Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

środa, 3 lipca 2019

Oczywistość

Połowa Polaków w ogóle nie chodzi na wybory. Zupełnie ich nie obchodzą polityczne spory, bo nie wierzą, że od nich coś zależy. Pokaźny zaś odsetek wyborców kieruje się emocjami. Budzą się one z różnych powodów. Najczęściej przez ludzi podających się odruchom skreślani są na listach wyborczych ci, którzy wyglądają inaczej od nich lub wypowiadają niezrozumiałe dla nich kwestie. Budzą bowiem sprzeciw a nierzadko strach.
Jeżeli zaś już logika wspomaga proces decyzyjny emocjonalnych wyborców, to wyróżnikiem tych, na których warto głosować jest to, co uchodzi za sprawiedliwe. Radykałowie więc, jeżeli nie sprawują władzy zawsze są za tym, aby istniejący system obalić i wprowadzić taki, w którym wszyscy godni żyją godnie i sprawiedliwie, bo będą poddani ich jedynie słusznej władzy i doktrynie.
To, że władza radykałów zawsze dotychczas sprowadzała dyktaturę i gospodarczą, cywilizacyjną oraz moralną zapaść wyborcy nie pamiętają. Bardzo też daleko odsuwają od siebie myśl, że ich ustrój trzeba utrzymywać siłą i w końcu jego beneficjantami stają się strażnicy sprawiedliwości.
Podobnie zresztą postępują zwolennicy solidarności plemiennej. Nie zawsze to wyrażają słowami “Polska dla Polaków”, ale są przeciwni obcemu kapitałowi. Polski bowiem bogacz ma być ich zdaniem z natury przyjazny rodakom, w związku z czym nie będzie gonił za zyskiem, a swojakom zapewni sprawiedliwy byt. Ponieważ rodzimy kapitał ma jednak mizerne zasoby, a rezygnacja z zysku nie rokuje najlepiej dla jego rozmiarów, trzeba w końcu ograniczać grono obywateli godnych uczestniczenia w ...sprawiedliwości.
I zarówno w poczynaniach radykałów lub nacjonalistów tkwi ich kłopot oraz zagrożenie dla tych, którzy rezygnują z głosowania. Jeżeli górę weźmie ideologia, ludzie bierni politycznie nie wejdą w grono rodaków godnych jej dziwnej sprawiedliwości. Staną się zatem dostarczycielami środków dla utrzymania głosicieli politycznego absurdu, którym “się po prostu należy”. Pamiętamy przecież los klasy robotniczej czasu komuny.
Antypis jest ogłaszany jako bezsensowna strategia, która do niczego nie prowadzi. Ujawnienie jednak miałkości polityki promowanej przez PiS oraz niebezpieczeństwa jakie ona niesie dla tych, którzy biernie popierają dobrą zmianę jest jak najbardziej na miejscu. Przecież tam chodzi o bardzo swoistą sprawiedliwość. Antypis zatem to również walka z niesprawiedliwością w tradycyjnym znaczeniu.
Głosiciele logiki nie mogą się też odżegnywać od emocji. I tu obok promowania samorządności, przynależności do Europy należy również piętnowanie egoizmu dobrozmieńców, które mimo rozdawnictwa uderza w interesy tych, co podczas wyborów wolą pozostawać w domu.
Nie warto przecież powierzać swoich losów tym, dla których sprawiedliwość nie znaczy sprawiedliwość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz