Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

środa, 16 marca 2022

Wizyta

Wchodzi misja pokojowa NATO i mówi: pokój ma być. I milkną działa, a wszyscy się zastanawiają: dlaczego NATO tak długo czekało, aby wysłać misję? [Roman Giertych].

Wizyta, ustalona na szczycie w Wersalu, była utrzymywana w ścisłej tajemnicy. Tam też uzgodniono pakiet konkretnego wsparcia, który w imieniu Unii wizytujący zaproponują prezydentowi Zełenskiemu. Tak rzecz przedstawia minister Dworczyk. Wedle wiedzy marszałka Senatu przesłanie zostało również uzgodnione ze Stanami i NATO.

Przedstawiciel Komisji Europejskiej poinformował, że na marginesie szczytu premier zawiadomił o zamiarze złożenia w Kijowie wizyty przez polskie władze. Nie było atoli żadnego upoważnienia Rady Europejskiej do składania obietnic. Czesi – również uczestniczący w wizycie – stwierdzają, że ma ona wymiar czysto symboliczny.

Relacje ze spotkania nie potwierdzają też istnienia pakietu, o którym mówił minister Dworczyk. Nasz wicepremier mówił tam, że NATO powinno wysłać zbrojną misję pokojową na Ukrainę. Premier był bardziej powściągliwy. Jego zdaniem Ukraina powinna po wojnie uzyskać jednak status członka stowarzyszonego. Prezydent Zełenski jest wdzięczny za wizytę.

Uczestniczenie wicepremiera w delegacji premierów zatrze może pamięć o niedawnym organizowaniu przez Polskę konwentykli z europejskimi admiratorami Putina. Może też sygnalizować zwolennikom PiS, że powinni popierać aspiracje Ukraińców.

Ktoś skrupulatny dostrzegłby tu formowanie reakcji opinii publicznej. Nawiązanie w jej zapowiedziach do wizyty Lecha Kaczyńskiego w Gruzji, o czym jakoby mówił wtedy cały świat, daje dodatkowe powody do takich podejrzeń.

Wizyta jednak na pewno doda Ukrainie ducha. Ma więc swój pozytywny wymiar. Nie potrzebowała zatem strojenia jej w mity, które najwyraźniej mają sprawić wrażenie, że nasza dyplomacja odzyskała pozycję z czasu Radosława Sikorskiego.

Tak więc czy owak, nie ma powodu do krytykowania polityków za to, że postanowili swą obecnością wesprzeć naszych walczących sąsiadów. Ukraina bowiem bardzo tego potrzebuje. Niezależnie więc od tła jest ona bezsprzecznie pożyteczna.

2 komentarze:

  1. Masz rację. Opowieści o unijnej misji należy włożyć między bajki. Jednak tym razem autorem tych bajek nie jest Kłamczuszek. Autorstwo należy się Liliputinowi z Żoliborza.
    Mam swoją teorię na ten temat, otóż przez kilkanaście lat Liliputin budował legendę Lecha. Ale któregoś dnia spostrzegł, że na tle tej legendy, bohatera Polski I Gruzji, postrachu Putina, on sam wygląda jak nieopierzony kaczorek. Postanowił więc dokonać podobnego wiekopomnego czynu.
    Tu zaczynają się moje konfabulacje.
    Szalony Antek M. poprzez swoje kontakty załatwił z Putinem, że określonego dnia, określonym pociągiem będzie jechał jego przyjaciel i naśladowca - Liliputin. Więc wicie, rozumicie towarzyszu, nic mu się stać nie może.
    No i pajechali!!!
    A że inicjatorem tej farsy politycznej był Liliputin pokazała kurwizja podając na pasku informację -

    https://www.facebook.com/photo/?fbid=5302958746421341&set=a.818322438218350&__cft__[0]=AZWNIA7-f-SVytu-a87HhhN3Hr51EhxNp07lOIyNZxfwyo1zn8a-BcC3Kqm-iVdKfsu1HPcWbgsuMvr573Ggxax4Ta3DH90heYOGFVmok520zWiG6kYlzuGsfdkrVSbobno&__tn__=EH-R

    OdpowiedzUsuń
  2. Kaczyński ośmieszył wizytę, ale wszyscy wiedzą, że tak ma. Sam fakt odwiedzin miał duże znaczenie dla Ukrainy, w sumie więc i deprecjacja przedsięwzięcia nie bardzo sią Prezesowi udała. Jak wszystko zresztą ostatnio.

    OdpowiedzUsuń