Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 12 listopada 2019

Paści

Wszelkie obchody w warunkach ideologicznego wzmożenia są solenne. Mogliśmy więc wczoraj momentami obserwować znudzenie na prezydenckiej twarzy, która dawniej prezentowała wyłącznie niezłomność i siłę z wyrazem, jakiego mógłby pozazdrościć niejeden amatorski aktor. To też pewnie było powodem, że przemówienie lśniło metaforami niczym “łany złotych kłosów w listopadowym słońcu” (sic!).
No i warta honorowa wzrosła do siły plutonu, a pomocnicze formacje z dumą epatowały najnowszymi karabinkami, co je odróżniało od reprezentantów jednostek liniowych. Trzeba jednak odnotować, że wreszcie zlikwidowano zabawne dreptanie żołnierzy, układających wieńce.
Nic tak nie promuje władzy, jak celebracja. Rzecz jest rutynowa, tło interesujące, odbiorcy pozytywnie nastawieni, bo to przecież zawsze jakaś uroczystość.
I nic tak nie odstręcza jak przesada. Moment przekroczenia granicy oddzielającej ją od w miarę rzeczywistego świata jest trudny do zauważenia. Ale jak się ów Rubikon przekroczy, nie ma już odwrotu. Bez ratunku popada się w rzeczone “łany”.
Aliści brak przesady oznacza też niedostateczną gorliwość przekazu. Suweren może być urażony taką ...powierzchownością.
To tak, jakby Scylla i Charybda podjęły swe dzieło na tym samym akwenie. Trudno z tego wyjść cało. Czasem w ogóle nie można. Uff...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz