Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

niedziela, 6 lipca 2014

Debiuty

Jutro kolejne taśmy. Media wzmagają napięcie. Tym razem autorem nagrań ma być dziennikarz. Rzecz podobno dotyczy prywatnych raczej negocjacji i takich samych opinii. Tyle tylko, że o orientacji seksualnej polityków i o Prawie i Sprawiedliwości wyrażanych w dodatku za pomocą dowcipów, których i tak pełno w mediach. Na przykład, że politycy tego ugrupowania by się pozabijali, gdyby skoczyli z pułapu ego na poziom IQ. Jak w takim razie uzasadnić publikację nagrań dobrem państwa, trudno powiedzieć. Kanikuła zaczyna zamieniać niektóre publikatory w odpowiednik przedmiejskiego magla albo będzie tam też coś, co media na razie przemilczają.
W dotychczasowych nagraniach specjalną rolę odgrywały wulgaryzmy. Teraz są również zapowiadane. Słowa wytrychy ułatwiają wypowiedź ludziom nazbyt skoncentrowanym na treści aby przestrzegać formy. Zwłaszcza kiedy we własnym gronie, rozluźnieni w dodatku spożytym alkoholem omawiają interesujące ich sprawy. Wtedy przy pomocy niewielu wyrazów mogą przekazać każdą treść, zwłaszcza jak się rzecz podkreśli intonacją lub gestem. Szczególnie zaś opowiadany w takich warunkach dowcip nabiera dosadnej lekkości, jak jeszcze obśmiewa ludzi szczególnie nabzdyczonych tym bardziej. Purytańska zaś opinia publiczna może się wtedy epatować upadkiem słownictwa stosowanego przez elity.
 
Nie w tym jednak rzecz. Postęp techniki spowodował, że każdy się powinien spodziewać, iż „cokolwiek powie może być wykorzystane przeciwko niemu”. Tak to się mówi w filmach sensacyjnych produkcji USA. Zaczynamy więc wchodzić w nową jakość życia. Także w codzienności osiągamy status zachodnich fabryk snów. I jakoś się tak składa, że w publikacjach treści podsłuchów są zamieszani przede wszystkim zadeklarowani prawicowcy. Oni też chyba wynoszą z nich najwięcej korzyści. Gdzie tu tradycyjny system wartości, który jest podstawą konserwatyzmu? Gdzie antyokcydentalizm? Może w ten sposób próbują odreagować sztywność obyczaju, utrzymywaną codziennie dla podkreślenia umiłowania dla konwenansu?
 
Bitwa taśmowa z Platformą się chyba wynaturzyła w rodzaj maruderstwa, trapiącego zawsze tyły zmagających się wojsk. Nie obowiązują w nim żadne zasady. Pismo, rozochocone finansowym sukcesem, osiągniętym wskutek poprzednich ujawnień idzie za ciosem i zaczyna publikować podsłuchy, którym trudno chyba przypisać polityczną konotację. Ale na pewno zaowocuje to kolejnym powiększeniem popytu i raczej dalszymi procesami, być może też cywilnymi. Są już zresztą zapowiadane.
 
To my jednak kupujemy gazety. W tradycji Zachodu, tak ochoczo nam teraz implantowanej jest też Narrenschiff, statek głupców, wiozący swych oryginalnych pasażerów do Naragonii, po polsku raczej Głuplandii, ich ziemi obiecanej. Po drodze odwiedzają oni Szlarafię, krainę obfitości. Znowu więc nic nowego.
 
Cieszmy się zatem obfitością wakacyjnych doniesień, Naragonia jeszcze daleko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz