Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 4 stycznia 2018

Wzorce

Wedle Andrzeja Bratkowskiego to nie ubóstwo przysparza PiS-owi zwolenników. Przyczyną tu jest swoisty sadyzm tych, którzy się napawają bezsilnością “gorszego sortu” wobec obelg, kłamstw, bzdur, poddawaniu szacownych instytucji państwa władzy ludzi niegodnych, niszczeniu wizerunku Polski. To ostatnie jest szczególnie bolesne. W poprzednich kilkudziesięciu latach wybiliśmy się do grona najwybitniejszych narodów Europy, aby w ciągu dwóch ostatnich sprowadzić swój autorytet do poziomu typowego dla wschodnich pseudodemokracji.

Wmawia się nam, że to większość decyduje o takim właśnie postrzeganiu Polski. W istocie bowiem nasza dziejowa misja ma polegać na zachowaniu u nas ksenofobicznego skansenu, zdolnego odeprzeć zakusy rzekomych łże-demokratów. Mamy zatem przestać być przedmurzem chrześcijaństwa na jego wschodniej flance, a stać się zaporą dla europejskiego liberalizmu na zachodnim szańcu jedynie słusznej tożsamości. Tu mamy przewodniczyć ludom niczym niegdyś Jagiellonowie.

Komunistyczna historia państwa znakomicie się tu przyczynia do sukcesów owej idei. Lewica się u nas kojarzy z czerwonymi pająkami i chyba już nigdy nie odzyska znaczenia. Zwłaszcza że krótka restauracja jej rządów w latach 1993 i 2001 potwierdziła marność epigonów Peerelu. Ich więc hasła, metody i fachowców “starej dobrej daty” przejął PiS, ubierając rzecz w dewocyjną mantylkę i opozycja rozdarła szaty, sycąc swym cierpieniem serca “prawdziwych Polaków”. Ci w dodatku od nowych protektorów uzyskali propagandowy patent pogromców komuny, w wielu przypadkach doznając wyzwolenia od poczucia winy za swój niegdysiejszy oportunizm.

Tyle tylko, że ludzie o wschodnim upodobaniu do swobód obywatelskich są u nas w mniejszości. Widać to, jak się z wynikami sondaży poparcia partii politycznych zestawi odsetek zwolenników uczestniczenia Polski w Unii i wyborców nieufnych wobec Jarosława Kaczyńskiego. Nie przyczynia się też do popularności władzy widok naszego premiera, w sporach z Europą zabiegającego o poparcia państwa, czerpiącego siłę z jawnie nam nieprzyjaznej Moskwy. 

Trudno więc się nie zgodzić z Andrzejem Bratkowskim, że najwyższy czas, aby skończyć z demonstrowaniem cierpienia, a dla zmniejszenia liczby zwolenników władzy zacząć punktować jej merytoryczną miałkość. To powinno być na początku listy noworocznych postanowień opozycji, a nie jeremiady o gwałceniu wartości. 

Czyli trzeba wrócić do hasła Billa Clintona: “po pierwsze gospodarka, durniu”. Tylko czy wpadną na to albo polityczni intryganci, albo fundamentalistyczni teoretycy, brylujący teraz w opozycji?

1 komentarz:

  1. Dokładnie tak, to powinno być na początku listy noworocznych postanowień opozycji. Punktowanie merytorycznej miałkości rządu. Osobiście czarno wszystko widzę. Na złudzenia coraz mniej miejsca. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku:)W.

    OdpowiedzUsuń