Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 1 września 2018

Symbioza

Dobra zmiana. Zaskakująca. Prokurator stanu wojennego nazywa złodziejami sędziów Sądu Najwyższego, bo nie zajmują stanowisk wedle zasad, które on ustanowił. W sytuacji, kiedy posłowie opozycji są nie tylko przez swoich kolegów z partii rządzącej, ale przez najważniejszą osobę w państwie lżeni grubym słowem, rzecz nie zaskakuje. Nie dziwi też fakt, że parlamentarne chuligaństwo nie spotyka się z marszałkowską reakcją, kiedy godzi w opozycję.
Widać władza ma takie standardy i hasło “Wersalu w tej izbie nie będzie” obowiązuje mimo politycznej klęski jego pierwszego głosiciela. W tym kontekście nawoływania premiera do wspólnego Marszu Niepodległości są ewenementem. Bardziej typowa jest zapowiedź odebrania rządowego wsparcia gminom, które nie wybiorą PiS-owców.
Tymczasem się okazuje, że w zakresie automatyzacji produkcji stoimy w ogonie Europy. Inwestycje w robotyzację zwracają się po roku. Gdyby więc kwoty przeznaczone na 500+ oddano przedsiębiorcom, po dwunastu miesiącach by oddali państwu dług. Jeżeli by to robić na takiej zasadzie, na której James Watt w XVIII wieku sprzedawał swoje maszyny parowe, nabywca “państwowych” robotów, to co roku oddawałby fiskusowi jedną trzecią osiągniętych za ich pomocą zysków. To by budżet doprowadziło do pomyślności rzeczonego wynalazcy, który się stał pierwszym w historii milionerem pośród konstruktorów, bogatszym od arystokratów i kupców.
Trzeba tu zwrócić uwagę na fakt, że pierwszą maszynę parową w XVII wieku wymyślił jakiś spryciarz we Francji. “Król słońce”, utrzymujący że “państwo to ja”, Ludwik XIV kazał go zamknąć w wariatkowie. Nigdy bowiem nie słyszał o tym, że coś się samo z siebie porusza.
Wygląda na to, że mimo odrzucenia Wersalu, zbudowanego przez rzeczonego króla, przyjmujemy francuskie, acz siedemnastowieczne wzorce i nasz Prezes sam chyba decyduje o tym co i jak będzie w Polsce użytkowane. Skutek jest taki, że milion elektrycznych samochodów ma się nas pojawić w 2025 roku, ale dotychczas sprzedano ich zaledwie niespełna 200. Sieć stacji ładowania tych cudów techniki nie będzie budowana, bo BMW się z inwestowania tego wycofało, wypłoszone wstrętem rządu do Zachodu. Trzeba więc chyba będzie rowery awansować do rangi samochodów i ogłosić sukces, bo część z nich ma elektryczne wspomaganie. A współcześni Francuzi odmawiają finansowania populistycznych państw. W ten zawoalowany sposób dają do zrozumienia, że nasz udział w unijnym budżecie zmaleje.
Na razie u nas stare łączy się z nowym, niczym rzeczony prokurator z antykomunizmem i zamiast postępu technicznego na miarę XXI wieku możemy mieć długi równie uciążliwe jak w Peerelu.
Ale to też rodzaj konsensusu nad podziałami, wszak trudności dotkną wszystkich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz