Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 5 października 2017

Ciężary

Spojrzałem ci oko w oko,
żywotów odwieczna siło!
Patrzałem długo, głęboko,
aż mi się głupio zrobiło! [Boy]
Fale grawitacyjne stały się najbardziej ostatnio obiecującym nośnikiem informacji o Wszechświecie. Tak dalece, że ich odkrywców uhonorowano nagrodą Nobla. Wedle żartobliwego wyjaśnienia jednego ze światowych pionierów tej dziedziny badań, profesora Trautmana z Uniwersytetu Warszawskiego, przechodząc przez nas powodują, że stajemy się wysocy i chudzi, kiedy są rozciągnięte i mali oraz grubi, kiedy się znajdą w przeciwnej fazie.
Trudno się oprzeć przed skojarzeniem tego z polityką. Wydaje się, że protagoniści konkurujących partii są na ogół zanurzeni w odmiennej fali grawitacji. W wyniku tego mali i grubi politycy są często w opozycji do długich chudzielców. Spory polityczne by wtedy były efektem dudnień, wywoływanych przez interferencję fal grawitacyjnych. Te zaś muszą pochodzić z różnych źródeł. Dotąd mówiono, że kobiety czerpią inspirację z Wenus a mężczyźni z Marsa, ale to musi być jakiś inny rodzaj energii.
Tak czy owak owa różnica w fazie mogłaby powodować odmienność preferencji. Jedni, niczym matematycy zbliżają się do prawdy poprzez żelazną logikę w sferze materii, inni się w tym celu oddają mistyce dla osiągnięcia doskonałości duchowej. Ale to w powszechnym dążeniu do poznania. W celu politycznym, dostępnym tylko niektórym, skraca się dystans nie do prawdy lub doskonałości ducha, a do idealnej władzy, także rzeczy boskiej, dostępnej ludzkiemu poznaniu. Wszędzie zaś łatwo o zboczenie w kierunku absurdu. Szczególnie w polityce kierowanej jednoosobowo. I teraz chyba wiadomo, że to by też mogło wynikać z odmienności faz fal grawitacyjnych, których działaniu poddani są “badacze”.
Źródła zaś promieniowania muszą być albo na Zachodzie, albo na Wschodzie. Tam w tej chwili są przeciwne bieguny polityki. Pierwsze by raczej rozciągały tych, których dosięgły, drugie by skracały. To by też tłumaczyło odmienność ideału urody, wyznawanego w przeciwstawnych częściach świata. Kiedy na Zachodzie brylują długie i szczupłe sylwetki, na wschodzie raczej takie... północno-koreańskie.
Niezależnie jednak od wszystkiego, mamy kolejny dowód, że nasi naukowcy przewodzą światu a ów znowu tego jakby nie dostrzega. Byłoby tego powodem uporczywe klasyfikowanie naszego państwa do tych, co tkwią w środowisku podatnym na dudnienia?

2 komentarze: