Rzeczy trzeba nazwać po imieniu.
Jest wojna w Ukrainie. Jesteśmy poddani zimnej agresji Rosji. Trzeba przeciwdziałać. PiS wymyślił w tym celu Lex Tusk. Próbowało bowiem dowieść, że obecny premier był wyrazicielem tendencji, działających na korzyść Rosji. Początkowo nowa koalicja rządząca zaprzestała prac nad rzeczoną regulacją.
Prawdopodobnie atoli proponowana tam przez PiS komisja powstanie. Rzecz się dokona po usunięciu zapisów, sprzecznych z Konstytucją, z projektu ustawy o badaniu rosyjskich wpływów. Komisja nie będzie też raczej działała publicznie.
Jej celem ma być wytypowanie prorosyjskich tendencji w polityce. Czy są one efektem głupoty, czy wynikiem agenturalnej współpracy, ustalą organa ścigania. Te na przykład, pomimo niegdysiejszego umorzenia dochodzenia przez prokuraturę, zajmą się jednak hasłami, propagowanymi na jednym z Marszów Niepodległości przez ludzi, owładniętych szowinizmem.
Rzecz ma zasadniczy walor. Jeżeli bowiem ktoś poniża odmieńców za to, że są sobą, daje im prawo do wzajemności. Naraża więc własny naród, jeżeli się kreuje na jego wyraziciela. Kiedy by zaś za to był nagradzany przez obce służby, byłby oczywiście agentem. Rozróżnienie wtedy należy do prokuratury i sądów.
Dura lex, sed lex, mawiali starożytni.
Albo będzie działać prawo albo, co losie nie daj losie , ludzie będą brali ,,sprawiedliwość'' we własne ręce. Casus Roberta Fico jest tu ostrzeżeniem i przykładem trafności powiedzenie. że siejacy wiatr - burzę zbierają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miejmy nadzieję, że jesteśmy bardziej cywilizowani. Wyborów się nie da poprawić pistoletem.
UsuńPozdrawiam również.