Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 19 stycznia 2019

Żal

Profesor Nałęcz, znawca historii najnowszej dostrzega w ostatnich zdarzeniach silną analogię z tym, co się stało przyczyną śmierci Gabriela Narutowicza. Wtedy nowo wybrany prezydent był przedstawiany jako nie-Polak, rzekomo na zgubę narodu wybrany przez etniczne mniejszości.
W ciągu ostatniego roku było w publicznej telewizji ponad 100 relacji, szkalujących Pawła Adamowicza - głównie za popieranie idei przyjmowania uchodźców. Otrzymał też za to upubliczniony w Internecie akt politycznego zgonu od narodowców. Zarówno w 1920 roku jak i teraz autorzy inkryminowanych działań nie proponowali przemocy. Powstała jednak atmosfera nienawiści, obciążająca władzę.
Nie da się zatem zaprzeczyć, że doświadczamy skutków mordu politycznego. Sam zresztą morderca ogłosił to expressis verbis. Trudno się nie zgodzić z Andrzejem Olechowskim, który sam przez członka rządzącego gabinetu został nazwany zdrajcą, że to politycy są odpowiedzialni za to, co się stało, mimo że się tego wypierają. To przecież oni tworzą atmosferę sporu, który zawsze trwa w każdej demokracji.
PiS więc traci zwolenników. I to nie tylko w sondażach agencji, które nie są podejrzewane o brak obiektywizmu. Stosunek poparcia partii rządzącej w badaniach tych instytucji badania opinii, które są traktowane jako niezależne do pozostałych ma się jak 30:39. Mamy więc współczynnik wiarygodności przekazu: 0,77.
To odpowiednik współczynnika oporu Clausewitza. Wedle pruskiego stratega każdy generał powinien wiedzieć ile razy rzeczywiste czasy jego operacji są dłuższe od planowanych. Pozwalało to bezbłędnie koordynować wysiłki różnych formacji, biorących udział w batalii. Poparcie więc dobrej zmiany już teraz może być znacznie mniejsze od mniemanego. A przed wyborami? Jest zatem co zakrzykiwać.
Punktem zwrotnym było nagromadzenie aferalnych doniesień. Teraz jednak proces utraty wiarygodności wspaniałozmieńców przyspieszył w wyniku ich reakcji na zabójstwo prezydenta Gdańska. Zawstydzające wpisy osób publicznych, a także często odbierane jako celowe ignorowanie sejmowej żałoby przez czołowych polityków rządzącej partii zdecydowanie odłączają jej twardy elektorat od mniej zdecydowanych zwolenników.
Pokrętną i zawiłą mamy historię, ale zabójstwa polityków z ręki rodaków nie są w niej częste. Szkoda, ale ostatni czas staje się chyba świadkiem niechlubnego zwrotu w politycznym obyczaju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz