnie...

    Przywróconą przez tak podobno "liberalnego" ministra B. komunistyczną patologię w tej materii zniósł dopiero tak pono "komunistyczny" Andrzej Olechowski, podczas swojego ministrowania w finansach w ramach rządu Olszewskiego w pierwszej połowie 1992 roku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wilczek w ostatniej chwili uwolnił ceny, nie blokując napływu sztucznego pieniądza na rynek. I to było powodem galopu inflacji. Próbował tak na kluczowej pozycji zabetonować komunę, jak zrobił to teraz Ziobro.

      Usuń
    2. Widzę, że i @Anonimowy nie zadał sobie trudu sprawdzenia, jak NAPRAWDĘ przebiegały zmiany inflacji w Polsce pod koniec lat 80 i na początku 90, zadowalając się bezkrytycznym łyknięciem bredni o "uratowaniu Polski przez Balcerowicza"!

      Ja sobie taki trud zadałem - i tak pozbyłem się złudzeń co do faktycznej roli pana B. w polskich przemianach...

      Tymczasem faktycznie zderegulowanie części cen przez ustępujący po dymisji premiera rząd Rakowskiego nastąpiło dopiero 12 sierpnia 1989 roku, przy czym skok inflacji po tym nie był aż tak katastrofalny, jak to wieszczyły środowiska skupione wokół pana B. - owszem, inflacja poszła w górę co było nieuchronne, ale do grudnia 1989 roku ustaliła się na stabilnym poziomie a nawet zaczęła maleć, wskutek ustalenia się już w miarę naturalnej równowagi między popytem a podażą!

      Dodatkowo nawet tylko tak częściowe zderegulowanie gospodarki stało się w tych kilku miesiącach impulsem do jej rozwoju - aż do wprowadzenia "planu Balcerowicza", ewidentnie mającego na celu zduszenie polskiej gospodarki i doprowadzenie jej do ruiny...

      Usuń