Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 18 października 2018

Podstęp

Trybunał Konstytucyjny jakby zamarł po odzyskaniu go przez dobrą zmianę. Nic o nim nie słychać, nie ma medialnych rozpraw, cisza. Teraz się to jednak zmieni.
Minister sprawiedliwości jeszcze w sierpniu skierował do niego pytanie o konstytucyjność stawiania przez sądy prejudycjalnych pytań do TSUE, niezwiązanych z rozpatrywanymi sprawami. Teraz rzecz postąpiła dalej. Zapytano dodatkowo o zgodność z Konstytucją zakresu kompetencji sądów krajowych, zapisanych w Traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
Trybunał Konstytucyjny może więc sprawdzić, jak dalece będzie traktowany jako bezstronny. Albo uzna drugie pytanie za bezprzedmiotowe, bo przecież przed przystąpieniem do Unii wszystkie wątpliwości zostały przez prawników rozwiane, albo ogłosi niekonstytucyjność fragmentu prawa unijnego.
Rzecz natychmiast podchwyciły media. Oznacza to przecież wstęp do polexitu. Bo wedle profesor Łętowskiej kiedy TK przyzna rację ministrowi, to albo zmienimy Konstytucję – niemożliwe, albo Unia zmieni Traktat – jeszcze bardziej niemożliwe, albo opuścimy Unię. Innej możliwości nie ma.
Minister powiada, że bynajmniej, on tylko pyta. Wyraziciele PiS-u potwierdzają, ale są przerażeni. “To gra na jak najgorszy wynik w wyborach” – powiada jeden z doradców Prezesa [Gazeta Wyborcza].
Ortodoksyjnie antyunijne skrzydło dobrej zmiany dostało sygnał, że minister sprawiedliwości nie jest mu przeciwny. Więcej, że reforma sądownictwa się właściwie dokonała i już teraz mogą się pojawić jej owoce. Niezależnie więc od zarzutu przygotowania polexitu przez PiS od razu będziemy mieli drugi pasztet.
Ci bowiem, którzy podpisali umowę akcesyjną, będą winni złamania Konstytucji. Paskudnie także wypadną ci, którzy ją negocjowali. Ci zwłaszcza, którzy się tym publicznie szczycą. Nie dość bowiem, że łamali, to jeszcze uważają to za zasługę. Niepoprawność jest bardzo źle widziana przy wszystkich ocenach.
Do “taśm wstydu” dołączy się więc kolejny zarzut dla rzekomo proeuropejskiej frakcji w obozie władzy. Dotychczas jej reprezentanci byli przez przeciwników w łonie dobrej zmiany tylko przedstawiani w jarmułkach. Teraz będzie znacznie gorzej.
Trudno przewidzieć co się stanie, jako że rzecz się rozstrzyga w alternatywnym, nieprzewidywalnym świecie. Tylko bowiem tam preześna formacja może podważać akt negocjowany przez jego gabinet  i samego Prezesa tudzież uzgodniony oraz ratyfikowany przez “najlepszego naszego prezydenta w historii”, którego pomniki po latach zastoju, kiedy ich nie fundowano, wyrastają w całym kraju.
Milczmy tedy i czekajmy, bo będzie się działo. Jedno tylko się znowu potwierdza, wszystko znaczy nic. Bo jak się ma całą władzę, to się w istocie nie rządzi. Stąd ustawiczny strach wszystkich samowładców. I stąd ciągłe potknięcia ich ekip.

1 komentarz:

  1. Nie "Trybunał Konstytucyjny", tylko "atrapa Trybunału Konstytucyjnego", żeby precyzyjnie rzecz nazwać

    Lehoo

    OdpowiedzUsuń