Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 28 lipca 2023

Samodzieło

 Płonące w Przylepie śmieci pobudziły jednak polityków Zjednoczonej Prawicy do działania. Zwłaszcza że w Nowym Miszewie, na Mazowszu rozgorzało kolejne składowisko. Nie tylko więc obwiniają Platformę, że w ogóle są u nas “tymczasowe” składowiska szkodliwych opadów, których nie zlikwidowali w ciągu ośmiu lat, ale też napadają, na razie słownie, na opozycyjnych polityków, uczestniczących w konferencjach prasowych.

Ostatnio jednak ujawnił się następny etap agresji. Niezależnie od tradycyjnych już ataków na Donalda Tuska i PO. Wiceminister rolnictwa potraktował w siedzibie ministerstwa grubym dość słowem Michała Kołodziejczaka, który się tam znalazł, aby porozmawiać z ministrem. W dodatku podniesionym głosem. Dość to oryginalny sposób traktowania interesantów. Nawet niezapowiedzianych, jak to pewnie było w tym wypadku.

Minister później przedstawił dziennikarzom swoje wysiłki, których od razu nie ujawnił szefowi Agrounii. Oto dla dobra rolnictwa i za zgodą Unii (!!!) uzyskuje miliardy z budżetu, a Senat to blokuje. Agrounia więc jest niesprawiedliwa i minister to już wyjaśniał jej szefowi.

Tymczasem premier wydaje ogromne sumy z rezerwy budżetowej na propagandę, kościelne posadzki i inne takie rzeczy. Może minister rolnictwa zabiega nie o te budżetowe pieniądze, których jest zbyt dużo, a o te, których brakuje i dlatego ma kłopoty? Dlaczego o tym nie mówił?

Przemoc w polityce stosuje się wtedy, kiedy się nie ma racji. Krzyki rzeczonego wiceministra, podobnie jak występy jego partyjnych kolegów, świadczą nie tylko o ich swoistej kulturze, ale również o braku argumentów. Stąd też usprawiedliwienia ministra bardzo tracą na sile przekonywania.

Mamy najlepszy dowód, że nasi władcy postępują w sposób, którego nie potrafią uzasadnić. Nic dziwnego, że uciekają się do agresji.

Rzecz jest nieznana w cywilizowanych warunkach. „Podążaj za tym, który wie”, pisał niegdyś Wirgiliusz. Jak tu podążać za naszymi samozwańczymi prawicowcami, skoro histerią dowodzą, że nie wiedzą nawet tego, iż nic nie wiedzą?


2 komentarze:

  1. A niechby się to i działo samo, ten rozpad pis/da... Byłoby miło.
    Ale pomóc można, czemu nie. Np. zjednoczeniem opozycji. Nieprawdaż?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście. Zjednoczeniu opozycji najbardziej teraz przeszkadza stosunek do religii. Część przekonana, że skłania się do reguł chrześcijańskiej demokracji, ogranicza tolerancję wobec mniejszości, także w pewnym stopniu kobiet. Powoduje to trudne do usunięcia problemy. Jak się za warunek własnego zbawienia uważa odebranie bliźnim tożsamości, porozumienie się opóźnia.

      Pozdrawiam również.

      Usuń