Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 16 grudnia 2017

Centrum



“W tej chwili mamy sytuację, w której wszystkie najważniejsze postulaty prezydenta ws. SN i KRS zostały w ustawach, a poprawki, które się pojawiły, nie wypaczają intencji i woli prezydenta” – powiedział rzecznik głowy państwa, Krzysztof Łapiński jeszcze przed końcem głosowań w senacie. Czyli skończył się sen zarówno o wybijaniu się na niepodległość, jak o demokracji. Nawet jak politycy nie wykorzystają możliwości sterowania sądami, to skaza na niej pozostanie. 

Gorączkowy pośpiech, z jakim się u nas uchwala kontrowersyjne prawo nie znajduje innego uzasadnienia, jak chęć możliwie szybkiego zrzucenia z siebie poczucia uczestniczenia w czymś niegodnym. Może też ustawodawcy nie mają pewności, czy dotrwają w swojej determinacji do następnego rana. Stąd wyraźnie wynika absurd próby wyjaśnienia pośpiechu oczekiwaniem społecznym. Obywatel jakoby nie może być skazany na dłuższą niepewność w sprawie ujarzmiania sądów przez polityków.

Przecież chyba nie chodzi o dostarczenie Unii argumentów przeciwko nam. Bo mimo zmiany u nas premiera, w Brukseli raczej nic nowego. Wykorzystanie paragrafu 7 Traktatu Europejskiego przeciwko poczynaniom naszych władz jest raczej pewne. Mateusz Morawiecki przed końcem obrad opuścił posiedzenie szczytu unijnego, pozostawiając Viktorowi Orbanowi reprezentowanie naszych interesów. Nasz premier z przewodniczącym Tuskiem również się nie spotkał

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, mawiano od zawsze. Kiedyś nawet w Polsce. Najwyraźniej rzecz się już zdezaktualizowała. Wszystko się teraz koncentruje w Warszawie. Bo i co może być ważniejsze dla mieszkańców zaścianka od siedziby wójta? Szczególnie jak ów spieszy z dostarczaniem im coraz to nowych dowodów swej gorliwości.

Konsekwencje ustaw sądowych tej reguły zapewne nie obalą. I tak w Brukseli niewiele mamy do powiedzenia. A w Warszawie… to co innego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz