Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

niedziela, 13 lipca 2014

Pył

Zjednoczyli się. Aliści tylko z odstępcami od innych partii prawicowych. Nie z ich ugrupowaniami. Nie uznają bowiem ich ideałów. Będą mówić jednym głosem. Wyłącznie pisowskim. 
Uniesiona entuzjazmem ekonomistka i demograf z partii Gowina, jego zastępczyni i samowolna uczestniczka konferencji zjednoczeniowej PiS, na pytanie o warunki łączenia gowinowskich liberałów z pisowskimi etatystami ucieka od odpowiedzi. Z emfazą za to wyraża entuzjazm dla zapowiedzi sprowadzenia przez zjednanych prawicowców emigrantów do Polski. Tych przede wszystkim, którzy w latach 2005 - 2007 masowo opuszczali kraj po dojściu PiS do władzy. Prawica wymaga jej zdaniem jedności. Lojalności zatem zupełnie nie. Konsekwencji tym bardziej. Jacek Kurski cudowi przypisuje swój powrót na łono PiS. Dla Polski wedle niego, dla Polski trzeba zapomnieć o osobistych urazach i powrócić na łono obozu patriotycznego.
 
Realizuje się scenariusz opisany przez Ludwika Dorna. W przyłączanych partyjkach wszyscy mają wszystkich pozdradzać i kiedy już nie będą mogli na nikogo liczyć, zostaną do PiS przyłączeni. Jako wolne atomy, jako dostarczyciele głosów. Czy sobie w ten sposób kupią dalsze trwanie w polityce? Należy wątpić. Bo kto z żelaznego elektoratu zagłosuje na nawróconego kandydata? Chyba, że ten swoje poprzednie odstępstwo odkupi zdwojoną gorliwością. A w partii potrzeba ludzi, którzy bez mrugnięcia okiem będą wygłaszali absurdy, formułowane dla uszu najbardziej bezkrytycznego i kierującego się wyłącznie emocjami elektoratu. Wedle Kaczyńskiego ma przecież powstać wielki, zdyscyplinowany klub poselski. Nie chodzi tu zatem o jakieś ogólne dobro, to by bowiem wymagało uaktywnienia różnych zdań dla odszukania optimum. 
 
Jeżeli zaś chodzi o patriotyzm, to warto mu parę słów poświęcić. Patriotyzm, to miłość do swego kraju niezależnie od tego jakim jest. Bez szczególnych ulepszeń. Z tego by jednak też musiała wynikać chęć uczynienia go takim, jakim by go nie chcieli widzieć wrogowie. Ci zaś nie zawsze mogą zawładnąć sąsiednimi państwami. Zawsze jednak mogą dążyć do ich ekonomicznego osłabienia. Zgodnie z odwieczną zasadą strategii słabe państwa ościenne stają się wtedy zasadniczą przeszkodą w marszu obcych wojsk, które trudno wyżywić na obszarach biednych, zwłaszcza bez dobrych dróg. 
 
Kiedy się więc ktoś kieruje prestiżem swego narodu, chce mu zapewnić międzynarodowy autorytet, nie powinien rzucać gospodarce swego państwa kłód pod nogi. Kiedy zresztą się takimi celami nie przejmuje, również. Ze względu na dobro własne, swych dzieci, rodaków wreszcie, także dla przywrócenia ojczyźnie emigrantów. Nie można zatem nazwać patriotycznym ugrupowania, zapowiadającego rozdawanie pieniędzy i wzmocnienie politycznie motywowanej, czyli wysoce nieefektywnej, państwowej części gospodarki. Takie właśnie postępowanie uczyniło w końcu XX wieku Polskę krajem bezdroży, z reglamentowaną żywnością, czyli idealnym buforem dla Związku Sowieckiego. Przedmiotem a nie podmiotem polityki międzynarodowej.
 
Jeżeli więc nie mamy do czynienia ze zgodą na pluralizm jednoczących się sił a także ich motywacje nie mają wiele wspólnego z patriotyzmem, to chodzi o coś innego. Szumne więc zapowiedzi przyłączanych „prawicowców” wydają się równie nieprawdziwe jak deklaracje przyłączających. Trudno się zatem wyzwolić z podejrzenia, że tu nie chodzi o żadne wzniosłe ideały a o stanowiska, dotacje, apanaże i prestiż. Nade wszystko zaś o wyeliminowanie konkurentów.
 
Czy „głupi polski lud” to znowu kupi? Zebrani deklarację Jacka Kurskiego przyjęli wybuchem śmiechu. Skończyła się jakaś epoka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz