Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 6 czerwca 2017

Zdumienia

Kto ma się gorzej, a kto lepiej w Europie? Jak zwykle nieoceniony jest tu Eurostat. Jego dane zaskakują. Szczególnie, kiedy to dotyczy ludzi urodzonych w poszczególnych krajach kontynentu, niezależnie od miejsca zamieszkania. Okazuje się, że Polacy zajmują w tym rankingu dwudzieste miejsce, zarówno w 2014 jak i w 2015 roku. Są nieco bardziej zagrożeni biedą od przeciętnego mieszkańca Europy.
W ostatnim roku rządów tej wstrętnej PO ubóstwem zagrożonych było 15,7% rodaków, rok później, kiedy już zawitała dobra zmiana, było ich 16,6%. Rzecz nie ma wielkiego znaczenia, to niewielki wzrost. Aliści trzeba zauważyć, że w Europie się tymczasem średni stan pogorszył tylko o 0,1% punktu procentowego. Czyli jakby znowu jakiś układ.
Nie w tym jednak rzecz. Okazuje się oto, że w pierwszym roku naszej dobrej zmiany najbardziej bezpieczni przed nędzą byli Europejczycy urodzeni w Luksemburgu, Czechach i Islandii. Najgorzej zaś mieli nieszczęśnicy urodzeni Na Łotwie, w Rumunii i Serbii. W tym ostatnim państwie jedna czwarta urodzonych tam ludzi jest zagrożona biedą. W poprzednich jedna piąta.
Nie to jest jednak najbardziej dziwne. Okazuje się oto, że ubóstwo bardziej niż naszym rodakom grozi nie tylko ludziom pochodzącym z Włoch, Hiszpanii, Portugalii, czy Grecji, ale nawet z Niemiec.
Niegdysiejsza przynależność do demoludów nie usprawiedliwia więc niedostatku obywateli. Czesi i Słowacy mają się tu lepiej nawet od wysoko notowanych Belgów. Polacy zaś wyprzedzili Niemców, chociaż statystyki obejmują także byłe NRD.
Więcej, propaganda stara się nas utrzymywać w przekonaniu, że jesteśmy nędzarzami, podczas kiedy to oczywista nieprawda. Jawi się więc dość zabawna konkluzja. Norman Davis w “Bożym igrzysku” pisał o mentalności sprytnego niewolnika, rozwiniętej u nas pod wpływem ucisku pańszczyźnianego. Skutkiem jest nieustająca roszczeniowość, która się nigdy nie zadowala tym, co osiągnięte.

Trudno się oprzeć myśli, że na tym właśnie bazuje PiS-owska propaganda. Tyle tylko, że działania doradcze są jednorazowe. Nasi wykluczeni potrzebują coraz więcej. Co będzie, jak inni się wybiją ponad stan akceptowany przez nasz stereotyp? A będzie tak niezawodnie, jak się skończą pożyczone pieniądze. Czym wtedy będzie się przekonywać do siebie roszczeniowców?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz