Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 18 września 2018

Obywatelstwo

Pełny, wolny rozwój dzisiejszego człowieka, jako jednostki jest najwyższą wartością ziemską i dlatego celem najwyższym wszelkiej polityki. [Józef Bocheński. Sens życia].
Odejście od tej zasady skutkowało nie tylko nieszczęściem licznych jednostek ludzkich, ale przede wszystkim narodów, w imię których zapominano o jednostce. Nic więc dziwnego, że integrowanie się wokół wartości nie tylko ma sens, ale również zapewnia należyte warunki rozwoju i bezpieczeństwo tak zespolonej społeczności. Nie więzy krwi, czy religijne, które zupełnie nie implikują wspólnoty celów nawet członków rodziny, co dopiero plemienia czy grona wyznawców.
Na tym tle przyszłość Koalicji Obywatelskiej, która w wyborach by się miała zmierzyć z PiS-em, nie rysuje się najgorzej. Jeżeli jej celem będzie pozostanie w Unii (86 procent Polaków opowiada się za naszym członkostwem) tudzież przywrócenie zasad praworządności, reszta jest sprawą drugorzędną.
Oczywiście ambicje poszczególnych polityków są tu oczywiste. Dał temu wczoraj wyraz Włodzimierz Czarzasty, który owszem, widzi się w takiej koalicji, ale bez podporządkowania Grzegorzowi Schetynie, który jego zdaniem zmierza do “rozsmarowania na kanapce” nieostrożnych przybyszów z innych opcji. Wydaje się jednak, że ci, którzy nie dostrzegają szans na samodzielne przekroczenie progu wyborczego, rozsądnie czynią, łącząc się z silniejszymi ugrupowaniami.
Nie ma potrzeby, aby przed wyborami zawiązywać formalne porozumienia z ugrupowaniami, które tego nie chcą. Wystarczy zapewnić im szacunek dla ich dążeń i nie dezawuować ich w imię zastrzeżeń plemiennych, czy religijnych.
Przyszły rząd będzie miał mnóstwo pracy z odtworzeniem systemu prawnego (wczoraj neo-KRS zawieszono w członkostwie Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa) z przywróceniem innych instytucji, zrujnowanych przez ideologów. Wszelkie zatem sprawy związane z aborcją, równouprawnieniem płci, czy nawet małżeństwami jednopłciowymi muszą albo poczekać, albo znaleźć natychmiastowe rozwiązanie, jeżeli odkładanie ich miałoby się okazać niemożliwe. Ratować bowiem trzeba przede wszystkim gospodarkę, armię, pozycję międzynarodową Polski.
Jeżeli ktoś do polityki poszedł, aby doprowadzić do należytego uhonorowania jednostek dotychczas dyskryminowanych, musi rozważyć, czy ich interes bardziej nie cierpi od złych perspektyw na przyszłość. Jeżeli jest w stanie przyjąć, że w wypadku zagrożenia najpierw ratuje się podstawy, a potem poszczególne elementy struktury społecznej, nadaje się nie tylko do polityki, ale również koalicji.
Wydaje się, że naszych polityków stać na kompromis, oparty na takich zasadach albo rzeczywiście jesteśmy “chorym człowiekiem Europy”.

1 komentarz:

  1. Nie wieżę w integrację opozycji.
    Za mało kopów dostała od pis.

    OdpowiedzUsuń