Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

poniedziałek, 30 października 2017

Pomyłki

Józef Piłsudski pojawia się w ostatnich doniesieniach medialnych w różnym kontekście. Także zabawnym, kiedy Lech Wałęsa go myli z Walerym Sławkiem, czy absurdalnym, w porównaniach Wiktora Juszczenki dostrzegającego w działalności Marszałka podobieństwo do poczynań Stiepana Bandery. Ale nie o tym tu teraz. Interesujące są porównania obecnej polityki z sanacją.
Jan Wróbel zauważa, że “sejmokracja” w II Rzeczypospolitej miała te sama prawa, którymi się cieszy teraz. Wykorzystała je do awantur szkodzących Polsce, w wyniku czego doznała skutków ówczesnej dyktatury. Podobnie ma być teraz. Liberalni Polacy próbują zaszkodzić państwu poprzez danie pierwszeństwa dorobkiewiczom, głuchym na los rodaków, nie potrafiących się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Kiedy ich zacietrzewienie przekroczy aprobowalną granicę, w interesie biednej większości musi nastąpić reakcja podobna do takiej, jaka nastąpiła po zamachu majowym.
Wydaje się, że to interesująca myśl. Pozostaje tylko rozważyć, co jest powodem nędzy współczesnego proletariatu. Pozostawmy na boku roszczeniowców, którzy zawsze będą trwali w przekonaniu, że dobrobyt powstaje znikąd. Wydajność naszego pracownika jest niska. Świadczy o tym dochód narodowy, przeliczony na mieszkańca, który ma się daleko do średniej unijnej. Nie dlatego, że Polak nie potrafi, a dlatego, że nie ma dostępu do takiego wyposażenia technicznego, jakie mają pracownicy na Zachodzie.
Aby więc polski robotnik mógł zarabiać tyle, ile zarabia zachodni, trzeba polskiemu pracodawcy umożliwić zgromadzenie kapitału, pozwalającego na właściwe zmechanizowanie przedsiębiorstw. Przynajmniej do czasu, kiedy nasi kapitaliści są zbyt ubodzy, trzeba u nas lokalizować obcy kapitał, nie tylko dla poprawy wyposażenia przedsiębiorstw, ale też aby bezrobocie nie zmuszało do obciążania przedsiębiorców zasiłkami. Niedostatek bowiem naszych pracodawców stoi w sprzeczności z żądaniami natychmiastowej poprawy zarobków pracowników.
W związku z tym wielce szkodliwe są interwencje państwa w działalność gospodarczą, bo blokują inwestycje, warunkujące wzrost wydajności pracy. Kiedy urzędnik dostaje władzę nad przedsiębiorcą, on nie będzie skłonny do ryzykowania własnych oszczędności. Przejada je wespół z nie pracującymi beneficjantami programów pomocy, pochodzącej z pożyczek, których nam nikt nie umorzy. Na razie jednak powstaje złudzenie poprawy warunków życia.

I tu jest zasadnicza różnica pomiędzy Józefem Piłsudskim, a obecnymi władzami. Szkodzą Polsce nie ci, którzy się ubiegają o praworządność i wolność nie tylko słowa, ale i gospodarczą, lecz ci, co wprowadzają zamordyzm, dążą do autarkii i państwowe spółki obsadzają pisiewiczami. Innymi słowy zmierzają do raju, który już raz z ulgą odrzuciliśmy i którego wynikiem jest obecny niedostatek, trapiący “lud pracujący miast i wsi”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz