Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

niedziela, 15 października 2017

Instrumentalizm

PiS jest partią odwołującą się do nieudaczników i dlatego nienawidzi lekarzy. Tak mniej więcej genezę najgłośniejszego ostatnio konfliktu politycznego wyjaśnia Roman Giertych. Wydaje się, że tylko częściowo się z tym można zgodzić. Rzeczywiście kierowanie państwem przez ludzi, którzy są ograniczeni socjalistycznym sposobem myślenia nie rokuje najlepiej gospodarce ogólnie, a ochronie zdrowia w szczególności.
Tutaj bowiem mamy taki stan, że popyt na usługi tworzą pacjenci, ich wartość wyznaczają lekarze a płaci państwo, zapewniając pacjentów, że są leczeni za darmo. Z wyjątkiem oczywiście takich przypadków, kiedy naprawdę ich nie stać na opłacenie kuracji. Wtedy pozostają sami.
Rezultat jest taki, że potrzeby nie regulują ceny, bo ta jest zerowa, popyt jest wtedy nieskończony. Aby system funkcjonował należycie, muszą w nim brać udział dwa tylko podmioty. Kapitalizm więc eliminuje państwo z tego towarzystwa, PiS się najwyraźniej próbuje pozbyć lekarzy z procesu leczenia.
Rzeczony trójpodział podmiotów zwalczających u nas choroby generuje ogromne marnotrawstwo pieniędzy. Same limity szpitalnych usług powodują, że infrastruktura i drogi sprzęt medyczny stoi tygodniami niewykorzystany mimo ogromnych kolejek chętnych. Prywatne zaś lecznictwo uzupełnia braki państwowego, do cna już ośmieszając mit o bezpłatnej ochronie zdrowia.
Cały ten system jest ilustracją gospodarczej impotencji socjalizmu. Kiedy się na to nakłada swoiste rozumienie polityki przez władzę, mamy komplet. Sprawując bowiem rządy traktuje ona instrumentalnie ludzi. Tak to wyjaśnił Jarosław Gowin młodzieży, uczestniczącej w konferencji Youth Future Conference.
Mówiąc zaś po ludzku, władcy działają tylko w interesie tych, którzy są im przydatni. Medycy, żądający normalnych warunków pracy w socjalistycznym środowisku do tej grupy nie należą, w związku z tym nie mogą liczyć na zainteresowanie polityków. Zresztą cały socjalizm jest nakierowany na drenowanie państwa, ale ustrój nie ma powodów do wspieraniu pozapolitycznej aktywności obywateli, w dodatku chorych.
I stąd wynika sedno. Pozostawiając politykę politykom, gospodarkę trzeba zostawić przedsiębiorcom. Oni przede wszystkim zadbają nie o przywileje dla swojej placówki, co jest domeną panoszących się teraz pisiewiczów, a o ograniczenie kosztów, wykorzystanie możliwości i ceny zapewniające przetrwanie – niższe więc od propozycji konkurentów.
Kiedy się jeszcze pacjentom umożliwi prywatne ubezpieczenia zdrowotne współzawodniczących ze sobą Kas Chorych, mamy wszystko. Nikt nie będzie bezpośrednio płacił za leczenie, a każdy się ubezpieczy tam, gdzie mu będzie najlepiej, a nie w państwowej, monopolistycznej instytucji, często zarządzanej przez znajomych królika i chętnie marnującej pieniądze na luksusy.

To by jednak przeczyło ideologii, w której państwo jest omnipotentne. Mamy więc protesty, strajki i wszystkie plagi, trapiące socjalizm. Chyba że odnowimy bezpiekę, cenzurę, wtedy się ograniczy świadomość o protestach do nieoficjalnego obiegu informacji i Polska ludowa czyli państwo dla cwanych nieudaczników powróci w pełnej krasie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz