Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 3 lutego 2018

Who

Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala,
Czy ten, co mówić o tem nie pozwala? [Norwid]
"Kto rozpowszechnia kłamliwe sformułowanie o „polskich obozach”, szkodzi dobremu imieniu i interesom Polski. Autorzy ustawy wypromowali to podłe oszczerstwo na cały świat, skutecznie jak nikt dotąd. A więc, zgodnie z ustawą..." – tak napisał Donald Tusk na Twitterze.
Polskie Radio eksponuje autorów ustawy, jako tych, którzy zdaniem Przewodniczącego Rady Europejskiej promują obraźliwe dla Polski sformułowanie. Wedle jednak portalu Niezależna.pl Donald Tusk wszystkich Polaków obciąża winą za propagowanie inkryminowanego określenia. Propisowscy więc komentatorzy odmawiają mu za to polskości.
“Informujemy, że błędne tłumaczenie na język angielski napisów w oświadczeniu premiera @MorawieckiM, powstało w wyniku automatycznego tłumaczenia serwisu YouTube. Wszystkie napisy w filmie zostały obecnie wyłączone, razem z serwisem YouTube pracujemy nad rozwiązaniem problemu”.
Tak kancelaria premiera wyjaśniła błędną treść angielskiego przekładu słów premiera Morawieckiego, który wygłaszał orędzie wyjaśniające internautom oficjalne stanowisko rządu w sprawie nowelizacji ustawy o IPN. Jako tłumaczenie rzeczywiście wypowiedzianych słów: “obozy w których wymordowano miliony Żydów nie były polskie” można tam było przeczytać, że” “Camps where millions of Jews were murdered were Polish”.
Gorzej, w pierwotnej wersji orędzia znalazło się też takie zdanie: Obóz Mauthausen-Gutsen służy jako przykład. Wraz z Katyniem był miejscem niemieckiego masowego mordu polskich intelektualistów. To również skorygowano, lecz sieć już zdążyła rzecz odnotować i huczy. Ale to nie dotyczy meritum.
Pozostaje więc kwestia, kto mimowolnie promował obraźliwe sformułowanie? Są trzy możliwości: partacze, PiS, naród. Ponieważ wszyscy, to nie jedna partia, ostatnia możliwość odpada. Krzywdzące by też było przypisywanie władzy partaczenia, wszak ma sukcesy. Z tych też powodów nie można typować pierwszego wariantu.
Pozostaje więc jedyne rozwiązanie. To YouTube ponosi winę za promocję nieprawdy, bo ma kiepskie translatory. Ale jak spece z Google popracują nad nimi z rządowymi ekspertami, to ho, ho! Tłumaczenia będą bez zarzutu, niczym kandydaci do prominentnej rady. Ale to też nie należy do meritum.
Czyli niesprawiedliwie pani Lubnauer oskarża naszych włodarzy, że narobili mnóstwo szkody “w ciągu dwóch dób”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz