Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 14 kwietnia 2020

Byczość

Trudno zaprzeczyć, że ci, którzy się troszczą o nienarodzonych, za nic mają żyjących i narażają ich na skutki zjadliwości koronawirusa.
Narodzeni dopiero podczas majowych wyborów otrzymają swoją możliwość sprawdzenia własnej odporności na zarazki, pięć dni pono siedzące w papierzyskach. Najważniejsi zaś z nich mieli już do tego okazję w czasie obchodów dziesiątej rocznicy katastrofy smoleńskiej - osiemdziesiątej katyńskiej nie obchodzono.
Prezes podczas uroczystości zadekretował, że "tu żadnego wirusa nie ma" i wraz ze świtą zachował się w sposób zakazany pospólstwu. Szary bowiem Polak jest karany za gromadzenie większej liczby osób od pięciu. Nawet proboszcz z Podkowy Leśnej ma stanąć przed sądem, bo na nabożeństwie zebrał siedemdziesięciu wiernych.
Preześne postępowanie obudziło zastrzeżenia także zwolennika dobrej zmiany. Łukasz Warzecha pisze, że Ujawniła się na TT grupa, która uważa, że skoro jest epidemia, to rząd czy policja mogą łamać prawo. Teraz ujawnia się grupa, która uważa, że dziennikarze nie powinni w czasie epidemii zadawać pytań ministerstwom, bo to "zawracanie dupy". Ciekawe, co będzie następne.
Bo szary Polak ma podziwiać władzę za to, że ona bez względu na niebezpieczeństwo składa wieńce pod pomnikiem. Poza tym czci powstania i wyklętych za walkę o wolność. W czasach “Solidarności” jej wyraziciele nie bardzo się wprawdzie mieszali w takie rzeczy, a jak już, to w lewicowym raczej nurcie ruchu. Ale to furda, dobra zmiana wielbi bohaterów, ma zatem ich cechy i przyznaje je lepszemu sortowi, odmawiając zdradzieckim mordom.
Ale chociaż władza nie bardzo sobie radzi, to i tak "takiego rządu zazdrości nam cały świat", jak sarkastycznie Bartosz Wieliński w Wyborczej powtórzył greps dobrozmiennej propagandy. Przecież będziemy mieli milion autostrad, tysiące lotnisk, czy nawet rzędy samochodów elektrycznych jak stąd do Afryki. No może od Radomia. Inni jeszcze gorzej sobie radzą. A za Tuska, to nawet jednego przekopu nie zaczęli.
Czyli życie jak w Madrycie to może nie jest, ale jak w San Escobar to chyba tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz